0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. IustitiaFot. Iustitia

Sędzia Igor Tuleya z Warszawy to symbol wolnych sądów. W samo południe 20 stycznia ma się stawić w charakterze podejrzanego w wydziale spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej przy ul. Postępu 3 w Warszawie.

To specjalny wydział powołany przez PiS do ścigania sędziów i prokuratorów. Tuleyę wzywa prokurator Czesław Stanisławczyk, by postawić absurdalny zarzut popełnienia czynu z artykułu 241 paragraf 1, czyli ujawnienia materiałów ze śledztwa bez zgody prokuratora. Za co grozi do dwóch lat więzienia.

Sędzia Igor Tuleya wiele razy zapowiadał, że na wezwanie prokuratury się nie stawi. I podtrzymuje tę deklarację w rozmowie z OKO.press:

„Nie będę w tym uczestniczył, muszę być konsekwentny. Izba Dyscyplinarna, która uchyliła mi immunitet, nie jest nienależnym sądem i nie powinna funkcjonować - zgodnie z orzeczeniami TSUE i Sądu Najwyższego.

Uchylenie mi immunitetu było nielegalne. Więc gdybym teraz nagle pojawił się w prokuraturze to bym zaprzeczył temu, co do tej pory mówiłem. Bo działania prokuratury też nie znajdują oparcia w prawie”.

Tuleya podkreśla, że liczy się z dalszymi konsekwencjami, czyli z próbą zatrzymania go przez policję i przymusowym doprowadzeniem prokuratury, o czym powiadomiono go w wezwaniu (w rubryce pouczenie).

Sędzia i jego obrońcy podkreślają, że potrzebna jest jednak na to zgoda sądu dyscyplinarnego.

Sędzia zapowiada, że 20 stycznia w ramach symbolicznego protestu będzie pod siedzibą Prokuratury Krajowej. „Nie będę wchodził do środka. Chcę pokazać, że ani się nie ukrywam, ani nie boję. Nie będę jednak swoją osobą firmować nielegalnych działań. Nie wiem, czy wejdą do środka moi pełnomocnicy. Nie ma to większego sensu, bo to mi mają być stawiane zarzuty” – mówi OKO.press sędzia Tuleya.

Jak sędzia Tuleya podpadł obecnej władzy

Prokuratura Krajowa ściga sędziego Igora Tuleyę za krytyczne wobec PiS orzeczenie z grudnia 2017 roku. Sędzia rozpoznał wtedy zażalenie polityków PO na decyzję prokuratury o umorzeniu sprawy dotyczącej nieprawidłowości podczas głosowania przez PiS nad budżetem w Sali Kolumnowej Sejmu w 2016 roku.

Przypomnijmy. Wtedy pod Sejmem było gorąco. Bo PiS chciał ograniczyć prawa dziennikarzy w Sejmie oraz wykluczył z obrad posła PO Michała Szczerbę. Pod Sejmem protestowali przeciwko temu obywatele, a w Sejmie posłowie opozycji w ramach protestu blokowali mównicę w Sali Plenarnej.

PiS przeniósł więc obrady do Sali Kolumnowej i w skandalicznych warunkach przegłosował m.in. budżet.

Prokuratura Ziobry nie dopatrzyła się uchybień podczas głosowania. Sędzia Tuleya rozpoznając zażalenie i nakazując ponowne śledztwo wypunktował jednak w swoim orzeczeniu prokuraturę i posłów PiS. Z materiałów śledztwa ujawnionych przez Tuleyę podczas ustnego uzasadniania orzeczenia wynika, że:

* w Sali Kolumnowej specjalnie utrudniano pracę posłom opozycji, m.in. PO i Nowoczesnej.

* Tak ustawiono krzesła, by nie mogli podchodzić do stołu i zgłaszać wniosków formalnych.

* Niektórzy posłowie PiS celowo blokowali im przejście.

* Protokoły z liczenia głosów były przerabiane.

* Posłowie wchodzili i wychodzili z sali (mogło nie być kworum).

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

Immunitet Tulei uchylili byli współpracownicy resortu Ziobry

O orzeczeniu Tulei usłyszała cała Polska, bo wpuścił on na jego ogłoszenie dziennikarzy, przeciwko czemu nie zaprotestował obecny na sali prokurator. Orzeczenie pokazała telewizja. To nie spodobało się PiS i prokuraturze.

Przeciwko sędziemu wszczęto postępowanie w wydziale spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, czego efektem było wystąpienie o uchylenie sędziemu immunitetu, by postawić mu zarzuty karne za wpuszczenie dziennikarzy na orzeczenie.

Prokuratura uważa, że sędzia nie mógł bez jej zgody ujawnić materiałów ze śledztwa. Uważa też, że nie mógł ogłosić swojego orzeczenia w tej sprawie przy udziale publiczności.

Zarzuty są jednak absurdalne. Bo to sędzia decyduje na posiedzeniach, czy jest ono jawne i pozwala mu na to kodeks postępowania karnego. To również sędzia decyduje co ujawni z akt sprawy, bo gdy sprawa trafi do sądu to on jest gospodarzem akt, a nie prokuratura.

Sędzia nie mógł też narazić prokuratury na szkodę dla śledztwa, bo sprawa była już umorzona. Ponadto Tuleya działał dla dobra publicznego, bo sprawa głosowania w Sejmie i zachowania się podczas niego posłów PiS jest ważna dla obywateli.

Te argumenty podzieliła nielegalna Izba Dyscyplinarna, która w czerwcu 2020 roku, w pierwszej instancji odmówiła uchylenia immunitetu sędziemu Tulei. Takie orzeczenie wydał jednoosobowo Jacek Wygoda. Uznał on, że konstytucyjnym prawem jest jawność postępowań sądowych, którą gwarantuje też prawo międzynarodowe. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Ale odwołała się od tego prokuratura. I w listopadzie 2020 roku trzyosobowy skład uchylił immunitet. Za uchyleniem byli sędziowie, którzy poszli na współpracę z resortem Zbigniewa Ziobry – Sławomir Niedzielak (były prezes Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, z nominacji Ziobry), Konrad Wytrykowski (były prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z nominacji Ziobry). W składzie był jeszcze Jarosław Sobutka, były radca prawny, ale on zgłosił zdanie odrębne, czyli był przeciw.

Uchylając immunitet Izba jednocześnie zawiesiła Tuleyę w obowiązkach sędziego i obcięła mu o 25 procent pensję. W pisemnym uzasadnieniu do tej decyzji Izba napisała, że pozwoliła na ściganie sędziego, bo nie uległa „pomrukom ulicy i gazet”. I nie wydała decyzji pod „publiczkę”. Pisaliśmy o tym absurdalnym uzasadnieniu Izby:

Sędziego ściga prokurator, który błyskawicznie awansował

Teraz Tuleyę wzywa w charakterze osoby podejrzanej prokurator Czesław Stanisławczyk, który pracuje na delegacji w Prokuraturze Krajowej. Za czasów Prokuratora Generalnego Ziobry zrobił błyskawiczną karierę w prokuraturze.

Jak pisała „Wyborcza”, to były adwokat i wójt gminy Laskowa, koło Limanowej. Pracował też w CBA. W 2018 roku został prokuratorem Prokuratury Rejonowej w Limanowej. Rok później został prokuratorem okręgowym i stamtąd dostał delegację do Prokuratury Krajowej.

Tulei może postawić tylko jeden zarzut karny, a nie kilka jak wcześniej planowano. Bo nielegalna Izba Dyscyplinarna pozwoliła oskarżyć sędziego tylko za ujawnienie podczas wygłaszania uzasadnienia orzeczenia materiałów ze śledztwa bez zgody prokuratury.

Obrońcy Tulei będą informować prokuraturę, że nie może podejmować żadnych czynności wobec sędziego. Bo uważają uchylenie immunitetu za nieprawomocne. Złożyli jeszcze od niego odwołanie i chcą by rozpoznała je stara, legalna Izba SN.

Sędziowie stoją murem za Tuleyą

Sędzia Igor Tuleya jest pierwszym niezależnym sędzią, któremu nielegalna Izba Dyscyplinarna uchyliła immunitet za niewygodne dla władzy orzeczenie.

Jego sprawa odbiła się echem w Europie, bo Tuleya jest symbolem wolnych sądów. Od początku tej władzy angażuje się w obronę niezależności wymiaru sprawiedliwości. Spotyka się z obywatelami, krytykuje Zbigniewa Ziobrę i jego stronników. Za co grozi mu też kilka dyscyplinarek.

Tuleya stał się też dla obecnej władzy wrogiem numer 1 w sądach z jednego jeszcze powodu. Prawica nie zapomniała mu wyroku w sprawie doktora G., w którym metody pracy CBA Mariusza Kamińskiego w latach 2006-2007 (obecnie wiceprezes PiS i szef MSWiA) porównał do metod stalinowskich.

Prawica znienawidziła go za ten wyrok. Teraz odpłaca ostrymi represjami za niezależność i odwagę.

Sędzia Tuleya ma jednak wsparcie sędziów w Polsce i za granicą, którzy organizowali pikiety w jego sprawie. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Jego sprawą zajmie się też TSUE. Bo Tuleya w dniu kiedy został zawieszony przez Izbę Dyscyplinarną zdążył jeszcze wysłać do TSUE pytania prejudycjalne. Sędzia chce, by TSUE rozstrzygnęła, czy Izba może uchylać sędziom immunitet i odsuwać ich od sądzenia.

Na kanwie sprawy Tulei pytania prejudycjalne zadał też sędzia Piotr Gąciarek, który dodatkowo pyta, czy prezesi sądów i sędziowie muszą wykonywać decyzje Izby Dyscyplinarnej. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Czy Ziobro przeprosi niepokorną sędzię?

Dzień w którym prokurator Czesław Stanisławczyk będzie chciał ogłosić zarzuty dla Tulei, będzie ważny dla niezależnych sędziów jeszcze z jednego powodu. Bo 20 stycznia Sąd Apelacyjny w Warszawie ma ogłosić prawomocny wyrok w procesie cywilnym jaki sędzia Beata Morawiec z Krakowa wytoczyła ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze.

Sędzia Morawiec to szefowa stowarzyszenia niezależnych sędziów Themis, które obok stowarzyszenia Iustitia, broni wolnych sądów. Morawiec zażądała przeprosin za szkalujący ją komunikat na stronie ministerstwa, w którym jej odwołanie z funkcji prezesa sądu w Krakowie powiązano z zatrzymaniami dyrektorów małopolskich sądów.

Morawiec z tą sprawą nie miała nic wspólnego. W komunikacie zarzucono też jej bezpodstawnie słabe wyniki w pracy. Sędzia w pierwszej instancji wygrała z ministrem – sąd nakazał ją przeprosić. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Minister jednak złożył odwołanie. Sąd rozpoznał je 8 stycznia i 20 stycznia wyda wyrok. Będzie o nim głośno.

Spór ze Zbigniewem Ziobrą mógł być przyczyną represji, które spadły na sędzię Beatę Morawiec. Bo – podobnie jak Tuleyą – zainteresował się nią wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej. I chce postawić jej wydumane i mało wiarygodne zarzuty za rzekome wydanie wyroku za telefon komórkowy i za rzekome sporządzenie fikcyjnej opinii, mimo że sędzia opinię sporządziła.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

W jej sprawie Izba Dyscyplinarna pod osłoną nocy też uchyliła immunitet. Jednocześnie zawiesiła ją w obowiązkach sędziego i obcięła jej pensję aż o 50 procent. Decyzję tę wydał Adam Tomczyński, który przed powołaniem do Izby pokazywał w mediach i na Twitterze poparcie dla władzy PiS. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Ale ta decyzja jest nieprawomocna, bo sędzia złożyła odwołanie. Więc prokuratura zarzutów nie może jeszcze jej postawić. Izba jej immunitetem zajmie się ponownie 23 lutego. Sędziowie Tuleya i Morawiec, wraz z sędzią Pawłem Juszczyszynem z Olsztyna, który podpadł próbą zbadania list poparcia do nowej KRS - to pierwsi odsunięci od sądzenia niezależni sędziowie.

W ramach wsparcia dla nich polscy sędziowie będą raz w miesiącu powstrzymywać się od sądzenia. Akcja ma trwać do czasu przywrócenia Tulei, Morawiec i Juszczyszyna prawa wykonywania zawodu sędziego. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze