0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto Laurie DIEFFEMBACQ / Parlament EuropejskiFoto Laurie DIEFFEMB...

Europosłowie nieoficjalnie zaakceptowali już kandydatury czterech komisarzy europejskich, których przesłuchania odbyły się w poniedziałek 4 listopada. Nie obyło się bez kontrowersyjnych pytań o „definicję kobiety”, dopuszczalny wiek zgody seksualnej czy oskarżeń o działanie niezgodne z interesami obywateli.

Z przebiegu przesłuchań możemy wnioskować, że w nowej Komisji Europejskiej, która rozpocznie urzędowanie w grudniu:

  • transportem i bezpieczeństwem gospodarczym zajmie się Słowak Maroš Šefčovič,
  • rolnictwem i bezpieczeństwem żywności Luksemburczyk Christophe Hansen,
  • sprawiedliwością międzypokoleniową, młodzieżą, kulturą i sportem Maltańczyk Glenn Micallef,
  • zrównoważonym transportem i turystyką Grek, Apostolos Dzidzikostas.

Tym samym mamy już dwóch komisarzy z Europejskiej Partii Ludowej (Hansen i Dzidzikostas), jednego z grupy Socjalistów i Demokratów (Micallef) oraz jednego niezrzeszonego (Šefčovič). Ich kandydatury zostały wstępnie zatwierdzone, choć to nieoficjalne informacje. Formalnie decyzja parlamentarnych komisji zostanie ogłoszona 21 listopada. Potem kandydatów czeka jeszcze głosowanie podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego pod koniec listopada (25-28 listopada).

Šefčovič: UE musi bronić zasad konkurencji

Marošowi Šefčovičowi doświadczenia w Komisji Europejskiej nie brakuje.

Słowacki polityk po raz pierwszy komisarzem został w 2009 roku, ta kadencja będzie jego czwartą. Za każdym razem nominowany był przez rząd kontrowersyjnego słowackiego premiera Roberta Ficy, oskarżanego o łamanie praworządności i gigantyczną korupcję w kraju. Šefčovič umiejętnie jednak dystansował się od premiera.

Także teraz. Podczas przesłuchania w Parlamencie Europejskim kilkukrotnie podkreślał, że jest zwolennikiem pomocy dla Ukrainy oraz że "w swojej dotychczasowej pracy jako komisarz, zawsze kierował się europejskim interesem”.

Šefčovič zajmował się już europejską energetyką, Zielonym Ładem oraz nadzorowaniem brexitu. W nowej Komisji ma objąć tekę komisarza ds. handlu i bezpieczeństwa gospodarczego, odpowiedzialnego także za stosunki międzyinstytucjonalne i przejrzystość działań całej KE. To dlatego podczas przesłuchania musiał odpowiedzieć na liczne pytania europarlamentarzystów o relacje handlowe z USA i Chinami, przyszłość wolnego handlu i ochronę konkurencyjności europejskich firm.

Przeczytaj także:

„Bezpieczeństwo handlowe to priorytet”

W kwestii relacji z Chinami, które oparte są na coraz bardziej zażartej i nieuczciwej konkurencji, Šefčovič dał do zrozumienia, że nie jest naiwny – coraz częściej mamy do czynienia z wykorzystywaniem gospodarczych zależności do wywierania różnego rodzaju nacisków lub szantażu politycznego. Dlatego, jego zdaniem, Unia Europejska musi „wzmocnić wysiłki na rzecz egzekwowania równej konkurencji”.

“W dzisiejszych czasach handel w coraz mniejszym stopniu jest regulowany przez siły rynkowe. Dlatego musimy podwoić nasze wysiłki w celu zabezpieczenia równej konkurencji” – powiedział Šefčovič.

Jego zdaniem europejskie firmy powinny mieć możliwość szybkiego reagowania na nieuczciwe praktyki rynkowe, takie jak nieuczciwie subsydiowany import, państwowo pompowane moce produkcyjne czy inne skutki zagranicznych polityk handlowych, które stoją w sprzeczności z zasadami wolnego handlu. Dlatego niezbędna jest reforma Światowej Organizacji Handlu oraz odważniejsze wykorzystywanie już istniejących narzędzi ochrony handlu, np. ceł.

„Unia powinna doprowadzić do resetu w relacji z Chinami i przywrócić równowagę we wzajemnym handlu (...). Bezpieczeństwo handlowe powinno być traktowane w tej chwili priorytetowo” – powiedział.

Šefčovič odwołał się tu bardzo istotnej kwestii ogromnego deficytu handlowego w relacji z Chinami. Od czasu przystąpienia tego kraju do Światowej Organizacji Handlu w 2001 r., dwustronny deficyt Unii Europejskiej z tym krajem wzrósł z niespełna 40 mld euro do 292 mld euro w 2023 r. To największa zmiana in minus odnotowana przez Europę z jakimkolwiek partnerem handlowym – we wrześniu odnotowała Rzeczpospolita.

„USA to nasz naturalny sojusznik”

W kwestii relacji z USA Šefčovič podkreślił, że bez względu na to, jaki będzie finał amerykańskich wyborów, USA to „nasz naturalny sojusznik”, więc będzie chciał „kontynuacji współpracy”. Powiedział też, że będzie domagał się modyfikacji działania Amerykańsko-Europejskiej Rady ds. Handlu i Technologii.

Šefčovič był też pytany o kontrowersyjne z punktu widzenia wielu parlamentarzystów, głównie z lewicy i skrajnej prawicy, umowy o wolnym handlu z Mercosurem (organizacją zrzeszającą Argentynę, Brazylię, Urugwaj i Paragwaj), Meksykiem i Australią. Negocjacje tych umów utknęły w martwym punkcie, bo ich podpisanie zostało mocno oprotestowane m.in. przez europejskich rolników.

Šefčovič podkreślił, że jego zdaniem zawieranie umów o wolnym handlu „leży w interesie europejskich firm”, a istniejące umowy doprowadziły do „ekspansji europejskiego rolnictwa i przemysłu” oraz „zwiększenia, a nie zmniejszenia, przychodów europejskich producentów”. Podkreślił jednak, że umowy o wolnym handlu powinny mieć „węższy i ściślej określony zakres i wymogi”.

“Europa jest rolniczym supermocarstwem – rocznie eksportujemy produkty o wartości ponad 240 mld euro (…). Pomimo zarzutów wobec umów o wolnym handlu wyraźnie widać, że korzyści z tego handlu rozkładają się równomiernie w łańcuchu wartości” – zapewnił komisarz.

Šefčovič zapewnił też, że planuje wrócić do negocjacyjnego stołu ws. tych umów i że będzie „strzegł interesu europejskich rolników”. W ten sposób kandydat na komisarza odpowiedział na zarzuty europosłów europejskiej Lewicy dotyczące tego, że negocjacje umów o wolnym handlu do tej pory odbywały się w zupełnie nieprzejrzysty sposób – były objęte tajemnicą. Šefčovič obiecał, że podczas negocjacji, będzie dostępny dla Parlamentu Europejskiego i będzie odpowiadał na wszystkie pytania.

Hansen: Cele redukcji CO₂ nie są do zmiany

Christophe Hansen, kandydat do stanowiska komisarza ds. rolnictwa i żywności, pochodzi z rolniczej rodziny z Luksemburga, a jego doświadczenie w pracy na forum europejskich instytucji sięga 2018 roku. Hansen był już europosłem oraz przez lata pracował w przedstawicielstwie Luksemburga przy UE. Jego ojciec i brat byli rolnikami, a kuzyn jest ministrem rolnictwa w Luksemburgu. Choć to oczywiście ciekawostka, a nie dowód kompetencji kandydata na komisarza.

Hansen dobrze poradził sobie z przesłuchaniem i to pomimo trudnych pytań o losy Zielonego Ładu, reformę wspólnej polityki rolnej i włączenie rolnictwa w system handlu emisjami ETS.

Hansen wypowiedział się jasno w obronie Zielonego Ładu i potrzeby jego wdrażania.

Podkreślił, że “zmiany klimatu powodują coraz silniejszą presję na rolników i dlatego trzeba im przeciwdziałać”. Choć dodał, że niektóre regulacje Zielonego Ładu „wymagają uproszczeń”.

Podczas poniedziałkowego przesłuchania na forum PE Hansen zapowiedział też, że będzie postulował utrzymanie funduszy na wspólną politykę rolną jako osobny element unijnego budżetu, a nie wcielenie tych środków do kopert narodowych łącznie z funduszami spójności.

Był jednak bardzo ostrożny w deklaracjach dotyczących zwiększenia środków na europejską politykę rolną. Ten postulat przedstawili m.in. Zieloni oraz Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy. Pojawił się on też w trakcie dialogu organizacji rolnych z Komisją Europejską w trakcie wiosennych protestów rolników.

„Będę się cieszył, jeśli budżet na wspólną politykę rolną pozostanie na dotychczasowym poziomie” – powiedział kandydat.

Mniej środków dla największych producentów

Zamiast zwiększenia budżetu wspólnej polityki rolnej, Hansen zaproponował reformę kryteriów przyznawania funduszy z WPR. Tak, by więcej środków trafiało do małych i średnich producentów, a nie do potentatów agrobiznesu, jak dzieje się dzisiaj. „Myślę, że możemy lepiej wykorzystać obecnie dostępne środki” – stwierdził.

Hansen podkreślił też, że wie, że temat wejścia Ukrainy do Unii Europejskiego i związanego z tym wyzwania dla finansowania wspólnej polityki rolnej jest „słoniem w pokoju”.

„Roczna produkcja rolna Ukrainy stanowi mniej więcej jedną trzecią produkcji europejskiej (...). Integracja Ukrainy musi być stopniowa i połączona z ochroną europejskich producentów i rynków oraz ujednolicaniem standardów produkcji” – powiedział.

Podkreślił, że Europa ma już podobne doświadczenie – rozszerzenie UE z 2004 roku, kiedy do UE weszły kraje o gigantycznych potencjale produkcji rolnej, takie jak np. Polska. „Wówczas sobie poradziliśmy, teraz też sobie poradzimy” – powiedział.

ETS dla rolnictwa? Niekoniecznie

Hansen wyraził też swój sceptycyzm co do kwestii objęcia europejskiego rolnictwa systemem handlu emisjami ETS. To oburzyło m.in. Zielonych – to jeden z elementów Zielonego Ładu.

„Nie jestem pewien, czy włączanie rolnictwa do systemu ETS to właściwe podejście”, stwierdził.

Podkreślił, że objęcie 9 milionów europejskich rolników systemem ETS może być „bardzo trudne organizacyjnie” i jeszcze bardziej zwiększyć biurokratyczne obciążenie, a przecież celem nowej Komisji jest zmniejszenie, a nie zwiększenie biurokracji.

Dodał, że z objęcia rolników systemem handlu emisjami odeszła Nowa Zelandia, a przecież to kraj „bardzo progresywny i zielony”. „Musieli mieć jakiś powód i powinniśmy to sprawdzić” – stwierdził Hansen.

Wypowiedział się też dość pozytywnie o umowie o wolnym handlu z organizacją Mercosur, która otworzy europejskie i południowoamerykańskie rynki dla wolnego handlu.

„Z tą umową związane są zarówno możliwości, jak i wyzwania (...). Jej podpisanie leży w interesie europejskich producentów rolnych, którzy ogromnie zyskają na eksporcie” – powiedział. Dodał jednak, że rozumie obawy europejskich producentów mięsa i że „trzeba na nie odpowiedź”.

„Warunkiem umowy powinien być wymóg wobec południowoamerykańskich producentów, że będą spełniać unijne wymogi jakościowe” – powiedział.

Kandydatura Hansena zdobyła dość szerokie poparcie pośród europosłów Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów i Demokratów, grupy Odnowić Europę, a także Zielonych i Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Dzidzikostas: Redukcje emisji CO₂? Musimy trzymać się planu

Grecki kandydat na komisarza Apostolos Dzidzikostas ubiega się o tekę komisarza ds. zrównoważonego transportu i turystyki. Dzidzikostas to konserwatywny polityk rządzącej Grecją centroprawicowej Nowej Demokracji i zaufany człowiek premiera Grecji Kyriakosa Mitsotakisa. Jest więc członkiem Europejskiej Partii Ludowej. Przez ostatnich 10 lat był gubernatorem greckiego regionu Macedonii, więc ma doświadczenie w zarządzaniu transportem publicznym czy inwestycjami strategicznymi.

Najważniejsze wątki z jego przesłuchania to kwestia terminu odchodzenia od produkcji silników spalinowych, rozwój europejskich kolei oraz cięcia emisji w lotnictwie.

„Koniec produkcji samochodów z silnikami spalinowymi nie może być odwlekany w nieskończoność. Termin 2035 roku powinien zostać utrzymany"

– podkreślił kandydat, co wzbudziło niezadowolenie wśród europosłów partii narodowo-konserwatywnych i skrajnie prawicowych i zadowolenie na lewicy.

Dzidzikostas podkreślił też, że „podobnie jest z celami redukcji emisji CO₂”. "Są one bardzo konkretne i zostały już uzgodnione. Musimy trzymać się planu” – powiedział, co wzbudziło entuzjazm wśród europosłów Socjalistów i Demokratów oraz Zielonych.

Uratować europejski przemysł motoryzacyjny

Unia Europejska w 2023 roku przyjęła regulacje, która zobowiązuje producentów samochodów do zaprzestania produkcji samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 roku. Celem jest osiągnięcie zerowej emisji nowych samochodów osobowych i dostawczych do 2035 roku.

Dzidzikostas podtrzymał ten plan, lecz dodał, że konieczne jest wspieranie europejskiego przemysłu samochodowego w tej transformacji.

„Musimy zagwarantować, że przemysł motoryzacyjny, który potrzebuje przewidywalności, będzie wspierany. Stąd też trzymanie się już raz uzgodnionej daty (...). Poza tym zapewniam, że pracownicy sektora motoryzacyjnego dostaną wsparcie w celu zdobycia nowych kwalifikacji [by móc pracować w transformującym się przemyśle – red.]. Europejski przemysł samochodowy musi przetrwać” – powiedział kandydat.

Dzidzikostas dodał też, że niezbędne jest wprowadzenie wymogów co do ekologizacji firmowych flot samochodowych. Chodzi o nałożenie na firmy wymogów wprowadzania do floty samochodów z silnikami elektrycznymi, co ma też wesprzeć europejską produkcję tych pojazdów, dzięki wzmocnieniu popytu. Wymiana flot samochodowych ma być wspierana z funduszy europejskich (już jest, m.in. w ramach KPO).

Konkurencyjność i zielona transformacja

Dzidzikostas zapewnił też, że w przypadku każdej gałęzi transportu niezbędny jest „rozwój konkurencyjności przy zachowaniu celów neutralności klimatycznej”. W kwestii lotnictwa stwierdził, że niezbędne jest „wprowadzenie nowych, wyższych celów dekarbonizacji lotnictwa”, a jednocześnie "usuwanie przeszkód prawnych w tworzeniu jednolitego, europejskiego nieba”. Jego zdaniem to może obniżyć koszty przewoźnikom, którzy muszą mierzyć się z kosztami rosnących wymogów zielonego transformacji.

Podtrzymał zaproponowany przez szefową Komisji Europejskiej cel połączenia europejskich stolic siecią szybkich połączeń kolejowych do końca 2025 roku oraz plan wprowadzenia zintegrowanego systemu zakupu biletów kolejowych w całej UE, by ułatwić pasażerom organizację międzynarodowych podróży.

"Dokładnie tak jak w przypadku podróży lotniczych, możliwe będzie zakupienie jednego biletu na połączenia międzynarodowe” – zapowiedział. Ujednolicone ma też zostać prawo przewozów kolejowych.

W ciągu kilku pierwszych miesięcy urzędowania komisarz zamierza też przedstawić kompleksowe strategie dla przemysłu samochodowego, portów morskich, zrównoważonej turystyki oraz rozwoju zrównoważonego transportu.

Micallef: Musimy walczyć z przemocą w sieci

W poniedziałek 4 listopada, czyli w pierwszy dzień przesłuchań komisarzy, przesłuchany został też kandydat Socjalistów i Demokratów z Malty, Glenn Micallef, który ubiega się o stanowisko komisarza ds. sprawiedliwości międzypokoleniowej, młodzieży, kultury i sportu.

Micallef to najmłodszy ze wszystkich kandydatów, ma 35 lat. Przez siedem ostatnich lat pracował jako dyrektor w krajowej instytucji odpowiadającej za relacje z Unią Europejską. Jest członkiem maltańskiej Partii Pracy, która obecnie sprawuje władze. Przez ostatnie cztery lata pełnił też funkcję szefa gabinetu premiera Roberta Abeli.

To jeden z czterech kandydatów na komisarzy pochodzący z grupy Socjalistów i Demokratów.

Socjaliści i Demokraci to grupa, która utraciła największą część wpływu w nowej komisji. W poprzedniej komisji, która kończy urzędowanie w grudniu, grupa miała aż ośmiu komisarzy. W tym komisarza ds. gospodarki (był nim Włoch, Paolo Gentilioni), komisarz ds. wewnętrznych (była nią Szwedka, Ylva Johanson), komisarz ds. spójności i reform (była nią Portugalka, Elisa Ferriera), dedykowaną komisarz ds. równości (była nią Maltanka, Helena Dalli) czy komisarza ds. społecznych i zatrudnienia (był nim Luksemburczyk, Nicholas Schmitt). Schmitt był też kandydatem grupy do roli szefa Komisji Europejskiej, gdyby S&D wygrała wybory.

Teraz grupa ubiega się w sumie o cztery stanowiska: Hiszpanka Teresa Robera-Rodriguez walczy o funkcję wiceprzewodniczącej wykonawczej ds. czystej, sprawiedliwej i konkurencyjnej transformacji, Duńczyk Dan Jorgensen ubiega się o stanowisko komisarza ds. energii i mieszkalnictwa, Rumunka Roxana Minzatu walczy o tekę wiceprzewodniczącej wykonawczej ds. ludzi, umiejętności i gotowości, a wspomniany już Glenn Micallef o tekę komisarza ds. sprawiedliwości międzypokoleniowej, młodzieży, kultury i sportu.

Micallef był przesłuchiwany przez komisję ds. kultury. Podczas przesłuchania padły pytania m.in. o zdrowie psychiczne młodych, przemoc w sieci, wyzwania demograficzne, czy udział osób transpłciowych w zawodach sportowych.

W kwestii zdrowia psychicznego młodych i walki z przemocą w sieci Micallef podkreślił, że to „jedne z priorytetów nowej Komisji”. Komisja ma przygotować kompleksowy plan działań, nad którego przygotowaniem i realizacją będzie czuwał Micallef wraz z Heleną Virkkunen, wywodzącą się z Finlandii wiceprzewodniczącą wykonawczą komisji ds. suwerenności technologicznej, bezpieczeństwa i demokracji.

Micallef zaproponował czteropunktową strategię walki z przemocą w sieci. Uwzględnia ona m.in. przyjęcie wspólnej europejskiej definicji prawnej tego zjawiska, zwiększenie skali ścigania i raportowania tego rodzaju przestępstw, a także analizy istniejących już w różnych krajach dobrych praktyk przeciwdziałania temu zjawisku, celem implementacji ich na forum całej UE. Wskazał też na znaczenie współpracy z organizacjami obywatelskimi, które działają bardziej lokalnie, bliżej ludzi.

Za kluczowe narzędzie w walce o zdrowie psychiczne młodych ludzi i przeciwdziałanie przemocy online uznał oferowanie młodym ludziom alternatyw, w postaci dostępnych i zorganizowanych zajęć sportowych, kółek hobbistycznych, itp.

„Musimy zająć się promocją także innych polityk, takich jak te dotyczące rozwoju sportu, aby dać młodym ludziom i dzieciom możliwość zastąpienia czasu spędzanego przed ekranem zdrowszymi opcjami. Na to powinny iść konkretne środki” – powiedział kandydat z Malty.

„Jesteśmy unią równości”

W kwestii uważanej przez niektórych za nierówną konkurencji osób transpłciowych startujących w zawodach sportowych Micallef powiedział, że „siła europejskiego sportu bierze się m.in. z tego, że jest on zarządzany i regulowany przez niezależne organizacje sportowe”. Jak przyznał, nie widzi tu pola do interwencji. Podkreślił jednak, że osoby transpłciowe powinny być w sporcie traktowane równo i niezbędne jest zwalczanie wszelkiej dyskryminacji.

“Nie może być kompromisów w kwestii sprawiedliwej rywalizacji w sporcie, ale jednocześnie nasza unia opiera się m.in. na zasadzie równości” – podkreślił.

Nie dał się sprowokować europosłankom ze zrzeszającej partie skrajnej prawicy grupy Patrioci dla Europy do odpowiedzi na pytanie o zdefiniowanie pojęcia kobiety ani rzekomo sugerowanego przez odchodzącą komisarz Ylvę Johanson obniżenia wieku zgody na aktywność seksualną, które to ma być „promowaniem pedofilii”.

W odpowiedzi na te pytania Micallef udzielił rozbudowanej odpowiedzi, w której argumentował, że „najważniejszym zobowiązaniem unijnych prawodawców jest dbanie o bezpieczeństwo dzieci”.

Przesłuchania kandydatów na komisarzy: Co dalej?

Przesłuchania kandydatów na komisarzy potrwają do wtorku 12 listopada. W czwartek 7 listopada odbędzie się przesłuchanie Piotra Serafina, polskiego kandydata na komisarza ds. budżetu i administracji.

Bezpośrednio po przesłuchaniach członkowie komisji parlamentarnych, przed którymi odbywają się przesłuchania kandydatów, podejmują decyzje, czy zamierzają poprzeć danego kandydata, czy nie. Ich stanowisko będzie rekomendacją dla stanowiska całej grupy politycznej i poszczególnych delegacji krajowych. Decyzje mkomisji ws. kandydatów zostaną ogłoszone po 21 listopada.

Jeśli jakiś komisarz nie przejdzie przesłuchania, państwo członkowskie musi przedstawić nowego kandydata. Ten musi przejść podobną procedurą, jak wszyscy: zostać uznanym przez szefową Komisji Europejskiej, a następnie przejść parlamentarną procedurę weryfikacji. Terminy jednak gonią. Przesłuchania komisarzy powinny się zakończyć przed 25 listopada, bo wtedy zaczyna się sesja plenarna Parlamentu Europejskiego, podczas której ma zostać przegłosowany skład nowej Komisji. Nowa Komisja ma rozpocząć pracę w grudniu 2024.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze