Puszcza Dulowska to bogaty, zróżnicowany las, ważne miejsce dla mieszkańców, którzy przyjeżdżają tam naładować baterie. Często jednak widzą tam harwestery i ciężarówki wywożące ścięte drzewa. To powinien być las społeczny – apelują do Ministerstwa Klimatu i Środowiska aktywiści
Na początku 2024 roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska ogłosiło, że wokół 14 miast powstaną tzw. lasy społeczne. Zaplanowano, że w tych miejscach zostanie zmieniony sposób prowadzenia gospodarki leśnej, dzięki czemu lasy będą bardziej dostępne dla mieszkańców.
„Sposób zarządzania nimi będzie koncentrował się na wzmacnianiu funkcji związanych z rekreacją, edukacją, zdrowiem, ochroną różnorodności biologicznej, ochroną ujęć wód, jak również ochroną przed powodzią” – podaje MKiŚ.
Aby je wyznaczyć, stworzono zespoły złożone z leśników, społeczników i osób związanych z branżą drzewną. Okazało się jednak, że w większości miast trudno było dojść do porozumienia.
„Spory dotyczyły obszaru lasów społecznych, a także tego, co właściwie mają oznaczać. Wiadomo, że »funkcja społeczna« – możliwość korzystania z lasów do rekreacji, ich rola w oczyszczaniu powietrza, retencji wody – ma górować nad »funkcją gospodarczą«, czyli wycinką drzew w celu sprzedaży drewna. Ale szczegóły można interpretować w różny sposób. Bo wyznaczenie lasu społecznego dopuszcza »modyfikację« gospodarki – czyli nie zmniejszenie, tylko zmianę sposobu wycinki drzew, ograniczenia (zmniejszenie pozyskania drewna) i wyłączenia (tylko prace związane z bezpieczeństwem, ochroną przyrody). Społecznicy chcieli przede wszystkim ograniczeń i wyłączeń, leśnicy – modyfikacji” – pisali w OKO.press Wojciech Kość i Patryk Strzałkowski.
Podczas Ogólnopolskiej Narady o Lasach w listopadzie 2024 w Chęcinach MKiŚ informowało, że w pięciu miastach udało się dojść do porozumienia. To nie była do końca prawda – ustalono tam obszar lasów społecznych, ale nie było zgody co do sposobu prowadzenia gospodarki leśnej. W innych miastach dyskusje były tak trudne, że stanęły na niczym.
„Podczas rozmów o lasach społecznych dużo czasu zmarnowaliśmy na sprawy formalne. Czas pożerało też niezrozumienie ze strony zatrudnionych facylitatorów, którzy nie znali specyfiki tematów, o których rozmawialiśmy. Facylitatorzy przyznawali, że pierwszy raz znaleźli się w sytuacji, w której były dwie tak skonfliktowane ze sobą strony” – mówił w rozmowie z OKO.press mec. Paweł Szutowicz, radca prawny i aktywista Koalicji „Las jest nasz”.
W lipcu 2025 roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska postanowiło przerwać impas i samo ogłosiło plany utworzenia lasów społecznych, po części korzystając z prac zespołów. Na stronie internetowej opublikowało mapy, które teraz są konsultowane zarówno z leśnikami, jak i stroną społeczną.
Społecznicy z Krakowa zauważyli, że na mapie brakuje Puszczy Dulowskiej. To pozostałość po prastarej puszczy, która w średniowieczu rozciągała się między Krakowem a rzeką Przemszą. Ponad 2,5 tys. hektarów cennego lasu na pograniczu powiatu chrzanowskiego i powiatu krakowskiego. Lokalne organizacje zwróciły się do MKiŚ o włączenie Puszczy na listę lasów społecznych. Bez skutku.
O trudnych negocjacjach z leśnikami rozmawiamy z Anną Treit z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, która brała udział w pracach zespołu i jest zaangażowana w walkę o Puszczę Dulowską.
Katarzyna Kojzar, OKO.press: Dlaczego Puszcza Dulowska powinna być lasem społecznym?
Anna Treit, Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków: Z Puszczą Dulowską jest tajemnicza historia. Przed pierwszym spotkaniem zespołu wyznaczania lasów społecznych w Krakowie w 2024 roku nadleśnictwa przygotowały swoje propozycje, gdzie chcieliby wprowadzić taką formę ochrony.
Puszcza Dulowska znalazła się na mapie Nadleśnictwa Krzeszowice. Kiedy spotkaliśmy się na posiedzeniu zespołu trzy dni później, już z tych map zniknęła. Leśnicy na nasze pytanie, co się stało, zrobili dziwne miny i powiedzieli, że to była pomyłka.
Myśmy od początku podkreślali, że Puszcza Dulowska jest oczywiście lasem społecznym, wszystkie argumenty przemawiają za tym, żeby ją chronić. Leśnicy się z nami nie chcieli zgodzić.
W lipcu tego roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska wyznaczyło odgórnie, arbitralnie te obszary, które będą lasami społecznymi. Cała propozycja MKiŚ jest trochę dziwna – lasami społecznymi objęto aż 88 proc. Nadleśnictwa Niepołomice, niewiele ponad 40 proc. Krzeszowice i po kilkanaście na Nadleśnictwa Myślenice czy Miechów. Olbrzymie dysproporcje. Dla Krakowa przyjęto wskaźnik 48 osób na hektar lasu społecznego, jeden z najgorszych wskaźników wśród wszystkich aglomeracji.
Ministerstwo w swojej propozycji nie wzięło pod uwagę Puszczy Dulowskiej.
Nie wiem, jak wybierano te lasy, które znalazły się w propozycji. Podobno były uzgadniane z nadleśnictwami i regionalnymi dyrekcjami. Dulowskiej faktycznie tam nie ma.
Problem polega na tym, ona leży na styku dwóch województw, dwóch nadleśnictw i przez to nie wpisano jej ani do lasów społecznych w Katowicach, ani do Krakowa. Okazało się, że w Puszczy działa ekipa mieszkańców sprzeciwiających się wycinkom. To są ludzie, którzy w Puszczy są codziennie, biegają, jeżdżą na rowerach. Razem wysłaliśmy do MKiŚ w lipcu pismo, w którym apelowaliśmy o włączenie Dulowskiej do lasów społecznych. Zaprosiliśmy też ministra Dorożałę, żeby przyjechał i zobaczył, co to za miejsce.
Otrzymaliśmy odpowiedź odmowną.
Jak Ministerstwo to tłumaczy?
Argumentem było, że Puszcza Dulowska jest za daleko od obu aglomeracji. Była rozważana, doceniają walory przyrodnicze, ale że jest za daleko. Mnie to nie przekonuje – najbardziej wysunięty na wschód punkt Puszczy Niepołomickiej (objętej lasami społecznymi) jest znacznie dalej od Krakowa niż najbardziej wysunięty na zachód kraniec Puszczy Dulowskiej. Niepołomice są tylko 5 kilometrów bliżej od Krakowa niż Krzeszowice, gdzie zaczyna się Puszcza Dulowska.
Dojazd do Puszczy Dulowskiej jest znacznie lepszy niż do Niepołomickiej, bo obok wejścia do lasu przebiega linia kolejowa Kraków-Katowice. Być może przeszkodą jest planowana od lat, kontrowersyjna obwodnica Trzebini, która ma przeciąć Puszczę?
W każdym razie dostaliśmy odmowę i zapewnienie, że to tylko pilotaż, że będzie więcej lasów społecznych i może wtedy uda się włączyć Puszczę Dulowską. Trudno w to wszystko uwierzyć, skoro już pierwszy etap wyznaczania lasów społecznych ma tyle trudności.
Co więcej, z moich obserwacji wynika, że te obszary, które znalazły się na tych mapach ministerialnych, są teraz cięte na potęgę. Na przykład – Las Zabierzowski, który jest blisko Krakowa. Pracuje tam harwester, tną na stokach, 100 metrów od głównego parkingu. Przez cały sierpień była tabliczka z zakazem wejścia ze względu na zrywkę.
Mieliśmy niedawno spotkanie z Instytutem Ochrony Środowiska – Państwowym Instytutem Badawczym, konsultacje i wysłuchanie nas w sprawie lasów społecznych. Padło w trakcie tego spotkania ze strony przedstawiciela MKiŚ, że lasach, które znalazły się w ministerialnej propozycji, zastosowano środki zabezpieczające. Że nie ma być cięć na stromych stokach, że tylko zabiegi pielęgnacyjne. Ja widzę, że jest zupełnie odwrotnie, harwester pracuje aż miło. Również w lesie w Tenczynku, który jest na liście lasów społecznych, wycinka trwa w najlepsze. Żyjemy w jakichś alternatywnych rzeczywistościach, z jednej strony ogłaszany jest sukces lasów społecznych, a z drugiej wycinki jak były, tak są dalej.
W Puszczy Dulowskiej też tną?
Puszcza Dulowska miała być zamknięta po tym, jak w czerwcu były duże wiatrołomy. Ludzie się sprzeciwili, w końcu las otwarto 1 lipca. Cały las leży na terenie dwóch nadleśnictw, Chrzanów i Krzeszowice. W obu wycinki są intensywne. Ciężarówki wywożą drewno nawet nocą. Bliżej Chrzanowa widać zręby zupełne, z głęboką orką, likwidujące całe runo leśne. A Puszcza jest bardzo bogata w grzyby i jagody.
Opowiedz o walorach tego miejsca. Co w Puszczy jest tak wyjątkowego?
Ma przede wszystkim walory społeczne – jest tam płasko, więc jest dostępna nawet dla osób z ograniczeniami. Nie trzeba mieć samochodu, żeby do niej dojechać. Puszcza żyje cały tydzień, nie tylko weekendami. Ludzie po pracy przychodzą albo przyjeżdżają, żeby naładować baterie.
Ale przyrodniczo to też cenny teren. Cała Puszcza była kiedyś podmokła, swoje źródła ma tam potok Chechło, który jest dopływem Wisły. Wspaniałą robotę robią tam bobry, dookoła rosną podmokłe olsy, przez co często trudno jest wyjść poza wyznaczone ścieżki – szczególnie jeśli ktoś nie ma kaloszy.
Na terenie Puszczy jest planowany rezerwat Bagna Puszczy Dulowskiej. Prowadzą tam badania dwaj naukowcy, dr Łukasz Piechnik i prof. Łukasz Kajtoch. Dzięki nim wiemy, że żyje tam dzięcioł trójpalczasty, co jest ewenementem, bo nie był widziany nigdzie poza Karpatami i Puszczą Białowieską.
Są tam wilki, ostatnio zaobserwowano rysia. Żyją tu też łosie. Z roślin to chociażby długosz królewski, największa paproć występująca w Polsce, przez lata niewidziana, która dziś się odradza. Puszcza Dulowska jest bardzo bogata, różnorodna, wielu mieszkańców dopiero odkrywa ją na nowo.
Konsultacje dotyczące lasów społecznych w Krakowie od początku szły opornie. Wy – społecznicy – proponowaliście objęcie ochroną 73 proc. lasów w pobliżu aglomeracji. Lasy Państwowe chciały, żeby to było kilka procent.
Propozycja MKiŚ jest gdzieś pośrodku – 39 proc. lasów. Cieszy to, że uznano całą Puszczę Niepołomicką za las społeczny, ale brak Dulowskiej na liście jest błędem. Kierunek jest dobry, ale potrzebujemy więcej. Ministerstwo odeszło też na szczęście od propozycji leśników, żeby brać pod uwagę jedynie lasy leżące w promieniu 20 km od Rynku Głównego w Krakowie. Przyjęto mniej więcej kryterium 10 km od granic miasta.
Ale tak, same prace w zespole ds. lasów społecznych były trudne. Nawet ludzie z ministerstwa mówili mi, że u nas, w porównaniu do innych aglomeracji, ten proces przebiegał najciężej. W całą sprawę wmieszała się polityka, bo w końcu dyrektor RDLP Kraków jest z PSL-u. Nie byliśmy w stanie dojść do porozumienia.
Co się wydarzy teraz? Mamy propozycję MKiŚ, a kiedy oficjalnie powstaną lasy społeczne?
Teraz zastosowano te tymczasowe środki zabezpieczające, które moim zdaniem istnieją tylko na papierze. Do końca września nadleśnictwa mają przesłać Ministerstwu informacje, w jaki sposób zmodyfikują gospodarkę leśną na terenach, które mają być lasami społecznymi. Jednocześnie Instytut Ochrony Środowiska analizuje wszystkie przesłane dokumenty z prac zespołów, prowadzi konsultacje i na tej podstawie ma stworzyć raport. Pierwsze konsultacje już były – wzięło w nich udział wielu leśników i przedstawicieli branży drzewnej.
Głos zabrał na przykład człowiek, który jest zawodowo związany ze spalaniem biomasy. Mówił, że skoro społeczeństwo chce mieć lasy społeczne, to powinno te lasy dzierżawić i wziąć za nie odpowiedzialność. Podchwycił to nadleśniczy z Katowic, mówiąc o prywatyzacji tych lasów.
Ja odpowiedziałam – a potwierdziło to Ministerstwo – że żadnej prywatyzacji nie ma i nigdy nie było takiego pomysłu. Lasy społeczne zostają w zarządzie LP. Ale już po tych konsultacjach, po słowach, jakie na nich padają, widać opór. Sam dyrektor generalny LP mówił w mediach ostatnio, że on nawet nie wie, co to są lasy społeczne, bo nie ma takiego pojęcia w prawie. Mimo że debaty na ten temat, wyznaczanie tych lasów, rozmowa o gospodarce leśnej ciągnie się już od półtora roku.
Plan dotyczący utworzenia lasów społecznych jest rozpisany aż na cztery lata, do 2027 roku. To jeszcze potrwa.
Nie masz już dość? Masz jeszcze siłę, żeby walczyć o lasy wokół Krakowa?
Jak jadę sobie rekreacyjnie w sobotę do Lasu Zabierzowskiego czy do Puszczy Dulowskiej i widzę tego harwestera, widzę tę rozwałkę, to siły do walki mi wracają.
Napędza mnie złość, bo po prostu nie godzę się na takie traktowanie lasów. Będziemy walczyć, nie tylko ja, ale też inni społecznicy, do skutku.
W najbliższą niedzielę, 28 września, organizujemy wydarzenie w Puszczy Dulowskiej, będzie pięć spacerów przyrodniczych, będzie kąpiel leśna, plener malarski z Cecylią Malik. Chcemy też zrobić panel, na którym porozmawiamy o lasach społecznych, żeby ludzi trochę edukować, opowiedzieć, co to jest za pomysł.
Większość osób w ogóle nie wie, że gdzieś w Ministerstwie toczy się proces wyznaczenia lasów społecznych. Nie wiedzieli o tym też członkowie grupy Stop Wycinkom Puszczy Dulowskiej, którzy w 2021 roku wywalczyli wstrzymanie rzezi drzew, a teraz pisali z nami apel do Ministerstwa. O całym procesie dowiedzieli się od nas.
Chcemy pokazać lasy społeczne ludziom, a Ministerstwu udowodnić, że Puszcza Dulowska zasługuje na to, żeby stać się jednym z nich.
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Komentarze