0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Marek Podmokly / Agencja Wyborcza.plFot. Marek Podmokly ...

O ochronę ptaków, niedźwiedzi i wilków upominają się środowiska naukowe. Państwowa Rada Ochrony Przyrody (PROP) przygotowała opinię w sprawie wpisania siedmiu gatunków na listę ptaków chronionych. Wysłała też zapytanie do Słowacji o decyzję tego kraju, dotyczącą niedźwiedzi. Z kolei ponad dwadzieścia osób reprezentujących środowisko naukowe upomina się o wilki, pisząc ich w sprawie do polskich mediów.

PROP: nie ma uzasadnienia dla polowań na ptaki

PROP wydał opinię w sprawie przyszłości polowań na ptaki – w związku z projektem zmiany statusu ochronnego siedmiu z 13 gatunków łownych ptaków (krzyżówki, głowienki, czernicy, cyraneczki, cyranki, łyski i słonki). Dyskusja o tym rozporządzeniu trwa już wiele miesięcy i wciąż nie doczekała się ministerialnego podpisu.

Tu warto przypomnieć, że w przypadku wpisania gatunku na listę ptaków chronionych wystarczy decyzja kierownictwa resortu, która jest poprzedzona konsultacjami. Rozporządzenie było gotowe pod koniec 2024 roku. Trafiło do konsultacji na początku 2025. Jednak propozycja zmian spotkała się z oporem środowisk łowieckich i powiązanych z nimi polityków rządzącej koalicji.

Przeczytaj także:

Opinia PROP pojawia się zatem po stosunkowo długim czasie od poddania projektu rozporządzenia konsultacjom, ale stanowi ważny głos wsparcia dla ministerialnej propozycji zmian. „Nie ma przyrodniczego ani ekonomicznego uzasadnienia do utrzymania polowań na te gatunki”. PROP popiera zmianę statusu ochronnego ptaków zaproponowanych w projekcie ministerialnego rozporządzenia, chociaż zostawia pole do dalszej dyskusji w przypadku kaczki krzyżówki.

Kontrowersje z krzyżówką

W swojej opinii Rada przyznaje, że krzyżówka na liście gatunków chronionych „może budzić kontrowersje”. Przemawiać za nimi ma liczebność krzyżówki. PROP dodaje jednak, że wykreślenie jej z listy gatunków łownych wynika z „powtarzającego się problemu zabijania ptaków chronionych wskutek ich mylenia z gatunkami łownymi”.

dwie kaczki
Kaczki krzyżówki, fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl

Rada dodaje, że nie ma precyzyjnych danych dotyczących takich pomyłek, ale należy przyjąć, że: "identyfikacja kaczek (podobnie jak gęsi), szczególnie w locie, jest trudna. Trudność ta dodatkowo wzrasta w warunkach ograniczonej widoczności, takich jak mgła, zmierzch czy przed świtem, kiedy regularnie wykonywane są polowania.

Co więcej, podczas polowań często strzela się nie do pojedynczych kaczek, lecz do wypłoszonych stad, w których mogą znajdować się także inne gatunki niż rozpoznana przez myśliwego krzyżówka.

Rozrzut drobnego śrutu często powoduje, że obrażenia otrzymuje nie jeden, lecz kilka ptaków jednocześnie. Wyniki badań wskazują, że udział ptaków postrzelonych przez myśliwych może stanowić znaczny odsetek".

Czego w rozporządzeniu brakuje?

W swojej opinii PROP zajął się również problemem ptaków, których nie obejmuje projekt ministerialnego rozporządzenia. Rada zwraca uwagą na kuropatwę, którą ornitolodzy proponowali wpisać na listę gatunków chronionych. Jednak sam PROP sugeruje moratorium na polowania – a nie zmianę jej statusu ochronnego.

„Gatunek ten odnotowuje wyraźny, długookresowy spadek liczebności w skali kraju i Europy. Dotychczasowe działania ochronne w Polsce nie dały trwałej i rozleglejszej poprawy sytuacji. Aktualny raportowany stan pozyskania łowieckiego w Polsce jest znikomy – 669 osobników w roku 2024, tj. ok. 0,2 proc. poziomu sprzed 30 lat” – czytamy.

Zdaniem Rady moratorium trzeba wprowadzić możliwie niezwłocznie. Jeżeli moratorium nie zatrzyma niekorzystnych zmian, po kilku latach należałoby wpisać kuropatwę na listę gatunków chronionych – uważa PROP.

Dodatkowo Rada w swoim stanowisku odnosi się do argumentów lobby łowieckiego, jakoby skreślenie siedmiu gatunków z listy ptaków łownych miałoby negatywny wpływ na gospodarkę. Jak zauważa PROP: „Żaden z gatunków proponowanych do wykreślenia z listy gatunków łownych nie jest gatunkiem rybożernym”. Nie można zatem mówić o szkodliwym wpływie na gospodarkę rybacką.

Rada wyjaśnia także, że zmiana statusu ochrony ptaków nie zagraża również bezpieczeństwu żywnościowemu i lotniczemu – mimo że takie argumenty pojawiały się podczas konsultacji.

PROP pyta Słowację o odstrzał niedźwiedzi

W ostatnich miesiącach do mediów trafiały informacje o sytuacjach konfliktowych z udziałem niedźwiedzi na Słowacji. Problem zarządzania ich populacją u naszego południowego sąsiada narasta od lat.

Składa się na to szereg czynników, w tym zwiększenie areału upraw kukurydzy czy brak odpowiednich zabezpieczeń śmietników. Jednak tamtejszy rząd postanowił w kwietniu tego roku przystąpić do „nadzwyczajnej interwencji” i zdecydował o odstrzale 350 osobników, co spotkało się z ostrą krytyką słowackich przyrodników. Protesty nie działają jednak na populistyczny rząd Słowacji.

Osoby zajmujące się badaniem niedźwiedzi w Karpatach widzą duże zagrożenie dla tych drapieżników również w Polsce. Populacje tego gatunku są transgraniczne. To, co dzieje się na Słowacji, będzie miało również wpływ na niedźwiedzie w naszym kraju.

PROP w swoim komunikacie stwierdza: „Należy uznać, że istnieje ryzyko, iż niedźwiedzie chronione w polskich obszarach Natura 2000 staną się przedmiotem »nadzwyczajnej interwencji« po stronie słowackiej. To mogłoby powodować oddziaływanie na cele ochrony polskich obszarów Natura 2000 wyznaczonych dla ich ochrony”.

W związku z tym Rada wystąpiła do Głównego Konserwatora Przyrody z wnioskiem o uzyskanie dodatkowych informacji na ten temat od Słowaków.

PROP swój krok tłumaczy obowiązującym unijnym prawem, według którego plany przyjmowane przez organy na poziomie krajowym, mogące oddziaływać na obszary Natura 2000, muszą być poddawane procedurze strategicznej oceny oddziaływania na środowisko. „W przypadku możliwości znaczącego oddziaływania jakiegoś planu na środowisko w innym państwie członkowskim UE, przed jego przyjęciem należy przeprowadzić konsultacje z tym państwem, w tym umożliwiające udział jego społeczeństwa” – wskazuje PROP.

Obrona wilka przed mediami

Ponad 20 osób reprezentujących różne instytucje naukowe przygotowało specjalny list do dziennikarzy w sprawie wilków. Jest odpowiedzią na pojawiające fałszywe informacje w polskich mediach. Często są one rezultatem świadomej manipulacji uprawianej przez zwolenników polowań na tego drapieżnika. Naukowczynie i naukowcy zaapelowali do 40 redakcji w Polsce o rzetelne informowanie opinii publicznej na temat wilka.

Jak czytamy w liście do mediów: „Regularnie pojawiają się w mediach niezweryfikowane przez ekspertów opisy zdarzeń z udziałem wilków, które albo w ogóle nie miały miejsca, albo zostały przeinaczone, by przedstawić te zwierzęta w niekorzystnym świetle, jako gatunek groźny i szkodliwy. Jaskrawym przykładem są ostatnie doniesienia o rzekomych atakach wilków na ludzi – brak dowodów na ich autentyczność. A dokładniejsze analizy, w tym wywiady z »poszkodowanymi«, oraz oględziny miejsca zdarzenia, każą wątpić, że faktycznie miały miejsce”.

W liście podkreślono, że regularnie pojawiają się w mediach również materiały błędnie opisujące zachowania wilków. Przypisują im okrucieństwo względem zwierząt.

„Powszechne są też publikacje, w których fakt upolowania zdobyczy (sarny, jelenia) przez gatunek, który jest ewolucyjnie ukształtowany do zdobywania pokarmu niemal wyłącznie w ten właśnie sposób, jest przedstawiany jako sensacja” – piszą naukowcy.

Sensacyjne nagłówki

Sygnatariusze podkreślają: „Można przypuszczać, że osoby i organizacje zainteresowane przywróceniem możliwości legalnych polowań na wilki w Polsce, odgrywają tu istotną rolę. Niezależnie jednak od ich pochodzenia, nieprawdziwe treści nie powinny być rozpowszechniane, bo są szkodliwe dla jakości dialogu społecznego, dla ochrony przyrody, dla standardów dziennikarstwa”.

To dlatego przedstawiciele świata nauki apelują o rzetelne weryfikowanie doniesień o wilkach, zanim zostaną opublikowane.

Problem wilczych fake newsów opisywaliśmy na łamach OKO.press.

Niestety zdarza się, że różne redakcje gonią za sensacyjnymi nagłówkami. A informacja wypuszczona jako pierwsza zawsze ma największą siłę oddziaływania. Dementi, jeśli się pojawi, nie budzi już takiego zainteresowania, pozostawiając opinię publiczną w przeświadczeniu, że wilki stanowią „coraz większy problem”.

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych, „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej" i "Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana".

Komentarze