0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Gdyby tak było, grunty sędzia Waldemar Żurek z Krakowa — były rzecznik prasowy KRS — mógłby sprzedać z wielokrotnym przebiciem. Tyle że informacje o planowanym przebiegu autostrad są niejawne. Jak ustaliło OKO.press i Onet, sędzia Mazur doradzał więc kontakt z Głównym Geodetą Kraju.

Sędziowie Arkadiusz Cichocki i Tomasz Szmydt w przeszłości tkwili głęboko wewnątrz środowiska sędziów tzw. dobrej zmiany skupionego wokół wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka.

Po kilku latach zdecydowali się wskazać nieprawidłowości, do jakich dochodziło wtedy w Ministerstwie Sprawiedliwości w ramach afery hejterskiej.

Teraz ujawniają, że 21 sierpnia 2018 roku w Warszawie ówczesny szef KRS Leszek Mazur dawał im wskazówki, jak można „zająć się” sędzią Waldemarem Żurkiem, krytykiem przeprowadzanej przez PiS reformy sądownictwa.

„W środowisku tzw. sędziów dobrej zmiany, wyraźnie czuło się wrogość wobec sędziego Żurka” – mówi Onetowi sędzia Arkadiusz Cichocki, były prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach, powołany na to stanowisko faksem przez ministra Zbigniewa Ziobrę. Choć w przeszłości wspierał wdrażane przez rząd Zjednoczonej Prawicy zmian w sądownictwie, teraz postanowił ujawnić nadużycia, jakich mogli dopuszczać się przedstawiciele władzy.

Przeczytaj także:

„Sędzia Żurek nigdy nie ukrywał krytycznej oceny wprowadzanych przez rządzących zmian. Był także rzecznikiem prasowym poprzedniej, odwołanej przed końcem kadencji Krajowej Rady Sądownictwa, ostatniej Rady, do której legalności żaden organ, ani polski, ani europejski nie miał wątpliwości. Z tym go kojarzono, więc uznawany był za naszego przeciwnika” - dodaje Cichocki.

Drugi z rozmówców OKO.press i Onetu, sędzia Tomasz Szmydt, potwierdza. „Wśród sędziów skupionych wokół tzw. dobrej zmiany panowała atmosfera oblężonej twierdzy. Wrogiem był każdy, kto nie był z nami. A jeśli do tego jeszcze nas krytykował, to stawał się od razu celem ataków. Na pewno takim celem był sędzia Żurek” – podkreśla Szmydt.

W ubiegłym tygodniu w trzech tekstach ujawniliśmy jak uderzano w sędziów, którzy narazili się władzy. Pokazaliśmy też o czym rozmawiali sędziowie skupieni wokół byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, na grupie dyskusyjnej Antykasta. Ujawniliśmy, że zastępca głównego rzecznika dyscyplinarnego dla sędziów Przemysław Radzik miał zamówić u Małej Emi, czyli internetowej hejterki, która później ujawniła aferę hejterską, "anonimowy" donos na sędziego Żurka.

Radzik napisał do Emilii po tym, jak Żurek niekorzystnie wyraził się w sieci na temat członka nowej KRS Macieja Nawackiego. Także Emilia w sieci pisała do Żurka m.in. "won z Polski, gnido". Za rządów obecnej władzy sędzia Żurek ma blisko 20 postępowań wyjaśniających i dyscyplinarnych. Jego oświadczenie majątkowe kontrolowało CBA, a służby nachodziły jego żonę i rodziców. Mogą mu też grozić zarzuty karne w dwóch postępowaniach prowadzonych przez Prokuraturę Krajową.

W kolejnych dniach ujawnimy dalsze szczegóły dotyczące grupy sędziów skupionych wokół Łukasza Piebiaka.

Były szef KRS wskazuje jak uderzyć w Żurka

„21 sierpnia 2018 roku razem z sędzią Szmydtem umówiliśmy się na spotkanie z sędzią Leszkiem Mazurem, ówcześnie przewodniczącym nowej KRS” - mówi nam sędzia Cichocki. „Doszło do niego w jednej z warszawskich restauracji, spotkanie trwało około trzech godzin. Podczas rozmowy poruszaliśmy tematy, jakimi mógłby się zająć zespół dyscyplinarny w ministerstwie sprawiedliwości, którego utworzenie było planowane. I gdy mowa była o tym, jakimi sprawami mógłby się ten zespół zająć, sędzia Mazur zasugerował, że powinniśmy zainteresować się tematyką nieruchomości sędziego Żurka” - opowiada OKO.press i Onetowi Cichocki.

„Sędzia Mazur dał do zrozumienia, że te działki mogły być kupione w celu spekulacji gruntami, gdyby na terenie tych nieruchomości w przyszłości miały przebiegać drogi publiczne, w tym autostrady. Gdyby sędzia Żurek wiedział o tym z wyprzedzeniem, to być może udałoby się potwierdzić jakieś nieprawidłowości. A to dlatego, że informacje o planowanym przebiegu dróg publicznych, w tym autostrad są do pewnego etapu niejawne. Są prawnie chronioną tajemnicą, dlatego sugerował kontakt z Głównym Geodetą Kraju, który ma pełną wiedzę na ten temat" – podkreśla Cichocki.

Sędzia Szmydt dodaje, że faktycznie rozmowa o działkach sędziego Żurka zajęła część blisko trzygodzinnego spotkania z sędzią Mazurem. „Mnie ta tematyka średnio interesowała, ale wyczuwało się w kręgach dobrej zmiany, że panuje powszechna atmosfera szukania haków na każdego, kto wtedy był przeciwko nam. To i działki się do tego nadały, choć w tym przypadku sytuacja nie miała, o ile wiem, dalszego ciągu” - wskazuje OKO.press i Onetowi Szmydt.

Leszek Mazur stoi na tle logo KRS
Były szef nowej KRS Leszek Mazur. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl.

Leszek Mazur: Spotkanie było. Nie widzę w nim niczego nieetycznego

„Potwierdzam, takie spotkanie się odbyło” - mówi Onetowi sędzia Mazur. „Potwierdzam także, że rozmawialiśmy m.in. na temat nieruchomości sędziego Żurka. Nie po to, żeby od razu go za coś ścigać, ale po to, by rozwiązać pewną zagadkę, jaka wiązała się z tymi nieruchomościami. Było tych działek kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt w różnych miejscach kraju. Dlatego zastanawiając się nad sposobami rozwikłania celu kupowania tych działek rozmawiałem z sędziami Cichockim i Szmydtem o scenariuszu, że nieruchomości te mogły być kupowane w miejscach, gdzie w przyszłości mogłyby powstać drogi publiczne, w tym autostrady. Sprawdzić to można byłoby u Głównego Geodety Kraju” - podkreśla sędzia Mazur.

Tyle że informacje o planowanym przebiegu dróg publicznych są do pewnego etapu niejawne. Czy więc sędzia Mazur sugerował, by główny geodeta podał sędziom te informacje "poza protokołem", w sposób pozaprawny?

„Ja nigdy nie sugerowałem nikomu, w tym sędziom Cichockiemu i Szmydtowi, by po te informacje sięgnęli w jakiś nieformalny, pozaprawny sposób. Nigdy nikomu nie daję tego rodzaju rad. A rozmowa miała charakter ściśle prywatny. Sędziowie Szmydt i Cichocki nie zgłaszali tej kwestii jako takiej, którą badają, to były luźne rozważania. Po prostu gdyby było prowadzone jakieś postępowanie w tej sprawie, to można by się oficjalnie do Głównego Geodety zwrócić po takie informacje. Co mógłby podać, to zapewne by podał. Czego nie mógłby, na pewno by nie ujawnił” - zaznacza Leszek Mazur.

„Ja nie wyrażałem żadnych wiążących poglądów, po prostu głośno myślałem nad rozwiązaniem zagadki, jaką były te działki sędziego Żurka, i która nawet bardziej interesowała mnie, niż moich rozmówców. To ja się podzieliłem pewnym spostrzeżeniem. Wydaje mi się, że to ja tę kwestię poruszyłem, a nie moi rozmówcy. Owszem, można kupować ziemię jako lokatę kapitału, ale to choćby w Sopocie, czy pod Warszawą. Ale nie w całkowicie, że tak powiem, anonimowych miejscach kraju" – ocenia były szef nowej KRS Leszek Mazur.

Dodaje: „Mogę stanowczo stwierdzić, że nie było w tej rozmowie niczego nieetycznego. Co więcej, gdybym ja po czterech latach w KRS kupił nagle 10 czy więcej działek kilkaset kilometrów od mojego domu, a pani redaktor zapytałaby, po co mi one, to próbowałbym odpowiedzieć najlepiej jak potrafię. Przecież ja się spowiadałem z kwoty około 80 tys. zł, bo była sprawa tego, że nie wpisałem ich do oświadczenia majątkowego i stało się to kwestią zainteresowania rzecznika dyscyplinarnego. I ja wtedy tłumaczyłem tę sprawę, jak potrafiłem, zgodnie z moją wiedzą” - kwituje były szef KRS.

Sędzia Żurek: nie mam nic do ukrycia, ale nie pozwolę, by mnie hejtowano za to, że uczciwie zarabiam na życie

„Rzeczą z samej natury skandaliczną jest to, że sędziowie tzw. dobrozmianowi całkowicie uzależnieni od politycznych awansów, spotykają się jak w jakiejś zorganizowanej grupie, by znaleźć haki na kogoś” - komentuje Waldemar Żurek. Jak mówi OKO.press i Onetowi "to metody gangsterskie".

„To jest obrzydliwe. Ja każdego roku składam oświadczenie majątkowe. Ono jest badane przez stosowne organy, a w moim przypadku dodatkowo 16-miesięczną »trałową« kontrolę przeprowadziło CBA. Z koncepcją: »znaleźć cokolwiek na Żurka«. Nie wykryli żadnych nieprawidłowości, choć bezprawnie sięgali dalej niż zakres kontroli” – mówi nam Żurek.

Sędzia w kupowaniu działek jako lokaty kapitału nie widzi niczego niestosownego. „Od zawsze uważałem, że inwestowanie w nieruchomości jest przejrzyste i bezpieczne. Nie grałem na giełdzie tak jak jeden minister sprawiedliwości, który mówił, że tak dorobił się swojego majątku [chodzi o Zbigniewa Ziobrę - red.]. Przyznam, że kupowałem działki, które były tanie, więc wszystkie moje działki są pewnie mniej warte niż jedno mieszkanie dobrozmianowego sędziego w dużym mieście” – zaznacza sędzia Żurek.

„Co do omawiania przez sędziów Mazura, Cichockiego i Szmydta tematu moich nieruchomości, to powiem jedno. Na tym przykładzie widać, że sędziowie dobrozmianowi zaczynali bawić się w planowanie tego, jak trałować swoich domniemanych wrogów, których jedyną winą było to, że stanęli w obronie wartości” - podkreśla sędzia Żurek.

I jeszcze jedna wypowiedź Żurka: „To naprawdę myślenie gangsterskie. Jak sędzia Mazur miał jakieś wątpliwości co do moich oświadczeń majątkowych, to mógł zainicjować procedury kontrolne. Od tego są odpowiednie służby. A nie knuć na ten temat podczas prywatnego spotkania. Działała tu klasyczna sowiecka metoda: »Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf«. To pokazuje całkowitą degrengoladę tych, którzy doszli do wysokich stanowisk w sądownictwie wyłącznie dzięki dziś rządzącym politykom. Ta rozmowa pokazuje też mentalność »poszukiwacza haków«, która nijak nie przystaje do sędziego Rzeczpospolitej Polskiej”.

Leszek Mazur kandydował też na II kadencję nowej KRS. Ale klub PiS w Sejmie nie dał mu poparcia.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze