Od początku inwazji na pełną skalę całkowite straty pośrednie Ukrainy szacowane są na 1,164 biliona dolarów – to stan na lipiec 2024 roku. Analitycy Kijowskiej Szkoły Ekonomii we współpracy z ukraińskimi władzami liczą szkody spowodowane rosyjską inwazją. „Musimy stale aktualizować straty” – mówią
Pomysł, żeby podliczać koszt zniszczeń spowodowanych rosyjską agresją, pojawił się w pierwszych dniach pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, w lutym 2022 roku. Wtedy wielu ekonomistów wyjechało z Kijowa do zachodniej części Ukrainy. Kiedy minął pierwszy szok i strach – wrócili do pracy.
Projektem „Rosja zapłaci” jako pierwsza kierowała Daryna Marczak, wówczas była kierowniczką Centrum analiz finansów publicznych i zarządzania publicznego w Kijowskiej Szkole Ekonomii – obecnie pierwsza wiceministra polityki społecznej. Na początku w projekcie, który realizuje KSE Institute (centrum analityczne przy KSE), również jako wolontariusze, brali udział specjaliści z innych organizacji. Wielu ekonomistów dołączyło, ponieważ projekty, którymi się wcześniej zajmowali, okazały się nieaktualne w czasie wojny.
Obecnie w projekcie pracuje ok. 20 osób, a jego kierownikiem jest Dmytro Goriunov. Dołączył do projektu ze względu na doświadczenie w prowadzeniu niestandardowych szacunków. Obliczył m.in. straty Ukrainy w związku z aneksją Krymu, znał więc podstawową metodologię obliczania takiego rodzaju strat.
Na początku, jak zwykle przy spontanicznej samoorganizacji, wszyscy robili wszystko.
„Próbowaliśmy zbierać informacje samodzielnie. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że jest to niemożliwe. Po pierwsze, ataki były potężne, straty były duże, informacji też było dużo. Po drugie, były one niekompletne. Informacja, która pojawiała się w przestrzeni publicznej, była poświęcona w większości dużym obiektom, przedsiębiorstwom. Nie było tam szczegółowych informacji po każdym zniszczonym budynku mieszkalnym. Nie mówiąc już o tym, że nie ma informacji z terytoriów okupowanych, gdzie nie mamy dostępu” – tłumaczy Goriunov.
Z czasem projekt się sprofesjonalizował, każdy ekspert zajmował się osobnym sektorem. Do pracy nad projektem dołączyły ukraińskie władze. Wspólnie wypracowano m.in. formy zbierania informacji. Władze samorządowe dostały wytyczne: po każdym ataku na miejscu zbierają informacje w sposób bardziej systemowy, a potem przekazują informacje do władz centralnych, a te – udostępniają analitykom.
W konsultacjach z władzą ekonomiści doszli do wniosku, że to nie może być tylko dokumentowanie poszczególnych obiektów w dużych tabelkach, a potrzebne jest zastosowanie narzędzi analitycznych, modelowania i ekstrapolacji, które pozwalają szybko oszacować szkody, kiedy np. brakuje danych.
Otrzymane od instytucji rządowych dane (segregowane i oczyszczone z wrażliwych informacji, np. bez szczegółowych danych o obiektach wojskowych; analitycy nie udostępniają publicznie surowych informacji, a tylko rezultaty pracy – ogólne dane) analitycy „przekładają” na koszty. Straty zniszczonych metrów kwadratowych domów mieszkalnych i na przykład specyficznych obiektów energetycznych, czy szpitali nie będą takie same. Te drugie m.in. w związku ze sprzętem, który tam był, mają większą wartość. Do każdego zniszczonego obiektu ekonomiści ze względu na jego techniczną charakterystykę stosują różne unit cost, koszty jednostkowe.
Trudnym zadaniem jest podliczenie strat na okupowanych terytoriach, które były w centrum działań wojennych. Niektóre miasta są całkowicie zniszczone. Analitycy korzystają z danych ukraińskiej armii, która jest w pobliżu i może obserwować tereny dzięki dronom. Sięgają też po zdjęcia satelitarne.
„Wiemy, jakie były zasoby mieszkaniowe miasta przed inwazją pełnoskalową. Jeśli ze zdjęć wynika, że miasto jest zniszczone w 90 proc., to odpowiednio szacujemy, ile to jest w pieniądzach” – mówi Goriunov.
Ekspert zaznacza, że mimo, iż w światowej praktyce analiza zniszczeń nie jest rzeczą nową, systematyczne podejścia do obliczania pojawiły się stosunkowo niedawno. Ukraińscy analitycy, tworząc swoją skuteczną metodę, sięgali po metody Banku Światowego (Rapid Damage and Needs Assessment), oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych (Post-Disaster Needs Assessment). Jak mówi Goriunov, metody tych organizacji pierwotnie zaprojektowane były bardziej dla naturalnych katastrof – zjawisk, które się wydarzyły i dobiegły końca.
„W takich przypadkach zniszczenia już się nie zwiększają, a służby mają dostęp do terytoriów. W naszej sytuacji te metody trzeba było modyfikować. Mamy proces iteracyjny.
Wojna wciąż trwa, są nowe zniszczenia, musimy stale aktualizować straty. Po drugie, nie mamy dostępu do wszystkich terytoriów, dlatego powinniśmy w sposób analityczny ocenić, co zostało zniszczone na terenach okupowanych”
– mówi ekonomista.
Analitycy badają straty m.in. w szeroko rozumianym sektorze socjalnym (zasoby mieszkaniowe; ochrona zdrowia; edukacja i nauka; ochrona socjalna; kultura, sport oraz turystyka), sektorze produkcji (przemysł, budownictwo i usługi; handel; rolnictwo, sektor finansowy), infrastrukturze (infrastruktura transportowa; energetyka; gospodarka komunalna; infrastruktura cyfrowa oraz IT-sektor). Są też koszty rozminowania (osobny sektor, ponieważ straty są dość duże) oraz sektor fiskalny.
Po pierwsze, są to straty bezpośrednie (damages), tzn., gdy coś jest fizycznie zniszczone, tj. dom, szpital, szkoła, fabryka, tama. Analitycy szacują, ile kosztowałoby zbudowanie/przywrócenie takiego samego obiektu teraz w tej samej formie. Według raportu KSE wg stanu na początek 2024 roku od początku rosyjskiej inwazji wojskowej na pełną skalę łączna kwota bezpośrednich szkód w nieruchomościach mieszkalnych i niemieszkalnych, innej infrastrukturze, pojazdach przekroczyła 157 miliardów dolarów (według kosztów odtworzenia).
Straty pośrednie (losses) – są znacznie większe – to straty ekonomiczne, czyli straty dochodów firmy, dodatkowe wydatki.
„Na przykład teraz, żeby przeżyć zimę, kupujemy różne przenośne stacje zasilania. To też remonty po atakach, wydatki socjalne na przesiedleńców wewnętrznych.
Innymi słowy, to wydatki, które nie zostałyby poniesione, gdyby nie było inwazji” – wyjaśnia Goriunov.
Dodaje, że bezpośrednie straty są liczone po fakcie. Natomiast straty pośrednie – za cały okres inwazji plus 18 miesięcy do przodu.
„Jest to warunkowe oszacowanie. Oczywiście nie wiemy, kiedy zakończy się wojna i będzie czas na odbudowę, więc ten horyzont jest stale przesuwany” – mówi Goriunov. „Kiedy robiliśmy ostatni raport w lipcu, to w pewnym sensie zbiegło się to z prognozami różnych analityków wojskowych, organizacji międzynarodowych, że aktywna faza wojny potrwa przynajmniej do końca 2025 roku”.
Według ostatniego raportu KSE od początku inwazji na pełną skalę do lipca 2024 roku całkowite straty pośrednie Ukrainy, w tym obecne i przewidywane straty w przychodach i wartości dodanej, szacowane są odpowiednio na 1,164 biliona dolarów i 385,7 miliarda dolarów.
Największe straty pośrednie dotyczą sektorów produkcyjnych, w tym handlu (450,5 mld), przemysłu, w tym budownictwa i usług (409,9 mld) oraz rolnictwa (83,1 mld). Straty w energetyce to 43,1 mld, w transporcie – 38,8 mld.
Do dodatkowych strat, które ponosi Ukraina, należą koszty rozminowywania (42 mld) i sektor mieszkaniowy (22,4 mld), w tym ostatnim najwięcej wydatków przypada na wynajem mieszkań. Koszt demontażu zniszczonych obiektów i usunięcia odpadów we wszystkich sektorach wynosi 13,4 mld.
Analityczka Inna Studennikova od początku projektu „Rosja zapłaci” zajmuje się ochroną socjalną. Dane o zniszczeniach otrzymuje z Ministerstwa Rozwoju Wspólnot i Terytoriów. Do obiektów ochrony socjalnej należą domy dziecka, szkoły z internatem, ośrodki dla osób starszych, ośrodki społeczne, sanatoria, obozy dla dzieci itp.
„Według najnowszych danych zostało zniszczonych 159 obiektów ochrony socjalnej (bezpośrednie straty)” – mówi ekspertka. „Natomiast pośrednie straty obejmują dodatkowe wydatki w budżecie państwowym na ochronę społeczną ludzi. Wzięliśmy rzeczywiste koszty poniesione w latach 2021, 2022, 2023, przyjrzeliśmy się liczbie odbiorców i obliczyliśmy rzeczywiste straty oraz to, jakie mogą one być do końca 2025 roku”.
Obecnie, według najnowszych szacunków, straty pośrednie w sektorze ochrony socjalnej sięgają 10 mld dolarów. Większość z nich przeznaczona jest na płatności za świadczenia dla osób wewnętrznie przesiedlonych – 7 mld. Migracja osób w związku z wojną jest głównym wyzwaniem w tym sektorze.
Straty obejmują również inne sektory, takie jak opieka zdrowotna (11,4 mld), edukacja i nauka (14,5 mld), sektor finansowy (4,3 mld), kultura, sport i turystyka (7,3 mld) oraz infrastruktura cyfrowa i sektor IT (19,3 mld) i gospodarka komunalna (7,7 mld).
Na stronie KSE można znaleźć wszystkie raporty dotyczące bezpośrednich oraz pośrednich strat Ukrainy w związku z pełnoskalową inwazją Rosji. Jest też osobny raport po stratach w sektorze energetycznym po wiosennych atakach rosyjskich (2024 roku) na system energetyczny.
Jak wyjaśnia Dmytro Goriunov, bezpośrednie straty są skoncentrowane w infrastrukturze cywilnej oraz transportowej, a pośrednie – w sektorze produkcji.
„Pośrednie straty mogą pojawić się, nie dlatego, że fabryka została zniszczona. Może być nieuszkodzona, ale nie ma dostawców surowców, nie może eksportować swoich produktów, ponieważ nie ma dostępu do portu, albo nie ma pracowników, ponieważ wyjechali itd.” – dodaje ekspert KSE.
Jak mówi Goriunov, szacunki pośrednich strat istotnie wzrosły, kiedy po raz pierwszy od początku inwazji pojawiły się sprawozdania finansowe.
Na początku pośrednie straty były liczone inaczej: na przykład, jeśli przedsiębiorstwo było zniszczone, to uznawano, że ono nie funkcjonuje, a jego przepływy finansowe były odejmowane. Podobnie z całym sektorem lotnictwa, ponieważ po inwazji z oraz do Ukrainy nie ma lotów. Niektóre sektory działają, ale ich aktywność jest znikoma.
„Obecnie dysponujemy sprawozdaniami finansowymi za 2022 i 2023 rok. Na ich podstawie widzimy wpływ wojny na gospodarkę w całości” – mówi Goriunov. „W związku z tym możemy nie przyglądać się indywidualnym przyczynom strat każdej firmy. Ponieważ mogą być różne: czy to związane z brakiem personelu, surowców, firmy mogą mieć problemy logistyczne spowodowane wojną, po prostu spadek popytu krajowego przez spadek dochodów. Widzimy fakt, że przychody spadły i dotyczy to wszystkich firm w Ukrainie”.
Istnieje również trzeci składnik, którym są potrzeby. Jest obliczany na podstawie dwóch poprzednich składników.
„Z perspektywy bezpośrednich strat mamy potrzebę odbudowy, a jeśli chodzi o pośrednie straty – mamy potrzebę wznowienia działalności, produkcji, usług i tak dalej. Bezpośrednie straty przekładają się na potrzeby z mnożnikiem, ponieważ Bank Światowy wymyślił zasadę »odbuduj lepiej niż było«”” – wyjaśnia Goriunov.
I dalej:
„Nie tylko dlatego, że chcemy lepiej, ale dlatego, że są nowe standardy, które obowiązują, które są określone w różnych przepisach. Domy, które teraz budujemy, nie mogą być takie same jak 50 czy 70 lat temu, ponieważ muszą spełniać pewne wymagania dotyczące efektywności energetycznej, inkluzywności, bezpieczeństwa (mieć schrony)” – mówi ekonomista. „Z punktu widzenia roszczeń wobec Rosji, prawdopodobnie zachowają się koszty pierwotnych bezpośrednich strat”.
Według eksperta obecnie w Ukrainie remonty odbywają się tylko tam, gdzie jest to najbardziej krytyczne. Nie zawsze to są naprawy wg zasady „odbuduj lepiej niż było”. Jest to zależne od dostępnych środków, ale też jest to kwestia materiałów budowlanych, sprzętu oraz ludzi.
Dzięki projektowi „Rosja zapłaci” Ukraina może na bieżąco informować wspólnotę międzynarodową o stratach, które ponosi przez rosyjską napaść oraz oszacować, ile pieniędzy potrzeba na odbudowę. To cenna informacja dla darczyńców, dla biznesu.
Zespół analityków nawiązuje też współpracę z ukraińskimi oraz międzynarodowymi prawnikami, żeby udokumentowane szkody można byłoby w przyszłości wykorzystać jako dowody w sądzie dla otrzymania reparacji od Rosji.
Jak wspomina Goriunov, ukraińskie firmy już pozywają Rosję w związku ze stratami dotyczącymi aneksji Krymu. Niestety, te proces trwają długo, ale są pewne pozytywne dla Ukrainy rezultaty. Jednak na razie nie ma możliwości fizycznego odzyskania jakichkolwiek pieniędzy od agresora. Jak mówi Goriunov, w praktyce międzynarodowej brakuje odpowiednich narzędzi.
„Istnieje nadzieja, że z czasem zostaną opracowane międzynarodowe metody pozyskiwania tych środków na podstawie już udokumentowanych strat” – zaznacza ekonomista, mając na myśli, chociażby 300 mld dolarów zamrożonych rosyjskich aktywów finansowych.
Na razie Ukraina może liczyć na pewien kompromis – na wykorzystanie dochodów z tych aktywów, czyli 50 mld. Natomiast nawet 300 mld wobec potrzeb Ukrainy (wg ostatnich danych 500 mld) są za małe.
Goriunov planuje również oszacować w całości straty Ukrainy od początku wojny z Rosją, czyli od 2014 roku.
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Komentarze