0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mariusz JałoszewskiFot. Mariusz Jałosze...

To ważna wygrana rzeczników dyscyplinarnych ad hoc. Bo po raz pierwszy Izba Odpowiedzialności Zawodowej wypowiedziała się w sprawie ich statusu, po tym, jak na początku stycznia 2025 roku TK wydał zabezpieczenie, w którym ich zawiesił.

Wydanie zabezpieczenia to skutek skargi do TK nielegalnej neo-KRS, która zaskarżyła przepisy ustawy u ustroju sądów powszechnych, regulujące działalność rzeczników ad hoc. Przepisy te uchwalił PiS, ale przez lata neo-KRS to nie przeszkadzało. Dopiero po zmianie władzy uznała, że są sprzeczne z Konstytucją.

A zrobiła to tylko po to, by chronić głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba i jego zastępców Przemysława Radzika i Michała Lasotę. Powołał ich jeszcze minister Zbigniew Ziobro. Minister Adam Bodnar ich nie odwołał, bo mają kadencję, która kończy się w połowie 2026 roku.

Ale, by wygasić represje, Bodnar powołuje swoich rzeczników dyscyplinarnych ad hoc. Przejmują oni sprawy dyscyplinarne od rzeczników Ziobry i je umarzają. Robią też dyscyplinarki nominatom władzy PiS w sądach. Dlatego neo-KRS chciała ich zablokować, składając skargę do TK.

W środę 26 lutego 2025 roku rzecznicy dyscyplinarni ad hoc jednak wygrali. Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN nie zastosowała zabezpieczenia TK. W ogóle nie było o nim mowy, nikt tego nie podnosił. Nowa Izba SN orzekła, że rzecznicy ad hoc zostali powołani legalnie, a ich decyzje są skuteczne.

Co ważne takie orzeczenie wydał skład orzekający złożony z dwóch neosędziów SN Pawła Wojciechowskiego i Marii Szczepaniec oraz ławnika Arkadiusza Sopaty.

Przeczytaj także:

Legalność rzeczników ad hoc nowa Izba SN uznała na kanwie sprawy dyscyplinarnej sędzi Anny Bator-Ciesielskiej z Sądu Okręgowego w Warszawie. Dyscyplinarkę zrobił jej główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab. Wniosek o jej ukaranie trafił do Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku.

Ale po zmianie władzy minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał rzecznika dyscyplinarnego ad hoc, sędziego Grzegorza Kasickiego (na zdjęciu u góry). A ten wycofał wniosek o ukaranie z sądu. W tej sytuacji sąd umorzył postępowanie.

Sprawa jednak trafiła do nowej Izby, bo odwołał się rzecznik ad hoc. Chodziło tylko o kwestie proceduralne. Kasicki podnosił, że umorzenie powinien wydać sąd w 3-osobowym składzie. A nie jak w tej sprawie, w składzie jednoosobowym.

I jego odwołanie w środę 26 lutego 2025 roku rozpoznała nowa Izba. Rzecznik Kasicki na posiedzeniu podnosił, że do tej pory sądy dyscyplinarne takie sprawy umarzały raczej w składach 3-osobowych. Były tylko nieliczne umorzenia w jednoosobowych składach.

Podkreślił, że w takich sprawach powinno się stosować artykuł 110 ustawy o stroju sądów powszechnych, który mówi o większych składach. Dodał, że umorzenie w sprawie dyscyplinarnej kończy sprawę merytoryczną, dlatego powinien to robić większy skład. Bo nie jest to sprawa incydentalna, dotycząca kwestii proceduralnych.

I nowa Izba SN przyznała mu rację. Uchyliła postanowienie Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku. I jednocześnie umorzyła dyscyplinarkę sędzi Anny Bator-Ciesielskiej.

Nowa Izba podkreśliła, że skoro nie ma wniosku o ukaranie – został cofnięty – to sprawę należy umorzyć. A wycofał go rzecznik ad hoc, którego legalność właśnie potwierdziła nowa Izba w składzie z neosędziami SN.

Legalność rzeczników ad hoc od samego początku kwestionują Schab, Radzik i Lasota. Odmawiali im wydawania akt. Siłowo musiała je przejąć prokuratura, robiąc przeszukanie w ich biurze. Rzecznicy Ziobry nadal jednak kwestionują rzeczników ad hoc, tym razem powołując się na zabezpieczenie TK. Teraz to oni domagają się wydania akt dyscyplinarek sędziów.

Ale rzecznicy ad hoc ich ignorują, bo nie uznają zabezpieczenia TK. Nie uznaje go też ministerstwo sprawiedliwości. Z kilku powodów. Ministerstwo uważa, że TK nie miał prawa wydać takiego zabezpieczenia. Ponadto w składzie orzekającym, który je wydał, był wadliwy sędzia dubler i Stanisław Piotrowicz, były prokurator stanu wojennego.

Piotrowicz nie wyłączył się z orzekania, choć jako poseł PiS brał udział w uchwaleniu przepisów o rzecznikach dyscyplinarnych ad hoc. Ministerstwo podkreśla też, że przepisu ws. ad hocków nie zakwestionował TSUE.

Na zdjęciu u góry rzecznik dyscyplinarny ad hoc, sędzia Grzegorz Kasicki ze Szczecina. Fot. Mariusz Jałoszewski.

sędzia Bator-Ciesielska odmawia sądzenia z sędzią Radzikiem
Sędzia Anna Bator-Ciesielska z Sądu Okręgowego w Warszawie. Fot. Zrzut z ekranu TVN24.

Jak Schab ścigał sędzię Bator-Ciesielską

Sędzia Anna Bator-Ciesielska z Sądu Okręgowego w Warszawie była jedną z pierwszych sędziów w Polsce represjonowanych przez rzeczników dyscyplinarnych ministra Ziobry. I była jedną z pierwszych, którą chcieli oni zawiesić w obowiązkach. Chcieli to już zrobić w 2019 roku, gdy dopiero rozkręcała się nielegalna Izba Dyscyplinarna.

Zawieszenia sędzi chciał główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab. Wniosek złożył na kanwie sprawy dyscyplinarnej, którą jej wytoczył. Sędzia podpadła Schabowi tym, że pod koniec sierpnia 2019 roku odmówiła zasiadania w jednym składzie orzekającym z Przemysławem Radzikiem, a we wrześniu z Michałem Lasotą. Obaj są zastępcami głównego rzecznika dyscyplinarnego. A w tamtym okresie orzekali w Sądzie Okręgowym w Warszawie na delegacji, którą dał im minister Ziobro.

Sędzia odmówiła orzekania z nimi, krótko po wybuchu afery hejterskiej. W jej kontekście padły nazwiska Radzika i Lasoty. OKO.press i Onet ujawniły, że byli oni członkami grupy dyskusyjnej Kasta/Antykasta na komunikatorze WhatsApp. Skupiała ona sędziów bliskich byłemu wiceministrowi sprawiedliwości Łukaszowi Piebiakowi. To główna postać w aferze hejterskiej. Teraz prokuratura chce stawiać za aferę hejterską zarzuty Piebiakowi i Radzikowi.

Sędzia Bator-Ciesielska, gdy odmawiała sądzenia z Radzikiem, była przewodniczącą składu orzekającego. I uznała, że nie może razem z nim prowadzić zawisłej przed sądem sprawy o rozbój, bo są wątpliwości co do jego niezależności i nieskazitelnego charakteru, który musi mieć sędzia. Sędzia stwierdziła, że do czasu wyjaśnienia wątpliwości Radzik nie powinien sądzić.

OKO.press rozmawiało wtedy z sędzią. Zapytaliśmy m.in. czy nie boi się represji za swoją postawę. Sędzia odpowiedziała: „Nie boję się, sędzia nie może się bać. Moje decyzje bronią się merytorycznie. Więc nie mogę się teraz bać, że ktoś będzie mógł próbować mnie pociągnąć do konsekwencji”.

Przemysław Radzik odpowiedział sędzi ostrym oświadczeniem, w którym wezwał na pomoc nową KRS, ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego.

Na reakcję długo nie trzeba było czekać. Zareagował przełożony Radzika, czyli główny rzecznik Schab, który wszczął postępowanie wyjaśniające. A na początku grudnia 2019 roku postawił sędzi pięć zarzutów dyscyplinarnych za to, że jego zdaniem:

  • bezprawnie ingerowała w skład orzekający;
  • podważyła bezstronności Radzika i Lasoty;
  • udzieliła wywiadów dla mediów;
  • na kanwie tej sprawy zadała pytania prejudycjalne do TSUE o legalność delegowania sędziów przez ministra sprawiedliwości oraz o status nowej KRS.

Co ciekawe, TSUE odpowiedział potem pozytywnie na jej pytania prejudycjalne. W listopadzie 2021 roku TSUE w wyroku orzekł, że można podważać delegowanie przez ministra sprawiedliwości sędziów do sądów wyższych instancji. TSUE zakwestionował też prawo ministra do delegowania sędziów. Bo może to naruszać ich niezależność. Minister może bowiem w każdej chwili sędziego odwołać z delegacji i tym samym wpływać na jego orzeczenia.

Trzej męzczyźni w garniturach
Tercet ministra Ziobry do ścigania niezależnych sędziów. Po lewej stoi główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, w środku jego zastępca Michał Lasota, a za nim drugi zastępca Przemysław Radzik. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak sędzia wygrała ze Schabem

Izba Dyscyplinarna nie zdążyła jednak zawiesić sędzi Bator-Ciesielskiej. Najpierw była epidemia, działalność Izby zawiesił też TSUE, a potem ją zlikwidowano. We wrześniu 2022 roku wniosek Schaba o zawieszenie sędzi rozpoznała już nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej w legalnym składzie sędziów SN. I odmówiła zawieszenia, uznając, że nie ma podstaw do dyscyplinarnego ścigania sędzi.

Izba orzekła, że sędziowie nie mogą odpowiadać dyscyplinarnie za zadawanie pytań prejudycjalnych do TSUE, za wydawanie orzeczeń, nawet z błędem w zakresie wykładni prawa krajowego i UE oraz za badanie niezawisłości i bezstronności sędziów.

Izba podkreślała, że większość stawianych zarzutów sędzi nie jest przewinieniem dyscyplinarnym, zwłaszcza zadanie pytań do TSUE. Skład orzekający ocenił też wypowiedzi medialne sędzi i uznał, że nie godziły one w wizerunek sądownictwa.

To orzeczenie się uprawomocniło. Potem na wokandę nowej Izby trafił wniosek Schaba o ukaranie dyscyplinarne sędzi. Ale znowu przegrał. Nowa Izba, rozpoznając już merytorycznie sprawę dyscyplinarną, orzekła, że sędzia nie popełniła deliktów dyscyplinarnych i umorzyła dyscyplinarkę.

Z tej sprawy wyłączono tylko jeden zarzut – za wypowiedzi medialne. Uznano, że właściwym do rozpoznania tego jest sąd dyscyplinarny przy sądzie apelacyjnym. I ten wątek trafił do sądu dyscyplinarnego w Białymstoku, który w jednoosobowym składzie umorzył sprawę. A od tego odwołał się rzecznik ad hoc. I 26 lutego 2025 roku nowa Izba ostatecznie umorzyła sprawę.

To kończy ściganie sędzi Anny Bator-Ciesielskiej. Jej obrońcami byli adwokat Radosław Baszuk i były prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski.

Jeden z obrońców sędzi Bator-Ciesielskiej, adwokat Radosław Baszuk. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze