0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Mateusz Skwarczek / Agencja GazetaMateusz Skwarczek / ...

"W procesie wytoczonym Kościołowi próbuje się dowieść, że nie ma w nim ludzi prawych, a wiara jest jedynie hipokryzją. Dąży się do zdyskredytowania Boga i obrzydzenia całego Kościoła" – grzmi abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w oświadczeniu wydanym "w sprawie aktów nienawiści wobec katolików w Polsce".

Oświadczenie KEP opublikował w poniedziałek 17 czerwca 2019, dwa dni po wizycie abp. Charlesa Scicluny, sekretarza pomocniczego Kongregacji Nauki Wiary. Jego wizyta wywołała lekkie zdenerwowanie polskiego episkopatu. Narosło bowiem oczekiwanie, że podczas swojej wizyty Scicluna zapowie wyciągnięcie przez Watykan konsekwencji wobec biskupów tuszujących przypadki przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych.

Przeczytaj także:

Nic takiego jednak się nie stało (jak zresztą przewidywaliśmy wcześniej na łamach OKO.press). Biskupi odetchnęli, a przewodniczący KEP postanowił pójść o krok dalej – narzucić narrację, że to Kościół stał się w Polsce ofiarą.

Tęczowa Maryja i husyci

Gądecki wylicza przypadki ataków na Kościół z przeszłości z różnych stron świata. "Gdy pokazano mi zdjęcie z Brukseli, na którym widniał wizerunek Serca Jezusowego i Serca Maryi zawieszone na drzwiach toalety, pomyślałem sobie: »Na szczęście to barbarzyństwo jeszcze do nas nie dotarło«". Arcybiskup stwierdza z przykrością, że się pomylił.

Najpierw mówi o "profanacji jasnogórskiego wizerunku Najświętszej Maryi Panny". Arcybiskup porównuje wlepki z Matką Boską z tęczową aureolą do... "profanacji dokonanej przez husytów podczas napadu na klasztor [jasnogórski] w 1430 roku".

Dalej Gądecki uderza w parady równości.

Oczywiście "parada równości" nie przechodzi hierarsze przez gardło, w oświadczeniu nazywa je "tzw. marszami środowisk gejów, lesbijek, biseksualistów i transseksualistów". Zdaniem przewodniczącego KEP dochodzi na nich do aktów profanacji i bluźnierstwa.

"Stają się one miejscem obscenicznych prezentacji oraz sposobnością do okazywania pogardy wobec chrześcijaństwa, w tym także do parodiowania liturgii eucharystii, oraz do nawoływania do nienawiści w stosunku Kościoła i osób duchownych" – pisze Gądecki.

Biskupowi chodzi zapewne o ekumeniczne nabożeństwo odprawione przez Szymona Niemca w namiocie Miasteczka Równości przed warszawską paradą 8 czerwca. Prawicowe media i episkopat przeraził także plakat z waginą w koronie z parady równości w Gdańsku pod koniec maja. Dopatrywali się w nim naśmiewania się z monstrancji.

Te kłamliwe media...

Przewodniczący KEP skrytykował to, w jaki sposób media przedstawiają przypadki przestępstw seksualnych w Kościele.

"Jak w odpowiedzialny sposób relacjonować kwestię nadużyć seksualnych wśród duchownych i w innych grupach społecznych,

aby nie kreować fałszywego, jednostronnego wizerunku Kościoła i nie prowokować kolejnych aktów słownej i fizycznej przemocy oraz aktów profanacji".

Wynika z tego, że zdaniem Gądeckiego to nagłaśnianie w mediach przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci przez księży prowadzi do ataków na Kościół. To tak, jakby szef sklepu mięsnego żalił się, że klienci są wkurzeni na jego firmę, bo media opisały, że sprzedaje przeterminowane wędliny (a sprzedaje).

A chodzi nie o pojedyncze przypadki, ale o cały system tuszowania i ukrywania przypadków przestępstw seksualnych. Pod tymi pojęciami kryje się bardzo wiele różnych działań biskupów, od przenoszenia księdza, który dopuścił się molestowania z parafii na parafię (mimo tego, że biskup wiedział o molestowaniu), przez nakłanianie rodzin ofiar do wycofywania zeznań, które składali na policji, po dopuszczanie karanych księży do prowadzenia katechezy i rekolekcji dla dzieci.

Ksiądz prof. Andrzej Kobyliński, który od wielu lat zajmuje się problemem pedofilii w Kościele, w wywiadzie dla OKO.press podał jeszcze inną definicję tuszowania.

Biskupi od 18 maja 2001 roku mają obowiązek przesyłania do Watykanu informacji o przynajmniej prawdopodobnych przypadkach molestowania małoletnich przez księży. Według Kobylińskiego za tuszowanie należy zatem uznać nieprzesyłanie przez biskupów takich informacji do Watykanu po tej dacie.

Wszystkiemu winna rozwiązłość

Przewodniczący KEP między słowami krytykuje także edukację seksualną dzieci (zresztą przedstawiciele episkopatu już kilkukrotnie krytykowali wprowadzanie jej do szkół, np. tutaj i tutaj).

Arcybiskup Gądecki pisze tak: "Lekarstwem na przestępstwa seksualne jest zachowanie VI przykazania Dekalogu. Komu zatem jest bliski los ofiar różnych nadużyć seksualnych, powinien — w ramach holistycznego podejścia — zaangażować się w promowanie kultury czystości".

Czyli zdaniem hierarchy za molestowanie i gwałcenie dzieci przez księży odpowiada seksualna rozwiązłość społeczeństwa. To także nie jest nowy argument Gądeckiego. Na konferencji KEP w marcu 2019 Gądecki mówił: "Tworzy się programy seksualizacji dzieci, aby jak najwięcej zarobić na środkach antykoncepcyjnych i puścić w ruch życie seksualne (...). To jest prostackie wytłumaczenie, ale z jednej strony jest ogromny przemysł, który pompuje stronę seksualną, a z drugiej strony od razu pałką w głowę tych, którzy się poddają temu przestępstwu".

Polska = Kościół

Arcybiskup podsumowuje, że "próba zohydzenia chrześcijaństwa i Kościoła — tak nierozerwalnie związanego w dziejach z Polską i polskością — ma na celu nie tylko osłabienie jego pozycji w społeczeństwie, ale także osłabienie ducha narodu".

To wypisz wymaluj wizja Polski nakreślona przez Jarosława Kaczyńskiego w maju. "Kto podnosi rękę na Kościół, chce go zniszczyć, ten podnosi rękę na Polskę. Kościoła trzeba bronić, to obowiązek patriotyczny".

Czyli Kościół katolicki to Polska, Polska to Kościół katolicki.

Przewodniczący KEP razem z wszystkimi biskupami wzywa na końcu oświadczenia do "publicznego przebłagania Boga za popełnione świętokradztwa".

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze