0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 28.12.2018 Warszawa , Al Solidarnosci , Sad Okregowy . Redaktor naczelny Gazety Polskiej Tomasz Sakiewicz podczas rozpoczynajacego sie procesu , ktory wytoczyla mu grupa sedziow z Krakowa . Fot. Jedrzej Nowicki / Agencja Gazeta28.12.2018 Warszawa ...

Krakowscy sędziowie wygrali z kontrolowaną przez Tomasza Sakiewicza „Gazetą Polską” w piątek 2 sierpnia 2024 roku. W prawomocnym wyroku Sąd Apelacyjny w Warszawie nakazał prawicowemu tygodnikowi wydrukowanie sprostowania o treści: „Nieprawdą jest, że wśród sędziów krakowskich działała zorganizowana grupa przestępcza”.

Pod sprostowaniem mają być zamieszczone nazwiska 38 sędziów Sadu Okręgowego w Krakowie, znanych z obrony praworządności m.in. Waldemara Żurka, Macieja Ferka, Anny Głowackiej, Edyty Barańskiej, Beaty Morawiec (była prezeska krakowskiego sądu i była już prezeska Themis), Dariusza Mazura (obecnie wiceminister sprawiedliwości), czy Janusza Kawałka (obecnie prezes Sądu Okręgowego w Krakowie).

To ci sędziowie pozwali reaktora naczelnego „Gazety Polskiej” o sprostowanie. Chodzi o wywiad ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego z czerwca 2018 roku. Premier, w odpowiedzi na pytania dziennikarza tygodnika o rzekomy bunt krakowskich sędziów Sądu Okręgowego, oczernił ich, zarzucając, że w krakowskim sądzie działała grupa przestępcza. To dla sędziów największa obelga i potwarz. Bo premier przyrównał ich do przestępców, których sędziowie na co dzień sądzą.

Sprawy o sprostowanie trwają w miarę krótko. Ale ta przeciągnęła się aż o 6 lat. Bowiem dwa razy Sąd Okręgowy w Warszawie uznawał, że „Gazeta Polska” nie musi prostować słów Morawieckiego. Sąd Apelacyjny pierwszy wyrok uchylił i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Za drugim razem Sąd Apelacyjny zmienił wyrok Sądu Okręgowego i nakazał sprostować słowa premiera w ten sposób, że „nieprawdą jest, że w Sądzie Okręgowym w Krakowie działała zorganizowana grupa przestępcza”.

Od tego skargę kasacyjną do SN złożyła „Gazeta Polska”. I w 2023 roku SN uchylił wyrok sądu apelacyjnego uznając, że nie mógł on zmodyfikować treści sprostowania. Bo krakowscy sędziowie żądali, by podać, że nie było grupy przestępczej w krakowskim sądzie, a nie w Sądzie Okręgowym w Krakowie, co nakazał sąd. Ten wyrok wydano z udziałem neo-sędziów SN, czyli jest on wadliwy i można go uchylić lub uznać za nieistniejący.

Przeczytaj także:

Sprawa po wadliwym wyroku wróciła do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. I w piątek 2 sierpnia po raz trzeci rozpoznawano apelację krakowskich sędziów od niekorzystnego dla nich wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. Wyrok wydał skład orzekający złożony z legalnych sędziów: Ewa Kaniok (przewodnicząca składu i referentka sprawy), Edyta Jefimko i Bernard Chazan.

Pełnomocnikiem sędziów jest adwokat Michał Wawrykiewicz wywodzący się z Wolnych Sądów, obecnie europoseł. Nie było go w sądzie, zastępował go aplikant adwokacki Michał Terebecki, który łączył się zdalnie. „Gazety Polskiej” bronił adwokat Sławomir Sawicki i adwokatka Karolina Krężel-Pek z kancelarii Kopeć & Zaborowski (też łączyli się zdalnie).

Na początku sąd musiał zmierzyć się z tym, czy uznać wyrok wydany przez neo-sędziów SN. Bo pełnomocnik sędziów wnosił z tego powodu o umorzenie postępowania. Powołał się na wyrok TSUE z października 2021 roku, w którym Trybunał orzekł m.in., że wyroki wydane z udziałem neo-sędziów SN uznawać należy za niebyłe. Czyli nieistniejące.

Powołał się też na uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku, w której uznano, że wyroki wydane z udziałem neo-sędziów SN można uchylać. Bo takie składy sądu są wadliwe.

Sąd apelacyjny oddalił ten wniosek uznając, że nie ma kompetencji do badania prawidłowości wyroku SN. Choć są wyroki sądów powszechnych nie uznające wyroków SN wydanych z udziałem neo-sędziów.

Zastrzeżenie do odmowy umorzenia sprawy złożyły sędzie Edyta Barańska i Anna Głowacka, które łączyły się zdalnie. Podkreślały, że wyrok SN jest nieistniający, bo wydały go osoby nie będące sędziami SN (nominowała ich nielegalna i upolityczniona neo-KRS).

Po przeprowadzeniu krótkiej rozprawy Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok. Zmienił wyrok Sądu Okręgowego, który oddalał pozew sędziów i nakazał publikację sprostowania. Szczegóły rozprawy i tego wyroku opisujemy w dalszej części tekstu.

Od tego trzeciego wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie – który jest prawomocny i wykonalny – „Gazeta Polska” znowu może złożyć skargę kasacyjną do SN. I znowu może ona trafić do rozpoznania przez neo-sędziów.

Ale z perspektywy czasu widać, że sędziowie krakowscy odnieśli zwycięstwo.

Krakowscy sędziowie znani byli z obrony praworządności. Spadały na nich za to liczne represje i szykany. Prokuratura za wszelką cenę chciała dopaść niektórych inicjatorów pozwu m.in. Żurka, czy Morawiec. Ale jej postępowania skończyły się porażką.

Sędziowie wytrzymali represje, nie dali się złamać i wygrali. Dziś nowym prezesem Sądu Okręgowego w Krakowie jest Janusz Kawałek, jeden z inicjatorów procesu z „Gazetą Polską”. Skończyły się represje sędziów i w Krakowie padł bastion Dagmary Pawełczyk-Woickiej – ówczesnej prezeski sądu, obecnie przewodniczącej nielegalnej neo-KRS – przeciwko której protestowali. Jej ludzie stracili wpływy w krakowskich sądach, nowych prezesów mają też tutejsze sądy rejonowe.

Na zdjęciu u góry redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz. Zdjęcie z rozprawy o sprostowanie w Sądzie Okręgowym w Warszawie w 2018 roku. Fot. Jędrzej Nowicki/Agencja Wyborcza.pl.

Kobieta w kręconych głosach siedzi na sali sądowej
Sędzia Edyta Barańska z Sądu Okręgowego w Krakowie. Jedna z inicjatorek pozwu o sprostowanie. Zdjęcie wykonane podczas procesu o sprostowanie w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Fot. Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl.

Pozew za pomówienie o grupę przestępczą

Grupa 38 sędziów z Sądu Okręgowego w Krakowie pozwała redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza za wywiad z Mateuszem Morawieckim z czerwca 2018 roku.

Premier w wywiadzie dla tygodnika wypowiadał się bardzo krytycznie o krakowskich sędziach, którzy od początku 2018 byli w sporze z Dagmarą Pawełczyk-Woicką, wówczas nową prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, nominatką ministra Ziobry. Sędziowie nie akceptowali jej metod zarządzania sądem oraz ograniczeń, które wprowadziła dla nich i dla dziennikarzy. Ostro krytykowali ją w swoich uchwałach i domagali się jej dymisji. I właśnie do tej sytuacji odniósł się premier Morawiecki w wywiadzie.

Dziennikarz „Gazety Polskiej” pytał go: „Panie Premierze, czy mamy pełzający bunt władzy sądowniczej? Stowarzyszenia sędziów apelują do zagranicznych instytucji o ingerencję w wewnętrzne sprawy RP. W Krakowie sędziowie wystąpili przeciwko prezes powołanej przez ministra sprawiedliwości”. Morawiecki odpowiedział: „W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa. Wszystko wskazuje na to, że działa tam zorganizowana grupa przestępcza”.

I dodał: „Jest też taka grupa sędziów, którzy nie chcą się pogodzić z nową rzeczywistością, z losowym przydzielaniem spraw sądowych, z brakiem możliwości przesuwania sędziów pomiędzy wydziałami. A przecież te i wiele innych naszych działań diametralnie zwiększa niezawisłość sędziów i jakość wyroków”.

Mówiąc o „zorganizowanej grupie przestępczej”, premier odnosił się do sprawy byłych dyrektorów małopolskich sądów. Prokuratura zarzuca im działania niegospodarne i korupcję. W sprawie oskarżony został m.in. były prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Do dziś nie zapadł jednak żaden wyrok, który mógłby potwierdzić zasadność tych zarzutów.

Odpowiedzialnością za powstanie patologicznego układu Ministerstwo Sprawiedliwości usiłowało obciążyć m.in. byłą prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Beatę Morawiec. Tyle że dyrektorzy sądów podlegają resortowi sprawiedliwości, a nie prezesom sądów. Poza tym ta sprawa nie dotyczy Sądu Okręgowego, tylko Sądu Apelacyjnego. I dlatego sędziowie chcieli sprostowania słów o zorganizowanej grupie przestępczej.

W oddzielnym procesie przeciwko ministerstwu sprawiedliwości Beata Morawiec wygrała prawomocnie przeprosiny od resortu ministra Ziobry za wiązanie jej odwołania z funkcji prezesa sądu ze sprawą dyrektorów w sądach. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro złożył przed ustąpieniem kasację do SN; sprawa czeka na rozpoznanie przez neo-sędziów SN.

Mężczyzna w okularach i czarnym garniturze (Mateusz Morawiecki)
Były premier Mateusz Morawiecki. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Sąd Okręgowy odmawia sędziom, Sąd Apelacyjny przyznaje im rację

Pierwszy wyrok w procesie o sprostowanie Sąd Okręgowy w Warszawie wydał w styczniu 2019 roku. Oddalił pozew sędziów. Orzekł wtedy, że w wywiadzie premier nie mówił o nich, więc nie mogą żądać sprostowania. Ponadto uznał, że wywiad był autoryzowany, zaś słowa premiera były opinią, która nie podlega sprostowaniu.

Apelację złożyli pełnomocnicy sędziów adwokaci Sylwia Gregorczyk-Abram i Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy.

I wygrali w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, który w kwietniu 2019 r. uchylił wyrok i zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania. Sąd Apelacyjny orzekł wówczas, że sąd pierwszej instancji zrobił błąd w wyroku, bo opisał Sakiewicza jako osobę fizyczną, a nie jako redaktora naczelnego. Ponadto orzekł, że można prostować autoryzowane wywiady. Nakazał też Sądowi Okręgowemu ocenić kontekst wypowiedzi premiera, zestawiając je z pytaniami dziennikarza.

W drugim procesie Sąd Okręgowy w Warszawie – w innym składzie – w sierpniu 2019 roku ponownie jednak oddalił pozew. Sąd ten orzekł, że premier w wywiadzie nie odnosił się do sędziów z krakowskiego Sądu Okręgowego. Ponadto, uznał wypowiedź premiera za ocenę, a nie wypowiedź o faktach.

Pełnomocnicy sędziów złożyli znowu apelację i 9 grudnia 2019 roku wygrali. Sąd Apelacyjny w tym wyroku uznał, że wypowiedź Morawieckiego o grupie przestępczej jest nierzetelna. I jest to wypowiedź o faktach, a nie jego opinia. Dlatego nakazał sprostowanie.

Sąd Apelacyjny orzekł dodatkowo w tym wyroku, że oceniając wypowiedź Morawieckiego, trzeba mieć na uwadze jej kontekst, czyli należy wypowiedź premiera zestawić z pytaniem dziennikarza. A z pytania wynika, że dziennikarz nie wprost pyta o Sąd Okręgowy w Krakowie. I w takim kontekście padła odpowiedź Morawieckiego o grupie przestępczej.

Sąd Apelacyjny ograniczył jednak sprostowanie tylko do wypowiedzi o grupie przestępczej. Redaktor naczelny Tomasz Sakiewicz nie musiał umieszczać sprostowania za słowa Morawieckiego o tym, że jest grupa sędziów, która nie chce pogodzić się z losowym systemem przydzielania im spraw.

Adwokat Michał Wawrykiewicz. To on jest pełnomocnikiem 38 krakowskich sędziów, którzy domagali się sprostowania oczerniających słów Morawieckiego. Zdjęcie zrobione w SN, na innej sprawie. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Co jest w trzecim wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie

W piątek 2 sierpnia 2024 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie po raz trzeci zajął się pozwem o sprostowanie krakowskich sędziów.

Na rozprawie pełnomocnicy redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” podnosili argumenty już wcześniej znane. Że sędziowie krakowscy nie mogli złożyć pozwu, bo Morawiecki mówił o krakowskim sądzie – w domyśle Sądzie Apelacyjnym w Krakowie – a nie Sądzie Okręgowym w Krakowie. Nie mogą też występować w imieniu wszystkich sędziów z Krakowa. Ale nawet SN z wadliwymi neo-sędziami uznał, że mogli oni złożyć pozew.

I dalej, że słowa Morawickiego to opinia, która nie podlega sprostowaniu i ocenie w kategoriach fałsz – prawda.

Z kolei sędzia Edyta Barańska z Sądu Okręgowego w Krakowie, jedna z inicjatorek pozwu, dowodziła, że odpowiedź Morawieckiego trzeba czytać łącznie z pytaniem dziennikarza, który pytał o sytuację w Sądzie Okręgowym. Pytał o rzekomy bunt przeciwko prezesce Pawełczyk-Woickiej, wobec której sędziowie wyrazili wotum nieufności.

Barańska podkreślała, że w żadnym krakowskim sądzie nie działała grupa przestępcza i sędziowie zostali pomówieni.

Barańska: „Obrzucono sędziów krakowskich błotem”.

Sąd Apelacyjny wydał wyrok nakazujący publikację sprostowania. Uznał apelację sędziów od niekorzystnego dla nich ostatniego wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z sierpnia 2019 roku w przeważającej części za zasadną.

Wyrok uzasadniała sędzia Ewa Kaniok. Podkreślała, że wypowiedź Morawieckiego trzeba czytać łącznie z pytaniem dziennikarza, który pytał o pełzający bunt w Sądzie Okręgowym w Krakowie. Więc przeciętny czytelnik odebrał, że Morawiecki, mówiąc o grupie przestępczej, odnosił się do Sądu Okręgowego.

Sędzia Kaniok: „Premier nie mówił o innym sądzie. W wypowiedzi nie musiała paść nazwa sądu, by była możliwa identyfikacja. I ona jest tu jasna. Premier mówił o Sądzie Okręgowym i sędziach tego sądu. Nawiązywał do pytania, które mówiło o tych sędziach”.

Sąd Apelacyjny orzekł też, że sędziowie krakowscy mogli wystąpić z pozwem o sprostowanie. Uznał również, że wypowiedź Morawieckiego nie była oceną, tylko wypowiedzią o faktach. Sędzia Kaniok:

„Grupa przestępcza to kwestia faktów, nie ocen. A to, czy była grupa, podlega ustaleniu w kategoriach prawda – fałsz”.

Sąd przyjął, że w sprostowaniu sędziowie Sądu Okręgowego w Krakowie mogą występować jako sędziowie krakowscy. To skrót myślowy. Tak ich też określił Morawiecki.

Teraz 38 sędziów z Sądu Okręgowego może wystąpić do tygodnika o zamieszczenie sprostowania. Bo wyrok jest prawomocny i wykonalny.

Skład orzekający Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który wydał wyrok nakazujący sprostowanie słów Morawieckiego. W środku siedzi sędzia Ewa Kaniok, obok niej sędzia Edyta Jefimko, a po prawej sędzia Bernard Chazan. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze