„Nie ma żadnego powodu, dla którego osoby nieheteronormatywne czy z niepełnosprawnościami powinny być słabiej chronione przed przestępstwami z nienawiści niż osoby o innym kolorze skóry czy wyznawanej religii” – komentuje nowelizację kodeksu karnego adwokatka Dorota Dudek z PTPA
6 marca 2025 Sejm przyjął zmiany w kodeksie karnym dotyczące przestępstw z nienawiści. To projekt rządowy firmowany przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Nowelizacja realizuje zapis z umowy koalicyjnej podpisanej przez liderów Koalicji 15 października.
Mimo to przeciwko niej zagłosowali wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL, a także ministra ds. polityki senioralnej Marzena Okła-Drewnowicz z KO (przeciw były także PiS i Konfederacja)
Nowelizacja została przesłana do Senatu, a jeśli zostanie przyjęta, będzie czekała na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.
Najważniejsze zmiany, które wprowadza nowelizacja, to m.in. usunięcie słowa „jej” z treści art. 257 KK, co diametralnie zmienia interpretację tego przepisu, oraz dopisanie do katalogu przesłanek chronionych przed przestępstwami z nienawiści – wieku, płci, niepełnosprawności i orientacji seksualnej.
Na ostatniej prostej z projektu wyleciała przesłanka tożsamości płciowej. Według ministerstwa sprawiedliwości miała ona wzbudzać „wątpliwości interpretacyjne”.
O tym, co w praktyce zmieni ta nowelizacja kodeksu karnego (jeśli zostanie przyjęta przez Senat i podpisana przez prezydenta), rozmawiamy z adwokatką Dorotą Dudek z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
Leonard Osiadło, OKO.press: Jak najprościej wytłumaczyć, co zmieni się po nowelizacji kodeksu karnego?
Adw. Dorota Dudek, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego: Podam przykład. Zgłosił się do mnie klient, który został napadnięty przed jednym z klubów. Był znieważany, krzyczano do niego: „Ty Arabie, wracaj do domu!”. W końcu został popchnięty i wywiązała się szamotanina. To był oczywisty przykład mowy nienawiści i przemocy motywowanej uprzedzeniami etnicznymi, z której mój klient chciał wyciągnąć konsekwencje.
Jak sprawa potoczyła się w sądzie?
Właśnie problem w tym, że sprawa w ogóle tam nie trafiła. Bo choć art. 257 kodeksu karnego mówi o publicznym znieważeniu i naruszeniu nietykalności cielesnej osoby z powodu jej pochodzenia etnicznego, to mój klient nie mógł powołać się na ten przepis, aby dochodzić sprawiedliwości.
Dlaczego?
Bo nie jest Arabem. Urodził się w Indiach, a ciemniejszą karnację zawdzięcza perskiemu pochodzeniu. Ponieważ faktycznie nie jest jednak Arabem, nie mógłby udowodnić przed sądem, że został pokrzywdzony przestępstwem z art. 257 kodeksu karnego.
Przecież to jest absurd. Kogo więc chroni ten przepis?
Aktualne brzmienie art. 257 kodeksu karnego chroni przed mową nienawiści tylko na tle narodowym, etnicznym, rasowym, wyznaniowym albo z powodu bezwyznaniowości, i tylko osoby faktycznie posiadające cechę, którą przypisuje im sprawca przestępstwa.
Zatem mogę zostać skazany za mowę nienawiści wobec Ukraińców tylko wtedy, gdy osoba, którą obrażam, faktycznie ma ukraiński paszport, a nie rosyjski czy białoruski?
Tak, ponieważ art. 257 kk zawiera zwrot „kto publicznie znieważa osobę z powodu jej przynależności narodowej”.
Kluczowe jest słowo „jej”, które ustawia cały proces dowodowy. Żeby doszło do przestępstwa, muszą nie tylko paść nienawistne słowa, ale trzeba wykazać także, że osoba pokrzywdzona faktycznie ma tę cechę, którą przypisał jej sprawca. W przypadku mojego klienta musiałby on faktycznie być Arabem.
I jedną z rzeczy, która zmieni się dzięki przyjętej właśnie przez Sejm nowelizacji, jest wykreślenie słowa „jej” z treści art. 257 kk, co otwiera zupełnie nowy rozdział w walce z przestępstwami z nienawiści w Polsce.
Teraz łatwiej będzie ścigać sprawców przestępstw z nienawiści?
Tak, bo wreszcie udało się oddać w przepisach karnych to, co od dawna postulował Europejski Trybunał Praw Człowieka. Czyli żeby dla zaistnienia przestępstwa rozstrzygająca była nienawistna motywacja sprawcy, a nie cecha osoby, która padła ofiarą przestępstwa.
Dzięki temu, za przestępstwa z nienawiści będą mogli odpowiedzieć także sprawcy, którzy błędnie przypisali jakąś cechę osobie pokrzywdzonej (tzw. asumpcja) lub którzy kierowali swoje nienawistne zachowania wobec osób wspierających wykluczone grupy (tzw. asocjacja).
Poszerzony został także katalog chronionych przesłanek – do narodowości, rasy, pochodzenia etnicznego, religii i bezwyznaniowości, zostaje dodana także płeć, wiek, niepełnosprawność i orientacja seksualna.
Sprawiedliwość dosięgnie więc także agresorów wyzywających uczestników marszów równości.
Tak, ale nie tylko. Pokrzywdzeni przestępstwem z nienawiści mogą być nie tylko aktywiści, ale każdy, kto po prostu natrafi na kogoś, kto ma uprzedzenia wobec jakiejś konkretnej grupy.
Był przypadek dziewczyny, która została zaczepiona i szarpana na ulicy z powodu tego, że niosła tęczową torbę. Wobec takiej sytuacji dotychczasowe przepisy były bezradne.
Po pierwsze dlatego, że nie zawierały przesłanki ochrony przed przestępstwami z nienawiści ze względu na orientację seksualną. A po drugie, dotychczasowa konstrukcja art. 257 kk, mówiąca o znieważeniu osoby z powodu jej cechy, wymagałaby udowadniania przed sądem, że dziewczyna należy do społeczności LGBT+.
Czy kończy się zatem epoka procesów, w których trzeba najpierw udowodnić, że jest się gejem, aby Kaja Godek mogła być skazana za mowę nienawiści wobec osób LGBT?
Tak, chociaż to akurat była sprawa cywilna, a my rozmawiamy o nowelizacji kodeksu karnego. Ale chodzi o tę samą zasadę.
Przecież problemem nie jest to, czy osoba, którą obraziła pani Kaja Godek, faktycznie jest nieheteronormatywna, przez co mogła poczuć się osobiście dotknięta jej słowami. Problemem jest sam pogardliwy stosunek do osób LGBT+, jaki pani Godek publicznie propaguje.
Zresztą ta konkretna sprawa została wytoczona pani Godek przed sądem cywilnym właśnie dlatego, że nie było odpowiedniego przepisu w kodeksie karnym. Teraz to się zmieni.
Podczas dyskusji w Sejmie padały właśnie takie argumenty, że zmiany w kodeksie karnym nie są potrzebne, bo zawsze można wytoczyć proces cywilny o ochronę dóbr osobistych.
Owszem, można. Tylko dlaczego w obronie jednych może stawać prokurator reprezentujący państwo, a inni w takiej samej sytuacji muszą radzić sobie sami? Nie ma żadnego powodu, dla którego osoby nieheteronormatywne czy z niepełnosprawnościami powinny być słabiej chronione przed mową nienawiści niż osoby o innym kolorze skóry, czy wyznawanej religii.
Czy właśnie z tego powodu Twój klient, który został wyzwany od Arabów, zrezygnował z dochodzenia sprawiedliwości?
Tak. Mieliśmy do wyboru albo pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych, albo złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 216 kodeksu karnego, czyli znieważania, ale zwykłego, niekwalifikowanego jako mowa nienawiści ujęta w art. 257 kk.
Problem w tym, że zarówno art. 212 kk, czyli zniesławienie, jak i art. 216 kk, czyli zniewaga, to jedne z zaledwie kilku przestępstw ściganych z oskarżenia prywatnego.
To oznacza, że musielibyśmy sami zgromadzić dowody przeciwko osobie, która dopuściła się znieważenia mojego klienta, ustalić, kim ten człowiek jest i gdzie mieszka, aby można było skierować przeciwko niemu akt oskarżenia, który sami musielibyśmy napisać i popierać przed sądem.
A jakie możliwości miałby Twój klient, gdyby ta sytuacja wydarzyła się już po wejściu w życie nowelizacji, o której rozmawiamy?
Po prostu złożyłby zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a sprawą zająłby się z urzędu prokurator, mający do dyspozycji całą paletę czynności dochodzeniowo-śledczych, które umożliwiłyby mu ustalenie tożsamości sprawcy, jego adresu, wezwania na przesłuchanie, i to prokurator popierałby akt oskarżenia przed sądem.
Mój klient miałby także więcej czasu na zgłoszenie takiego przestępstwa. W przypadku zniewagi ściganej z oskarżenia prywatnego (art. 216 kk), przedawnienie karalności następuje już po roku od ustalenia, kim był sprawca przestępstwa. Karalność przestępstwa z art. 257 przedawnia się dopiero po 5 latach od zdarzenia.
Wróćmy jeszcze na chwilę do drugiej dużej zmiany, którą wprowadzi nowelizacja kodeksu karnego, czyli poszerzenia katalogu chronionych przesłanek o wiek, płeć, niepełnosprawność i orientację seksualną. Zabrakło w nim tożsamości płciowej, którą z pierwotnego projektu wyrzuciło zresztą samo ministerstwo sprawiedliwości.
Nie wiem, dlaczego tak się stało, ale jako organizacje prawnoczłowiecze bardzo walczyliśmy o przesłankę tożsamości płciowej jeszcze na etapie prac rządowych.
Przedstawiciele ministerstwa przekonywali, że tożsamość płciowa zawiera się w przesłance płci i wykazywali, jak na podstawie wykładni przepisu wywodzić z płci zagadnienie tożsamości płciowej.
W teorii jest to możliwe, ale jako pełnomocniczka procesowa mam obawy, czy będzie to działało w praktyce.
Dlaczego?
Po pierwsze, niejasność przesłanki płci może być przyjętą jako linia obrony sprawców przestępstw z nienawiści.
W sytuacji, w której pokrzywdzona byłaby osoba niebinarna, to kwestia jej niebinarności może być podnoszona jako niemożliwa do wykazania w ramach przesłanki płci.
Karolina Gierdal z Lambdy Warszawa, która prowadzi dużo spraw dotyczących osób transpłciowych, słusznie podnosiła podczas dotychczasowego procesu legislacyjnego, że wykazywanie, iż przesłanka płci obejmuje też tożsamość płciową, będzie narażało osoby pokrzywdzone na wtórną wiktymizację, dowodzenie swojej tożsamości przed sądem i w praktyce przybierze formę żmudnych, strategicznych procesów, których wynik wcale nie będzie pewny.
Obrona może wykorzystać każdy pretekst, by chronić swojego klienta. Jak do tożsamości płciowej w przesłance płci będą podchodzić organy ścigania?
Jako pełnomocniczka procesowa wiem, że prokuratorzy bardzo biorą sobie do serca zasadę nullum crimen sine lege certa, czyli że nie ma przestępstwa, bez pewnego prawa, które dokładnie to przestępstwo definiuje.
I mam realne obawy, że bez wymienienia wprost w przepisie przesłanki tożsamości płciowej, trudno będzie przekonać prokuratorów, żeby wywodzili ochronę osób transpłciowych czy niebinarnych z przesłanki płci.
Słyszymy argumenty, że to się „wylityguje”, czyli wypracuje pewien model działania prokuratury, kiedy już faktycznie sprawy dotyczące płci i tożsamości płciowej będą pojawiać się w sądach.
Taka litygacja strategiczna będzie trwała naprawdę długo i będzie to kolejne trudne doświadczenie dla społeczności LGBT+. Można było jej tego oszczędzić, wpisując po prostu przesłankę tożsamości płciowej wprost do przepisu.
Przesłanka płci to przecież także ochrona kobiet przed mową nienawiści.
Tak i to zwłaszcza wtedy, kiedy kobiety znajdują się w sytuacjach publicznych, czyli kiedy maszerują w manifach albo głośno wyrażają swoje niezadowolenie z tego, w którą stronę idzie w Polsce prawodawstwo. Myślę tutaj o wszystkich kobietach, które były atakowane przy okazji protestów związanych z zaostrzeniem prawa aborcyjnego w Polsce.
Tu wracamy znów do argumentu podnoszonego przez przeciwników tej nowelizacji, czyli ograniczania wolności słowa. Przeciwnicy aborcji też chcą mieć prawo publicznego wyrażania swoich poglądów.
Nikt im tego prawa nie odbiera. Czym innym jest wyrażanie swoich poglądów, a czym innym mowa nienawiści.
Chyba wszyscy się zgadzamy, że publiczne znieważanie albo naruszanie czyjejś nietykalności cielesnej jest zachowaniem nagannym. A dokładnie o tym mówi jeden z trzech nowelizowanych przepisów, czyli art. 257 kk.
Zmianie ulega także art. 119 kk, który dotyczy stosowania przemocy i gróźb karalnych ze względu na jakieś cechy. To był przepis, który już wcześniej istniał, nowelizacja dodała do niego tylko nowe przesłanki wieku, płci, niepełnosprawności i orientacji seksualnej.
W podobny sposób zmieni się także art. 256 kk, który dotyczy publicznego propagowania totalitaryzmów i nawoływania do nienawiści.
W związku z tym to nie jest tak naprawdę nowe rozwiązanie, tylko doprecyzowanie przepisów, które już istniały. Więc nie ma mowy o jakimś nagłym ograniczaniu wolności słowa w Polsce.
Podczas dyskusji w Sejmie niektórzy posłowie nie tylko twierdzili, że wolność słowa będzie ograniczana, ale i że „kary za wolność słowa” będą ostrzejsze.
I to jest kolejny nietrafiony argument, bo nowelizacja właśnie obniża kary za przestępstwa motywowane nienawiścią lub pozostawia je na dotychczasowym poziomie.
Weźmy jako przykład art. 257 kk, czyli przestępstwo publicznego znieważenia lub naruszenia nietykalności cielesnej. Aktualnie grozi za nie bezwzględna kara pozbawienia wolności do lat trzech.
Przyjęta przez Sejm nowelizacja przewiduje za to przestępstwo karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch, czyli maksymalny wymiar kary jest o rok niższy niż w obecnie obowiązujących przepisach.
Nowelizacja wprowadzi także zmiany w art. 53 kodeksu karnego, który zawiera ogólne dyrektywy, którymi powinien kierować się sąd przy wymierzaniu kary. Czy możemy wytłumaczyć, jak działa ten przepis?
Art. 53 wylicza okoliczności, które mogą spowodować złagodzenie kary, na przykład, kiedy dany czyn zostanie popełniony pod wpływem gniewu czy strachu albo w reakcji na nagłą sytuację.
Są też takie okoliczności, które mogą karę zaostrzyć, np. działanie ze szczególnym okrucieństwem lub właśnie pod wpływem nienawiści. I także w tym przepisie katalog przesłanek został rozszerzony o płeć, wiek, niepełnosprawność i orientację seksualną.
Zatem po wejściu nowelizacji w życie, sąd wymierzając karę za dowolne przestępstwo, będzie musiał się zastanowić, czy nie zachodzą dodatkowe okoliczności obciążające.
Bo jeśli dany czyn zabroniony, na przykład zniszczenie mienia czy pobicie, był motywowany nienawiścią w stosunku do kobiet, Ukraińców czy osób nieheteronormatywnych, to kara za to powinna być bardziej dolegliwa.
To jak to rozumieć – kary za przestępstwa z nienawiści będą łagodniejsze czy ostrzejsze?
Nowe przepisy zakładają szerszą odpowiedzialność, bo pojawiły się w nich nowe przesłanki wieku, płci, niepełnosprawności i orientacji seksualnej, które obejmą ochroną szerszą grupę osób. Z przepisów zniknęło także słowo „jej”, dzięki czemu pokrzywdzeni nie będą musieli mieć danej cechy, a dla zaistnienia przestępstwa kluczowy będzie powód działania sprawcy. Z kolei na podstawie art. 53 kk, sąd będzie musiał wziąć też pod uwagę np. homofobię podczas wymierzania kary za każde przestępstwo.
To nie oznacza jednak, że będziemy teraz wszystkich wsadzać do więzienia.
Dzięki poszerzeniu odpowiedzialności, do sądów zacznie trafiać prawdopodobnie więcej przypadków przestępstw z nienawiści, ale ich sprawcy będą karani łagodniej niż dotychczas.
Ministerstwo uznało bowiem, że skuteczniejsza w wypracowaniu pewnych postaw społecznych będzie nie wysokość kar, ale ich nieuchronność.
LGBT+
Prawa człowieka
Sądownictwo
homofobia
kodeks karny
mowa nienawiści
ofiary przestępstw
praworządność
przestępstwa z nienawiści
transfobia
W OKO.press od 2022 roku. Pisze o prawach człowieka, przekłada zawiłości prawne na ludzki język, tropi przypadki dyskryminacji i niesprawiedliwości społecznej. Wcześniej pracował w Gazecie Wyborczej, a także w organizacjach pozarządowych (Polska Akcja Humanitarna, Krytyka Polityczna), gdzie zajmował się fundraisingiem i komunikacją. Z wykształcenia politolog po UAM, prawnik i dziennikarz (oba Uniwersytet Warszawski). W ramach stypendium studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Aktualnie uczeń Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu im. Krzysztofa Komedy w klasie perkusji.
W OKO.press od 2022 roku. Pisze o prawach człowieka, przekłada zawiłości prawne na ludzki język, tropi przypadki dyskryminacji i niesprawiedliwości społecznej. Wcześniej pracował w Gazecie Wyborczej, a także w organizacjach pozarządowych (Polska Akcja Humanitarna, Krytyka Polityczna), gdzie zajmował się fundraisingiem i komunikacją. Z wykształcenia politolog po UAM, prawnik i dziennikarz (oba Uniwersytet Warszawski). W ramach stypendium studiował także na National Taipei University na Tajwanie. Aktualnie uczeń Autorskiej Szkoły Muzyki Rozrywkowej i Jazzu im. Krzysztofa Komedy w klasie perkusji.
Komentarze