Premier Mateusz Morawiecki powołał Instytut Pokolenia, który będzie gromadził i opracowywał, a potem udostępniał organom władzy informacje o zjawiskach i procesach demograficznych, społecznych oraz kulturowych w Polsce.
Instytut ma działać od 1 stycznia 2022 roku w Warszawie i ma podlegać premierowi. Jak wynika z informacji na rządowej stronie – zajmie się m.in. „aktualną sytuacją w obszarze rodziny, małżeństwa, rodzicielstwa i dzietności; „przemianami demograficznymi i społecznymi” oraz „prognozami stanu i struktury ludności”. Chodzi też o procesy demograficzne, które obejmują reprodukcję ludności, w tym procesy „małżeńskości, dzietności i umieralności” oraz zagrożenia dla rozwoju demograficznego.
Instytut ma też prowadzić działalność wydawniczą i popularyzatorską.
Tylko, że Sejm od kilku tygodni pracuje nad niemalże taką samą propozycją – powołania Instytutu Rodziny i Demografii.
Pisaliśmy o tym tutaj. Projekt złożyła w Sejmie grupa posłów PiS, a firmuje go Bartłomiej Wróblewski, który stał za wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego ws. ustawy antyaborcyjnej.
Zdublowane instytucje?
Instytut Rodziny i Demografii już za samą nazwę skrytykowało Prezydium Komitetu Nauk Demograficznych Polskiej Akademii Nauk. „Demografia to dyscyplina naukowa, więc nie może mieć jej w nazwie jednostka, która nie jest jednostką naukową. Poza tym rodzina jest też obiektem badań demografii. Postawienie tych dwóch słów obok siebie nie ma sensu” – mówi w rozmowie z OKO.press prof. Irena E. Kotowska, demografka i honorowa przewodnicząca Komitetu Nauk Demograficznych Polskiej Akademii Nauk.
To oczywiste, że celem powołania tej instytucji jest promowanie tradycyjnych wzorców życia rodzinnego i wspieranie określonego typu rodziny – rodziny opartej na małżeństwie.
Bo Instytut Rodziny i Demografii ma tworzyć „adekwatny kontekst społeczno-kulturowy” dla zapewnienia „fundamentalnej roli rodziny” i „reprodukcji biologiczno-kulturowej”.
Prof. Kotowska: „Jest to nadal dominujący typ rodziny, ale rośnie znaczenie innych form. Nie można ignorować rzeczywistości, czyli coraz większego zróżnicowania typów rodzin”.
Sejm nie zakończył jeszcze prac nad Instytutem Rodziny i Demografii, więc nie wiadomo, czy politycy PiS chcą powołać Instytut Pokoleń, aby mieć dwie instytucje, co byłoby absurdem. Tym bardziej, że zadania Instytutu Rodziny i Demografii pokrywają się z minimum czterema innymi istniejącymi w Polsce od lat instytucjami.
„Instytut pod premierem. Nikt już nawet nie udaje”
„Instytut Pokolenia ma w zasadzie wyznaczone takie same zadania jak Instytut Rodziny i Demografii” – mówi prof. Irena E. Kotowska. Opis statutu Instytutu Pokolenia jest bardziej ogólny, nie ma w nim kontrowersyjnego zapisu o tym, że „może przetwarzać wszelkie informacje, w tym dane osobowe, niezbędne do realizacji swoich ustawowych zadań”. Ani zapisu „o uprawnieniach interwencyjnych, czyli o wszczynaniu i uczestnictwie w postępowaniach sądowych i administracyjnych dotyczących praw rodziny i dzieci”.
Instytut Rodziny i Demografii miałby mieć budżet na około 30 mln zł z niemal nieodwoływalnym prezesem. Z kolei Instytutem Pokolenia kieruje dyrektor i rada. „Instytut Rodziny i Demografii chociaż udaje, że jest niezależny od władzy wykonawczej.
Instytut Pokolenia podlega bezpośrednio premierowi. I tutaj już nawet nikt nic nie udaje”
– mówi prof. Kotowska.
W przypadku Instytutu Pokolenia mówimy o radzie, która ma liczyć od 7 do 20 członków.
„Rząd powinien przeciwdziałać skutkom pandemii”
Kolejna instytucja ma pomóc w rozwiązaniu problemów demograficznych? A może przykryć działania rządu, które te problemy pogłębiają? „Pandemia zmieniła zasadniczo hierarchię kluczowych problemów demograficznych. Teraz największym problemem jest umieralność i liczba zgonów, która będzie rosnąć. Przewidywane jest pogorszenie stanu zdrowia ludności.
Rząd powinien skupić się na przeciwdziałaniu skutkom pandemii koronawirusa oraz na tym jak walczyć z narastającym kryzysem zdrowia”
– mówi prof. Kotowska.
Według danych GUS z września 2021: urodziło się 31,1 tys. dzieci (rok wcześniej 32,8 tys.), zmarło 34,4 tys. osób (rok temu niemal tyle samo – 34,3 tys.). Suma urodzeń w ostatnich 12 miesiącach (od 1 października 2020 do 30 września 2021) wyniosła 334,6 tys. Suma zgonów – aż 538,6 tys. Taki był efekt dwóch fal epidemii: jesiennej 2020 i jeszcze od niej groźniejszej wiosennej 2021. Pisaliśmy o tym tutaj.
Deficyt demograficzny ostatnich 12 miesięcy to już 204,2 tys. O tyle więcej Polek i Polaków zmarło, niż przyszło na świat.
Eurostat w projekcji ludności z 2019 roku przewidział, że do 2050 roku liczba urodzeń w Polsce będzie spadać, a liczba zgonów będzie rosnąć.
W całym 2020 roku Polska miała drugi w Unii Europejskiej wskaźnik – 17 proc. – tzw. nadmiarowych zgonów w porównaniu z 2019 rokiem. Więcej było ich tylko w Hiszpanii (18 proc.), statystycznie tyle samo w Bułgarii i Belgii. Gwałtowny wzrost zgonów w IV kwartale 2020 widać na poniższym wykresie:
„Pogarszający się stan zdrowia ludności wpłynie na dzietność”
Projekcja ludności Eurostatu przewiduje się, że wielkość populacji Polski zmniejszy się o prawie 4 mln osób z 37,9 mln w 2020 roku do 34,0 mln w roku 2050. Do 2035 roku spadek będzie wolniejszy, ale później przyśpieszy.
Towarzyszyć będą temu silne zmiany struktur wieku ludności. W najbliższej dekadzie spadkowi potencjalnych zasobów pracy (osoby w wieku 20-64 lata) o 1,6 mln będzie towarzyszyć wzrost liczby osób starszych o blisko 1,4 mln. W latach 2030-2040 najsilniej spadnie wielkość subpopulacji osób najmłodszych, a skala i natężenie zmian pozostałych grup ludności będą mniejsze. Ostatnie 10 lat oznacza zatem spadek zasobów pracy (o 2,5 mln osób) i wzrost liczby osób starszych (o blisko 1,3 mln).
„Reakcja na postępujące starzenie ludności to głównie działania o charakterze dostosowawczym. Co to oznacza?
Mamy coraz więcej osób starszych, więc powinniśmy się zastanowić, jak dostosować organizację społeczeństwa i gospodarki, a także funkcjonowanie rodziny do tej zmiany.
Dotyczy to nie tylko zaspokajania potrzeb osób starszych, ale również dostrzeżenia ich zasobów (ekonomicznych, społecznych i kulturowych) i odpowiedniego ich wykorzystania” – mówi prof. Kotowska.
Proces starzenia się ludności można spowalniać, wpływając na dzietność. Tymczasem pogarszający się stan zdrowia może być jednym z czynników ograniczających rozrodczość.
Pandemia nasila niepewność, rząd nie pomaga
Według przewidywań Eurostatu z 2019 roku liczba kobiet w wieku 15-49 lata spadnie o 30 proc. w latach 2020-2050. Najsilniejszy spadek liczby kobiet w wieku 20-39 lat, a więc w grupie newralgicznej dla prokreacji, przewidywany jest do 2030 roku. Oznacza to, że obecna dekada jest szczególnie ważna dla spowolnienia spadku liczby urodzeń.
„Jednak oddziaływanie na dzietność wymaga długotrwałych i stabilnych programów. Przekonanie, że powołanie kolejnej instytucji zmieni zachowania i wybory młodych generacji, jest błędne”.
COVID-19 zniechęcił nas jeszcze bardziej do posiadania dzieci. Polityka rządu przegrała już wcześniej z aspiracjami kobiet. Według najnowszych rocznych danych GUS, dzietność w Polsce (liczba dzieci na liczbę kobiet w wieku 15-49 lat) spadła do poziomu 1,378, co oznacza, że jesteśmy na 215-220 miejscu na 228 krajów świata (podobnie niskie wskaźniki ma Białoruś, Ukraina, Litwa, Czechy i Rumunia).
„Pandemia nasiliła niepewność związaną z funkcjonowaniem rynku pracy, możliwości łączenia pracy zawodowej z obowiązkami rodzinnymi oraz obawy o zdrowie własne i bliskich. Nastąpiło też ograniczenie usług edukacyjno-opiekuńczych szkoły, przedszkoli i żłobków, co dodatkowo zwiększyło wysiłek matek (rodzin). Coraz trudniej jest więc wychowywać dzieci, co nie sprzyja zamierzeniom prokreacyjnym.
Orzeczenie tzw. Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku zmieniło zasadniczo klimat i warunki podejmowania decyzji prokreacyjnych”
– mówi prof. Kotowska.
Dlaczego rząd powołuje kolejną jednostkę, skoro nie korzysta z wiedzy?
Prof. Kotowska wyjaśnia, że kobiety boją się przebiegu ciąży, obawiają się o zdrowie swoje i dzieci. To z kolei sprawia, że odkładają decyzję o posiadaniu dziecku, a nawet z tego zamiaru rezygnują.
„Spadło zaufanie społeczne do władzy, które ma zasadnicze znaczenie dla decyzji o dzieciach, a także dla skuteczności oddziaływania środków polityki rodzinnej. Nie spodziewam się zatem, by działania władzy polegające na wzmacnianiu różnych form transferów finansowych do rodzin zmieniły tę sytuację, zwłaszcza przy coraz gorszym stanie sektora usług publicznych – oświaty, zdrowia czy usług opiekuńczych” – podsumowuje prof. Kotowska
„Jesteśmy krajem, który ma jeden z największych niedoborów usług opiekuńczych zarówno nad osobami starszymi, jak dziećmi czy osobami zależnymi. Badania i informacje na ten temat są potrzebne. Co do tej pory rząd zrobił z tą wiedzą?
Czy wykorzystał informacje o potrzebach rodzin z dziećmi z niepełnosprawnościami? Czy pomógł tym rodzinom?
Dlaczego powołuje kolejną jednostkę, która ma zbierać informacje i tworzyć wiedzę, której rząd w żaden sposób nie potrafi wykorzystać, której nie rozumie? Nikt mnie nie przekona, że nowa jednostka organizacyjna zmieni sytuację demograficzną”.
Gdyby to co napisane było prawdą, to w Nigerii było by 5 mln ludzi, a nie 206 mln jak teraz i średnia wieku ludzi 20 lat. W Nigerii są nieporównywalnie gorsze warunki tak życia, jak również służby zdrowia i każdego innego aspektu życia. Więc jakim cudem ?
I Jeszcze jeden paradoks – portal ten straszy kobiety, że będą rodzić w nieludzkich warunkach, ze mogą umrzeć, że żyją w mega opresyjnym środowisku, a następnie artykuł że liczba ludności się kurczy.
Gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem 🙂
W Nigerii średnia liczba urodzeń na kobietę to 5.32, w Polsce 1.42. Widać, że "dwa" z nicka to liczba szarych komórek które się ze sobą bezskutecznie zderzają w głowie naszego Adasia.
No i w Nigerii jest ponad 5 a w Polsce 1, 3 dlatego że w Nigerii jest pod każdym względem lepiej ?
Umiesz czytać ze zrozumieniem ?
Artykuł o mnożeniu się instytucji państwowych oraz o poważnym problemie demograficznym w Polsce, a ty tu wyskakujesz z porównaniem sytuacji demograficznej Polski i Nigerii. WOW! Różne komentarze się na portalu pojawiają, ale twój bije zdecydowaną większość z nich na głowę, jeśli chodzi o odciąganie od tematu i unikanie odpowiedzi na postawione w artykule pytania. Brawo!
Bo tezy z artykułu są błędne – na ilość urodzeń nie wpływa ani sytuacja ekonomiczna, ani opieka zdrowotna, ani inne kwestie, które są w artykule. Decydujący wpływ na spadek dzietności ma emancypacja kobiet – widać to w każdym kraju – najnowszym przykładem są Chiny, gdzie jak był brud, smród i ubóstwo – rozmnażali się tak, ze trzeba było wprowadzić prawo ograniczające urodzenia. Obecnie prawo to zniesiono, co nie przekłada się na wzrost dzietności. A Chiny w każdym aspekcie życia przeszły totalną metamorfozę – są największą i najnowocześniejszą gospodarką świata.
Ale co Chiny i Nigeria mają do tworzenia kolejnego instytutu?
Zrobienie jakiegokolwiek instytutu, programu socjalnego, przyjaznej porodówki czy czegoś innego nie zadziała – nie ma takiej możliwości. By w Polsce wzrosła dzietność można zrobić tylko dwie rzeczy :
1. Wojna 2 – 3 lata z zamordyzmem, biedą, następnie odbudowa kraju – na fali entuzjazmu wzrośnie znacznie ilość urodzeń – tego chyba nie bardzo ktoś by chciał.
2. przyjmować Młodych emigrantów z biednych krajów – w pierwszym pokoleniu na fali euforii rozmnożą się znacznie, niestety w kolejnym pokoleniu będzie już jak statystycznie w społeczeństwie.
Tworzenie dowolnej instytucji – nie będzie działało – natomiast kolegów można powkładać na stołki.
Byłeś Adasiu kiedyś w Chinach ? – ale nie w nowoczesnych miastach typu Shenzhen czy Suzhou tylko na prowincji ? Nie ma chyba drugiego kraju na świecie gdzie jest tak wielkie rozwarstwienie społeczne, a co zrobiła CCP aby wyciągnąć ludzi z biedy ? – obniżyła próg ubóstwa. Ta „nowoczesna gospodarka” opiera się wyłącznie na kopiowaniu i składaniu z gotowych elementów – pokaż mi jeden całkowicie chiński procesor, albo fabrykę która potrafi zrobić procka w procesie kilkunanometrowym.
1. Komunistyczna partia Chin zrobiła bardzo dużo żeby wyciągnąć ludzi z biedy – ma dziś klasę średnią wielkości całego USA.
2. Odnośnie kopiowania – to duży błąd. Istotnie, Chińczycy potrzebowali czasu, aby nadgonić różnice w poziomie technologii – ale, cóż zrobili to, i dziś produkują największe elektrownie wiatrowe, wodne, najdłuższe linie kolejowe, telefony dla całego świata. Inwestują w Afryce.
Wyciągają ludzi z lat pięćdziesiątych prosto w nowoczesność.
Gdy kapitalizm robi sobie wyścigi na nanometry i mikrony.
Zwróćmy uwagę na przemysł obróbki metali – to także poszło w tą stronę. Gospodarka kapitalistyczna za bardzo skupia się na niepotrzebnych jakościach, zamiast dostarczać produkty dla mas – dostarcza produkty coraz bardziej egalitarne. Na co komu autonomiczny odkurzacz? Serio. Wielki krok dla ludzkości.
Od 2010 roku byłem w chinach 8 razy. Warszawa tak jak Shanghai będzie wyglądała za 30 lat – taki jest dystans między naszą stolicą, a jednym z miast Chin. Co do wsi – partia w chinach zdaje sobie z tego sprawę, i zdaje sobie sprawę, że tych ludzi jest tyle, ze mogą ją zmieść. dlatego najnowsze programy rozwoju sa kierowane do ośrodków wiejskich – dużo by o tym pisać.
@Franciszek
1. Klasę średnią ? Chyba klasę super bogaczy, ci najbiedniejsi zasuwają za grosze. Co CCP zrobiła ? Konkrety, nie ogólniki.
2. Nie produkują, a składają, a kradną cały czas (bo kopiowanie to kradzież) – to się nie skończyło. Jest cała masa przypadków i to całkiem świeżych, gdzie chińskie podróbki wypierały oryginał z zachodu, a potem Chińczyk za zarobione na kradzieży pieniądze przejmował firmę oryginał. Jakie wyścigi na nanometry ? Bez tej technologi nie masz laptopa/tabletu/smartfonu.
„Wyciągają ludzi z biedy” – no właśnie nie wyciągają, w Chinach jest najdzikszy kapitalizm jaki tylko możesz sobie wyobrazić i znacznie większe rozwarstwienie społeczne niż w USA, które zresztą też zdrowym krajem nie są.
@Adam Nie wątpię, że świecące budynki i inne błyskotki mogą się wydać komuś mieszkającemu w Warszawie nowoczesne, rzecz gustu. Ale ja pytałem o prowincję, o robotników, o zwykłych ludzi. Pokaż mi robotnika, którego stać na kupienie (a właściwie wypożyczene na 100 lat) jakiegokolwiek mieszkania w Szanghaju. Te duże miasta to fasada.
@ Adam Dwa
Twierdzenie, że na ilość urodzeń nie wpływa sytuacja ekonomiczna jest zwyczajnie głupie, a podawanie jako przykład Chin to głupota do kwadratu. Nie jesteśmy Chinami i nigdy nie będziemy.
Przepraszam – wpływa sytuacja ekonomiczna – im lepsza tym mniejsza dzietność.
Plan rządu: starzy obywatele są spisani na straty, trzeba się zająć robieniem nowych. Za 18 lat może zagłosują na PiS.
Nie, nie taki jest plan rządu, bo działania na to nie wskazują. Jaki związek z "robieniem nowych" obywateli ma tworzenie kolejnego instytutu? Jego jedyny cel to wyprowadzanie kasy dla swoich.
A może i lepiej by było, gdyby ten durny naród wymarł jak dinozaury.
Lepiej dla świata i planety, oczywiście.
Nawet mnie to nie dziwi. Od dawna przecież widać, że jedyny motyw działania, który wykluł się w chorym umyśle J. Kaczyńskiego, to „zemsta, zemsta na wroga z Bogiem i choćby mimo Boga”. Wrogi jest cały świat (jedynym wyjątkiem jest kot), a do zemsty potrzebna jest władza i pieniądze. Oczywiście także i Bóg, ale wyłącznie jako poręczne narzędzie.
Aby realizować swój zamysł musi utrzymać władzę, a więc najważniejsze są słupki poparcia. Złości go, że w tej niewygodnej demokracji musi jeszcze z kimś się liczyć. Sprawę załatwia po swojemu. Szuka posłusznych pomocników, których kupuje jak gruszki na wagę. Gruszki, jak to gruszki, gdy jedna dotknie drugiej lubią się psuć, co przysparza mu kłopotów, ale zemści się i na nich, zemści! (jeżeli zdąży). Mają to jak w szwajcarskim banku. Na razie jednak musi tolerować ich potrzeby i nagradzać, więc i pozwalać tworzyć nowe miejsca „pracy”, gdzie by można, za odpowiednio wysokie wynagrodzenia, poupychać kolejnych krewnych-i-znajomych-królika.
A zachorowania i zgony? Dlaczego by się miał tym zajmować? To tylko kolejne z licznych ofiar walca który puścił w ruch. Tak ma być. Niech ginie cały świat. Natomiast kreatury które wybrał na pomocników (nota bene głównie spośród tych, które spodobały się otumanionemu elektoratowi), co najwyżej wykorzystają tę trudną sytuację do własnych celów. Społeczeństwo jest zdane tylko na siebie.
Uj, ale mi się ulało! Ale to w ramach pokuty, zamiast adwentowej spowiedzi …
Możesz żyć z tą nienawiścią ? Bo ja bym nie potrafił.
@ Adam Dwa: Nie, mimo wszystko nie czuję do tych ludzi nienawiści. Raczej pogardę, obrzydzenie i złość. Czy naprawdę uważasz, że na to nie zasługują? skoro tutaj jesteś, a nie zaliczasz się do trolli, interesujesz się co się w Polsce dzieje i masz świadomość jaką rolę w procesie niszczenia kraju odgrywają przedstawiciele PiS z prezesem na czele. Chyba, że jesteś innego zdania, że popierasz poczynania tej partii. Skoro tak – Twój wpis jest zrozumiały …
Mnie nie interesuje czy ktoś jest za pis czy za opozycją – interesuje mnie co sobą ten człowiek reprezentuje. Jak to mówią Chińczycy – nieważne czy kot czarny, czy biały – ważne by łapał myszy. Pis jest nieudolne, ma pomysły często z poza rozumu, tyle że ja tego rozumu u opozycji tez nie widzę.
Setki tys ludzi słucha na YT Bartosiaka, Sykulskiego, Pyfela, Ślazyka, Góralczyka – mam cicha nadzieję, że ci ludzie zmiotą wszystko od lewa do prawa ze sceny politycznej. Potrzeba nam ludzi z otwartymi głowami i pomysłami jak pokierować krajem do pierwszej dziesiątki najzamożniejszych krajów. Takie mam marzenie.
@ Adam Dwa
A ja nie potrafię zrozumieć, jak można nie rozumieć, dokąd nas pcha cała ekipa Przekrętów i Synekur. I nienawiść nie ma tu nic do rzeczy.
Ja to rozumiem, tyle że opozycja jak wygra będzie pchała nas w ta sama stronę. I się dziwię, ze można tego nie widzieć.
Skoro służba zdrowia nie radzi sobie z ilością chorych a szpitale obecnie pracują jako umieralnie – pora najwyższa przeznaczyć więcej pieniędzy na służbę zdrowia oraz jej kontrolowanie czy poprawnie funkcjonuje i kształcić medyków, aby za 7 lat była w miarę dobra (na ilu obywateli przypada dziś jeden pracujący lekarz?). Choroba obecnie przypomina grypę (delta) lub przeziębienie (omicron) i jeżeli z czymś takim nie są w stanie sobie poradzić to jest na prawdę dużyt problem.
Zapracowaliście sobie w rządzie i szejmie na to od roku 1989 kiedy to cały czas cięto wydatki na służbę zdrowia. Nie dziwne, że ludzie się nie kształcili w kierunku medycznym.
Teraz po zadzwonieniu na kilka losowych prywatnych numerów placówek medycznych słyszę odpowiedź, że nie mają kadr. Coraz ciężej o termin do lekarza, coraz ciężej o USG w prywatnej placówce.
Epidemia (której zgodnie z art. 2 pkt. 9 Ustawy o choeobach zakaźnych już nie ma od dłuższego czasu) to tylko odwracanie uwagi i zamydlanie oczu.
Dostęp do leków: co raz mnieszy (spójrzcie na listę deficytowych lekarstw)
Dostęp do lekarzy – coraz mniejszy i bardziej utrudniony, w NFZ na specjalistę czeka się 3 LATA!
Dostęp do leków – coraz trudniejszy – systemy odrzucają niektóre ważne recepty.
Skierowania na badania profilaktyczne – dążą do zera.
Finanse ludzi – inflacja szaleje, a bvyło nie robić lockdownów i masowej histerii – to by była opanowana.
Kłamstwo w sprawie tak zwanej epidemii – testujcie na grypę (jest sezon) – zobaczycie jakie dostaniecie wyniki. Będziecie zdziwieni gdy połowa covidowców będzie miała treż dodatni test na grypę A (konkretnie tą odmianę). Test ten oferują laboratoria w swojej ofercie.
Mam prośbę: to jak już złapiesz tę niby "grypę" i zaczniesz się dusić w domu, to w żadnym wypadku nie dzwoń po pogotowie. Przecież trzeba być wiernym zasadom, a nie prosić o pomoc "morderców z karetek" i "sprzedajnych lekarzy", którzy umieją tylko poddawać w szpitalach "eksperymentom medycznym".
Ależ proszę bardzo – zwolnij mnie ze składki NFZ/ZUS – to i tak zrobię. Czasami warto jest umrzeć niż żyć jak niewolnik. Powiedział o tym prezydent Brazylii i go popieram w tych słowach. Czasami lepiej jest umrzeć na chorobę podobną do grypy niż całe życie być czyimś niewolnikiem.
Źródła tych słów możesz znaleźć sobie tutaj – punkt 48 – https://wolne-forum-transowe.pl/art-szczepienia-covid-najwiekszy-wal-stulecia
Rzecz jasna do usunięcia jest przepis o hospitalizacji bez własnej woli w takiej sytuacji. Nie chcę by ktoś mnie ratował (np. rodzina, która ma obowiązek pod kodeksem karnym wezwać pogotowie), gdy sobie tego nie życzę i nie zamierzam płacić za niewolnicze własne życie (za nieproszoną "pomoc" do życia w niewolnictwie).
.
"morderców z karetek" – to twoje słowa, nie moje. Nigdy ratowników z karetek nie nazwałam mordercami. Mordercą jest rząd, bo to on nakazał wykonywanie bezsensownych testów przez które ci ratownicy muszą jeździć godzinami między szpitalami aż umrze im pacjent. Nie ich wina.
@ Teofil Leopold
Ty nie masz zasad ani wiedzy a wierność zachowujesz co najwyżej przekazowi medialnemu (który nawet dzisiaj, 21.12.2021, Polskie Radio 24, twierdzi, że "szczepienia są jedyną formą walki z covid").
Testowałam się na covid w zeszłym roku, w wynikach było również podane, że to nie wirus grypy, jeśli nadal jest podobnie, to testy różnicują, jaki to wirus.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego to robi jest oczywista i wynika z marzeń pana prezesa uformowania społeczeństwa na przez niego opracowany wzór. Głównym składnikiem tego wzoru jest bezgraniczne podporządkowanie woli pana prezesa i jego partii. Widać, że główną lekturą pana prezesa była i jest książka Orwella "Rok1984". A pan premier…… chyba już tylko pojedyncze jednostki w tym kraju wierzą, że pan premier podejmuje jakieś decyzje. Pan premier jest z czym się nie kryje podobnie jak pan prezydent, pani prezes TK itd. od WYKONYWANIA……
Rok 1984 Orwella wciąż jest aktualny – masz rację. Widać po tym, jak wymuszają od ludzi maile i telefony, a od 2022 służby policyjne mają móc (w tym poprzez włamanie) móc czytać nasze maile. Kamer coraz więcej i nowy przyrząd systemu Aadhaar Europe – "certyfikat COVID". Jednak sama implementacja przypomina "totalitaryzm Huxleya wspomagany praniem mózgu oraz metodami farmakologicznymi". Warto też poczytać o projekcie MK-Ultra, gdzie badano wpływ m.in. odosobnienia i skrajnego zastraszenia. Książka "Nowy Wspaniały Świat" Huxleya – na prawdę warto przeczytać, by zrozumieć. Rok 1984 można też obejrzeć – jeżeli nie lubi ktoś z Was czytać lub nie ma na to czasu.
Jedyne, co po tej "pandemii" zostanie – oprócz krzyży na cmentarzach – to jeszcze więcej zakazów, nakazów, ograniczeń praw obywatelskich i inwigilacji. Za chwilę dowiemy się, że nasze pieniądze nie są już nasze, mają termin ważności, a to rząd decyduje, na co możemy je wydać – takie są założenia projektu Digital Currency Bank of England. Być może dowiemy się też, że aby wyjechać z własnego kraju musimy zaszczepić się uniwersalną szczepionką przeciw koronawirusom, zrobić test PCR, a każdy nasz krok, ruch i zakup będzie śledzony i monitorowany. Wszystko dla naszego "bezpieczeństwa" oczywiście.
Nową instytucję powołano tylko dlatego, żeby "gonić króliczka" a nie żeby złapać. Polityka PiSu jest "prorodzinna" dlatego też w tej nowej instytucji powstaną miejsca pracy dla rodzin i najbliższych władzy. Muszą się nachapać szerokim frontem, żeby odejść. Sam fakt powołania takiej instytucji, nie jest sensacją. To jest sposób "prania" pieniędzy podatnika na cele "rodzinne".