To historyczny moment, choć trudno mówić o ideale. Po raz pierwszy umowa gwanratująca parom LGBT+ podstawowe zabezpieczenia prawne będzie procedowana jako projekt rządowy. Ma trafić do Sejmu jeszcze w styczniu 2026 roku
Drugie posiedzenie Sejmu, pod koniec stycznia 2026 – to prawdopodobny moment, w którym rządowy projekt o statusie osoby najbliższej w związku będzie przedmiotem analiz, a potem głosowania, posłów. „To historyczny moment. Nigdy dotąd projekt regulujący związki jednopłciowe nie miał statusu rządowego” – cieszy się ministra Katarzyna Kotula, odpowiadająca w rządzie Donalda Tuska za kwestie równościowe.
Problemów, przynajmniej oficjalnie, się nie spodziewa. „Jest większość dla tego projektu i w Sejmie, i w Senacie. Jest gotowość do rozmów z prezydentem Karolem Nawrockim, ale i panią prezydentową. Bo przecież to ustawa dotycząca rodziny. A znacząco przy tym różni się od tego, co oferuje parze małżeństwo. To zbiór przepisów, które po prostu ułatwią Polkom i Polakom życie. Prezydent deklarował rozmowy o ustawie o statusie osoby najbliższej. I taka właśnie propozycja trafi na jego biurko” – zapowiada Katarzyna Kotula.
Przyjęta 30 grudnia przez rząd Donalda Tuska ustawa da parom podstawowe zabezpieczenie medyczno-prawne. Tworzy bowiem kategorię osoby najbliższej i przyznaje jej szereg udogodnień i ułatwień pozwalających na swobodne i bezpieczne prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego.
Para będzie umowę zawierać u notariusza (a nie jak w przypadku małżeństw, w urzędzie stanu cywilnego), ale USC będzie ją potem rejestrować w podrejestrze, podobnie jak w przypadku rozwodów uproszczonych. W ramach tej umowy osoby będą mogły określić:
Projekt pozwoli do umowy dołączyć testament każdej z osób, co, jak słyszymy w gabinecie Kotuli, pozwoli na kompleksowe zabezpieczenie wzajemnych interesów stron również na wypadek śmierci jednej z osób. Umowa pozwoli też zwolnić osobę najbliższą z podatku od spadków i darowizn, plasując osobę w tzw. grupie zerowej, jak małżonkowie.
Zmiany obejmą łącznie 238 ustaw.
Nie będzie, jak pisaliśmy w OKO.press, rocznego okresu próbnego dla par, co postulował szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, szef PSL.
Projekt ustawy o osobie najbliższej w związku i umowy o wspólnym pożyciu, zwany sarkastycznie „umową współlokator+” lub „protezą związków partnerskich” od początku przedstawiany był jako kompromis, który nie zadowoli nikogo. Politykom PSL (których głosy są niezbędne, by ustawa została przyjęta przez sejmowa większość) zależało szczególnie, by ustawa podkreślała różnice między małżeństwem pary heteroseksualnej, a dwójki osób, które chcą notarialnie poświadczyć, że są dla siebie osobami najbliższymi.
Różnice te widać nie tylko w języku, ale i konkretnych przepisach, co uwłacza parom LGBT+, dla których umowa to nie wybór, a konieczność i jedyna szansa na jakiekolwiek zabezpieczenie prawne.
Projekt już w grudniu, kiedy został opublikowany w Rządowym Centrum Legislacji, został skrytykowany przez tęczowe organizacje. „Uprawnienia przewidziane w tej nowej instytucji są niewystarczające. Projekt pojawił się w trybie poprawek międzyresortowych i autokorekty do rządowego projektu ustawy o związkach partnerskich i ustawy ją wprowadzającej, do której spłynęło wiele merytorycznych uwag organizacji i osób prywatnych. Osoby LGBT+ nie zostały uwzględnione w pracach nad opublikowanym dzisiaj projektem, a dzisiejszy projekt to efekt kompromisu politycznego” – komentowała Kampania Przeciw Homofobii.
Organizacja Miłość Nie Wyklucza wskazywała z kolei, że aż 22 z 27 państw Unii Europejskiej oraz dziewięć innych państw europejskich (Norwegia, Islandia, Wielka Brytania, Szwajcaria, Andora, Liechtenstein, San Marino, Monako, Czarnogóra) przewiduje możliwość zawarcia zinstytucjonalizowanego związku przez osoby tej samej płci w formie małżeństwa lub związku partnerskiego. Do państw członkowskich UE, które obecnie nie przewidują takiej możliwości, należą tylko Bułgaria, Litwa, Polska, Słowacja i Rumunia.
Argumenty krytyków stara się zbijać Katarzyna Kotula. „Ta ustawa to nie jest ogryzek” – deklaruje. I potwierdza: „Szukaliśmy dobrego, kompromisowego, ale przede wszystkim godnego rozwiązania” – mówiła we wtorek, 30 grudnia w Sejmie, podczas spotkania z dziennikarzami. „To krok w kierunku bezpieczeństwa i ochrony osób żyjących w związkach jednopłciowych i związkach hetero, które z jakiegoś powodu nie formalizują swojego pożycia” – dodała.
Ustawa w żaden sposób nie dostrzega i nie odnosi się do wyroku TSUE dotyczącego respektowania praw małżeństw par jednopłciowych zawieranych za granicą. Prace umożliwiające urzędnikom w urzędach stanu cywilnego transkrypcje do polskiego systemu takich małżeństw nadal trwają. Pracom przewodniczy Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a o ich przyspieszenie i wykładnię prawną apelują nie tylko sami urzędnicy, ale i kolejne miasta, które związki rejestrować by chciały, ale fizycznie nie mogą tego zrobić, bo polski system nie przewiduje wpisanie do systemu związku dwóch osób tej samej płci.
Konkrety miały paść na początku grudnia. Po miesiącu opóźnień wiadomo tyle, że poczekać będzie trzeba kolejne miesiące – choć na drodze zdaje się nie stawać prawo, a poglądy. W ministerstwach panuje chaos, nie wiadomo nawet, czy zmiany wprowadzone zostaną zwykłym rozporządzeniem, czy będą regulowane ustawą.
„Regularnie spotykamy się z Ministerstwem Sprawiedliwości, MSWiA, Ministerstwem Cyfryzacji i pionem unijnym. Trwają analizy dotyczące tego, jak powinniśmy wdrożyć wyrok TSUE. Odpowiedź na to pytanie przedstawimy zapewne w najbliższych miesiącach” – ucina Kotula.
Ustawa o osobie najbliższej będzie testem dla siły koalicji 15 października. Jeszcze przed wyborami Donald Tusk zapowiadał, że ustawa o związkach partnerskich pojawi się w ciągu pierwszych stu dni rządów Koalicji. Zapis ten nie wszedł jednak do umowy koalicyjnej (protestował PSL), ale pod koniec grudnia 2023 roku na konferencji prasowej zapowiedział, że „jeszcze tej zimy będziemy procedować projekt [ustawy] o związkach partnerskich (...) Mowa o tygodniach, a nie o miesiącach”.
Tymczasem minęły dwa lata – a wejście w życie umowy określanej jako proteza tych związków, minimum z minimum, wciąż jest w sferze projektów.
Wersja, którą forsuje Katarzyna Kotula, mówi o wprowadzeniu projektu na drugiej sesji Sejmu w 2026 roku, czyli pod koniec stycznia. Potem ustawę musi przyjąć Senat, a na końcu prezydent Karol Nawrocki. Kotula twierdzi, że koalicja partii rządzących stanie na wysokości zadania i projekt przyjmie. Ale w sejmowej zamrażarce wciąż trzyma pierwotny, poselski projekt ustawy o związkach partnerskich, który może wrócić na obrady Sejmu, jeśli projekt ustawy o osobie najbliższej spali na panewce. Po co, jeśli jego szanse wejścia w życie są równe zeru? Ano po to, by udowodnić wyborcom, że zrobiło się wszystko, by dochować obietnic wyborczych.
Optymistyczna wersja, w której kolejne organy władzy wykonawczej przyjmują ustawę o osobie najbliższej, zakłada, że przepisy wejdą w życie już 1 stycznia 2027 roku.
LGBT+
Katarzyna Kotula
Donald Tusk
Koalicja 15 października
PSL
koalicja 15 października
małżeństwa jednopłciowe
równość
równość małżeńska
ustawa o statusie osoby najbliższej
Wyrok TSUE
związki partnerskie
Dziennikarka OKO.press. Pisze o prawach pracowniczych, lokatorskich i sprawach społecznych. Absolwentka Szkoły Praw Człowieka przy HFHR. Finalistka nagrody im. Dariusza Fikusa za dziennikarstwo najwyższej próby, Pióra Nadziei Amnesty International czy Korony Równości Kampanii Przeciw Homofobii. W latach 2017-2025 związana z "Gazetą Wyborczą".
Dziennikarka OKO.press. Pisze o prawach pracowniczych, lokatorskich i sprawach społecznych. Absolwentka Szkoły Praw Człowieka przy HFHR. Finalistka nagrody im. Dariusza Fikusa za dziennikarstwo najwyższej próby, Pióra Nadziei Amnesty International czy Korony Równości Kampanii Przeciw Homofobii. W latach 2017-2025 związana z "Gazetą Wyborczą".
Komentarze