0:000:00

0:00

Trzech niezależnych sędziów wygrało z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro i głównym rzecznikiem dyscyplinarnym Piotrem Schabem w środę 14 września 2022 roku.

Izba Odpowiedzialności Zawodowej powołana w miejsce zlikwidowanej nielegalnej Izby Dyscyplinarnej rozpoznała tego dnia wnioski o ich bezterminowe zawieszenie. I załatwiła je negatywnie.

W przypadku sędzi Anny Bator-Ciesielskiej z Sądu Okręgowego w Warszawie skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej rozpoznał sprawę merytorycznie i nie zgodził się na jej zawieszenie uznając, że nie popełniła rzekomych czynów dyscyplinarnych. To porażka głównego rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba, których wnosił o jej zawieszenie.

W przypadku sędziów Adama Synakiewicza z Sądu Okręgowego w Częstochowie - na zdjęciu u góry wraz z obrońcami - i Marty Pilśnik z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia skład orzekający nowej Izby odmówił ich zawieszenia z powodów proceduralnych.

Po prostu uznano, że zgodnie z prawem jest 30 dni na kontrolę decyzji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który wcześniej zawiesił ich na miesiąc. Decyzję ministra miała skontrolować nielegalna Izba Dyscyplinarna, ale nie zrobiła tego w ciągu 30 dni. Dlatego sprawa teraz została umorzona.

W ten sposób skład nowej Izby wykonał jednak unik, bo obrońcy sędziów wnosili o kontrolę decyzji ministra pod kątem jej bezprawności i złamania przez ministra prawa, który przecież zawiesił sędziów za niepodobające mu się orzeczenie.

Mimo to te dwa orzeczenia to porażka ministra sprawiedliwości, który nie doprowadził do bezterminowego zawieszenia sędziów Synakiewicza i Pilśnik. Więcej o tych orzeczeniach piszemy w dalszej części tekstu.

Wszystkie te trzy orzeczenia wydały składy z legalnymi sędziami z Izby Karnej tj. przewodniczącym składu Wiesławem Kozielewiczem i Dariuszem Kalą oraz z ławnikami.

To tymczasowy skład tej Izby wyznaczony przez Małgorzatę Manowską, neo-sędzię pełniącą funkcję I prezesa SN. Docelowy skład Izby wyznaczy prezydent Andrzej Duda.

Dzisiejsze przegrane to kolejne klęski Ziobry. We wtorek 13 września 2022 roku nowa Izba odmówiła uchylenia immunitetu byłemu wiceszefowi starej, legalnej KRS. Bezpodstawne zarzuty chce mu postawić podległa Ziobrze Prokuratura Krajowa.

Co ciekawe nowa Izba działa inaczej niż zlikwidowana Izba Dyscyplinarna. Nie używa do obstawy policji, wpuszcza na posiedzenia dziennikarzy i pozwala robić zdjęcia. I co ciekawe, orzeczenia są wydawane szybko, a nie jak za Izby Dyscyplinarnej w środku nocy.

Legalni sędziowie SN jako tymczasowy skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Od prawej siedzi Wiesław Kozielewicz, obok niego Dariusz Kala. Fot. Mariusz Jałoszewski.

ETPCz zatrzymuje neo-sędziów SN

Dla sędziów, którym grozi zawieszenie za wydawane orzeczenia i stosowanie prawa UE, pojawiła się jednak nowa nadzieja. Bo Europejski Trybunał Praw Człowieka we wtorek 13 września 2022 roku wydał zabezpieczenie nakazujące polskiemu rządowi w sprawach dyscyplinarnych dotyczących zawieszania sędziów zagwarantowanie wymogów rzetelnego procesu zgodnego z artykułem 6 Konwencji.

W szczególności skład orzekający ma spełniać wymogi niezawisłości i bezstronności oraz ma być ustanowiony ustawą.

ETPCz powołał się na wcześniejsze swoje wyroki, w których podważono legalność neo-KRS i dawanych przez nią nominacji dla neo-sędziów. A to oznacza, że w składach nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej nie powinni orzekać neo-sędziowie SN.

Takie zabezpieczenie uzyskała teraz sędzia Joanna Hetnarowicz-Sikora z Sądu Rejonowego ze Słupska, której grozi zawieszenie za stosowanie wyroków ETPCz i TSUE (wcześniej na miesiąc zawiesił ja minister Ziobro). Jej sprawa jest wyznaczona na przyszły tydzień i w składzie ma neo-sędziego Krzysztofa Wiaka. Ale na razie spadła ona z w wokandy. Reprezentuje ją adwokat Michał Gajdus.

To nie koniec. We wrześniu będą jeszcze kolejne wnioski Ziobry i jego ludzi o zawieszenie niezależnych sędziów za orzeczenia i stosowanie prawa UE. W czwartek 15 września Izba Odpowiedzialności Zawodowej będzie decydować o dalszym zawieszeniu sędziego Macieja Rutkiewicza z Elbląga, a w przyszłym tygodniu sędziów Piotra Gąciarka, Andrzeja Sterkowicza i Marzanny Piekarskiej-Drążek z Warszawy, Agnieszki Niklas-Bibik ze Słupska, Aleksandry Janas i Ireny Piotrowskiej z Katowic oraz Małgorzaty Dobieckiej-Woźniak z Zielonej Góry.

W części składów orzekających, które będę decydować o zawieszaniu tych sędziów są też neo-sędziowie SN.

Przeczytaj także:

Czym podpadła Schabowi sędzia Bator-Ciesielska

Jako pierwszą sprawę skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej - sędziowie SN Wiesław Kozielewicz, Dariusz Kala i ławniczka Agata Pawlak - rozpoznał wniosek o zawieszenie sędzi Anny Bator-Ciesielskiej z Sądu Okręgowego w Warszawie. O jej zawieszenie wnosił główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab.

To jeden z pierwszych wniosków o zawieszenie niezależnego sędziego. Pochodzi z grudnia 2019 roku. Ale do tej pory nie został rozpoznany z powodu perturbacji z Izbą Dyscyplinarną. Najpierw jej pracę na kilka miesięcy zatrzymała epidemia koronawirusa. A potem przez wiele miesięcy Izba była zawieszona przez TSUE na mocy zabezpieczenia z kwietnia 2020 roku i na mocy zabezpieczenia z lipca 2021 roku.

A potem została zlikwidowana, bo TSUE uznał ją za nielegalną w wyroku z 15 lipca 2021 roku. Sprawy sędziów o zawieszenie i ich sprawy dyscyplinarne co do zasady były wtedy zamrożone. Tylko w kilku przypadkach pozwolono na zawieszenie 4 niepokornych sędziów.

Schab wniosek o zawieszenie Bator-Ciesielskiej złożył na kanwie sprawy dyscyplinarnej, którą jej wytoczył. Sędzia podpadła Schabowi tym, że pod koniec sierpnia 2019 roku odmówiła zasiadania w jednym składzie orzekającym z Przemysławem Radzikiem, a we wrześniu z Michałem Lasotą. Obaj są zastępcami głównego rzecznika dyscyplinarnego, czyli Piotra Schaba (wszyscy trzej piastują te funkcje z nominacji ministra Zbigniewa Ziobry).

W Sądzie Okręgowym w Warszawie Radzik i Lasota sądzili wtedy na delegacji w wydziale odwoławczym. Na delegację wysłał ich tam resort Ziobry.

Po wybuchu afery hejterskiej w ministerstwie sprawiedliwości sędzia Anna Bator-Ciesielska odmówiła jednak zasiadania z nimi w jednym składzie orzekającym, bo ich nazwiska pojawiły się w mediach w kontekście tej afery. Radzik i Lasota - co ujawniło OKO.press i Onet - byli członkami grupy dyskusyjnej Kasta/Antykasta na komunikatorze WhatsApp.

Sędzia, gdy odmawiała sądzenia z Radzikiem, była przewodniczącą składu orzekającego. I uznała, że nie może razem z nim prowadzić zawisłej przed sądem sprawy o rozbój, bo są wątpliwości co do jego niezależności i nieskazitelnego charakteru, który musi mieć sędzia. Sędzia stwierdziła, że do czasu wyjaśnienia wątpliwości Radzik nie powinien sądzić. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

OKO.press rozmawiało wtedy z sędzią. Zapytaliśmy m.in. czy nie boi się represji za swoją postawę. Sędzia odpowiedziała: „Nie boję się, sędzia nie może się bać. Moje decyzje bronią się merytorycznie. Więc nie mogę się teraz bać, że ktoś będzie mógł próbować mnie pociągnąć do konsekwencji”.

Przemysław Radzik odpowiedział sędzi ostrym oświadczeniem, w którym wezwał na pomoc nową KRS, ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę oraz rzecznika dyscyplinarnego.

Na reakcję długo nie trzeba było czekać. Zareagował przełożony Radzika, czyli główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, który wszczął postępowanie wyjaśniające. A na początku grudnia 2019 roku postawił sędzi pięć zarzutów dyscyplinarnych za to, że jego zdaniem:

* bezprawnie ingerowała w skład orzekający, * podważyła bezstronności Radzika i Lasoty, * udzieliła wywiadów dla mediów, * na kanwie tej sprawy zadała pytania prejudycjalne do TSUE o legalność delegowania sędziów przez ministra sprawiedliwości oraz o status nowej KRS.

Co ciekawe, TSUE odpowiedział potem pozytywnie na jej pytania prejudycjalne. W listopadzie 2021 roku TSUE w wyroku orzekł, że można podważać delegowanie przez ministra sprawiedliwości sędziów do sądów wyższych instancji.

Adwokat Radosław Baszuk, obrońca sędzi Anny Bator-Ciesielskiej. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Nowa Izba: nie ma podstaw do ścigania sędzi

W środę na posiedzeniu w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej nie było głównego rzecznika Piotra Schaba. Nie było też sędzi, nie było takiej potrzeby. Był tylko jej obrońca adwokat Radosław Baszuk. Podkreślał, że sędzia nie może mieć dyscyplinarki za zadanie pytań prejudycjalnych do TSUE. Tym bardziej że sędzia zadała je prawidłowo, co oceniał sędzia wizytator.

Podkreślał, że delegowanie do sądu okręgowego Radzika i Lasoty - czyli podwładnych Schaba - budziło wtedy protesty środowiska stołecznych sędziów. „Nie cierpimy na nadmiar dobrych sędziów by szafować ich stosunkiem służbowym [zawieszaniem - red.]. A Anna Bator-Ciesielska jest świetnym sędzią” - mówił w jej obronie adwokat Radosław Baszuk.

I skład orzekający na czele z sędzią SN Wiesławem Kozielewiczem wydał uchwałę odmawiającą zawieszenia sędzi. Kozielewicz przypomniał, że w prezydenckiej nowelizacji ustawy SN, której celem była likwidacja Izby Dyscyplinarnej i powołanie nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej, zmieniono też przepisy ustawy o sądach. I w artykule 107 dodano par. 3, który mówi, że sędziowie nie mogą odpowiadać dyscyplinarnie za zadawanie pytań prejudycjalnych do TSUE, za wydawanie orzeczeń, nawet z błędem w zakresie wykładni prawa krajowego i UE oraz za badanie niezawisłości i bezstronności sędziów.

Kozielewicz podkreślał w uzasadnieniu uchwały, że sędziom mogą zdarzać się błędy, ale nie mogą być skrępowani za to dyscyplinarnie, bo nie byliby niezawiśli. Mówił, że za błędy w orzeczeniach można pociągach sędziów tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy są one rażące i umyślne.

Zaznaczał, że sędziowie są tylko ludźmi, a od wyłapywania ich ewentualnych błędów są sądy wyższej instancji. I, że sędziowie mają swobodę sprawowania wymiaru sprawiedliwości, co przejawia się w wydawaniu orzeczeń.

Kozielewicz uzasadniał dalej, że zawieszenie sędziego jest ingerencją w uprawnienia sędziego i powinno być tylko za ciężkie zarzuty. I ocenił, że wniosek Schaba nie zasługuje na uwzględnienie. Podkreślał, że większość stawianych zarzutów sędzi nie jest przewinieniem dyscyplinarnym, zwłaszcza zadanie pytań do TSUE. Skład orzekający ocenił też wypowiedzi medialne sędzi i uznał, że nie godziły one w wizerunek sądownictwa.

Schab zarzucał jej jeszcze przekroczenie uprawnień, czyli czyn z artykułu 231 kodeksu karnego. Ale skład orzekający nowej Izby uznał, że nie ma dowodów na taki czyn sędzi. A prokuratura nie wystąpiła z wnioskiem o uchylenie jej immunitetu. Izba uznała, że ostatnie lata orzekania sędzi Anny Bator-Ciesielskiej świadczą, że nie ma potrzeby jej odsuwania od orzekania. Uchwała Izby nie jest prawomocna, można się jeszcze od niej odwołać do Izby w drugiej instancji.

Za co Ziobro ściga sędziego Synakiewicza

Nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej w składzie: sędziowie SN Wiesław Kozielewicz, Dariusz Kala i ławnik Wojciech Kowalski; jako drugą w środę 14 września 2022 roku rozpoznała sprawę o zawieszenie sędziego Adama Synakiewicza z Sądu Okręgowego w Częstochowie.

To pierwszy polski sędzia, który wykonał wyrok ETPCz z lipca 2021 roku, w którym podważono legalność neo-KRS i nominowanych przez nią neo-sędziów. Synakiewicz działając jako sąd odwoławczy ocenił, że wyrok wydany przez skład sądu z udziałem neo-sędziego jest wadliwy. Bo wadliwy jest też taki skład sądu.

Za wykonywanie wyroków ETPCz i TSUE Synakiewicz został wtedy zawieszony osobiście na miesiąc przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Minister tym samym złamał zabezpieczenie TSUE z 14 lipca 2021 roku, w którym zawieszono stosowanie przepisów ustawy kagańcowej zezwalających na karanie sędziów za badanie statusu innych sędziów oraz statusu instytucji powołanych i obsadzonych przez PiS. Za to Ziobro naraża się w przyszłości na odpowiedzialność karną.

Niezależnie od tego sędzia ma zrobioną dyscyplinarkę przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika. Ziobro zawieszając Synakiewicza powołał się na artykuł 130 ustawy o ustroju sądów powszechnych.

Sędziego Adama Synakiewicza wspierali w SN były prezes legalnej Izby Karnej Stanisław Zabłocki i jej obecny prezes Michał Laskowski. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Stanowi on w paragrafie 1: „Jeżeli sędziego zatrzymano z powodu schwytania na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa umyślnego albo jeżeli ze względu na rodzaj czynu dokonanego przez sędziego powaga sądu lub istotne interesy służby wymagają natychmiastowego odsunięcia go od wykonywania obowiązków służbowych, prezes sądu albo Minister Sprawiedliwości mogą zarządzić natychmiastową przerwę w czynnościach służbowych sędziego aż do czasu wydania uchwały przez sąd dyscyplinarny, nie dłużej niż na miesiąc”.

Minister podjął taką decyzję, bo wcześniej do jego resortu pismo wysłał zastępca rzecznik dyscyplinarnego Przemysław Radzik, informując, że wszczął przeciwko Synakiewiczowi postępowania za złamanie ustawy kagańcowej. Minister uznał, że rodzaj rzekomego czynu sędziego spowoduje naruszenie powagi sądu oraz istotnych interesów służby. Czyli, że sędzia dalej będzie podważał status neo-sędziów.

Dlatego odsunął go od orzekania na miesiąc, co należy jednak traktować jako ostrą represję i próbę uciszenia sędziego oraz próbę zmrożenia całego środowiska sędziowskiego. By nikt nie próbował iść w ślady Synakiewicza.

Wniosek ten jest jak najbardziej zasadny, bo wcześniej Radzik o odsunięcie sędziego od orzekania wystąpił do prezesa Sądu Okręgowego w Częstochowie Rafała Olszewskiego. Ale prezes mu odmówił, uznając, że nie ma do tego podstaw.

Problem w tym, że prawnicy podważają prawo ministra do sięgania po ten przepis, by odsuwać od orzekania sędziów za niewygodne orzeczenia i stosowanie prawa UE. Przepis ten dotyczy bowiem tylko sędziów popełniających poważne przestępstwo i złapanych na tzw. gorącym uczynku. A wydawanie orzeczeń nie jest przestępstwem.

W tej sprawie opinię wydał Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek, który uznał, że minister bezprawnie zawiesił Synakiewicza. RPO stwierdził, że ustawa o ustroju sądów powszechnych nie pozwala ministrowi czasowo odsuwać sędziów od orzekania za wydawane orzeczenia.

Podobne stanowisko wydało stowarzyszenie niezależnych sędziów Themis, które też zwracało na to uwagę. Themis ostrzegało, że działania ministra Ziobry można kwalifikować jako popełnienie przestępstwa przekroczenia uprawnień z artykułu 231 kodeksu karnego.

Synakiewicz i jego obrońcy: To Ziobro powinien być sądzony

O legalności decyzji Ziobry o odsunięciu od orzekania na miesiąc Synakiewicza wypowiadali się w środę na posiedzeniu w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej obrońcy sędziego i on sam. Izba badała decyzję ministra, bo wynika to z przepisów. Izba może ją uchylić lub przedłużyć zawieszenie sędziego.

Synakiewicza pod salą rozpraw wspierała grupa mieszkańców Częstochowy. Wspierał go też były prezes Izby Karnej SN Stanisław Zabłocki i obecny prezes tej Izby Michał Laskowski. Na sali byli też inni ścigani, stołeczni sędziowie jak Piotr Gąciarek i Marzanna Piekarska-Drążek.

Sędziego Synakiewicza bronili: prezes legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski, sędzia SN Jarosław Martas z Izby Karnej oraz adwokat Michał Wawrykiewicz z Komitetu Obrony Sprawiedliwości.

Sędzia Prusinowski rozważał legalność decyzji ministra w oparciu o artykuł 130 ustawy o sądach. „Myślałem, że ten artykuł jest używany do skandalicznych czynów sędziów. A co zrobił sędzia Synakiewicz? Uchylił wyrok [wydany przez skład z neo-sędzią-red.]" - mówił na posiedzeniu sędzia Prusinowski.

Podkreślał, że Synakiewicz ma zarzuty za coś co SN robi na co dzień, czyli za stosowanie orzecznictwa TSUE i ETPCz. Pytał czy to normalne, że w demokracji minister ocenia wyrok sądu pod kątem tego czy mu się on podoba.

Z kolei sędzia Jarosław Matras mówił wprost, że sędzia Adam Synakiewicz, który jest dla niego wzorem sędziego, został zawieszony bezprawnie. „Polityk zawiesił sędziego i pokazał innym sędziom uważajcie co robicie. Czy sędzia ma bać się orzekać? - mówił Matras.

Podkreślał, że Synakiewicz zastosował wyrok ETPCz, do czego miał prawo. Że nie podważał sam statusu sędziego, tylko badał czy skład z udziałem neo-sędziego daje gwarancje orzeczenia wydanego przez niezawisły, bezstronny sąd ustanowiony ustawą.

„Co ma sędzia zrobić z bałaganem wytworzonym przez polityków [powołanie nielegalnej KRS, która daje wadliwe nominacje sędziom - red.]. Czy zrobił coś złego? Wydał tylko orzeczenie" – przekonywał sędzia Matras. Dodał, że artykuł 130 nie jest taki zły, ale nie można na jego podstawie odsuwać od orzekania sędziego za orzeczenia zgodne z Konstytucją i przepisami. Podkreślił, że przepisu tego użyto do pacyfikacji nie wygodnego orzecznictwa sądów powszechnych. „Kto inny powinien odpowiadać za to zarządzenie [o zawieszeniu Synakiewicza -red.] - sugerował Matras.

To jasna sugestia, że ścigany powinien być nie sędzia, ale minister za jego zawieszenie. Sędzia Matras na koniec podkreślił, że decyzja ministra jest bez podstawy prawnej i jest bezprawna.

Potem jeszcze przemawiał mec. Wawrykiewicz. Podkreślał, że minister nadużył władzy i przekroczył swoje uprawnienia. „To miało zmrozić sędziów stosujących prawo UE i europejskie wyroki” - podkreślał adwokat.

Głos zabrał sam sędzia Adam Synakiewicz, który był w SN. Prosił o przyznanie mu sprawiedliwości. Mówił, że czuje się jakby był przestępcą. Że ma 20 lat nienagannej pracy, a teraz zarzuca mu się, że złamał prawo. Podkreślał, że minister jako Prokurator Generalny nie zaskarżył jego wyroku do SN, a mógł w ten sposób poddać go kontroli. Mówił, że jego sprawa to przykład jak polityk chce eliminować niezależnych sędziów. Podkreślał, że sędziowie mają kierować się prawem i sumieniem, a nie oczekiwaniami politycznymi.

Mówił, że w PRL-u wpływano na sądy i że do tego wróciliśmy. Wnioskował do SN, by odpowiedział, czy polityk może kontrolować orzeczenia sądu i odsuwać sędziów. Zarzucił na koniec Ziobrze bezprawie i działanie poza swoimi kompetencjami.

Skład orzekający nowej Izby nie odpowiedział jednak na te zarzuty. Umorzył sprawę z powodów formalnych. Orzekł bowiem, że Izba Dyscyplinarna miała zgodnie z przepisami 30 dni na rozpoznanie tej sprawy od momentu jej otrzymania. A tego nie rozbiła. A jest to termin nieprzekraczalny. Stąd umorzenie.

Jak pisaliśmy w OKO.press Izba Dyscyplinarna tej sprawy nie rozpoznała, bo akta zabrała jej Małgorzata Manowska, neo-sędzia na stanowisku I prezesa SN.

Wtedy Izba była zawieszona przez TSUE na mocy zabezpieczenia z 14 lipca 2021 roku. Dzięki temu sędzia jednak nie został bezterminowo zawieszony jak czterech innych sędziów. „Pozbawiono mnie prawa do sądu. Nie zbadano czy minister złamał prawo odsuwając mnie od orzekania” - powiedział po orzeczeniu sędzia Adam Synakiewicz. Na to orzeczenie nowej Izby przysługuje jeszcze odwołanie.

Sędzia Adam Synakiewicz - siedzi u góry - ze swoimi obrońcami. Od prawej siedzą: adwokat Michał Wawrykiewicz, sędzia SN Jarosław Matras i prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Izba: Sędzia Pilśnik nie złamała prawa

Trzecią ostatnią sprawą rozpoznaną w środę 14 września 2022 roku przez nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej w składzie: Wiesław Kozielewicz, Dariusz Kala, ławnik Stanisław Lesień; była sprawa o zawieszenie sędzi Marty Pilśnik z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia.

Jej obrońcami są prezes legalnej Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski, prezes legalnej Izby Karnej SN Michał Laskowski i adwokat Krzysztof Jamrozik. Na posiedzeniu był też zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota, który zrobił sędzi dyscyplinarkę za stosowanie prawa UE.

Sędzia Pilśnik, podobnie jak sędzia Synakiewicz, została we wrześniu 2021 roku zawieszona na miesiąc przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Minister zastosował ten sam artykuł 130 ustawy o sądach i w jej przypadku też złamał zabezpieczenie TSUE z 14 lipca 2021 roku.

Sędzia została zawieszona za to, że 20 sierpnia 2021 roku wydała orzeczenie dotyczące zwolnienia z aresztu prokuratora oskarżonego o korupcję. Sędzia uchyliła areszt tymczasowy powołując się na artykuł 253 paragraf 1 kodeksu postępowania karnego. Przepis ten mówi:

„Środek zapobiegawczy należy niezwłocznie uchylić lub zmienić, jeżeli ustaną przyczyny, wskutek których został on zastosowany, lub powstaną przyczyny uzasadniające jego uchylenie albo zmianę”.

Dodatkowo śródmiejski sąd 26 sierpnia postanowił sprawę prokuratora wyłączyć do odrębnego rozpoznania. W tej decyzji sędzia napisała, że „w ocenie sądu z uwagi na brak skutecznego zezwolenia na ściganie niemożliwe jest prowadzenie w stosunku do wyżej wymienionego postępowania jurysdykcyjnego”.

Sędzia zwolniła oskarżonego prokuratora z aresztu, bo zastosowała wyrok TSUE z 15 lipca 2021 roku, w którym podważono legalność Izby Dyscyplinarnej, która uchyliła immunitet prokuratorowi. Skoro Izba jest nielegalna, to nie może uchylać sędziom immunitetu. Legalność Izby podważył też w lipcowym wyroku Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Sędzia Marta Pilśnik nie po raz pierwszy pokazała, że jest niezależnym sędzią. To ona w 2020 roku uniewinniła byłego ministra skarbu Emila Wąsacza, oskarżonego w sprawie prywatyzacji PZU w 1999 roku. Sędzia nie zgodziła się też na areszt dla biznesmena Leszka Czarneckiego, którego ściga Prokuratura Krajowa w związku ze sprawą GetBack.

A wcześniej wydała orzeczenie, że zatrzymanie i legitymowanie obywatela protestującego przeciwko marszowi ONR było bezzasadne i nieprawidłowe.

W środę 14 września 2022 roku na posiedzeniu w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej sędzia SN Piotr Prusinowski podkreślał, że sędzia wykonała tylko orzeczenia europejskich Trybunałów i historyczną uchwałę pełnego składu SN, w której podważono legalność neo-KRS i Izby Dyscyplinarnej.

Podkreślał, że jej orzeczenie o umorzeniu sprawy utrzymał w mocy sąd drugiej instancji. Mówił, że sędzia Pilśnik pokazała, że wyżej ceni prawo podsądnego do bezstronnego sądu, niż swój własny interes, bo naraziła się na zawieszenie. „Ona miała odwagę, sprawdziła się jako sędzia. Mówiła mi, że nie mogła postąpić inaczej” - zaznaczał na posiedzeniu sędzia Prusinowski.

Z kolei sędzia Michał Laskowski zaznaczał, że sędzia miałaby być zawieszona za kwestionowanie legalności Izby Dyscyplinarnej, która już została zlikwidowana. I jej status ocenił choćby SN w szeregu orzeczeń, czy TSUE i ETPCz. „I teraz mamy za to zawieszać sędziego?” - pytał sędzia Laskowski.

Podkreślał, że Pilśnik działała jako sąd i w ramach działalności orzeczniczej. Dodał, że artykuł 130 ustawy o sądach nie pozwala odsuwać sędziego od orzekania za działalność orzeczniczą, która nie podoba się politykom. Mówił, że przepis ten nie może być używany do mrożenia sędziów.

Głos zabrał też zastępca rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota. Zarzucał sędzi, że podważyła status Izby Dyscyplinarnej i postawiła się w roli prezydenta i Sejmu.

I skład nowej Izby podobnie jak w sprawie Synakiewicza umorzył sprawę, bo Izba Dyscyplinarna nie zdążyła rozpoznać jej w ciągu 30 dni. Akta sędzi Pilśnik też zabrała z Izby Dyscyplinarnej Małgorzata Manowska.

W uzasadnieniu do umorzenia sędzia Wiesław Kozielewicz podkreślił dodatkowo, że działalność orzecznicza zgodnie ze zmienioną ustawą o sądach nie może być teraz deliktem dyscyplinarnym. Mówił, że rolą sędziego jest wykładnia i stosowanie prawa. I jest to obarczone ryzykiem błędu, bo sędziowie są tylko ludźmi. Ale nie można za to ich ścigać dyscyplinarnie.

Mówił jeszcze, że do tej pory artykuł 130 był używany głównie przez prezesów sądów do odsuwania od orzekania sędziów, którzy popełnili poważne czyny przestępcze, a nie za orzeczenia.

Obrońcy sędzi Marty Pilśnik. Od prawej stoją prezes Izby Karnej SN Michał Laskowski, adwokat Krzysztof Jamrozik, prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN Piotr Prusinowski. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze