0:00
0:00

0:00

Profesor Michał Romanowski - na zdjęciu - jest wykładowcą prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Od kilku miesięcy o nim głośno, bo jest pełnomocnikiem sędziów Igora Tulei z Warszawy i Pawła Juszczyszyna z Olsztyna, zawieszonych przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną.

Romanowski w sądach walczy o ich powrót do orzekania i ma już spore sukcesy. Bo sądy w Bydgoszczy i Olsztynie wydały precedensowe orzeczenia, korzystne dla Juszczyszyna. Profesor pokazuje też, że się nie boi i ma cięty język.

I za to został teraz oskarżony przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów Przemysława Radzika, nominata ministra Ziobry. Radzik wraz z Piotrem Schabem, głównym rzecznikiem i Michałem Lasotą, drugim zastępcą rzecznika ścigają niezależnych sędziów za pomocą dyscyplinarek. Teraz ściganym na drodze karnej jest też obrońca Juszczyszyna i Tulei. Pisaliśmy w OKO.press o korzystnych dla Juszczyszyna orzeczeniach z Bydgoszczy i Olsztyna:

Przeczytaj także:

Za co ściga profesora Radzik

Przemysław Radzik złożył do sądu karnego prywatny akt oskarżenia przeciwko prof. Michałowi Romanowskiemu. Oskarża go z artykułu 212 kodeksu karnego, który jest wykorzystywany do uciszania dziennikarzy.

Przepis mówi, że:

„§1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.

§2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w §1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.

Radzik zarzuca profesorowi, że w liście otwartym do wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Věry Jourovej pomówił go o postępowanie, które mogło poniżyć go w oczach opinii publicznej lub narazić go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego oraz funkcji rzecznika dyscyplinarnego.

Radzikowi nie spodobał się mały akapit z obszernego listu do Jourovej, w którym wymieniono jego nazwisko. Uważa, że profesor podał nieprawdę pisząc, że wywiera on presję na Sąd Rejonowy w Bydgoszczy żądając akt z precedensowym orzeczeniem ws. Pawła Juszczyszyna.

Radzik czuje się też pomówiony stwierdzeniem profesora, że żądał on przed Izbą Dyscyplinarną zawieszenia Juszczyszyna za wypowiedzenie wojny swojemu państwu.

Warszawa, 4 maja 2021 r.

Věra Jourová

Vice-President of the European Commission

European Commission

Rue de la Loi, 200, B-1049 Brussels, Belgium

[email protected]

Szanowna Pani Komisarz,

pozwalam sobie niepokoić Panią jako adwokat dwóch polskich i europejskich sędziów Pawła Juszczyszyna i Igora Tuleyi, którzy są w Polsce represjonowani za wyrażanie poglądów prawnych z powołaniem się na prawo Unii Europejskiej niezgodnych z oczekiwaniami polskiej władzy wykonawczej. Chciałbym przedstawić Pani Komisarz kilka faktów ze spraw, w których reprezentuję sędziów Juszczyszyna i Tuleyę wraz z mec. Katarzyną Zarzycką, które dowodzą, iż niezawisłość polskiego i europejskiego sędziego jest z determinacją zwalczana przez władzę wykonawczą w Polsce.

W sprawie sędziego Pawła Juszczyszyna Sąd Rejonowy w Bydgoszczy w składzie Katarzyna Błażejowska, Anetta Marciniak i Iwona Wiśniewska wydał 14 kwietnia 2021 r. precedensowe postanowienie, które może mieć charakter przełomowy dla polskiej praworządności i przestrzegania prawa Unii Europejskiej w Polsce. Orzeczenie to nakazuje prezesowi Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciejowi Nawackiemu natychmiastowe dopuszczenie do orzekania sędziego Pawła Juszczyszyna. Jest to orzeczenie, które prezes sądu ma obowiązek wykonać z chwilą jego wydania. Tymczasem:

  • prezes Nawacki odmówił wykonania postanowienia Sądu Rejonowego w Bydgoszczy,
  • prezes Nawacki złożył zawiadomienie do prokuratury zarzucając sędziom z Bydgoszczy popełnienie przestępstwa polegającego na wydaniu orzeczenia nakazującego dopuszczenie sędziego Juszczyszyna do orzekania nie znając nawet motywów orzeczenia Sądu w Bydgoszczy!!! Prezes Nawacki domaga się wymierzenia sędziom Sądu Rejonowego w Bydgoszczy kary pozbawienia wolności do lat 10!!!;
  • prezes Nawacki jako prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie złożył zawiadomienie do prokuratury zarzucając sędziemu Juszczyszynowi popełnienie przestępstwa polegającego na rozpowszechnianiu informacji, że prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie ma obowiązek wykonać orzeczenie Sądu w Bydgoszczy. Prezes Nawacki domaga się wymierzenia sędziemu Juszczyszynowi kary pozbawienia wolności do lat 2. Z informacji z mediów wynika, że analogiczne zawiadomienie prezes Nawacki złożył przeciwko mnie jako adwokatowi sędziego Juszczyszyna domagając się wymierzenia mi kary pozbawienia wolności do lat 2;
  • prezes Nawacki złożył zawiadomienie do prokuratury na 49 sędziów sądu rejonowego i okręgowego w Olsztynie domagających wykonania przez Pana Nawackiego orzeczenia sądu w Bydgoszczy. Przestępstwo sędziów z Olsztyna ma polegać na rozpowszechnianiu informacji, że w Polsce należy wykonywać orzeczenia niezawisłych sądów. Prezes Nawacki domaga się wymierzenia każdemu z 49 sędziów z Olsztyna kary pozbawienia wolności do lat 2;
  • zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych sędzia Przemysław Radzik zażądał od Sądu Rejonowego w Bydgoszczy natychmiastowego przekazania akt sprawy sędziego Juszczyszyna, w której zapadło orzeczenie nakazujące przywrócenie Go do orzekania. Pan Radzik żądał (skutecznie) przed tzw. Izbą Dyscyplinarną polskiego Sądu Najwyższego zawieszenia sędziego Juszczyszyna za „wypowiedzenie wojny swojemu Państwu”, co ma prowadzić do postawienia zarzutów karnych sędziemu Juszczyszynowi.

W przypadku analogicznej sprawy sędziego Igora Tuleyi, którą prowadzę przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Praga-Północ, w dniu 13 kwietnia 2021 r. do sprawy cywilnej przystąpił wydział spraw wewnętrznych polskiej Prokuratury Krajowej.

Prokuratorzy z tego wydziału prowadzą postępowanie karne przeciwko sędziemu Igorowi Tuleyi oraz domagają się wyrażenia zgody przez tzw. Izbę Dyscyplinarną polskiego Sądu Najwyższego na przymusowe doprowadzenie sędziego Tuleyi do prokuratury.

Prokurator Edyta Tawrel zarzuca sędziemu Tuleyi, że podjął On polemikę z obowiązującym w Polsce porządkiem prawnym. Owa polemika polega na powoływaniu się przez sędziego Tuleyę na prawo Unii Europejskiej, polską Konstytucję oraz na orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Sąd Rejonowy dla Warszawy Praga-Północ w składzie sędzia Monika Garstka w dniu 15 kwietnia 2021 r., a więc w drugim dniu po przystąpieniu prokuratora do sprawy Igora Tuleyi, odmówił wydania orzeczenia w sprawie przywrócenia sędziego Tuleyi do orzekania.

Pani sędzia Monika Garstka przekazała sprawę do rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Warszawie z oczywistym naruszeniem przepisów polskiego Kodeksu postępowania cywilnego korzystając z trybu, który uniemożliwia zaskarżenie postanowienia sądu o przekazaniu sprawy do rozpoznania przez inny sąd.

Znamienny jest fakt, że nawet prokurator, który przystąpił do sprawy Igora Tuleyi nie miał wątpliwości, że Sąd Rejonowy dla Warszawy Praga-Północ, czyli Pani sędzia Monika Garstka, ma obowiązek wydać orzeczenie w sprawie przywrócenia sędziego Igora Tuleyi do orzekania.

Przedstawione fakty dowodzą, że wyrażenie przez sędziego polskiego i europejskiego poglądu prawnego niezgodnego z oczekiwaniem polskiej władzy wykonawczej oznacza ryzyko wszczynania przeciwko niemu postępowań dyscyplinarnych i karnych. W przypadkach sędziów Juszczyszyna i Tuleyi działania te są podejmowane w trakcie postępowania sądowego. Są to praktyki charakterystyczne dla państwa autorytarnego.

Sędzia Paweł Juszczyszyn jest pierwszym polskim sędzią, który powołując się na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE zażądał od polskiego Sejmu weryfikacji prawidłowości powołania członków Krajowej Rady Sądownictwa, organu decydującego kto może być w Polsce sędzią, w tym europejskim sędzią.

Były to pytania fundamentalne dla polskiej praworządności i systemu trójpodziału władz, i przejdą do historii walki o polską i europejską praworządność. Sędzia Juszczyszyn został zawieszony w wykonywaniu służby polskiego i europejskiego sędziego przez tzw. Izbę Dyscyplinarną polskiego Sądu Najwyższego, która obniżyła mu wynagrodzenie o 40%.

Sędzia Igor Tuleya jest pierwszym polskim sędzią, którego polska prokuratura chce siłą doprowadzić na przesłuchanie za decyzje podejmowane niezgodnie z oczekiwaniami polskiej władzy wykonawczej. Sędzia Tuleya został zawieszony w wykonywaniu służby polskiego i europejskiego sędziego przez tzw. Izbę Dyscyplinarną polskiego Sądu Najwyższego wraz z obniżeniem wynagrodzenia o 25%.

W grudniu 2017 roku sędzia Igor Tuleya nakazał prokuraturze wznowić śledztwo w sprawie okoliczności niedopuszczenia posłów opozycji do udziału w obradach polskiego Sejmu. Latem 2018 roku sędzia Tuleya zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z pytaniem prejudycjalnym, czy polskie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa są zgodne z europejskimi zasadami niezawisłości sędziowskiej.

W dniu 24 września 2019 Rzecznik generalny TSUE ocenił, że pytania prejudycjalne m.in. sędziego Tuleyi w sprawie systemu dyscyplinarnego dla sędziów w Polsce należy uznać za niedopuszczalne argumentując, że polskie sądy żywią jedynie subiektywne obawy, które nie urzeczywistniły się w postaci wszczęcia postępowań dyscyplinarnych. Na przykładzie sędziów Juszczyszyna i Tuleyi widać jak wręcz dramatycznie pomylił się w swojej opinii rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Godność sędziów Juszczyszyna i Tuleyi została podeptana publicznie. Stawa się im zarzut, że powołując się na prawo Unii Europejskiej podważają porządek prawny Rzeczypospolitej Polskiej. To wszystko w 2021 r. dzieje się na naszych oczach w kraju członkowskim Unii Europejskiej. Dzieje się to nie w Turcji, Rosji czy na Białorusi. Dzieje się to w kraju, z którego pochodzi były przewodniczący Unii Europejskiej Donald Tusk.

Dzieje się to w kraju ruchu wolnościowego Solidarność, który z Lechem Wałęsą na czele, obalił komunizm w Polsce. Dzieje się to w kraju, który szczyci się, że uchwalił 3 maja 1791 r. drugą na świecie Konstytucję.

Piszę ten list do Pani Komisarz także jako profesor prawa na Uniwersytecie Warszawskim uczący studentów, że bezprawne ustawy nie są prawem, bo prawem są rządy prawa, które muszą być w każdym z nas, w naszym DNA. Sędziowie mają obowiązek stać na straży rządów prawa, a nie bezprawnych ustaw. Tak rozumiem myśl profesora Gustava Radbrucha wyrażoną w audycji z 1945 r. „Pięć minut filozofii prawa”, który głosił, że jeżeli norma prawna w drastyczny sposób łamie podstawowe normy moralne, to nie obowiązuje. Taka norma nie dostępuje godności bycia prawem. Rządy prawa są normą moralną.

W książce „Konstytucja wolności” Friedrich August von Hayek trafnie dostrzegał, że: „[…] dziś rządy prawa myli się czasem z warunkiem zwykłej zgodności z prawem wszelkich działań władzy państwowej, lecz to nie wystarczy: gdyby bowiem prawo dawało państwu nieograniczoną władzę działania, jak mu się podoba, wszystkie jego kroki byłyby legalne, ale na pewno nie panowałyby w nim rządy prawa”.

Rządy prawa są metaprawem, czymś ponad Konstytucją, którą można zmienić lub zdezaktywować przejmując Trybunał Konstytucyjny, tak jak zdarzyło się to w Polsce.

Paweł Juszczyszyn i Igor Tuleya są przykładem sędziów, o których pisał Nelson Mandela, że „Niezależność sądownictwa jest jednym z filarów naszej demokracji i równie fundamentalne jest zobowiązanie do przestrzegania decyzji sądów, niezależnie od tego, czy są one na czyjąś korzyść, czy nie" (przemówienie na otwarcie prezydenckiej debaty budżetowej, Parlament, Kapsztad, RPA, 21 kwietnia 1998 r.).

Nelson Mandela wspominał: "Zawsze pamiętam, jak jeden z pierwszych wyroków w Sądach Konstytucyjnych dotyczył sprawy, w którą byłem zaangażowany jako prezydent kraju, a prezes Sądu Konstytucyjnego, niezależnie od tego, że kiedyś był moim prawnikiem, orzekł przeciwko mnie. Było wtedy dla mnie jasne, że Republika Południowej Afryki jest w bezpiecznych rękach, gdy ten Trybunał stoi i działa na szczycie naszej demokracji” (uroczysta kolacja z okazji oficjalnego otwarcia budynku Sądu Konstytucyjnego w Johannesburgu, RPA, 19 marca 2004).

Głęboko wierzę, że prawo czasami drzemie, ale nigdy nie umiera, a do sądu nie idzie się po wyrok, ale po sprawiedliwość.

W imieniu Pawła Juszczyszyna i Igora Tuleyi proszę Panią Komisarz o walkę Komisji Europejskiej przed Trybunałem Sprawiedliwości UE o sprawiedliwość dla obywateli Unii Europejskiej, aby ich sprawy osądzali sędziowie tacy jak Paweł Juszczyn, Igor Tuleya oraz sędziowie z Bydgoszczy tacy jak Katarzyna Błażejowska, Anetta Marciniak i Iwona Wiśniewska.

prof. dr hab. Michał Romanowski, adwokat

Radzik uważa, że to oczernia go i ma na celu poniżenie w Polsce oraz za granicą. Zarzuca też, że nie jest to zachowanie godne adwokata i profesora UW. Podkreśla, że nigdy nie żądał akt z Sądu Rejonowego w Bydgoszczy i nie żądał zawieszenia Juszczyszyna za wypowiedzenie wojny państwu.

Zarzuca, że to uderza w jego cześć i godność. Bo został pomówiony o działalność mającą na celu „szykanowanie i represjonowanie polskich sędziów”. Ponadto zarzuca, że profesor naruszył jego dobra osobiste poniżając go w oczach opinii publicznej i podważając jego kompetencje jako sędziego oraz jako rzecznika dyscyplinarnego. Radzik zaznacza, że sędzia i rzecznik dyscyplinarny winien być „traktowany z należytym szacunkiem i godnością”.

Uważa, wręcz że zachowanie Romanowskiego może być uznane za atak na jego niezawisłość sędziowską. Zarzuca jeszcze Romanowskiemu, że jego czyn ma wysoką szkodliwość społeczną i że działał z zamiarem popełnienia przestępstwa. Pełnomocnikiem Radzika w tej sprawie jest adwokat Bartosz Lewandowski związany z Ordo Iuris.

Adwokat, prof. Michał Romanowski

Adwokat, prof. Michał Romanowski, pełnomocnik sędziów Igora Tulei i Pawła Juszczyszyna. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Radzik stosuje ten sam chwyt co wobec dziennikarki Ewy Siedleckiej

List do wiceszefowej Komisji Europejskiej prof. Romanowski wysłał na początku maja 2021 roku. Opisuje w nim ostatnie naciski na sędzie, które przywróciły Juszczyszyna do orzekania. Prosi Jourovą o walkę o wolne sądy w Polsce. Radzikowi jest poświęcony w liście zaledwie mały fragment.

Jedyny błąd jaki zrobił profesor był taki, że przypisał mu żądanie akt z bydgoskiego sądu choć w rzeczywistości żądał ich drugi z rzeczników dyscyplinarnych Michał Lasota. Pisaliśmy o tym żądaniu w OKO.press:

Błąd profesora nie był zawiniony, bo taką informację uzyskał z bydgoskiego sądu, co będzie dowodził przed sądem. Ale ten błąd wykorzystał jako pretekst do oskarżenia Radzik. Co ciekawe Radzik przypisanie mu żądania akt z sądu uznaje za poniżające. Taka ocena uderza w drugiego zastępcę rzecznika dyscyplinarnego Michała Lasotę, który zażądał tych akt. Uderza też w samego Radzika, który występował o aktach w sprawach innych sędziów, o czym będzie w dalszej części tekstu.

Przemysław Radzik już raz wykorzystał podobną sytuację do oskarżenia dziennikarki „Polityki” Ewy Siedleckiej. Ona też przypisała mu przez pomyłkę działania Lasoty za co złożył przeciwko niej prywatny akt oskarżenia. Sąd sprawę jednak umorzył, od czego Radzik się odwołał - nie ma jeszcze prawomocnej decyzji sądu. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Prof. Romanowski chce procesu, ale nad działaniami Radzika

Prywatny akt oskarżenia Radzika ani nie przestraszył, ani nie zmroził prof. Michała Romanowskiego. Chce wykorzystać sytuację by jego proces zmienił się w proces nad Radzikiem i represjami jakie spadają na niezależnych sędziów.

Romanowski podkreśla, że gotów jest ponieść jakąkolwiek karę. Bo jego rolą jako adwokata jest walka ze wszystkich sił o ochronę praw człowieka i represjonowanego sędziego Juszczyszyna, który od ponad 500 dni jest odsunięty od orzekania. To kara za to, że wykonując orzeczenie TSUE Juszczyszyn chciał zbadać listy poparcia dla kandydatów do KRS, w tym dla Macieja Nawackiego, który nie miał wymaganej liczby podpisów. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Profesor zaznacza, że jest dumny, że reprezentuje Juszczyszyna i Tuleyę, a jako profesor UW uczy studentów o wartościach takich jak wolność, słuszność i bezpieczeństwo, którego gwarantem jest prawo oraz rządy prawa. Podkreśla, że jako obywatel jest przerażony pełzającym przekształcaniem Polski z demokracji w system autorytarny.

Dodaje: „Warunkiem egzystencji autorytaryzmu i totalitaryzmu zawsze było, jest i będzie uzależnienie sędziów i prokuratorów od przywilejów rozdawanych przez rządzących. W Polsce odbywa się to na naszych oczach poprzez proces błyskawicznej kariery sędziów takich jak Oskarżyciel Prywatny Przemysław Radzik, ale także jego kolegów z urzędu rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych, czyli Piotra Schaba i Michała Lasoty, na skutek ich posłuszeństwa wobec partii rządzącej”. Zaznacza, że jego walka o prawa Tulei i Juszczyszyna do wykonywania służby sędziowskiej jest też w interesie Radzika, bo trzeba pamiętać, że rewolucja zawsze „zjada własne dzieci”.

Romanowski uderza w wysokie tony i w wartości, by pokazać, że akt oskarżenia przeciwko niemu dotyczy nie tylko niezawinionego przez niego, mało znaczącego błędu. Profesor pokazuje, że w jego sprawie chodzi o prawo do głośnego mówienia o tym, co obecna władza robi z niezależnymi sądami w Polsce oraz o prawo do krytyki rzeczników dyscyplinarnych ministra Ziobry. Dlatego nie chce, by sąd umorzył tę sprawę z powodu braku podstaw do oskarżenia i braku znamion czynu zabronionego, jak w przypadku sprawy jaką Radzik wytoczył Siedleckiej.

Romanowski chce normalnego, jawnego procesu z udziałem mediów, podczas którego pokaże jakie działania wobec sędziów podejmuje Radzik. Ile dyscyplinarek im zrobił i za co.

„Niech proces w mojej sprawie pokaże czy w Polsce XXI wieku, będącej - formalnie - demokratycznym państwem prawa, członkiem Unii Europejskiej i NATO, zobowiązanej do respektowania orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, które ignoruje Prezydent RP, Premier RP, tzw. Prezes Trybunału Konstytucyjnego i neo Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego, prawo umarło czy nadal żyje. Przed takim wyborem staje skład orzekający w niniejszej sprawie [aktu oskarżenia Radzika – red.], i tak wyrok w niniejszej sprawie oceni historia” - podkreśla prof. Michał Romanowski.

Romanowski: Wywołuje się u sędziów efekt mrożący

Romanowski nie traktuje tej sprawy jako jednej z wielu. Podkreśla, że ważny jest w niej kontekst. A ten jest taki, że Pawłowi Juszczyszynowi, który próbuje wrócić do pracy nominaci ministra Ziobry próbują to utrudnić. Bo prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki nie uznaje korzystnych dla sędziego orzeczeń. Bo rzecznik dyscyplinarny żąda akt sprawy w, której sąd w Bydgoszczy przywrócił go do pracy w ramach zabezpieczenia. Bo tych akt żąda Prokuratura Krajowa. Co może oznaczać, że co najmniej wywołują efekt mrożący u tych sędziów lub rozważają zarzuty dyscyplinarne, a nawet karne. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Prof. Romanowski uważa, że prawo to kontekst. „Sformułowany przeze mnie list do Pani komisarz Věry Jourovej jest fundamentalny w sprawie sędziego Pawła Juszczyszyna, ponieważ zażądanie akt postępowania - tuż po wydaniu przez Sąd Rejonowy w Bydgoszczy - przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych, oceniłem jako zagrożenie dla prawa sędziego Juszczyszyna do sprawiedliwego procesu przez wywołanie efektu mrożącego na sędziów, którzy orzekli w jego sprawie i, którzy będą orzekać w jego sprawie. To jest m. in. kontekst, który nie może być pominięty” - zaznacza prof. Romanowski.

Przekonuje, że tak naprawdę nie ma znaczenia kto żądał personalnie tych akt - czy Lasota, czy Radzik. Znaczenie ma to, że żądał ich zastępca rzecznika dyscyplinarnego i to jeszcze przed napisaniem uzasadnienia do orzeczenia przez bydgoski sąd.

Zaś akt oskarżenia odbiera jako próbę uciszenia go jak adwokata i pełnomocnika Juszczyszyna oraz Tulei. „Przekształcanie państwa demokratycznego w autorytarne odbywa się pełzająco, a wywieranie efektu mrożącego na sędziach i adwokatach jest kluczowym narzędziem osiągnięcia efektu końcowego w postaci wykształcenia się systemu autorytarnego w ramach fasady (wydmuszki instytucji demokratycznych, w tym władzy sądowniczej)” – przekonuje prof. Romanowski.

Trzej męzczyźni w garniturach

Trio ścigające niezależnych sędziów. Od lewej stoją: główny rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab, dalej dwaj jego zastępcy Michał Lasota (w środku) i Przemysław Radzik. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak awansowali Radzik, Schab, Lasota

Dlatego podczas procesu z Radzikiem adwokat Michał Romanowski będzie chciał przekonać sąd, że to nie on jest głównym bohaterem tej sprawy. Tylko Przemysław Radzik, który wraz z Piotrem Schabem i Michałem Lasotą mają już sławę ścigających niezależnych sędziów, znanych z obrony wolnych sądów. I wszyscy robią to w imieniu państwowego organu jakim rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych.

Romanowski: „Chciałoby się rzec Trzech w Jednym, Trójca - choć raczej nie święta. Z prawnego punktu widzenia działania Piotra Schaba, Przemysława Radzika i Michała Lasoty są działaniami jednej instytucji rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych, bez względu na to, kto je podejmuje”.

Opublikowaliśmy w OKO.press długą listę ściganych przez nich sędziów:

Prof. Romanowski przypomina, że ich kariery przyśpieszyły po pójściu na współpracę z resortem ministra Ziobry. Sędzia Piotr Schab jest dziś prezesem największego sądu w Polsce, czyli Sądu Okręgowego w Warszawie. Został też sędzią Sądu Apelacyjnego w Warszawie, podobnie jak Przemysław Radzik. Zresztą Radzik jest również zastępcą Schaba jako prezesa. Awansowała też jego żona z funkcji radcy prawnego dostała od nowej KRS nominację aż do NSA. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Awansował też Michał Lasota, choć może nie tak wysoko jak Radzik. On jest „na razie” sędzią Sądu Okręgowego w Elblągu i „jedynie” prezesem Sądu Rejonowego w Nowym Mieście Lubawskim. Może dlatego, że ostatnio był mało aktywny w ściganiu sędziów. Przypomniał o sobie dopiero niedawno. Może dlatego, że jego żona stara się o awans aż do Sądu Najwyższego. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Romanowski przypomina: Radzik też żądał od sądu akt

Prof. Romanowski przekonuje, że nie mógł zniesławić Radzika, bo reprezentuje on organ, który faktycznie żądał akt sądu w Bydgoszczy. Zresztą wcześniej ws. Juszczyszyna podejmował on czynności zamiennie z Michałem Lasotą. To Radzik występował w lutym 2020 roku w nielegalnej Izbie Dyscyplinarnej domagając się zawieszenia Pawła Juszczyszyna.

I to on wypowiedział wtedy mocne słowa nie tylko pod adresem Juszczyszyna, ale też innych niezależnych sędziów. Radzik mówił wtedy m.in., że sędzia wypowiedział wojnę „własnemu Państwu”. Prosił Izbę o wydanie prewencyjnej decyzji wobec niego, po to, by odstraszyć innych sędziów. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Dlatego prof. Romanowski nie wycofuje się ze swoich słów w liście do Jourovej. Tym bardziej, że „Mechanizmy działania osób piastujących funkcje rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych i jego zastępców są ocenianie bardzo krytyczne przez opinię publiczną. Postrzega się je jako kluczowy instrument wywierania efektu mrożącego na środowisko sędziowskie”.

Prof. Romanowski przypomina jeszcze, że jest potwierdzone, że Radzik żądał z sądu akt w podobnych sprawach. To też było odbierane jako co najmniej wywieranie presji na sąd. Pisaliśmy w OKO.press, że żądał informacji z akt z poznańskiego sądu ws. adwokata Romana Giertycha i to przed wydaniem przez ten sąd orzeczenia:

Pisaliśmy też w OKO.press, że Radzik żądał informacji z akt precedensowej sprawy z Sądu Apelacyjnego w Krakowie, który orzekł, że nielegalna Izba Dyscyplinarna nie mogła zawiesić sędzi Beaty Morawiec:

Profesor Romanowski zauważa, że można wyciągnąć z tego wniosek, że podejmując takie działania Radzik „Sam się zniesławia i sam swoim postępowaniem naraża się na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego. Takie przypadki są znane w życiu i obrazuje je powiedzenie »Sam sobie dajesz świadectwo«. Prawnicy rzymscy powiadali »Volenti non fit iniuria«, czyli »Chcącemu nie dzieje się krzywda«.

Jeżeli ktokolwiek zniesławia, poniża czy naraża się na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego, to jeżeli uznać, że żądanie akt w trakcie postępowania w przypadkach takich jak sędzia Juszczyszyn i przypadkach innych sędziów wskazanych w niniejszej odpowiedzi na akt oskarżenia jest czynem zniesławiającym, poniżającym, narażającym na utratę postępowania, to czynu takiego dokonują osoby piastujące funkcje rzecznika i zastępców rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych”.

Nawacki żądał dyscyplinarki dla Romanowskiego

Akt oskarżenia złożony przez Przemysława Radzika to już drugie uderzenie w pełnomocnika sędziów Tulei i Juszczyszyna. W marcu 2021 roku prezes olsztyńskiego sądu Maciej Nawacki zapowiadał, że złoży na prof. Michała Romanowskiego zawiadomienie do Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie i do władz UW. Nie spodobały mu się słowa profesora, że „Prezes Nawacki, podobnie jak prezes Schab [prezes Sądu Okręgowego w Warszawie - red.], stawia się ponad prawem odmawiając respektowania orzeczeń TSUE i SN oraz warszawskiego Sądu Apelacyjnego”.

Romanowski mówił to w kontekście blokowania powrotu do orzekania sędziów Tulei i Juszczyszyna. I wtedy tak skomentował domaganie się przez Nawackiego kary dla niego: „To jest próba wywarcia na mnie efektu mrożącego. Ale ja nadal będę mówił to, co uważam o Macieju Nawackim”. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Pełny tekst oświadczenia prof. Romanowskiego i jego odpowiedź na akt oskarżenia znajduje się na stronie jego Kancelarii: Pełny tekst oświadczenia i odpowiedź na akt oskarżenia znajduje się na stronie Kancelarii prof. Romanowskiego: Pełny tekst oświadczenia i odpowiedź na akt oskarżenia znajduje się na stronie Kancelarii prof. Romanowskiego: http://romanowski.eu/praworzadnosc/oswiadczenie-prof-michala-romanowskiego-i-jego-odpowiedz-na-akt-oskarzenia/

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze