0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Politycy partii rządzącej prześcigają się w zapewnieniach, że Polska jest krajem bezpiecznym dla osób LGBT. Jako dowód przetaczają niższe niż w innych krajach statystyki przestępstw z nienawiści zebrane przez OBWE. „Te dane są nieporównywalne, a sugerowanie, że brak spraw to brak przestępstw, świadczy o niezrozumieniu problemu” – pisze kryminolog dr Piotr Godzisz z Uniwersytetu w Birmingham.

W tekście dla OKO.press rozprawia się z mitami propagowanymi przez PiS na temat przemocy wobec osób LGBT.

MIT: Według raportu OBWE, w Polsce jest wyjątkowo mało przestępstw z nienawiści wobec osób LGBT.

JAK JEST NAPRAWDĘ: Raport OBWE podaje dane na podstawie oficjalnych statystyk Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. To zaś zgłasza do OBWE wyjątkowo mało przypadków przestępstw z nienawiści wobec osób LGBT. Brak zgłoszeń nie oznacza jednak braku przestępstw. Niskie statystyki nie oddają rzeczywistej skali problemu. Świadczą raczej o dziurawym prawie i niezdolności (lub niechęci) państwa do wykrywania tego rodzaju przestępczości.

W rzeczywistości, jak wskazują liczne badania, poziom przemocy wobec osób LGBT w Polsce jest wysoki. Niska jest jednak zgłaszalność tego typu zdarzeń.

Przeczytaj także:

Rząd, na wniosek instytucji międzynarodowych, zbiera i raportuje do OBWE dane na temat liczby zarejestrowanych przestępstw z nienawiści, w tym takich, których motywacja związana była z uprzedzeniami wobec osób LGBT. W 2017 roku przypadków przestępstw z nienawiści wobec osób LGBT było pięć, rok później – siedem, a ostatnie dostępne dane (za 2019) mówią o 16 postępowaniach.

Dla porównania, według badań Agencji Praw Podstawowych z 2020 roku, 59 proc. osób LGBTI z Polski doświadczyło nękania ze względu na bycie LGBTI w w ciągu ostatnich pięciu lat. 15 proc. zgłosiło, że doświadczyło przemocy fizycznej bądź seksualnej. O podobnie wysokiej liczbie przestępstw wobec osób LGBTI mówi wiele raportów, polskich i zagranicznych.

Nawet przy założeniu, że tylko część z opisywanych przez osoby uczestniczące w badaniu przypadków to rzeczywiście przestępstwa, jasne jest, że w statystykach brakuje kilku, a może nawet kilkudziesięciu tysięcy postępowań rocznie.

No właśnie – postępowań, bo to one, a nie liczba pobić, gróźb, znieważeń czy przypadków zniszczenia mienia zgłaszane są do OBWE. Ze względu na specyfikę śledztwa niekiedy kilka spraw łączy się w jedną. Teoretycznie może się więc zdarzyć, że szereg czynów, w których jest wielu sprawców i wiele osób pokrzywdzonych, sprawozdaje się jako jedno postępowanie, co obniża ogólną statystykę.

Możliwe, że to z powodu łączenia wielu spraw w jedno postępowanie w statystykach nie da się dojrzeć masowych ataków na uczestników marszy równości, a także ochraniających ich policjantów, do których doszło w Białymstoku i Lublinie w 2018 i 2019 roku.

O to, czy, i w jaki sposób, przypadki ataków na uczestników marszy równości w Białymstoku i Lublinie w 2018 i 2019 roku zostały zgłoszone do OBWE, zapytaliśmy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Kiedy dostaniemy odpowiedź, artykuł zostanie zaktualizowany.

Nie to jest jednak głównym powodem rozbieżności między statystykami Policji a wynikami badań.

Jedną z głównych przyczyn niskiej liczby wszczętych postępowań jest niska zgłaszalność przestępstw z nienawiści wobec osób LGBT (ale także przestępstw ze względu na niepełnosprawność czy inne przesłanki).

Jak wynika z przywoływanych już badań Agencji Praw Podstawowych, zaledwie 16 proc. osób, które doświadczyło przemocy fizycznej lub seksualnej ze względu na bycie LGBTI zgłosiło komuś tę sprawę. Odsetek zgłoszeń jest jeszcze niższy w przypadku gróźb i znieważeń, które stanowią gros wszystkich ataków. Oznacza to więc, że najczęstsze rodzaje przestępstw z nienawiści są najrzadziej zgłaszane.

Niską zgłaszalnością cechują się też rozpoznane w kodeksie karnym przestępstwa motywowane uprzedzeniami ze względu na rasę, narodowość czy wyznanie.

Na przykład, według badań OBWE i Rzecznika Praw Obywatelskich, jedynie w przypadku społeczności ukraińskiej w woj. małopolskim (najliczniejszej spośród badanych grup), w latach 2016-2017 popełniono ponad 44 tysiące przestępstw z nienawiści. W tym czasie, według danych MSW, w woj. małopolskim prowadzono jedynie 18 postępowań karnych w sprawach o te przestępstwa z nienawiści, w których pokrzywdzonymi byli Ukraińcy.

O przyczynach niskiej zgłaszalności pisać można dużo, jednak badania wskazują zazwyczaj, że osoby pokrzywdzone obawiały się kontaktu z Policją bądź czuły, że zgłoszenie nic nie da.

Kolejną barierą w zbieraniu danych jest dziurawe, nieprzyjazne prawo, które przerzuca ciężar ścigania sprawcy na pokrzywdzonego.

Nie chodzi tu jedynie o to, że kodeks karny przewiduje wyższe kary jedynie za przestępstwa rasistowskie i ksenofobiczne (pomijając inne przesłanki, jak orientacja seksualna czy też niepełnosprawność), a nawoływanie do nienawiści wobec osób LGBT nie jest w Polsce zakazane.

Barierą w ściganiu (i rejestrowaniu) przemocy wobec osób LGBT jest to, że w większości przypadków nie wszczyna się postępowania z urzędu. Dzieje się tak w przypadku najczęstszych zdarzeń, takich jak znieważenie, naruszenie nietykalności cielesnej, a nawet pobicie (jeśli nie doszło do poważnego uszkodzenia ciała).

Osoba, która została opluta, popchnięta czy znieważona, musi więc na własne barki wziąć ciężar zebrania dowodów w celu pociągnięcia sprawcy do odpowiedzialności. Musi też uiścić opłatę za wniesienie prywatnego aktu oskarżenia. Jak wskazują doświadczenia organizacji pozarządowych, dowiedziawszy się o tych wymaganiach, większość pokrzywdzonych rezygnuje z dochodzenia sprawiedliwości.

Według zaleceń międzynarodowych, m.in. ONZ, Rady Europy i UE, Polska powinna aktywnie zachęcać osoby pokrzywdzone do zgłaszania przestępstw motywowanych uprzedzeniami, walcząc w ten sposób z tzw. ciemną liczbą. Powinna także zapewnić, by ściganie przestępstw z nienawiści nie wymagało od pokrzywdzonych wchodzenia w rolę prokuratora. Tak się jednak nie dzieje. W ten sposób z systemu znika kilka, a nawet kilkanaście tysięcy postępowań rocznie.

MIT: W Holandii jest więcej przestępstw wobec osób LGBT niż w Polsce.

JAK JEST NAPRAWDĘ: Nie da się porównywać skali przestępstw z nienawiści pomiędzy krajami na podstawie liczby spraw zgłoszonych do OBWE, bo do zbierania danych w każdym z państw stosuje się zupełnie różne metody. Większość przestępstw z nienawiści jest często ukryta i nie występuje w oficjalnych statystykach. Władze powinny więc ułatwiać pokrzywdzonym zgłaszanie spraw, a także usprawniać systemy zbierania danych. W ten sposób mogą lepiej rozumieć i zwalczać problem. Dobrej jakości statystyki i niewielka „ciemna liczba” przestępstw z nienawiści oznacza, że państwo skutecznie radzi sobie z tego typu przestęczością.

Coroczny raport OBWE na temat przestępstw z nienawiści, na który powołują się politycy PiS, jest najpełniejszym w regionie obrazem przemocy motywowanej uprzedzeniami. Opracowanie to łączy oficjalne statystyki przestępstw zbierane przez rządy z informacjami o sprawach uzyskanymi od organizacji pozarządowych.

Choć raport jest przydatnym narzędziem, jego użyteczność zależy od jakości sprawozdawanych do OBWE danych. A te, w wielu przypadkach są dość niskiej jakości. Wiem, bo sam w przeszłości, pracując w Biurze ds. Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE, współtworzyłem ten raport.

Choć OBWE zachęca państwa do sprawozdawania danych na temat przestępstw z nienawiści z podziałem na motywacje, które stały za przestępstwem (np. rasizm czy homofobia), za niestosowanie się do tego zalecenia państwa nie ponoszą żadnych sankcji. W gruncie rzeczy, wszystko zależy od dobrej woli rządu, a z tą bywa trudno. Dlatego spośród 57 państw OBWE mniej niż 40 regularnie sprawozdaje cokolwiek, z czego nieco ponad połowa (w 2019 było to 25 krajów) przekazuje statystyki z podziałem na motywacje.

Rządy najczęściej sprawozdają do OBWE informacje o przestępstwach ze względu na rasę, pochodzenie narodowe i etniczne, oraz wyznanie. W związku z tym, że prawie wszystkie kraje w regionie mają specjalne przepisy na temat tej grupy zdarzeń, „wyłapanie” ich w bazach danych policji. prokuratury czy sądów nastręcza często najmniej (choć wciąż niemało) trudności.

Pomimo tego, rozbieżności między krajami – nawet tymi o zbliżonej populacji – są ogromne. Na przykład, 17-milionowa Holandia zarejestrowała w 2019 roku 654 przestępstwa rasistowskie i ksenofobiczne. W tym czasie mniejsza o sześć milionów Belgia zarejestrowała niemal dwa razy więcej spraw o tym charakterze (1 143). Niewiele więcej spraw (1 336) zgłosił znacznie większy sąsiad Belgii – Francja. Średniej wielkości Polska zgłosiła w 2019 roku nieco ponad pół tysiąca postępowań.

Co ciekawe, żaden z tych czterech krajów nie stosuje roboczej definicji przestępstwa z nienawiści OBWE. W statystykach mieszają się więc informacje o przestępstwach motywowanych uprzedzeniami (np. zniszczenie mienia, pobicie czy zabójstwo) z przypadkami nawoływania do nienawiści i dyskryminacji.

Jeszcze trudniej porównuje się statystyki na temat przestępstw z nienawiści ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową, a także niepełnosprawność i płeć. Jedynie niewielka grupa państw sprawozdaje te dane do OBWE. Wśród nich jest Polska, która, przypomnijmy, w 2019 roku zgłosiła do OBWE 16 postępowań na temat przestępstw z nienawiści wobec osób LGBT. Porównywalnej wielkości Hiszpania zarejestrowała w tym czasie 278 spraw, a znacznie mniejsze Finlandia i Gruzja odpowiedni 52 i 133 sprawy. Podobnie, jak w przypadku spraw rasistowskich i ksenofobicznych, statystyki te są nieporównywalne, bo kraje stosują różne definicje przestępstwa z nienawiści.

Dobrej jakości statystyki zazwyczaj wiążą się z dobrej jakości prawem. Nie bez znaczenia jest też praktyka pracy organów ścigania.

Najlepiej dane o przestępstwach z nienawiści zbierają te kraje, które, z jednej strony, zachęcają pokrzywdzonych do zgłaszania, a z drugiej – dają policji i prokuraturze narzędzia do ścigania sprawców.

Niedoścignionym wzorcem jest tu Wielka Brytania. Ponad 20 lat temu rząd w Londynie wziął się za zwalczanie rasizmu i ksenofobii. Do listy priorytetów dołączyła następnie walka z uprzedzeniami ze względu na religię i niepełnosprawność, a także z homofobią i transfobią. Wszystkie elementy systemu zwalczania przestępstw z nienawiści podlegają regularnym przeglądom i, gdy potrzeba, są poprawiane.

Za przestępstwa motywowane nienawiścią (w tym wobec osób LGBT) grożą w Wielkiej Brytanii wyższe kary, a statystyki prowadzi się w oparciu o odczucia osoby pokrzywdzonej, samego policjanta przyjmującego zgłoszenie, czy innej osoby (np. świadka). Robi się to na etapie zgłoszenia. To, czy w ogóle doszło do przestępstwa, oraz jaka była rzeczywista motywacja sprawcy, badane jest w trakcie postępowania. Sprawy zgłaszać można nie tylko na komisariacie, ale także organizacjom pozarządowym, które mogą następnie przekazywać dane policji.

Dzięki rozwiniętemu systemowi zbierania danych i wsparcia pokrzywdzonych, Wielka Brytania może pochwalić się najlepszymi wynikami w zwalczaniu przestępstw z nienawiści na świecie. W 2019 roku zarejestrowano tam w sumie 106 672 incydentów (z czego 18 375 przeciwko LGBT). To więcej, niż we wszystkich krajach OBWE razem wziętych. W 14 058 przypadków akt oskarżenia trafił do sądu, a w 9 340 przypadkach doszło do skazania sprawcy.

Bajki o braku homofobii w Polsce

Na początku marca media obiegła informacja o homofobicznym ataku, do jakiego doszło w Warszawie. Napastnik dźgnął nożem młodego mężczyznę za to, że ten trzymał swojego partnera za rękę. Policja szuka sprawcy. Aktywista Bart Staszewski otrzymuje groźby śmierci.

To nie odosobnione przypadki. Według badań, znaczna część osób LGBT doświadcza agresji motywowanej uprzedzeniami. Prawie nikt jej jednak nie zgłasza.

Politycy prawicy próbują przedstawiać Polskę jako kraj przyjazny osobom LGBT. „W Polsce nie ma dyskryminacji prawnej w związku z orientacją, nie było nigdy. Raporty OBWE mówią, że takie incydenty u nas w Polsce są jednostkowe. A w krajach Europy Zachodniej takie incydenty idą w setki” - mówił niedawno europoseł Witold Waszczykowski.

Wypowiedź Waszczykowskiego, a także podobne w tonie wystąpienia Patryka Jakiego, Ryszarda Legutko i innych polityków świadczą o arogancji, niezrozumieniu problemu, i brakach w pamięci.

Opowiadając bajki o niskiej liczbie ataków, politycy prawicy zapominają o tym, że zwalczanie przemocy i mowy nienawiści wobec osób LGBT nigdy nie było dla rządu priorytetem, a sejmowa prawica na czele z PiS od lat blokuje propozycje reform przepisów na temat przestępstw z nienawiści.

Patryk Jaki zapomniał, że do Parlamentu Europejskiego poszedł, „żeby walczyć z LGBT”.

Od czasów premier Beaty Szydło rząd Zjednoczonej Prawicy majstruje przy systemie zwalczania dyskryminacji i przemocy, a kolejne rady i zespoły robocze są rozwiązywane. Najważniejsi politycy PiS, z ministrem Przemysławem Czarnkiem na czele, prowadzą nagonkę na osoby LGBT, nazywając homoseksualność „obrzydliwym zboczeniem, dewiacją, wynaturzeniem i łącząc ją z pedofilią.

Zalecane przez organy międzynarodowe zmiany w prawie są niezbędne. Pozwoliłyby one na skuteczniejsze wykrywanie – i liczenie – przypadków przemocy motywowanej uprzedzeniami, w tym ataków na osoby LGBT. Do ich wprowadzenia potrzeba jednak woli politycznej, której obecnemu rządowi brakuje.

Dr Piotr Godzisz – specjalista ds. przestępstw z nienawiści, wykładowca kryminologii na Birmingham City University. Poprzednio związany m.in. z Organizacją ds. Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Lambdą Warszawa i Uniwersytetem Warszawskim. Szkolił policjantów, sędziów i prokuratorów w kilku krajach Europy. Doktorat obronił na University College London. Współautor projektu zmiany kodeksu karnego w zakresie przepisów o przestępstwach z nienawiści. Jeden z autorów „Metodyki pracy adwokata i radcy prawnego w sprawach o przestępstwa z nienawiści” (red. P. Knut, wyd. CH Beck). Zasiada w radzie doradczej International Network for Hate Studies.

;
Na zdjęciu Piotr Godzisz
Piotr Godzisz

specjalista ds. przestępstw z nienawiści, wykładowca na Birmingham City University. Poprzednio związany m.in. z Organizacją ds. Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Lambdą Warszawa i Uniwersytetem Warszawskim. Szkolił policjantów, sędziów i prokuratorów w kilku krajach Europy. Doktorat obronił na University College London. Współautor projektu zmiany kodeksu karnego w zakresie przepisów o przestępstwach z nienawiści. Jeden z autorów "Metodyki pracy adwokata i radcy prawnego w sprawach o przestępstwa z nienawiści" (red. P. Knut, wyd. CH Beck). Zasiada w radzie doradczej International Network for Hate Studies.

Komentarze