0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Czy chodziliście kiedyś po wyrąbanym lesie i zastanawialiście się, dlaczego nikt tego nie ukróci? Mijaliście wycinki i poukładane do wywózki pnie? Albo wędrowaliście okopami drogi zrywkowej? Może myśleliście: czy nie ma na nich mocnych? Albo widzieliście w internecie zdjęcia ściętych pomników - drzew starych i cennych – które też pójdą na deski, albo do pieca? I wkurzaliście się, że to legalne? A może pytaliście sami siebie, gdzie się podziewają pieniądze z zysków za całe to drewno?

Ja zadawałam sobie te pytania spacerując po lesie albo po tym, co z niego zostało. I w końcu postanowiłam to sprawdzić. Chociaż odpowiedź, byłam tego pewna, jest mroczna. Na czym ufundowana jest bezkarność Lasów Państwowych?

Przeczytaj transkrypcję podcastu lub posłuchaj w "Powiększeniu"!

„Powiększenie” to podcast Agaty Kowalskiej, dziennikarki OKO.press. Dwa razy w tygodniu autorka zadaje doskonale przygotowane, precyzyjne pytania politykom, ekspertkom, a czasem uczestnikom wydarzeń. Postanowiliśmy publikować także zapis tekstowy podcastów, żeby podkreślić ich wartość, bo informują, objaśniają i skłaniają do myślenia. Liczymy także na to, że osoby, które wolą czytać niż słuchać, zachęcimy do zmiany tego nastawienia i sięgną po podcasty Kowalskiej. Czyta się je dobrze, ale słucha jeszcze lepiej.

Przeczytaj także:

Agata Kowalska: Dziennikarzom odmawiają informacji. Posłanek nie dopuszczają do dokumentów. Wywiadów udzielają w zaprzyjaźnionych mediach albo po prostu je sobie kupują. Pieniędzy mają jak lodu, ale tylko kropla z tego trafia do budżetu państwa. Tną drzewa należące do nas wszystkich, nikogo nie pytając o zgodę. I zarabiając tylko na siebie.

Przemijają rządy, partie, ale one trwają. Lasy Państwowe – udzielne księstwo leśników.

Czy są wszechpotężne i nie do ruszenia? Na czym się opiera ich nietykalność i bogactwo? Sprawdzimy to dziś w „Powiększeniu”.

Z moimi pytaniami i uzbrojona w mikrofon udałam się do różnych osób i instytucji. I tylko jedna wciąż nie otworzyła przede mną drzwi. To oczywiście Lasy Państwowe. Nie znalazły czasu, by „podjąć decyzję w sprawie mojej prośby”. No trudno, może następnym razem. Choć to ignorowanie dziennikarzy jest też znaczące. Ignorują, bo mogą. A może ignorują, bo wiedzą, że każdy wywiad mógłby odsłonić kolejny kawałeczek prawdy o Lasach Państwowych.

Na szczęście, wbrew temu, co myśli wielu leśników, na Lasach Państwowych nie znają się wyłącznie ludzie pracujący w Lasach Państwowych. Zapraszam Was na opowieść o tej przedziwnej instytucji.

Na zdjeciu - miejsce konferencji prasowej Lasów Państwowyh 30 marca 2023 w Celestynowie k/ Warszawy w sprawie ogólnopolskiej akcji sadzenia Lasów Pamięci Jana Pawla II w ramach akcji "Łączą nas drzewa" . Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl

Czym są Lasy Państwowe?

Żeby pojąć siłę jakiejś instytucji w państwie, dobrze jest wiedzieć, czym ona jest. Od kogo zależy, kto jej podlega, jakimi regułami się rządzi. Pierwsze pytanie brzmiało zatem: czym są Lasy Państwowe? Co to za przedziwny twór?

Próbowałam to zrozumieć poprzez zaprzeczenia. Bo nie są spółką skarbu państwa, jak Orlen czy PKP Cargo. Nie są w ogóle przedsiębiorstwem. Nie są też urzędem ani departamentem w Ministerstwie Środowiska. Nie są instytucją ochrony przyrody, jak parki narodowe. Ani jednostką badawczą. To czym są?

Jakub Medek: Ja mam taki swój ulubiony dowcip z czasów, kiedy byłem małym dzieckiem i panował tutaj ustrój słusznie miniony. I wtedy był taki dowcip: z kim graniczy Związek Radziecki? Odpowiedź na to pytanie brzmiała: Związek Radziecki graniczy z kim chce. I ja mam nieodparte wrażenie, że czym są Lasy Państwowe?

Lasy Państwowe są tym, czym chcą.

Agata Kowalska: Dowcip o ZSRR opowiada mi Jakub Medek, wieloletni dziennikarz "Gazety Wyborczej", obecnie Radia TOK FM, specjalizujący się w tematyce Lasów Państwowych, lasów i przyrody jako takiej. Przed karierą dziennikarską Medek pracował przez 10 lat w jednej z instytucji naukowych, które świadczyły usługi m.in. dla Lasów Państwowych. Jego wiedza i doświadczenie, oraz znajomość dowcipów, wydały mi się cenne.

Jakub Medek: Ja mogę ci powiedzieć, czym one są definicyjnie: państwową jednostką organizacyjną nie posiadającą osobowości prawnej. Natomiast co to jest w praktyce? Tego, myślę, nie wie nikt. Wszystkie te formy organizacyjne, które wyliczałaś często, jeżeli Lasom Państwowym jest to na rękę, są przez nie wymieniane jako rzecz, którą one właśnie są, albo jaką funkcję pełnią.

Bo możesz usłyszeć, że Lasy funkcjonują jako przedsiębiorstwo, że funkcjonują jako spółka skarbu państwa, że są służbą, że są instytucją naukową zajmującą się ochroną przyrody. Dlatego powtórzę jeszcze raz z pełną świadomością, Lasy Państwowe są tym, czym akurat w danym momencie chcą być, tym co jest dla nich wygodne.

Leśnicy u Balcerowicza

Agata Kowalska: To pytanie nie daje mi spokoju. Jak to jest możliwe, że w demokratycznej Polsce powstała instytucja typu państwo w państwie? I nie mówię o Kościele Katolickim, mówię o instytucji jednakowoż jakoś zależnej od władz świeckich. Zadzwoniłam do doktora Antoniego Kostki, który pracuje w fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. Zresztą sami posłuchajcie, co mówi o swojej pracy.

Antoni Kostka: Pracuję dla fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, która wyrosła z Karpat. Fundacja od piętnastu lat zajmuje się lasami, głównie karpackimi, ale ostatnie lata spowodowały, że wypłynęliśmy na szersze wody i zajmujemy się lasami w ogóle. Jestem z wykształcenia geologiem i biologiem. Moja specjalność to lasy.

Agata Kowalska: No i całe szczęście, bo właśnie takiego specjalisty potrzebowałam. O co chodzi z Lasami Państwowymi? Poprosiłam doktora Antoniego Kostkę o zmierzenie się z tym fundamentalnym pytaniem.

Antoni Kostka: To się stało na początku lat 90. Ja znam te relacje, kiedy do ówczesnego premiera Balcerowicza przyszli leśnicy i powiedzieli „Panie premierze, my zrobimy taką ustawę, że lasy będą się same finansowały, o nic nie będziemy prosić budżetu”. Wtedy Balcerowicz, mając na głowie padające PGR, bankrutujące całe branże przemysłu, powiedział: „No, to świetny pomysł, panowie, to w takim razie ja w to wchodzę”. I tak została przegłosowana ustawa o lasach.

Leśnicy w latach 90. przeżyli swoją smutę, takie siedem lat chudych. Naprawdę było tam bardzo źle, czasami były opóźnienia z wypłatą pensji. Wspominają do dzisiaj ten okres i mówią, że to, że mają dzisiaj dobrze, to rekompensata za tamte czasy, kiedy naprawdę mieli bardzo źle.

Jak funkcjonują 30 lat później?

Antoni Kostka: Skąd się bierze siła Lasów Państwowych? Otóż siła się bierze z tego, że to jest korpus pracowników, którzy są po pierwsze dobrze opłacani. Wydaje się, że za rok 2022, tego jeszcze pewni nie jesteśmy, ale średnia płaca będzie wynosiła około 10 tysięcy złotych. To, szczególnie gdzieś poza dużymi miastami, to są duże i konkretne pieniądze.

Mamy 429 nadleśniczych, którzy zarabiają od 18 do 20 tys. złotych. To są tacy leśni baronowie miejscowi;są zwykle bardzo wpływową grupą. Do tych pieniędzy, o których mówię, nie wlicza się apanaży typu umundurowanie, samochody, pieniądze na kancelarie itd.

Agata Kowalska: Leśniczówki, mieszkania, ośrodki wypoczynkowe?

Antoni Kostka: Tak, możliwość kupienia nieruchomości za 5 proc. wartości itd. To, o czym prasa pisała, to jest wszystko zgodne z prawem. No i mając takie instrumenty w ręku można sobie tę grupę uczynić lojalną. Czego najlepszym dowodem jest to, że Solidarna Polska przyniosła do Sejmu 500 tysięcy podpisów pod inicjatywą „Brońmy polskie lasy”, czy coś w tym rodzaju.

(na zdjęciu u góry - Leśnicy w Sejmie w związku z konferencją prasową Solidarnej Polski 12 kwietnia 2023 w sprawie zbiorki podpisow pod projektem ustawy o '' obronie polskich lasow '', Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl)

Oczywiście można słusznie stwierdzać, że te podpisy zostały uzyskane poprzez swego rodzaju naciski, no ale w gruncie rzeczy tu się liczy sprawność polityczna. Oni byli w stanie te 500 tys. podpisów zebrać.

Dane, które tutaj dochodzą do nas, wskazują, że

90 proc. tych podpisów zostało zebranych przez nadleśnictwa.

W prasie pojawiały się listy różnych dyrektorów, niektórzy robili to ustnie, ci co bardziej cwani, natomiast ci trochę mniej cwani pisali w tej sprawie listy. Piękny list napisał na przykład pan dyrektor z Wrocławia:

Od: Tadeusz Łozowski, p.o. obowiązki dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu.

Do: Sz. P. Nadleśniczowie. Nadleśnictwa wszystkie.

Dotyczy: projekt zmiany ustawy o lasach. Nawet nie wspomniał, że to projekt obywatelski.

Treść listu: „Proszę Panie i Panów Nadleśniczych o osobiste zaangażowanie w zbieranie podpisów. Niech ambicją w każdej jednostce będzie zebranie minimum 500 podpisów. To tylko po jednej liście na pracownika. To nasza wspólna sprawa.

SZCZĘŚĆ BOŻE I DARZ BÓR. Z poważaniem”.

List opublikowała Wirtualna Polska, redaktor Patryk Michalski.

Agata Kowalska: W ten sposób gospodarstwo leśne, zarządzające lasami nas wszystkich, zostało zaangażowane w czysto partyjną inicjatywę, która - niespodzianka - nie ma na celu obrony lasów, ponieważ lasy nie są atakowane. Celem tego projektu jest promocja polityczna, promocja wyborcza Solidarnej Polski i pokazanie partnerowi, Prawu i Sprawiedliwości, jaka siła stoi za partyjką Zbigniewa Ziobry. A że przy okazji upokorzy się paru leśniczych? Przecież głośno nic nie powiedzą.

Antoni Kostka: Aczkolwiek prywatnie zżymają się i mówią, że tego nie będą robić. Ale wynik jest taki, że te pudła z podpisami przyjechały. No i tyle.

***

Agata Kowalska: Paradoksem jest to, że kiedy pytałam moich rozmówców o to, skąd się bierze siła Lasów Państwowych, to wszyscy, jednakowo wymieniali tradycję, tożsamość, etos, dumę z bycia leśnikiem.

Antoni Kostka: Te materialne rzeczy nie tłumaczą do końca tego, dlaczego to jest grupa, która ma taki esprit du corps, czyli taki duch oddziału. Oni mają pewien etos, który jest im wpajany począwszy od pierwszych lat studiów. Noszą mundury. To jest formacja częściowo zmilitaryzowana, to znaczy nie dokładnie, ale przypominająca jednak strukturę paramilitarną, wojskową, policyjną itd. Plus te ich legendy oczywiście, jak oni spowodowali, że było 20 proc. lasów, teraz jest 30 proc., że to wszystko jest ich ciężką pracą.

To się nakręca poprzez całą kulturę leśną. Często są to rzeczy związane z myślistwem, z łowiectwem. Mamy sztandary, mamy trąbki, mamy ceremoniały, mamy przysięgę nawet. Generalnie staje się to taką, może słowo sekta to jest za dużo powiedziane, ale faktycznie to jest organizacja, która wymaga od swoich członków lojalności i tę lojalność dostaje.

Agata Kowalska: Ciekawe, jak się miewa ta duma z munduru i ta lojalność wobec Lasów Państwowych zaprzęgnięta na usługi partii politycznej...

Na co Lasy Państwowe wydają 9 miliardów rocznie?

Próbując zrozumieć fenomen tej instytucji, zaczęłam pytać o pieniądze. Jak bardzo bogate są Lasy Państwowe? I czego o ich majątku nie wiemy? Jednego byłam pewna: że tam gdzie są pieniądze, duże pieniądze, tam jest władza.

Sprawozdania finansowego za 2022 rok wciąż nie ma, ale publicznie dostępne jest sprawozdanie finansowe Lasów Państwowych za rok 2021. Zgodnie z nim przychód Lasów Państwowych (nie będących spółką skarbu państwa, nie będących firmą!) w tym jednym roku wynosił ponad 10 miliardów złotych. Jednocześnie do budżetu państwa trafiło nie więcej niż 700 milionów. Na co oni wydali w ciągu roku 9 miliardów złotych? Bo takie koszty deklarują w sprawozdaniu.

Jakub Medek: "To wynika z tego samego sprawozdania i dla wielu osób może to być szokiem, ale

Lasy Państwowe wydają te pieniądze na siebie.

Agata Kowalska: Wróciłam do mojego sprawozdania. Lasy Państwowe na etatach zatrudniają ponad 25 tys. osób. A na ich pensje wydają rocznie ponad 4 miliardy złotych. To oznacza, że średnia pensja miesięczna w Lasach Państwowych wynosi około 10 tysięcy złotych brutto. Średnio! To ogromna suma. Ale kiedy rozmawiałam z Jakubem Medkiem i dokonywaliśmy tych skomplikowanych obliczeń, to naszła mnie pewna wątpliwość. Posłuchajcie tego fragmentu rozmowy:

- Ale może my niepotrzebnie, z zazdrości się czepiamy? Może to w porządku, że Lasy Państwowe, tak dobrze płacą swoim pracownikom? W końcu to ciężka praca: wycinka drzew, zrywka drzew, cięcie drzew, sadzenie drzew.

Jakub Medek: No tak, ale to wszystkie te czynności, które w tej chwili wymieniasz, ciężkie, niebezpieczne, pociągające za sobą wiele bardzo poważnych, często śmiertelnych wypadków, to są czynności, którymi akurat pracownicy Lasów Państwowych się nie zajmują. Tym zajmują się firmy zewnętrzne, Zakłady Usług Leśnych, zwane pieszczotliwie w nomenklaturze leśnej „ZULami”. I to są firmy zewnętrzne, które Lasy Państwowe zatrudniają na warunkach skrajnie niekorzystnych.

Agata Kowalska: - Ale zaraz, chwileczkę…

Jakub Medek: Te wszystkie potwornie ciężkie czynności wykonują fatalnie opłacane zewnętrzne firmy.

Agata Kowalska: - Zaraz, ja tu patrzę na sprawozdanie, według którego Lasy Państwowe zatrudniają ponad 25 tys. osób. I tu pojawia się takie pojęcie jak „stanowisko nierobotnicze”. I te stanowiska nierobotnicze to 23 tysiące 600 etatów. To czym ci ludzie się zajmują, skoro nie główną działalnością Lasów Państwowych? A mówię to znów nie ja, tylko sprawozdanie LP, że główna ich działalność i główny zysk pochodzi z wycinki lasów. To czym te 23 tysiące osób się zajmują?

Jakub Medek: Administrowaniem.

***

Agata Kowalska: Temu administrowaniu jeszcze się przyjrzymy. Ale struktura Lasów Państwowych, sposób organizacji pracy i odpowiedzialności za różne zadania nie dawała mi spokoju. Dlaczego tak bogata instytucja inwestuje w kolejne budynki, wspaniałe siedziby nadleśnictw, ośrodki wypoczynkowe, asfaltuje drogi leśne, a nie płaci więcej lub po prostu nie zatrudnia na porządnych warunkach robotników leśnych?

Chętnie zapytałabym o to rzecznika Lasów Państwowych, ale jak już mówiłam, nie znalazł dla nas czasu. Wyjaśnienie uzyskałam od doktora Antoniego Kostki.

Antoni Kostka: Gdyby Lasy Państwowe płaciły więcej tzw. zulowcom, to miałyby do czynienia z ludźmi czy z podmiotami, które uświadamiają sobie własną siłę i będą żądały coraz więcej. W związku z tym Lasy trzymają zulowców na krótkiej smyczy i nie mają zamiaru w ogóle nic z tym zrobić.

Agata Kowalska: ZULe są bez szans. Walczą między sobą i zaniżają stawki. W tym czasie Lasy Państwowe zarabiają gigantyczne pieniądze i deklarują dosyć niski zysk. Prześledzenie corocznych sprawozdań finansowych z kilku kolejnych lat pokazuje ciekawą prawidłowość. Zwrócił na nią uwagę dr Antoni Kostka.

Antoni Kostka: Dlaczego istnieje w Lasach zachęta do wydawania pieniędzy w ogóle? Te paręset milionów złotych rocznie to jest zysk, który z punktu widzenia ministra finansów to z jednej strony jest dużo, czyli pokazuje, że Lasy się dobrze gospodarzą, a z drugiej strony na tyle mało, że taki minister nie sięgnie po te pieniądze.

Natomiast rok 2022, którego wyników jeszcze nie mamy, być może pokaże, że zyski będą wynosiły około 1 miliarda, a przychody od 12,5 do 13 miliardów złotych. To może oznaczać przekroczenie tej magicznej wartości miliarda złotych dochodu i może spowodować, że każdy minister finansów, nawet obecnej władzy, będzie chciał po te pieniądze sięgnąć.

Kiedy w zeszłym roku okazało się w listopadzie, że grozi Lasom Państwowym zysk w wysokości 1,2 mld, takie były wstępne przymiarki, to

rozległ się alarm.

Cały listopad i cały grudzień przebiegł w Lasach Państwowych na gorączkowych próbach upakowania tych 200, 300 milionów złotych, tak żeby zysk spadł poniżej miliarda. Zobaczymy lada moment, czy to się im udało. I wtedy, jeżeli to jest sześć cyfr, a nie siedem, to jest zawsze taka wymówka, no cóż, to jest na tyle dużo, żebyście nie mówili, że nie gospodarujemy, ale na tyle mało, żebyście nam tych pieniędzy nie zabrali.

Agata Kowalska: Zabrali, czyli zmienili zasady opodatkowania Lasów Państwowych. Ile teraz płacą one do budżetu? W jakiej formie? O to też zapytałam.

Antoni Kostka: Podatek główny, który płacą Lasy Państwowe, to jest podatek w wysokości procentu od przychodu ze sprzedaży drewna. To jest podatek wprowadzony jeszcze przez rządy poprzednie, czyli Platformy Obywatelskiej. Ale wprowadzenie tego podatku spotkało się z olbrzymim oporem Lasów Państwowych. Są to pieniądze przeznaczone na fundusz dróg lokalnych.

***

Agata Kowalska: A propos dróg, mała dygresja. Przenieśmy się z dróg lokalnych, na które trafiają podatki z Lasów Państwowych, na drogi leśne. Drogi leśne pozostają pod zarządem Lasów Państwowych i mogą one je zamykać i otwierać wedle swojego życzenia. To są konkretne historie. Opisywała je w OKO.press Katarzyna Kojzar.

To między innymi sprawa nauczyciela z Birczy, pana Andrzeja Zbrożka, któremu Lasy Państwowe złośliwie zamknęły dojazd do domu. Czym się naraził? Popierał utworzenie Turnickiego Parku Narodowego. I to Zbrożkowi groziły kary, bo Lasy Państwowe postanowiły nałożyć na niego opłaty za to, że korzystał z drogi leśnej i otwierał postawiony tam szlaban. A otwierał go, ponieważ ta droga leśna była jedynym sposobem dotarcia do własnego domu.

Sąd stanął po stronie nauczyciela i m.in. podkreślił, że nie rozumie, dlaczego droga użytkowana przez mieszkańców przez kilkadziesiąt lat nagle musiała zostać zamknięta. No cóż. Przez kilkadziesiąt lat mieszkańcy nie domagali się utworzenia parku narodowego na terenach zarządzanych obecnie przez Lasy Państwowe. A jak zaczęli się domagać, to trzeba im było dokuczyć.

Miliony na "politykę informacyjną"

Wróćmy jeszcze na chwilę do pieniędzy, które posiadają w swoim zasobie Lasy Państwowe.

Antoni Kostka: Tak w ogóle, jeżeli się porówna wysokość ogólnych kontrybucji płaconych do wszelkich budżetów samorządów i państwowych przez polskie Lasy oraz podobne przedsiębiorstwa zagraniczne, landowe w Niemczech, słowackie, czeskie, estońskie, łotewskie, to podatki z jednego hektara tam oscylowały średnio na poziomie od 40 do 90 euro. Natomiast Lasy Państwowe płacą dziś mniej więcej 22 - 23 euro z hektara. Czyli płacą 2-3 razy mniej niż inne podobne tego typu przedsiębiorstwa.

Wiem, jaka jest odpowiedź leśników na taki zarzut. Oni mówią, że Lasy Państwowe spełniają o wiele więcej funkcji niż tamte, chociażby funkcję edukacyjnę. No cóż, rzeczywiście, Centrum Informacyjne Lasów Państwowych kosztuje. W zeszłym roku kosztowało ponad 20 milionów. Podobno na rok 2023 ma być to ponad 100 milionów złotych.

Agata Kowalska: Czyżby miało to coś wspólnego z wyborami? Wydaje się, że tak. Centrum Informacyjne Lasów Państwowych to jest ten podmiot, który opisywaliśmy w OKO.press we wspólnym śledztwie z Frontstory.pl. Jak pisał Sebastian Klauziński, Centrum Informacyjne Lasów Państwowych refinansowało wydatki na promocję Solidarnej Polski i Lasów Państwowych w różnego rodzaju periodykach. W periodykach prawicowych oczywiście. A refinansowało, zamiast finansować, żeby ominąć reguły przetargów publicznych.

Mechanizm był prosty. Wydatki ponosiły teoretycznie nadleśnictwa, a zatem mieściły się poniżej limitu objętego obowiązkowym przetargiem. Kupowały wywiady z dyrektorem Lasów Państwowych, z rzecznikiem Lasów Państwowych, artykuły wychwalające Lasy Państwowe i polityków Solidarnej Polski. Co to miało wspólnego z promocją tych nadleśnictw? Nic. Ale bez obaw, one na tym nie traciły, bo Centrum Informacyjne Lasów Państwowych oddawało im później pieniądze.

Jakie pieniądze? W ciągu ostatnich dwóch lat miało być to 12, niemal 13 milionów złotych. Wszystko poza radarem przetargów publicznych. Mechanizm działał świetnie, chociaż teraz posłanki Lewicy zwróciły się do Najwyższej Izby Kontroli o sprawdzenie doniesień OKO.press i Frontstory.pl.

Ale wydaje się, że żadna kontrola NIK nie zmieni sytuacji. Po pierwsze, Lasy Państwowe sprytnie wymyśliły ten mechanizm i najwyraźniej nie łamie on przepisów prawa. Chociaż jest skandaliczny. A po drugie, czy myślicie, że Lasy Państwowe boją się Najwyższej Izby Kontroli? No właśnie.

Pozostaje pytanie, czego tak naprawdę się boją, kogo? Czy ktoś może przypiłować ich rozrzutność, bezkarność i służebność wobec partii politycznych? Śledztwo OKO.press i Frontstory.pl obejmuje lata 2021 i 2022. W 2023 roku mamy kampanię wyborczą przed wyborami parlamentarnymi i ta suma, o której przed chwilą mówił Antoni Kostka, powiększenia budżetu Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych wydaje się prawdopodobna. Idą wybory. Lasy Państwowe muszą promować... lasy. Rok później, w 2024 będziemy mieć wybory samorządowe. Ciekawe jakiej wysokości wtedy będzie budżet Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych. Wygląda więc na to, że Solidarna Polska umościła sobie wygodne i dostatnie gniazdko w środku Lasów Państwowych.

Zobowiązani obdarowani

Ale siła dowolnej organizacji nie bierze się tylko z jej wnętrza. Istotne jest to, jak umocowana jest na zewnątrz, w swoim otoczeniu. W przypadku Lasów Państwowych to otoczenie to my, społeczeństwo. I nawet w tym suchym sprawozdaniu finansowym z 2021 roku Lasy Państwowe chwalą się, że wspierają koła gospodyń wiejskich, ochotnicze straże pożarne, a nawet parki narodowe. Wydaje się więc, że z tych 10 miliardów utrzymują nie tylko siebie, ale i ważne cele społeczne.

Antoni Kostka: Może zacznijmy od końca, od tych parków narodowych. To 30 parę milionów złotych rocznie. To są po prostu śmieszne pieniądze. Wszyscy wskazują na to, że Lasy powinny oddawać jakąś pulę pieniędzy do budżetu, a nie sterować pieniędzmi, które są przeznaczone dla parków narodowych. Bo w tej chwili tak się dzieje, że parki narodowe występują z wnioskami o dofinansowanie na konkretne prace i dostają te pieniądze po zatwierdzeniu przez Lasy Państwowe, co jest kompletnie absurdalne.

To, co pani powiedziała, czyli drobne darowizny na rzecz kół gospodyń wiejskich, parafii, OSP, co do zasady nie są to rzeczy złe. Można sobie wyobrazić, że przecież każda firma lokalna ma prawo zasponsorować różne rzeczy. Natomiast w tej chwili jest to systematyczna korupcja polityczna. To nie są duże pieniądze, to są darowizny po tysiąc, dwa, trzy tysiące złotych.

Nasza fundacja przeprowadzała parę lat temu takie badania na 50 nadleśnictwach. Mamy pełen spis wszystkiego, co Lasy Państwowe robią w tym względzie. No i to są takie można powiedzieć drobiazgi, ale drobiazgi, które powodują, że ten obdarowany czuje się niestety zobowiązany. Trudno sobie wyobrazić, że jeżeli Lasy Państwowe zasponsorują coś urzędowi gminy, to że potem wójt np. będzie aktywnym uczestnikiem konsultacji Planu Urządzenia Lasu. I że, nie daj Boże, będzie zgłaszał jakieś zastrzeżenia.

Uciszyć takiego wójta za 5 tys., to jest naprawdę bardzo, bardzo dobry interes.

Agata Kowalska: Dr Antoni Kostka zwrócił mi uwagę na jeszcze jeden worek pieniędzy, noszący zupełnie niewinną nazwę...

3 miliardy bez jasnych kryteriów

Antoni Kostka: Jest ciekawa sprawa takiego instrumentu finansowego, który nazywa Fundusz Leśny. On umożliwia działanie pewnych patologicznych procesów. Przede wszystkim z Funduszu Leśnego opłacane są różne dziwne wydatki, tzw. promocyjne, czyli to, co określiłem jako korupcję polityczną. Z Funduszu Leśnego są też opłacane nadleśnictwa, których gospodarka leśna jest deficytowa.

Przy czym czasami ten deficyt jest strukturalny, głęboki i wieloletni, a czasami wynika z jakichś wydarzeń, czy klęsk, które oczywiście mogą się zdarzyć. Jeśli chodzi o ten drugi przypadek, to naturalnie Fundusz Leśny spełnia swoją funkcję, tę do której był przeznaczony. Natomiast ogólnie to działa tak, że nadleśnictwom, niezależnie od tego, jak gospodarują, czy są oszczędne, czy rozrzutne, Fundusz Leśny to wszystko i tak wyrównuje.

Agata Kowalska: To, o czym Pan mówi, nazywa się w sprawozdaniu bardzo pięknie: „wyrównanie niedoborów powstających przy realizacji zadań gospodarki leśnej oraz zadań dotyczących administracji publicznej w zakresie leśnictwa”. Czyli właściwie wszystko. I na to w 2021 roku wydano miliard złotych.

Antoni Kostka: No, w 2022 będzie to o wiele więcej.

Agata Kowalska: Dlaczego?

Antoni Kostka: Bo tam, gdzie była dziura, jest dziura większa. A sam Fundusz Leśny jest o wiele większy, bo początkowo planowano, że będzie powstawał z mniej więcej 17 proc. odpisu od sprzedaży drewna, i to był plan sporządzony w kwietniu, natomiast w grudniu, w ostatnim praktycznie dniu roboczym, zwiększono ten odpis obowiązkowy na 22 proc. Więc jeżeli... mój Boże, to będą prawie 3 miliardy złotych! To będzie gigantyczna suma.

Agata Kowalska: A dlaczego ten fundusz tak pana niepokoi?

Antoni Kostka: Może dam przykład. Powiedzmy, że jakieś nadleśnictwo zaplanuje sobie deficyt w wysokości 4 milionów złotych. W wyniku tego występuje do Funduszu Leśnego o wyrównanie tego deficytu i dostaje 4,5 miliona złotych, tak żeby mieć na koniec roku pół miliona złotych na plus. Może dostać 4,5 mln, może dostać 5 milionów, może dostać 5,5 mln.

Naprawdę nikt na dobrą sprawę nie wie, co tym steruje.

Kto, to wiadomo, ale jakie są kryteria, to nie; one są zupełnie niejasne.

Załóżmy, że jakiś nadleśniczy postanowi być gospodarny i coś, co mogłoby kosztować pół miliona złotych, kupi za 400 tys. złotych. Nie ma żadnej, ale to absolutnie żadnej zachęty do tego, żeby tak działał. Jeżeli możemy zbudować drogę, która ma 5 metrów szerokości, a wiemy, że spokojnie wystarczyłaby droga o szerokości 4 metrów, która byłaby tańsza o 30 procent, to absolutnie nikt nie ma zachęty do tego, żeby się zastanowić nad tym, czy nie można by zrobić tej drogi o metr mniejszej.

Klasycznym przykładem są nadleśnictwa białowieskie, które od 6 lat nie robią w dużej mierze nic. Białowieża nie pozyskuje praktycznie w ogóle drewna. To jest najbardziej niepotrzebne nadleśnictwo w Polsce. Oni nic nie robią kompletnie od 6 lat, a mimo to rok w rok regularnie wykazują wynik w okolicy zera. To znaczy, że Fundusz Leśny regularnie dorzuca te pieniądze, niezależnie od tego, czy oni by tam, mówiąc kolokwialnie, wtopili 5 milionów, czy 8 czy 10. To nie ma znaczenia,

przyjdzie Fundusz i to wyrówna.

W związku z tym zachęt do oszczędzania pieniędzy nie ma absolutnie żadnych. Absolutnie żadnych. I to mówię z pełną odpowiedzialnością.

Lasy Państwowe wyraziście milczą

Agata Kowalska: Jedną z moich rozmówczyń zapytałam wprost, o co najchętniej ona spytałaby Lasy Państwowe. Odparła: o Fundusz Leśny. Tą osobą, która zadaje Lasom Państwowym bardzo dużo pytań i zmaga się z brakiem odpowiedzi, jest Marta Jagusztyn. Niech sama opowie o sobie w kilku słowach.

Marta Jagusztyn: Współzałożycielka Fundacji Lasy i Obywatelki, albo Lasy i Obywatele. Założyłam, współzałożyłam tą fundację, bo jestem głęboko zaniepokojona tym, co się dzieje z polskimi lasami i również tym, w jaki sposób są zarządzane. Jest we mnie głęboka niezgoda na to, żeby we współczesnym państwie tak to wyglądało.

Agata Kowalska: Nieprzejrzystość Lasów Państwowych przypomina mi nieprzejrzystość Kościoła katolickiego. Zadajemy pytania, prosimy o wywiady i spotykamy się z głuchym milczeniem. Ale fakt, że instytucja nie chce rozmawiać z mediami, z obywatelkami i obywatelami świadczy o tym, że ma coś do ukrycia. Że boi się spotkania, boi się rozmowy. I często to, co tak usilnie ukrywa, staje się najbardziej wyraziste przez to, że jest ukrywane.

Marta Jagusztyn: Chciałabym też wiedzieć, ile jest wydawane na ochronę przyrody w każdym nadleśnictwie. Chciałabym wiedzieć, ile jest wydawane na to, co się nasiliło w ostatnich latach, ale zawsze istniało, czyli ile pieniędzy idzie na różnego rodzaju akcje promocyjne i polityczne. Ostatnio zresztą przyjmujące absurdalne formy, bo jest np. taki projekt, żeby w bieżącym roku

Lasy Państwowe wydały do 65 milionów na bilbordy.

One zapewne będą bilbordami politycznymi, bo tak się zdarzyło, że akurat w tym roku mamy wybory. To wszystko chciałabym wiedzieć, a o takie informacje jest bardzo trudno.

Agata Kowalska: Fundacja Lasy i Obywatelki zajmuje się zadawaniem pytań Lasom Państwowym. Taką wybrali specjalizację; dosyć to niewdzięczna praca. Zresztą posłuchajcie.

Marta Jagusztyn: Bardzo wielu rzeczy nie wiemy, ponieważ Lasy Państwowe nie dzielą się informacją na temat detali swojego budżetu. To „niedzielenie” zaostrzyło się w ostatnich latach. Jeszcze parę lat temu można było zawnioskować o dane finansowe z poziomu nadleśnictwa i się je otrzymywało. Po jakimś tam czasie i po jakichś problemach, ale się jednak otrzymywało, a obecnie to już jest niemożliwe. Lasy Państwowe odsyłają wnioskujących delikwentów do raportów ogólnopolskich, z których bardzo wielu rzeczy wyczytać nie można.

Agata Kowalska: Ja też mam pytania do Lasów Państwowych. Całą listę. Żałuję, że rzecznik prasowy Lasów nie znalazł dla nas czasu, chociaż trochę mnie to zdumiewa. Oczywiście jestem pewna, że pan rzecznik jest szalenie zajęty, w końcu musi udzielać tych wszystkich wywiadów mediom, którym Lasy zapłaciły. Ale w Lasach państwowych pracuje 25 tysięcy osób! Można było się spodziewać, że biuro prasowe znajdzie godne zastępstwo.

Grosze na ochronę przyrody

Tych pytań mam rzeczywiście całą kartkę, a jedno mogę wam zdradzić już teraz. Ciekawi mnie, jak to jest możliwe, że w 2021 roku Lasy Państwowe poniosły koszty swojej działalności w postaci 9 miliardów 407 milionów złotych.

I z tych 9 miliardów 407 milionów złotych na ochronę przyrody przeznaczyły... 18 milionów.

Dziwi mnie to, dlatego że Lasy Państwowe bardzo chętnie opowiadają, że są instytucją chroniącą lasy. Bardzo chętnie podkreślają w mediach (zwłaszcza w tych zaprzyjaźnionych), że ochrona przyrody to jest ich główna działalność. Że dzięki nim lasy istnieją. To dlaczego wydają na to tak mało pieniędzy? Czy ochrona przyrody jest taka tania? Być może jest. Być może wystarczy nie wycinać?

Zabawne jest to, że ochrona lasu przed zwierzętami kosztowała Lasy Państwowe 167 milionów złotych. Ochrona przed owadami – bo to jest osobna tabelka - 33 miliony. Razem praktycznie 200 mln złotych. A na ochronę przyrody 18 mln. No, sami widzicie, szalenie to ciekawe.

Leśnicy milczą i czekają

Martę Jagusztyn też zapytałam, skąd bierze się siła Lasów Państwowych. Na czym polega ich fenomen? A ona niespodziewanie zaczęła temat buntu.

Marta Jagusztyn: Siła Lasów Państwowych opiera się na systemie, jak to powiedział któryś z dyrektorów generalnych, sztabowo-liniowym. To jest instytucja z ducha bardzo hierarchiczno – wschodnia, jeszcze taka dziewiętnastowieczna. To jest wojsko, tam się wydaje rozkazy i te rozkazy się po prostu wykonuje, nawet jeżeli człowiek się z nimi nie zgadza. Nie ma miejsca na myślenie, na refleksję, namysł, niezgodę.

Długoterminowo to nie jest dobra strategia dla żadnej instytucji i na pewno nie jest to instytucja, w której dobrze się pracuje. Jeżeli chodzi o Lasy Państwowe, to ja po prostu wiem, że tam się źle pracuje. Tam często są problemy związane z kulturą pracy, z mobbingiem itd.

Ale to też zapewnia skuteczność przy takich akcjach, jak zbieranie podpisów pod projektem ustawodawczym „W obronie polskich lasów”. Albo na przykład przy mobilizowaniu leśników, jak i różnych innych instytucji współpracujących do brania udziału w konsultacjach europejskich, bo to też miało miejsce. Koła Gospodyń Wiejskich i Zakłady Usług Leśnych brały udział w konsultacjach europejskich dotyczących strategii leśnej i miały podane instrukcje, jak mają zakreślać odpowiedzi.

To wszystko wpływa na to, że jeżeli trzeba coś zrobić, to można to zrobić bardzo szybko, rozkazami i efektywnie. To jest kosztem ludzi, którzy tam pracują, leśników, bo często bywa tak, że oni mają etos leśnika i chcieliby chronić przyrodę albo słuchać głosów społecznych. Ale podporządkowują się temu, co płynie od decydentów Lasów Państwowych. Pomimo tego, że się z tym nie zgadzają, to podporządkowują się całkowicie.

Ja teraz mam takie rozmowy z leśnikami czasem i ci ludzie bardzo się wstydzą tego, co się obecnie dzieje, tego bardzo wysokiego upolitycznienia, ale też nic z tym nie robią. Mam wrażenie często, że

oni po prostu czekają, aż ktoś inny to załatwi.

Nie buntują się przeciwko temu, co się dzieje, także dlatego, że nigdzie indziej z takim wykształceniem nie dostaną tak dobrej pracy. To jest trochę taka złota klatka.

Agata Kowalska: Tak, mnie też się wydaje, że buntu nie będzie. Opowieści o wewnętrznej reformie Lasów Państwowych są mrzonkami podobnymi do marzeń o samonaprawieniu się Kościoła Katolickiego. To się po prostu nie wydarzy.

Na szczęście Lasy Państwowe zbudowane są na ustawach, na prawie polskim, na prawie europejskim, na wyrokach sądów polskich i europejskich. A to oznacza, że istnieje szansa reformy od zewnątrz. Można naprawić tę instytucję tak, by naprawdę troszczyła się o lasy należące do nas wszystkich, zamiast o swoją kiesę. I żeby na przykład uczciwie oddzieliła plantacje od prawdziwego lasu. Żeby była jawna, dostępna dla mediów i obywateli. I żeby działania swe opierała na nauce, a nie na doraźnych interesach partii politycznych.

Jak to zrobić? O tym chciałabym porozmawiać w kolejnym odcinku "Powiększenia". Zaprosić do rozmowy polityczki, polityków. Spytać ich, czy mają jakieś projekty, pomysły, jak powinny być nadzorowane i funkcjonować Lasy Państwowe. Was też zapraszam do tej dyskusji! Można do mnie napisać maila: [email protected].

Można też oczywiście odezwać się na Twitterze, w wiadomości prywatnej albo komentarzu. Ciekawa jestem waszych rozwiązań, waszych przykładów, może zza granicy? Czekam na te głosy. Cały czas też podtrzymuję zaproszenie dla rzecznika Lasów Państwowych. Macie państwo mój mail, macie telefon - dzwońcie!

;

Udostępnij:

Agata Kowalska

Autorka podcastów „Powiększenie”. W OKO.press od 2021 roku. Wcześniej przez 14 lat dziennikarka Radia TOK FM. Wielbicielka mikrofonu, czyli spotkań z ludźmi, sporów i dyskusji. W 2016 roku za swoją pracę uhonorowana nagrodą Amnesty International „Pióro Nadziei”.

Komentarze