0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Mieczyslaw Michalak / Agencja Wyborcza.plFot. Mieczyslaw Mich...

Rząd Słowacji postanowił zabić aż 350 niedźwiedzi z ponad 1000 żyjących tam zwierząt tego gatunku. Ruszyła też sprzedaż mięsa z zastrzelonych osobników. „Decyzja słowackiego rządu zatwierdziła tak naprawdę masowy odstrzał niedźwiedzi. Od początku roku Ministerstwo Środowiska wydało co najmniej 45 zgód na odstrzał 204 niedźwiedzi. W rezultacie tego będą ginąć również osobniki przybywające do nas regularnie z Polski” – mówi Marián Hletko, przyrodnik, z którym rozmawiamy o niedźwiedzich problemach u naszego południowego sąsiada.

Naukowcy i przyrodnicy badający drapieżniki nie zgadzają się z polityką rządu Roberta Ficy.

Paweł Średziński: Ile niedźwiedzi żyje na Słowacji?

Marián Hletko: Według najnowszych badań genetycznych, przeprowadzonych pięć lat temu, na Słowacji żyło między 1012 a 1275 niedźwiedzi. Niestety, nie dysponujemy nowszymi danymi na temat liczebności ich populacji. Należy przyznać, że obecna wiedza na ten temat jest niewystarczająca, żeby podejmować dotyczące jej przyszłości. Zamiast prowadzić badania, instytucje państwowe, których zadaniem jest ochrona przyrody, koncentrują się wyłącznie na obronie zasadności polowań na niedźwiedzie.

Ile Słowacja ma niedźwiedzi?

Jak zmieniała się sytuacja tego drapieżnika w ciągu ostatnich 50 lat? Czy jego populacja i zasięg występowania znacząco wzrosły?

Populacja niedźwiedzi w Słowacji prawdopodobnie wzrosła w ciągu ostatnich 50 lat, ale brakuje wiarygodnych danych na temat trendów populacji. W latach 1969-2014 trendy populacji niedźwiedzi można było ocenić jedynie na podstawie statystyk łowieckich, które są bardzo niedokładne.

Przeczytaj także:

O tym, czy ich liczebność rośnie, możemy mówić w kontekście ostatnich dekad. Pierwsze badanie materiału genetycznego miało miejsce dopiero w latach 2013 i 2014. Wielkość populacji oszacowano wtedy na 1023–1489 osobników. Druga analiza genetyczna próbek pobranych w latach 2019–2021 oszacowała populację na 1012–1275 niedźwiedzi. Porównanie dotychczasowych wyników badań naukowych pokazuje zatem, że populacja niedźwiedzi na Słowacji nie wzrosła znacząco w ciągu dziesięciu lat. Ważnym elementem najnowszych badań genetycznych była również analiza żywotności populacji.

Ze średnich szacunków liczebności populacji przewiduje się niewielki spadek w przyszłości, a w dłuższej perspektywie jednym z możliwych scenariuszy jest wyginięcie niedźwiedzi na Słowacji w ciągu najbliższych stu lat.

Co najbardziej zagraża słowackim niedźwiedziom?

W przeszłości niedźwiedzie były mocno prześladowane przez ludzi. Zabijano je, a nawet wypłacano nagrody za zabicie niedźwiedzia. Całoroczna ochrona niedźwiedzi została wprowadzona w 1932 roku. W ostatnich latach populacje jak dotąd chronionych gatunków zwierząt, w tym niedźwiedzi, stoją w obliczu szeregu zagrożeń związanych między innymi z rozwojem inwestycji liniowych, w tym dróg i linii kolejowych, oraz rosnącym natężeniem ruchu drogowego. Duża liczba niedźwiedzi ginie każdego roku w zderzeniach z samochodami lub pociągami. Również budowa nowych dróg uniemożliwia niedźwiedziom migrację między pasmami górskimi, co może prowadzić do utraty zmienności genetycznej populacji. Kolejnym problemem jest wycinka lasów górskich, która ponownie ma miejsce na Słowacji, nawet w parkach narodowych i rezerwatach przyrody.

mężczyzna trzyma na rękach małego niedźwiedzia
Marián Hletko

Ofiary kłusowników

Obecne kierownictwo Ministerstwa Środowiska i służby odpowiedzialne za ochronę przyrody, twierdzą, że należy zabijać niedźwiedzie, bo ich zdaniem rozszerzenie zasięgu występowania tego gatunku świadczy o szybkim wzroście jego populacji. Jednak nie uwzględniają chociażby tego, że rozszerzenie zasięgu może być związane z utratą odpowiednich siedlisk, z których korzystały te duże drapieżniki. Jeśli wypędzimy niedźwiedzie z obszarów chronionych, wycinając lasy, nie możemy się dziwić, że przeniosą się na inne obszary, w sąsiedztwie ludzi. Kłusownictwo również stanowi problem.

Niewiele się o tym mówi, ale kilka ujawnionych przypadków wskazuje na to, że w Słowacji działają grupy przestępcze, organizujące nielegalne polowania na niedźwiedzie dla zagranicznych gości.

Nie wiemy, ile niedźwiedzi odstrzeliwują kłusownicy, ale szacuje się, że rocznie zabija się w ten sposób około 100 niedźwiedzi. Ponadto obecna polityka Ministerstwa Środowiska może dodatkowo zwiększyć liczbę nielegalnych polowań. Jeśli urzędnicy państwowi dadzą sygnał, że nie zależy im na ochronie niedźwiedzi, kłusownicy będą mniej obawiać się ewentualnych konsekwencji swoich czynów.

Z tego, co wiem, dodatkowym problemem w ochronie niedźwiedzi jest również rosnący obszar upraw kukurydzy w Słowacji.

Tak, uprawy kukurydzy na terenach podgórskich stwarzają szereg problemów. To atrakcyjny pokarm dla niedźwiedzi. Kiedy próbują dostać się na pola kukurydzy, giną w zderzeniach z samochodami. Ponadto kukurydza jest często uprawiana w pobliżu wsi. A według obecnego ministra środowiska Tomáša Taraby, każdy niedźwiedź, który zbliży się do wsi na odległość mniejszą niż 500 metrów, powinien zostać zastrzelony. Dziś wiemy, że te uprawy ściągają również niedźwiedzie z Polski, które regularnie odwiedzają tereny wokół Liptova.

Co się stało ze śmieciami?

A turystyka? Ona też stanowi problem?

Niedźwiedzie dostosowały swoją codzienną aktywność tak, aby zminimalizować ryzyko spotkania z ludźmi. Dlatego unikają obszarów o wzmożonym ruchu turystycznym w ciągu dnia. Kiedy po zachodzie słońca szlaki turystyczne pustoszeją, znów należą do niedźwiedzi. Jednak niekontrolowana budowa domów letniskowych i hoteli stanowi poważny problem. Pozbawia niedźwiedzi ich siedlisk. Przykładem jest Demianowska Dolina, jeden z najstarszych rezerwatów przyrody na Słowacji. Wielu turystów prawdopodobnie chętnie zatrzyma się w luksusowych hotelach w sercu parku narodowego, ale najwyższą cenę płacą dziś za to zwierzęta, które pozbawiliśmy ich siedlisk.

W ciągu ostatnich lat do polskich mediów trafiały doniesienia o sytuacjach konfliktowych z niedźwiedziami w Tatrach. Co było ich przyczyną? I czy ten problem próbowano rozwiązać?

W Tatrach niezabezpieczone odpady stanowią problem od dawna. Niedźwiedzie regularnie odwiedzały tatrzańskie osady i zjadały tam odpadki. Problemu nie dało się złagodzić nawet poprzez odstrzał niedźwiedzi, na który zezwalało ówczesne kierownictwo Ministerstwa Środowiska. Kiedy w 2019 roku rozpocząłem pracę w rządowej agencji zajmującej się ochroną przyrody, wraz z kolegami zaczęliśmy analizować ten problem. Nowy zespół interwencyjny pod kierownictwem Michala Haringa rozpoczął inspekcję punktów zbiórki odpadów i stwierdził, że zgłoszenia dotyczące obserwacji niedźwiedzi i sytuacji konfliktowych dotyczyły głównie miejsc, w których odpady były niezabezpieczone.

W 2020 roku zespół interwencyjny otrzymał 202 zgłoszenia dotyczące obserwacji niedźwiedzi w mieście Wysokie Tatry, przy czym aż 45 procent odpadów nie było tam w ogóle zabezpieczonych.

Działo się tak, mimo że obowiązek zabezpieczenia śmieci na terenach występowania niedźwiedzi był obligatoryjny. Jednak zawodził mechanizm kontroli i nadzoru. Sytuację udało się naprawić dopiero dzięki naszej presji i nowemu kierownictwu ministerstwa, które zrozumiało, że problemu nie da się rozwiązać bez zabezpieczenia odpadów. Słowacka Inspekcja Ochrony Środowiska przeprowadziła kilka kontroli i nałożyła grzywny na osoby, które pozostawiały niezabezpieczone odpady.

Dużo wtedy udało się nam osiągnąć. W 2022 roku odsetek niezabezpieczonych odpadów spadł do 17 procent, a liczba zgłoszeń dotyczących niedźwiedzi spadła do osiemnastu. Monitorowaliśmy i płoszyliśmy niedźwiedzie, które każdej nocy wchodziły do miasta. Niektóre przestały wracać, ale zdarzały się również przypadki, gdy systematyczne płoszenie nie przynosiło rezultatu i weterynarz musiał złapać i uśpić niedźwiedzia. Była to niedźwiedzica z młodymi, która wybiła okna w cukierni i wielokrotnie włamywała się do zamieszkałych budynków. Obecnie problem z niedźwiedziami buszującymi wokół śmietników w Tatrach jest minimalny. Należy podkreślić, że udało się to osiągnąć wyłącznie dzięki systematycznej pracy zespołu interwencyjnego, który kładł nacisk na wdrażanie środków zapobiegawczych, a nie przez odstrzał, praktykowany obecnie przez słowackie władze.

Konflikty są, ale trudno je policzyć

Gdzie dziś występuje najwięcej sytuacji konfliktowych z niedźwiedziami?

Brakuje nam dokładnych danych, aby jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Chociaż strona rządowa twierdzi, że w 2024 roku zarejestrowała ponad 1800 zgłoszeń o pojawieniu się niedźwiedzi, odmawia ujawnienia szczegółowych informacji.

Mogę jednak z całą pewnością stwierdzić, że strach przed niedźwiedziami, szerzony przez słowackie media na fali populizmu i walki politycznej, sprawia, że ludzie zgłaszają każdego niedźwiedzia.

Nie tylko tego, który jest w pobliżu zabudowań, ale również tego, którego zobaczą na łące w pobliżu lasu. Niektórzy nawet zgłaszają, że widzieli niedźwiedzia we wsi, chociaż ślady nie potwierdzają obecności tych zwierząt. Ten stan histerii wokół niedźwiedzi odpowiada ministrowi Tomášowi Tarabie, który twierdzi, że rosnąca liczba zgłoszeń świadczy o zbyt dużej liczbie niedźwiedzi, a zatem ich odstrzał jest jego zdaniem koniecznością.

Obecne kierownictwo ministerstwa wykorzystuje wszystkie zgłoszenia bez ich weryfikacji. Podjąłem się wstępnej analizy zgłoszeń z 2023 roku i ustaliłem, że aż 31 procent zarejestrowanych zgłoszeń pochodziło z obszarów położonych z dala od miejscowości. Co gorsza, dochodzi do tego, że ludzie zgłaszają nawet fakt znalezienia odchody niedźwiedzi w ich naturalnym siedlisku, poza obszarami zurbanizowanymi. Obecność niedźwiedzi została potwierdzona przeze mnie tylko w przypadku 45 procent zgłoszeń zarejestrowanych w analizowanym przeze mnie okresie. W niektórych przypadkach dochodziło do wielokrotnej duplikacji zgłoszeń. 14 maja 2023 roku zespół interwencyjny otrzymał siedem zgłoszeń w ciągu 22 minut od tego samego dzwoniącego, który zgłosił niedźwiedzia przebywającego w swoim ogrodzie. I co się stało dalej? Otóż zespół interwencyjny zarejestrował te siedem zgłoszeń jako siedem oddzielnych!

Odstrzał to jedyna strategia rządu

Nie twierdzę, że na Słowacji nie ma problemu z niedźwiedziami, ale jestem przekonany, że obawy ludzi wynikają w dużej mierze ze sposobu, w jaki słowaccy politycy i media przedstawiają tę kwestię. Obserwuję to samo zjawisko wśród moich znajomych i przyjaciół, którzy piszą, że boją się wędrować po górach, mimo że nigdy nie spotkali niedźwiedzia na szlaku. Sami przyznają, że ich strach podsycają nagłówki w tabloidach ze zdjęciami rozwścieczonych niedźwiedzi i wypowiedzi słowackich polityków, którzy straszą ludzi, twierdząc, że niedźwiedzie stają się ludojadami!

Czy rząd Słowacji ma jakąkolwiek strategię dotyczącą niedźwiedzi, która pomogłaby również w rozwiązywaniu konfliktów?

Jedyną strategią obecnego rządu jest odstrzał niedźwiedzi. Wszystkich osobników, niezależnie od płci, wieku. Ministerstwo zezwala również na odstrzał samic niedźwiedzi z młodymi. Polowań na niedźwiedzie broni przede wszystkim sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska i jednocześnie myśliwy Filip Kuffa.

Dyrektor myśliwy

Dyrektor słowackiego Tatrzańskiego Parku Narodowego jest również postacią kontrowersyjną.

Obecnie kadry państwowych instytucji ochrony przyrody na Słowacji są mocno nasycone myśliwymi, co naturalnie znajduje odzwierciedlenie w podejmowanych decyzjach dotyczących przyrody.

Administracja Tatrzańskiego Parku Narodowego, kierowana przez Petera Olexę, wcześniej skazanego za nielegalne polowanie na wilki, planowała dokarmiać dzikie zwierzęta w parku narodowym.

Analizując lokalizację planowanych miejsc dokarmiania, odkryliśmy, że aż 42 z nich znalazły się w pobliżu szlaków turystycznych, ścieżek rowerowych, terenów zabudowanych, i dróg. Punkty dokarmiania w pobliżu infrastruktury turystycznej mogą zwiększać ryzyko niebezpiecznych spotkań niedźwiedzi z turystami odwiedzającymi park narodowy.

Pożywienie podawane w pobliżu dróg może również zwiększać prawdopodobieństwo kolizji drogowych ze zwierzętami. Miejscowe starostwo powiatowe zatwierdziło dokarmianie bez żadnych zastrzeżeń, ale jako inicjatywa MY SME LES odwołaliśmy się od tej decyzji i wstrzymaliśmy dokarmianie. Z kolei dyrektor Parku Narodowego Mała Fatra, który jest również aktywnym myśliwym, zgodził się na nęcenie zwierząt na szlaku turystycznym. Znaleźliśmy rozrzucone ślady kukurydzy i niedźwiedzi tuż przy tej trasie. W przypadku sytuacji konfliktowej winą zostanie obciążony niedźwiedź, a nie osoby, które bezpośrednio zwabiły go w miejsce uczęszczane przez turystów.

350 niedźwiedzi zginie

Zgodnie z decyzją słowackich władz teraz ma zginąć łącznie 350 niedźwiedzi. Gdzie będą zabijane? I czy ta decyzja będzie miała wpływ na niedźwiedzie, które bytują na terenach pogranicznych, również w po polskiej stronie?

Decyzja słowackiego rządu zatwierdziła tak naprawdę masowy odstrzał niedźwiedzi. Od początku roku Ministerstwo Środowiska wydało co najmniej 45 zgód na odstrzał 204 niedźwiedzi. W rezultacie tego będą ginąć również osobniki przybywające do nas regularnie z Polski. Nikt nie będzie sprawdzał, skąd przyszły. Tym bardziej że co najmniej 76 niedźwiedzi ma zostać odstrzelonych w przygranicznych powiatach Liptovski Mikulasz, Kieżmark i Poprad. Pozwolenia są ważne do końca tego roku, a myśliwi mogą polować w wyznaczonych strefach, które tworzą niemal ciągłą strefę śmierci. We współpracy z Fundacją Aevis i organizacją Via Iuris złożyliśmy już ponad 20 pozwów przeciwko decyzjom Ministerstwa Środowiska. Uważamy, że naruszają one unijną dyrektywę siedliskową.

Ministerstwo nie udowodniło chociażby tego, że polowania będą zagrażać populacji niedźwiedzi w Polsce, zezwalając na odstrzał w regionach przygranicznych.

Wcześniejsze orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jednoznacznie wskazują, że organ administracji jest zobowiązany do oceny wpływu swoich decyzji na populacje transgraniczne, czego ministerstwo nie uczyniło.

Marián karmi małego niedźwiedzia

Rząd handluje mięsem

Słowackie władze zgodziły się na sprzedaż mięsa z upolowanych niedźwiedzi.

Sprzedaż rzeczywiście się rozpoczęła. Mięso z odstrzelonych zwierząt sprzedaje na przykład administracja Tatrzańskiego Parku Narodowego i Park Narodowy Wielka Fatra.

Minister środowiska Tomáš Taraba i sekretarz stanu Filip Kuffa przekształcili instytucje ochrony przyrody w państwowe sklepy mięsne.

Sprzedają mięso niedźwiedzi odstrzelonych przez członków zespołu interwencyjnego. Większość z nich to myśliwi, którzy najwyraźniej nie mają problemu ze strzelaniem do każdego napotkanego niedźwiedzia. Nawet do dużych samców, które nie wchodzą w konflikty z ludźmi. Na przykład w maju tego roku zespół interwencyjny dyrektora Olexa zastrzelił 250-kilogramowego samca. Został on zabity bezpośrednio na terenie parku narodowego przy Szczyrbskim Jeziorze. Winą niedźwiedzia było to, że szukał samicy w rui. Myśliwi strzelają również do dominujących samców i starszych samic, nie zdając sobie sprawy, że strzelanie do osobników dominujących zaburza mechanizmy samoregulacji i strukturę populacji. Rezultatem będzie odrodzenie populacji spowodowane przetrwaniem większej liczby młodych. Paradoksalnie, może to jeszcze bardziej pogorszyć problem i zwiększyć liczbę sytuacji konfliktowych.

Obrona przez atak

A zatem czy w Słowacji jest jeszcze miejsce dla tych zwierząt? Jest dla nich jakaś nadzieja?

Chciałbym, żeby taka nadzieja była. Jednak kluczowe jest, abyśmy jako słowackie społeczeństwo zdali sobie sprawę, że zdecydowana większość problemów z niedźwiedziami jest spowodowana przez nas, ludzi. Wyrzucamy martwe zwierzęta za wioskami, przyciągamy niedźwiedzie bliżej ludzi.

Nieodpowiedzialnie pozbywając się odpadów i dokarmiając dzikie zwierzęta, zmieniamy ich zachowanie. Wypędzamy duże drapieżniki z ich ostatnich siedlisk, wycinając lasy i zabudowując dzikie ostoje.

Musimy podjąć kompleksowe działania, ale przede wszystkim musimy przestać straszyć ludzi niedźwiedziami, ponieważ panika, która ostatnio szerzy się w Słowacji, wcale nie przyczynia się do rozwiązania problemu. Polowania również nie pomogą.

Zwolennicy odstrzału niedźwiedzi twierdzą, że te drapieżniki muszą znów zacząć bać się ludzi. Wtedy, jak twierdzą, lasy będą bezpieczniejsze. W zeszłym roku w Słowacji zabito co najmniej 144 niedźwiedzie. Aż 92 z nich zostało zastrzelonych przez myśliwych i zespół interwencyjny. Jednak nawet ten, wówczas największy, odstrzał w historii Słowacji nie zapobiegł sytuacjom konfliktowym z udziałem niedźwiedzi. Stało się wręcz przeciwnie. Liczba osób rannych wzrosła. Zdecydowana większość konfliktów z niedźwiedziami miała miejsce w ich naturalnym środowisku. Niedźwiedzie atakowały w samoobronie, ze strachu. Czy naprawdę powinniśmy chcieć, żeby niedźwiedzie nas się bały i w akcie desperacji, walcząc o swoje życie, podejmowały próbę obrony przez atak?

Marián Hletko – absolwent Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie. Był koordynatorem zespołu interwencyjnego ds. niedźwiedzi brunatnych, pracował w słowackim Ministerstwie Środowiska. Obecnie angażuje się w inicjatywę „MY SME LES”.

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych, „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej" i "Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana".

Komentarze