0:00
0:00

0:00

Rzecznik Praw Obywatelskich w piśmie do przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji skrytykował materiał "Inwazja" wyemitowany przez TVP 10 października 2019.

"Materiał nie tylko powiela stereotypy i potęguje społeczną nienawiść wobec osób LGBT, ale też manipuluje faktami"

— pisze Adam Bodnar, a od KRRiTV domaga się interwencji.

Przypomnijmy, że "dziennikarska prowokacja" telewizji publicznej, której metody ujawniło OKO.press, miała opowiadać o kulisach organizacji Marszy Równości i szerzej - społeczności LGBT w Polsce. Miała, bo w rzeczywistości był to brutalny festiwal fantazji i oszczerstw rzucanych w stronę osób nieheteronormatywnych i organizacji działających na rzecz osób LGBT.

W materiale utrzymanym w sensacyjnym tonie słyszeliśmy o "podejrzanym finansowaniu", zorganizowanym ataku na polskie świętości: Kościół Katolicki, dzieci i rodzinę (w takiej kolejności) oraz sugestie, że tak jak na zachodzie kolejnym krokiem "lobby LGBT" będzie legalizacja pedofilii.

Skandalizujące "odkrycia" reporterów TVP legitymizowały komentarze znanych i lubianych m.in. red. Pawła Lisickiego, prof. Andrzeja Nalaskowskiego, Bronisława Wildsteina, a także zmanipulowane wypowiedzi ekspertów, w tym seksuologa prof. Lwa-Starowicza.

Recenzję filmu możesz przeczytać tutaj:

Przeczytaj także:

RPO: TVP przyzwala na przemoc

"Celem twórców materiału było obrażenie i wykluczenie grupy społecznej osób LGBT, poprzez przedstawienie jej jako innego - wroga i źródło niebezpieczeństw" — pisze Adam Bodnar.

Według RPO "Inwazja" może być odczytana jako przyzwolenie na przemoc.

W opinii Adama Bodnara, za szczególnie karygodne i naruszające godność osób LGBT należy uznać "sugestywne i niezgodne z prawdą" powiązania osób LGBT z pedofilią. "Takie porównanie w sposób wyjątkowo niebezpieczny kształtuje uprzedzenia i z tego względu wywołuje mój szczególny sprzeciw" — pisze RPO.

I przypomina, że materiał TVP powstał, w momencie nasilonej agresji słownej i fizycznej, wymierzonej w uczestników pokojowych tęczowych zgromadzeń.

RPO: materiał jednostronny

Rzecznik zwrócił uwagę, że materiał buduje całkowicie jednostronny obraz i znacząco odbiega od zasad, którymi powinny cechować się reportaże emitowane przed media publiczne: pluralizmu, bezstronności i wyważenia. RPO, podobnie jak OKO.press, podważył też, że gatunek który uprawia TVP to "reportaż".

"W programie zupełnie nie uwzględniono jakichkolwiek faktów na temat Marszów, które jako zgłoszone zgromadzenia publiczne, były zabezpieczane i nadzorowane przez Policję, dysponującą informacjami o ich przebiegu i wszelkich incydentach, które miały miejsce w ich trakcie. Jako Rzecznik Praw Obywatelskich od lat obserwuję przebieg tych pokojowych zgromadzeń i z niepokojem odnotowuję wzrastającą liczbę aktów przemocy ze strony ich przeciwników.

Temat tych ostatnich w ogóle nie został natomiast w »Inwazji« poruszony" - pisze Rzecznik.

RPO podkreślił też, że emisja materiału zbiegła się z finiszem kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu, co wpisuje się w ogólnoeuropejski trend używania mowy nienawiści do agitowania.

"Działające w poszczególnych państwach [red. Unii Europejskiej] organy ds. równego traktowania zauważyły z niepokojem doniesienia o rosnącej w Europie mowie nienawiści kierowanej do grup mniejszościowych, w tym rosnącą liczbę kampanii wyborczych, których negatywną cechą są oskarżenia, dyskryminujący język, często uzasadniane jako wyrażające własne opinie, a czasem nawet obawy o prawa człowieka" — pisze RPO.

Pełne wystąpienie RPO do szefa KRRiTV znajdziesz tutaj.

TVP bawi się w nieuzasadnione prowokacje dziennikarskie

OKO.press już we wrześniu 2019 roku ujawniło, w jaki sposób TVP zbierało materiały do "reportażu". Podstawiona wolontariuszka, nazwana przez nas Kasią, za pomocą sprzętu szpiegowskiego nagrywała przebieg wewnętrznych spotkań w Kampanii Przeciw Homofobii.

Wypytywała pracowników m.in. o stosunek do katolików, prowokując ich do obraźliwych wypowiedzi. Pytała o „Tęczowy Piątek” i instytucje, które wspierają KPH. Próbowała też zdobyć dostęp do bazy danych organizacji. Nakryta na nagrywaniu twierdziła, że robi to, bo ma słabą pamięć.

OKO.press znalazło Kasię w mediach społecznościowych. Odkryliśmy, że jest znajomą jednego z propagandystów TVP, Marcina Tulickiego. Metody, które stosowała, wskazywały na prowokację dziennikarską. Gdy próbowaliśmy skontaktować się z Kasią, skasowała konta na dwóch portalach.

9 września, trzy dni po publikacji materiału w OKO.press, Kasia przyszła pod siedzibę KPH w asyście trzech mężczyzn.

OKO.press dotarło do nagrań z kamery monitoringu zainstalowanej przy wejściu do siedziby organizacji. Na ich podstawie ustaliliśmy, że dwaj mężczyźni, którzy towarzyszyli Kasi, od wielu lat pracują w TVP;

robią materiały m.in. dla „Wiadomości”. Pamiętali ich dziennikarze, którzy pracowali w publicznej telewizji przed nastaniem rządów „dobrej zmiany” i Jacka Kurskiego. Tożsamość operatora kamery i realizatora dźwięku potwierdziło troje byłych pracowników publicznej telewizji.

OKO.press do dziś nie dostało odpowiedzi od TVP na pytania o cel i zasadność przeprowadzenia prowokacji dziennikarskiej.

Przyjęło się, że stosuje się ją gdy dziennikarze mają informacje, że np. w jakiejś instytucji czy organizacji dochodzi do poważnych nadużyć, a nie ma możliwości potwierdzenia tych informacji w żaden inny sposób, niż podstawiając osobę o wymyślonej tożsamości.

Jak ustaliliśmy w rozmowie z pracownikami KPH, nikt z dziennikarzy telewizji nie próbował skontaktować się z organizacją, by zadać pytania, które na wewnętrznych spotkaniach stawiała Kasia.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze