0:000:00

0:00

PiS ma problem z TVN. Kolejny raz bierze stację na celownik i kolejny raz musi taktycznie ustąpić, bo TVN należy do wielkiej amerykańskiej firmy. A Amerykanie - szczególnie obecna administracja Donalda Trumpa - to dla PiS najważniejsi sojusznicy.

Zanim jednak 20 kwietnia ambasadorka USA w Polsce, Georgette Mosbacher, uciszyła należące do PiS media publiczne, TVP urządziła kilkudniowy festiwal nienawiści wobec TVN i jej dziennikarzy. Materiały pojawiały się codziennie i zabierały nawet 5-6 minut z całego wydania.

Kreowanie atmosfery rebelii

Zaczęło się w poniedziałek 13 kwietnia 2020, kiedy "Wiadomości" TVP przystąpiły do obrony Jarosława Kaczyńskiego, który 10 kwietnia złożył kwiaty na grobie swojej matki oraz na symbolicznej mogile tragicznie zmarłego brata i jego żony. W tym czasie Powązki były zamknięte dla zwykłych ludzi, a prezes PiS otrzymał specjalną zgodę zarządu nekropolii.

"Wiadomości" TVP poszły na całość. W trwającym nieco ponad 35 minut głównym programie informacyjnym (liczymy bez dogrywki w postaci „Gościa Wiadomości”) materiał o Jarosławie Kaczyńskim i TVN zajął aż 6 minut i 24 sekundy, co daje prawie 18 proc. długości całego wydania.

Co zarzucono TVN 13 kwietnia?

  • kłamstwo i manipulację na temat wizyty Kaczyńskiego na cmentarzu;
  • nienawiść do prezesa (manifestowaną od lat);
  • kreowanie atmosfery rebelii (grudzień 2016) i wizerunku Polaków jako neofaszystów (tzw. urodziny Hitlera);
  • na koniec to, co zwykle - związki ze służbami PRL twórców stacji oraz (rodziców) dziennikarzy (np. związek matki Justyny Pochanke z aferą FOZZ).

Analizowaliśmy i wyjaśnialiśmy bzdurność tych zarzutów tutaj:

Przeczytaj także:

Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to...

14 kwietnia w "Wiadomościach" większość materiału z 13 kwietnia się powtarza - te same argumenty i te same zarzuty wobec TVN w sprawie wizyty Kaczyńskiego na cmentarzu. Nadal jednak nie wiemy, skąd zdaniem pracowników "Wiadomości" ta niechęć dziennikarzy TVN do prezesa PiS.

Ale od czego dyżurni publicyści prawicowych mediów notorycznie obsadzani przez TVP w roli niezależnych ekspertów:

"Przecież oni [TVN] budowali ustrój III RP zblatowany z nomenklaturą PRL-u, a Jarosław Kaczyński był tym, który rozbijał te układy postpeerelowskie po 1989 roku. To ewidentny konflikt interesów", wyjaśnia Jakub Maciejewski z portalu braci Karnowskich (wpolityce.pl).

"Chodzi o historię stacji, która założona została przez spółkę ITI, a ta powstała w PRL-u", tłumaczy autor materiału Marcin Tulicki.

"Była przeznaczona początkowo jako operacja służb wojskowych w jednym z rajów podatkowych. Operacja z niewiadomych powodów nie została uruchomiona. Ale po niej została spółka, którą wykorzystywano w celach stricte medialnych", dopowiada Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej".

A TVN jest efektem spisku służb. To powtarzana - od dekad i do znudzenia - mantra środowiska politycznego Jarosława Kaczyńskiego: kto przez prezesa PiS został uznany za wroga, ten przez sprzyjające mu media był wpisywany w "szarą sieć powiązań" służb, szemranego biznesu i postkomunistycznych układów. A że oskarżenia i powiązania nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością? Dla propagandy nie stanowi to problemu.

"Wiadomości' TVP użyły także innych zasobów ze zbioru chwytów poniżej pasa. Dokonano lustracji rodzin dziennikarzy TVN. Przypomnijmy, że ten zabieg został opatentowany przez b. prezesa TVP, a obecnie doradcę zarządu Jacka Kurskiego. To on w kampanii prezydenckiej 2005 roku użył przeciwko Donaldowi Tuskowi "dziadka z Wehrmachtu". "Wiadmości" poszły tropem wyznaczonym przez pryncypała.

Widzowie usłyszeli o ojcu Moniki Olejnik i matce Justyny Pochanke - łącząc ich z PRL i aferami z początku III RP. Zarzuty absurdalne: "Wiadomości" na przykład "odkryły", że matka Justyny Pochanke była znajomą (sic!) księgowej FOZZ. To metoda propagandy stosowana również przez media reżimowe okresu PRL - śledzenie pochodzenia i "podejrzanych" powiązań rodzinnych było stałym elementem dyskredytacji "wichrzycieli" w marcu 1968 roku, KOR-wców po 1976 roku i liderów "Solidarności" w stanie wojennym.

I jeszcze aborcja

W kolejnych dniach "Wiadomości" TVP idą dalej. Przez 6 minut 15 kwietnia powtarzane są zarzuty z poprzednich dni, ale są i nowe wątki:

  • stacja miała lansować "kłamliwą wersję" projektu zaostrzającego ustawę aborcyjną, czyli sugerować, że to projekt rządowy, a nie ruchu antyaborcyjnego (w rzeczywistości, zgodnie z prawdą, dziennikarze TVN nie nazywają projektu rządowym, a jedynie sugerują, że PiS go popiera);
  • podawała też informację na temat patronatu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nad projektem edukacyjnym TVN - korki.tv. "Zgody być nie mogło, tym bardziej że TVN w swoją akcję zaangażował pedagogów, którzy na swoich profilach społecznościowych jawnie i otwarcie promują ideologie LGBT, marsze równości, angażują się w społeczne ruchy proaborcyjne i antyrządowe protesty". Jak jednak przyznaje sam autor materiału, logo zniknęło ze strony TVN.

I znowu komunizm

Saga o TVN ciągnie się także w kolejnych dniach. 16 kwietnia "Wiadomości" wyemitowały materiał "TVN - fabryka fake newsów?", tym razem autorstwa Krzysztofa Nowiny-Konopki. Wśród zarzutów:

  • kreowanie wizerunku Polaków jako neonazistów,
  • sugerowanie, że projekty obywatelskie (aborcja) to projekty rządowe,
  • kreowanie nastroju rebelii podczas protestu sejmowego opozycji w grudniu 2016 roku,
  • i znów, już po raz czwarty - zarzut manipulacji w sprawie wizyty Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu.

I znów o rzekomych powiązaniach z postkomuną: na koniec materiału widzimy archiwalne nagranie, jak Monika Olejnik wsiada do samochodu z Jerzym Urbanem. "System się zmienił, ale praktyki pozostały", podsumowuje Nowina-Konopka. Okazuje się zatem, że TVN to nie tylko stacja z korzeniami w PRL, ale po prostu spadkobiercy partii komunistycznej.

I wreszcie - to po prostu opozycja

Nie mogliśmy prześledzić "Wiadomości" TVP z 17 kwietnia, bo zapis wydania został usunięty ze strony. Powodem może być błąd, który tego dnia pojawił się w dzienniku - zamiast twarzy cytowanego Giovanniego Rezzy (wirusologa z Włoch), widzowie zobaczyli twarz... Jana Tomasza Grossa. Swoją drogą to dobry symbol wiarygodności i rzetelności pracowników dziennika TVP.

18 kwietnia następuje finał - okazuje się, że TVN to po prostu partia opozycyjna. Na dowód - kolejne domniemane manipulacje stacji, przemilczenie 1,5 mln zł nagród, które miał rozdać współpracownikom marszałek Senatu Tomasz Grodzki (w rzeczywistości żadnych nagród nie było), przerywanie prawicowym politykom na wizji oraz pochwały od polityków opozycji.

Zarzut przynależności do partii politycznej wysuwany przez TVP jest zdumiewający - to TVP i media publiczne uprawiają otwartą toporną propagandę prorządową. Za co zresztą są sowicie z budżetu wynagradzane (w 2020 roku ok. 2 mld zł, z czego dla TVP 87,7 proc.).

W reakcji na serię szkalujących materiałów 17 kwietnia redakcja "Faktów" TVN wydała oświadczenie:

"Naszą misją i naszym zadaniem jest informowanie o istotnych sprawach, bez względu na to, kto jest u władzy i jaką opcję reprezentują bohaterowie naszych materiałów. Taka jest istota prawdziwego dziennikarstwa i wolności mediów. Rozumiemy, że nikt nie lubi być krytykowany, ale my nie byliśmy i nie jesteśmy po to, aby być lubiani przez polityków czy prezesów partii.

W przeciwieństwie do telewizji państwowej jesteśmy niezależni, w tym także finansowo - naszym właścicielem jest notowana na nowojorskiej giełdzie amerykańska firma Discovery, która chroni wolność słowa jako fundamentalną wartość.

Rolą dziennikarza jest uczciwa praca na rzecz widzów, a nie partii politycznej - to szczególnie ważne teraz, w tak trudnym czasie, kiedy wszyscy Polacy potrzebują rzetelnej informacji. My nie pracujemy dla polityków, ale dla naszych widzów i to Państwo codziennie oceniają naszą pracę".

Mosbacher ostro broni standardów i TVN

Po tygodniu nagonki zareagowała Georgette Mosbacher, ambasadorka USA w Polsce. "Fakty TVN jest częścią rodziny Discovery, amerykańskiej firmy notowanej na giełdzie papierów wartościowych w Nowym Jorku, której priorytetem jest przejrzystość, wolność słowa oraz niezależne i odpowiedzialne dziennikarstwo", napisała na Twitterze.

USA interweniuje kolejny już raz. W 2018 roku Mosbacher ostrzegała w Sejmie przed zamachem na wolne media. Okazało się także, że napisała list do premiera Morawieckiego. Wówczas chodziło o zarzuty o propagowanie faszyzmu postawione dziennikarzowi TVN, który pracował przy materiale "Superwizjera" o czczeniu urodzin Adolfa Hitlera.

W 2017 roku KRRiT za relacjonowanie kryzysu sejmowego w grudniu 2016 ukarała TVN karą 1,5 mln zł. Tym razem Departament Stanu USA wydał oświadczenie o tym, że "Stany Zjednoczone są zaniepokojone decyzją Polski". Kara została cofnięta.

Po tweecie ambasadorki "Wiadomości" zapomniały o TVN. Jeszcze 19 kwietnia w materiale o tym, jak Senat przeciąga prace nad ustawą o głosowaniu korespondencyjnym pojawił się fragment rozmowy dziennikarza TVN24 Konrada Piaseckiego z posłem PiS Przemysławem Czarnkiem. Czarnek zarzuca Piaseckiemu, że tak samo jak opozycja chce przesunąć wybory, bo w majowych opozycja przegra. Ale 20 kwietnia w "Wiadomościach" o TVN nie było już ani słowa.

Pancerny Marian i loty marszałka Kuchcińskiego

TVN nie raz dawała się władzy we znaki, ujawniając afery polityków PiS. We wrześniu 2019 roku dziennikarze "Superwizjera" ujawnili, że powołany przez PiS prezes NIK ma kamienicę, w której przestępcy wynajmują pokoje na godziny:

Od tamtej pory dziennikarze zaczęli badać majątek Banasia, a na światło dziennie wychodziły coraz to nowe fakty:

Doszło do tego, że PiS próbował odwołać skompromitowanego szefa NIK, ten jednak nie chce odejść. Za reportaż o "Pancernym Marianie" Bertold Kittel otrzymał nagrodę Grand Press.

Portal TVN24.pl miał też swój udział w wykryciu afery samolotowej marszałka Sejmu, po której Marek Kuchciński złożył dymisję:

To także w TVN powstał reportaż wcieleniowy z czczenia rocznicy urodzin Hitlera pod Wodzisławiem Śląskim. Reportaż zdenerwował władze oraz PiS-owskie media, bo pokazywał polskie środowiska narodowe w faszystowskim świetle. Za ten właśnie materiał prokuratura chciała oskarżyć dziennikarzy TVN o... propagowanie faszyzmu:

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze