Zacznijmy od wypowiedzi ministra zdrowia Łukasz Szumowskiego w trzy kolejne poniedziałki 16, 23 i 30 marca i tego, jak się mają do rzeczywistości. Potem wysuniemy 6 hipotez, dlaczego mówi to, co mówi. Wtorkowe (31 marca) wydarzenia – ogłoszenie kolejnych restrykcji łącznie z uziemieniem w domu młodzieży i pomysł na wybory korespondencyjne (czytaj „Przewrót majowy„) – dopełniają nasze przypuszczenia. Ale najpierw fakty.
Poniedziałek 30 marca: „Dojdziemy do kilku tysięcy pacjentów”
„Jestem przekonany, że na koniec tygodnia dojdziemy niestety do kilku tysięcy pacjentów, którzy mają potwierdzony wynik koronawirusa” – powiedział 30 marca 2020 minister zdrowia Łukasz Szumowski (więcej o jego konferencji tutaj). Dodał, że „czeka nas gwałtowny wzrost zachorowań”. Mówił tym razem o liczbie pacjentów, a nie zakażonych.
Według najświeższej informacji z poniedziałku 31 marca, osób hospitalizowanych jest 1924. Dopiero 4-5 kwietnia sprawdzimy trafność tej prognozy ministra. Możemy za to ocenić przewidywania Szumowskiego z dwóch poprzednich poniedziałków.
Poniedziałek 23 marca. „Dobrych parę tysięcy przypadków”
W poniedziałek 23 marca radio RMF FM zapytało ministra, czy mniejsza niż oczekiwana liczba zachorowań nie jest dobrym znakiem. Odpowiedział:
Różnica na poziomie 100-200 przypadków cieszy, ale nie można z tego wyciągać daleko idących wniosków, że coś się poprawia. Nadal uważam, że na koniec tego tygodnia możemy mieć dobrych parę tysięcy przypadków zakażenia.
raczej fałsz. Prognoza "dobrych paru tysięcy" zakażeń się nie potwierdziła. W niedzielę 29 marca wieczorem było ich 1862
„Nie czuję powiewu optymizmu” – dodał. Gdy mówił te słowa, liczba zakażonych wynosiła 634 osoby.
„Dobre parę tysięcy” to nie mniej niż 5-6 tys.
Pytanie, ile to „kilka dni”. Pięć? W piątek zakażonych było 1389. Ale przyjmijmy najkorzystniej dla zdolności prognostycznych ministra, że „kilka” to siedem. W niedzielę 29 marca wieczorem przypadków było 1862. Czyli trzy razy mniej niż przewidywał Szumowski.
Poniedziałek, 16 marca: „1500, a nawet 2 tysiące”
Sprawdzić możemy też wartość prognozy Szumowskiego wypowiedzianej w TVN24 wieczorem 16 marca 2020. Liczba przypadków wynosiła wtedy 177.
Muszę założyć, że będziemy mieli scenariusz pesymistyczny. Statystyki zakażonych znacznie wzrosną. Za kilka dni liczby te sięgną 1500, a nawet dwóch tysięcy zakażonych. Niestety, takie są parametry tej epidemii
raczej fałsz. W niedzielę 22 marca liczba zakażonych wyniosła 634, czyli 2,5-3 razy mniej niż przewidywał minister
W niedzielę 23 marca wieczorem wykrytych przypadków zakażenia było 634. To 2,8 raza mniej niż 1750. Minister myli się w swoich prognozach konsekwentnie trzy razy lub nieco mniej.
Szumowski spodziewa się włoskiego scenariusza
16 marca Szumowski dodał, że rząd przygotowuje się na scenariusze obserwowane w innych krajach. „Ze szczytem epidemii będziemy walczyć za dwa lub trzy tygodnie”. Czyli na przełomie marca i kwietnia lub w pierwszym tygodniu kwietnia.
Wiele wskazuje na to, że także ta prognoza się nie potwierdzi, że rozwój epidemii postępuje wolniej niż zapowiada minister, ale za to dochodzenie do szczytu zakażeń potrwa dłużej.
„Nie mogę zapewnić, że scenariusz włoski się nie powtórzy” – mówił w Gazeta.pl minister. Nie pierwszy raz odwoływał się do Włoch. Może tutaj tkwi źródło nadmiernego – jak na razie – pesymizmu ministra?
Włochy to najgorszy możliwy układ odniesienia:
- zakażonych od początku epidemii jest (1 kwietnia, godz. 16:00) 105 792 osób (drugie miejsce po USA);
- 12 428 osób, czyli aż 11,8 proc. z nich zmarło (szokująco wysoki wskaźnik);
- a kolejne 4 023 jest w stanie ciężkim lub krytycznym.
Podobnie źle jest tylko w Hiszpanii, gdzie liczba zakażeń sięga 102,1 tys. a śmierci – 9 tys. Na milion mieszkańców zakażonych w Hiszpanii jest nawet więcej niż we Włoszech (2052 do 1750), a zgonów niewiele mniej (181 do 206). W Polsce – na milion – zakażeń mamy ponad 30 razy mniej (62), a śmierci ponad 200 razy mniej (0,9 na milion).
Porównanie ośmiu krajów
Nawet jeżeli Szumowski myli się w krótkiej perspektywie, może mieć rację w dłuższej. Aby to sprawdzić użyjemy wykresu, który stosujemy w OKO.press regularnie do analizy pandemii.
Porównujemy liczbę wykrytych zakażeń koronawirusem w siedmiu europejskich krajach i w USA, gdzie znajduje się teraz centrum pandemii. Sumę wykrytych zakażeń w każdym kraju zaczynamy liczyć od dnia, gdy ich liczba przekroczyła 100 (podobnie robi portal Our World in Data naukowców z Uniwersytetu Oksford). Oczywiście nastąpiło to w różnych momentach. W Polsce – dopiero 14 marca, we Włoszech już 23 lutego, najwcześniej w Europie.
Zobacz, kiedy dokładnie w każdym kraju
- We Włoszech – 23 lutego (157), już po 9 dniach od wykrycia pierwszego zakażonego;
- we Francji – 29 lutego (100);
- w Niemczech – 1 marca (130);
- w Hiszpanii – 2 marca (120);
- w USA – 2 marca (100);
- w Wielkiej Brytanii – 5 marca (116);
- w Austrii – 8 marca (104).
- w Polsce – 14 marca (104), po 10 dniach od pierwszego przypadku.
Szumowski jak Wernyhora, dlaczego? Sześć hipotez
Stwierdziwszy, że minister Szumowski myli się w prognozach, nie chcemy powiedzieć, że jest po prostu niekompetentny, choć prawdopodobnie nie powinien – jako głowa polskiej medycyny – narażać się na takie pomyłki. Pesymizm Szumowskiego można wyjaśniać na kilka sposobów, w dodatku prawdziwych może być kilka z nich.
1. Chce zmobilizować służby medyczne?
Może minister zdaje sobie sprawę ze stanu opieki zdrowotnej, którą do reszty osłabiła „dobra zmiana”, rozwijająca politykę kontraktów (lekarze i pielęgniarki pracują w wielu miejscach) i wyjazdy personelu za granicę. Minister podał w poniedziałek 30 marca, że szpitale zakaźne i jednoimienne mają:
- 10 tys. łóżek (z czego na razie zajętych jest 1300; to dziwne, bo wg poniedziałkowych danych osób hospitalizowanych jest 1900);
- 1200 respiratorów (50 zajętych).
Niepokój ministra o bazę medyczną jest o tyle uzasadniony, że liczba aktualnie chorych osób „w stanie ciężkim lub krytycznym” w krajach mocno dotkniętych epidemią jest znacząco wyższa niż liczba respiratorów w Polsce:
- w Niemczech choruje 56 tys. z tego ciężko lub krytycznie 2675 osób;
- we Włoszech 77 tys. i 4023;
- w Hiszpanii 70 tys. i 5872.
Niemcy, gdzie opieka zdrowotna zdaje egzamin, czego wyrazem jest mała liczba śmierci (775 na 71 808 zakażonych, czyli 1,1 proc.) dysponują 25 tys. (plus 10 tys. „w drodze”) respiratorów.
2. Chce przestraszyć obywateli, by przestrzegali zakazów
„Nie mogę zapewnić, że scenariusz włoski się nie powtórzy. To zależy od naszego zachowania” – powtarza minister Szumowski. Dodaje, że nikt nie ma pojęcia, kiedy w Polsce może dojść do apogeum zachorowań. „Patrząc na wykresy, to są tygodnie, ale wszystko zależy od nas”.
Ta hipoteza nabrała aktualności po wtorkowej konferencji, gdy premier Morawiecki i minister Szumowski zapowiedzieli zaostrzenie rygorów stanu epidemii, w tym najbardziej kontrowersyjny zakaz wychodzenia na dwór przez młodzież bez „opieki dorosłych”.
Podgrzewanie lęku przed pandemią – wraz z zaangażowaniem policji i wojska – ma skłonić Polki i Polaków do rygorystycznego przestrzegania zakazów i ograniczeń w kontaktach społecznych. I ograniczyć skalę zakażeń.
3. Po prostu wierzy w czarny scenariusz
Minister Szumowski chętnie bierze na siebie rolę przewodnika i przywódcy operacji „koronawirus”. Jego aktywność medialna jest imponująca. Stąd może płynąć szafowanie liczbami, co ma podkreślać jego kompetencje (w rzeczywistości raczej je podważa).
Jest też wysoce prawdopodobne, że Szumowski, podobnie jak wielu ekspertów niezależnych od władz, jest przekonany, że w Polsce musi być równie źle jak we Włoszech. Prof. Tomasz Lipniacki ostrzegał w „Wyborczej”, że przebieg pandemii u nas będzie gorszy niż w Chinach, bo środki zapobiegawcze są słabsze i „będziemy podążali podobną trajektorią jak Włosi”.
Niewykluczone zresztą, że Szumowskiemu w jakiś sposób odpowiada rola „Wernyhory”, zgodnie z romantyczną legendą zwiastuna nadciągających nieszczęść i trudności.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że te ponure przewidywania się nie sprawdzą. Ale każdy, kto umie liczyć, musi stwierdzić, że na razie się nie sprawdzają.
4. Chce zapewnić sobie dobrą ocenę działań rządu (i własnych)
Czarne scenariusze mają jeszcze jedna zaletę dla obozu rządzącego i samego ministra jako szefa narodowej obrony przed koronawirusem. Gdy przedstawimy skrajnie pesymistyczną wersję przyszłości,
może być co najwyżej tak źle jak zapowiadamy, a prawdopodobne, że będzie lepiej.
Będzie to wtedy można przedstawić jako narodowy / rządowy / osobisty sukces. Strategia straszenia daje nadzieję, że obywatele będą zaskoczeni pozytywnie i docenią wysiłki rządu.
Minister może też bać się kompromitacji, gdyby okazał się nadmiernym optymistą.
5. Wie więcej niż my?
To najbardziej pesymistyczna hipoteza.
Może minister zna ciemną liczbę zakażeń, jakiej testy nie wyłapują?
Ale w gazeta.pl mówił z pełnym przekonaniem, że przypadków niewykrytych jest w Polsce relatywnie mało. Podał dwa argumenty: względnie małą liczbę ofiar śmiertelnych i dużą liczbę testów, które trzeba wykonać, by wykryć jeden przypadek.
OKO.press analizowało ten drugi wskaźnik, stwierdzając, że w Polsce trzeba wykonać znacznie więcej testów, by wykryć jeden przypadek zakażenia: aż 22,3 testy (wg najświeższych danych z wtorku 1 kwietnia). W krajach najmocniej dotkniętych, jak Hiszpania, wystarczą 2 testy (!), we Włoszech – 4,4. Może to oznaczać, że intensywność epidemii w Polsce jest faktycznie stosunkowo mała, bo trudno wykryć zakażone osoby.
30 marca swoje statystyki podało brytyjskie ministerstwo zdrowia: 127 737 testów i 19 522 wykryte przypadki. Aby wykryć jeden przypadek wykonuje się w Wielkiej Brytanii średnio 6,5 testu, czyli trzy i pół raza mniej niż w Polsce.
Z drugiej strony mnożą się informacje o nieujawnianiu przez władze ofiar śmiertelnych wirusa, rośnie krytyka (a nawet oburzenie), że testami nie są sprawdzane osoby pozostające na kwarantannie (1 kwietnia jest ich 172 tys.), a zwłaszcza personel medyczny zagrożony zarażeniem.
6. Działa na rzecz wyborów korespondencyjnych, bo będą „bezpieczne”
W mediach Lukasz Szumowski jest traktowany jako apolityczny minister-specjalista, tymczasem jest on przecież także posłem i politykiem należącym do klubu parlamentarnego PiS. Tworzenie czarnego scenariusza może być jego autonomicznym działaniem jako ministra zdrowia, a nawet jego osobistą misją czy ambicją, ale może też wpisywać się w scenariusze polityczne, które tworzy Jarosław Kaczyński.
Wydawało się do pewnego momentu, że nie da się pogodzić pesymizmu ministra z „optymizmem wyborczym” PiS, a zwłaszcza Kaczyńskiego, który prze do wyborów z determinacją opartą zapewne na przewidywaniu pogorszenia nastrojów społecznych po epidemii.
Zapowiedź „przewrotu majowego” czyli powszechnego głosowania korespondencyjnego jest wyjściem z tej sprzeczności.
Minister może teraz bez poczucia politycznej winy straszyć rozwojem epidemii, nawet stosując przesadę, bo tym razem będzie to argument za (a nie przeciw) wyborami, które miałyby się odbyć w bezpiecznej formie (nawet jeśli to przekaz z gruntu fałszywy).
Nie twierdzimy, że wszystkie te wątki były skoordynowane, a Szumowski realizował scenariusz polityczny. Podejrzewamy nawet, że tak nie było. Ale w nowej sytuacji już tak jest.
Szumowski teraz epatuje pesymizmem, a jeszcze 5 marca beztrosko zapowiadal najwyzej kilka przypadkow zakazenia w Polsce.
Tam mówił o zakarażeniach od tego pierwszego potwierdzonego przypadku. Te „2-3 osoby” to była odpowiedź na pytanie czy tamten zarazi
Powolny rozwój pandemii i relatywnie mała ilość ciężkich przypadków w Polsce, oraz innych krajach byłego Układu Warszawskiego i ZSRR, może być powiązany z powszechnie podawaną w tych krajach szczepionką na gruźlicę. W Polsce jest obowiązkowa i zaszczepiony jest praktycznie każdy. Kraje bez tych szczepień właśnie rozpoczynają badania w tym kierunku.
Bawaria przeprowadziła właśnie korespondencyjne wybory samorządowe i jakos nikt nie drze ryja o końcu demokracji. W Polsce też można to zorganizować.
A PiS może szykować Szymowskiego na wyższe szarże polityczne. W ciężkich czasach najłatwiej rozpoznać ludzi godnych zaufania i w PiS właśnie odbywa się ostra selekcja. Łukasz Szumowski na prezydenta w 2025? Czemu nie 🙂
Opozycja też bierze udział w tej selekcji charakterów, tylko z przeciwnym niż w PiS wynikiem.
W czasach PRL dzieci w Polsce szczepiono obowiązkowo przeciwko gruźlicy, polio, odrze, ospie i czemuś tam jeszcze. Z tych powodów zaszczepieni w dzieciństwie rodzice dzisiejszych dzieci nie chcą tych dzieci szczepić bo przeciwko głupocie szczepionki nie było.
Na szczęście zdecydowana większość szczepi i na tę chwilę nie ma w Polsce niebezpieczeństwa zaniku odporności populacyjnej na te choroby. Niestety w wielu miejscach już jest gorzej. Na szcęście, po tej pandemii, raczej nastąpi schyłek mody anty-szczepionkowej.
To jest bardzo odważna i niepotwierdzona hipoteza, wysnuta w jednym preprincie, dość mocno skrytykowana przez statystyków medycznych i epidemiologów. Rozpowszechnianie tej hipotezy jest niemądre.
Czemu? Badania właśnie się rozpoczynają. A dowody na wpływ tej szczepionki na ochronę przed innymi chorobami płuc były już przed pandemią. Dodatkowo w przypadku Polski jest to kwestia czysto akademicka – wszyscy są już zaszczepieni.
A dlaczego jedyna twarz, która kojarzy się ze świńskim ryjem to twarz Kaczyńskiego? Jak sobie wyobrażasz prowadzenie kampanii wyborczej przez kandydatów opozycji przy zgromadzeniach nie większych niż 2 osoby, gdy tymczasem Budyń ma cały aparat propagandy rządowej na skinienie? Korespondencyjnie? Może ty jesteś z urzędu skarbowego, że się wypytujesz o moje dodatkowe dochody?
Śnisz o Jarusiu – przyznaj się. Odwiedza cię w nocy. Co robicie?
Gruźlica jest chorobą bakteryjną, a nie wirusową – tłuku.
I to jest w całej sprawie najciekawsze 🙂 Dlatego wystartowały już badania w kilku krajach. Takie naaukowe, z profesorami medycyny je prowadzącymi. Takimi tłukami z tytułami. Nie wierzysz to sprawdź. Debilu :*
nawet jeżeli to tylko hipoteza oparta o pewną niespodziewaną zależność to mamy promyczek nadziei w lawinie pesymistycznych scenariuszy. Dla higieny psychicznej warto przytaczać tę ciekawostkę. Może cuda się zdarzają?
Ttaj są dane o szczeieniach na gruźlice. Nie szczepią akurat – miedzy innymi – Niemcy, i to też od pewnego czasu, wcześniej szczepili się w europie prawie wszyscy. Niemcy też należeli do Układu Wrszawskiego?
Nie, ale o Berlinie Wschodnim słyszałeś? NRD? Coś tam świta? I ten podział widać w danych epidemiologicznych Chińskiego Wirusa. Niemcy posowieccy mają mniej przypadków. Oczywiście przyczyna może być też jakaś inna.
@Karol Wielki. To ciekawe, co piszesz. Zauważyłem już szereg dni temu różnicę w ilości zakażeń po obu stronach dawnej żelaznej kurtyny. Mówi się co prawda, że scenariusz włosko-hiszpański dopiero nas czeka, ale przecież Niemcy mamy za Odrą. Można sądzić – niektórzy tu są bezwarunkowo tego pewni – że rząd mocno (kilkakrotnie?) zaniża, ale czy zaniżają też Czesi, Słowacy, Bałtowie, Słoweńcy (tuż obok Wenecji), Chorwaci, Serbowie? Ciekawe, jak było ze szczepieniami w krajach skandynawskich, zwłaszcza Finlandii? Czas pokaże, czy spełni się scenariusz czarny, czy szary.
Wybory, nawet korespondencyjne, można przeprowadzać, jeśli ufa się tym, którzy będą liczyć głosy. Podaj mi choć jeden powód do zaufania obecnej ekipie.
Rzeczywista liczba zakażonych jest kilkakrotnie większa, podobnie jak liczba ofiar śmiertelnych. Rząd oszukuje Polaków i całą Europę, nie robiąc testów i klasyfikując zgony z powodu wirusa jako z chorób współistniejacych. Dlatego OKO powinno sprawdzić, czy prognozy ministra nie są w rzeczywistości zaniżone, zamiast snuć teorie spiskowe w oparciu o rządowe dane, o których wszyscy wiedzą, że są fałszowane.
Zgadzam się z taką oceną naszej rzeczywistości. Szumowski stał się głównie politykiem a nie ministrem zdrowia, bo gdyby takowym był uspokajałby Rodaków mówiąc: W Północnych Włoszech żyje bardzo wiele osób w wieku 75+; włoska, kultywowana kultura towarzyska, jest zdecydowanie różna od naszej. Takie wypowiedzi byłyby tonizujące nastroje. On jednak snuje czarnowidztwo i powiada "Więcej ograniczeń swobody przemieszczania się. Siedzieć w domach i ewentualnie czekać na śmierć, bo nikt was, nawet w okresie kwarantanny badał nie będzie"
@Hans Georg Kujawa. Nie chcę być nadmiernym optymistą, ale tak dla porządku powinien Pan zacząć: Nie wykluczone, że rzeczywista… Inaczej, to wróżenie z fusów.
Moim skromnym zdaniem najbardziej prawdopodobny jest scenariusz 2
Japonia mogła zaniżać statystyki by ratować igrzyska,
W tym może coś być. Nie znam się na epidemiologii, ale jako fizyk wiem, że do wielkich odkryć może dochodzić przypadkiem. Jeśli zauważono ujemną korelację między tempem przyrostu epidemii a szczepieniami na gruźlicę choć z pozoru nie ma to żadnego związku, co jak słusznie zauważył znawca tematu Mirosław bo gruźlica to choroba bakteryjna, to wcale nie znaczy to że nie ma tu gdzieś ukrytych parametrów których póki co nie dostrzegamy
Drogie oko.press
Bardzo Was proszę, nie powielajcie pochwalnych opinii co do działań Japonii. Mieszkam tutaj i prawda jest taka, że Japonia nie testuje i prawdopodobnie ukrywała liczby aby 1) utrzymać Olimpiadę 2) mieć wymówkę żeby nie robić lock down, gdyż przejmują się ekonomią bardziej niż ludzkim życiem. Podczas konferencji prasowej specjalista zapytany przez reporterów jakie symptomy należy mieć by zostać przebadanym w stronę koronawirusa, nie potrafił lub nie chciał odpowiedzieć. Epidemiolog, który miał odwagę się wypowiedzieć na temat ich działań został natychmiast ucieszony a jego wypowiedź została usunięta z internetu (na szczęście można ją jeszcze znaleźć na podkaście BBC news). Ludzie z kilkudniową gorączką, kaszlem, są odsyłani do domów bez przetestowania.
Co do „mentalności społeczeństwa”- bzdura. Ludzie zachowują się tutaj jakby nic się nie działo- robią sobie pikniki w parkach w sporych grupach, przesiadują w barach, restauracjach, pociągi są zapchane. Wczoraj kiedy wracałam z pracy starszy mężczyzna stojący na przeciwko mnie, bez maski, kichnął dwukrotnie prosto na mnie nawet nie zasłaniając twarzy ręką.
Poczynania rzadu?- poproszenie (nie zakazanie i zamknięcie) aby nie chodzili do barów w nocy. Zostali wyśmiani przez ludzi- „ dobrze wiedzieć ze wirus atakuje tylko w nocy w barach a nie za dnia w zapchanych pociągach”. Co jakiś czas pojawia się informacja że ludzie są świadkami scen w których ludzie nagle słabną na ulicy i osuwają się na ziemię, ludzie są wynoszeni na noszach z domów, miejsc pracy, które potem nie są nawet objęte kwarantanną. Sama byłam świadkiem w sumie 3 osób które osunęły się na ziemię na stacji metra, pokryte potem i kaszlące.
Pisanie o tym jak Japonia sobie radzi naprawdę denerwuje ludzi którzy tu mieszkają i naprawdę drżą o swoje bezpieczeństwo. Budowanie drugiej Japonii byłoby najgłupszym posunięciem w historii.
Dzięki za te informacje.
Właśnie przeczytałam też w Guardianie, że faktycznie w Japonii nie jest aż tak różowo. Ale podobno każde gospodarstwo domowe dostanie darmowe maseczki.
A beztrosko kichający i kaszlący zdarzają się niestety wszędzie. Tutaj w Berlinie też.
Życzę zdrowia!
Pomocy zabrakło też dla tych, którzy prowadzą działalność sezonową. Firmy, które swoją działalność prowadzą od kwietnia do października (np. branża eventowa ale pewnie też i wiele innych), nie są w stanie wykazać straty w stosunku do ostatnich miesięcy. A lista maili o odwołanych imprezach (także rządowych konferencjach) rośnie.
G… mnie obchodzą motywacje Szumowskiego. Jest dokładnie taki sam jak pozostali. Głosował nad kasą dla szczujni, za odrzuceniem poprawek senatu dotyczących cotygodniowego testowania pracowników ochrony zdrowia i zwiększenia środków na ochronę zdrowia. Stoi koło Morawieckiego i pie…. o spłaszczeniu krzywej zachorowań, od której ma zależeć czy dzieci pójdą na egzaminy a dorośli na wybory. A jeśli krzywa płaszczy się przy stu czy przy kilkuset zgonach na dobę, to też będą egzaminy i wybory? Państwo wg Gowina zbankrutuje jeśli lekarzom będą robić testy i kupią maski itp. ale 500+ nadal wypłacają tym, którzy ich nie potrzebują i 13 emeryturę nadal wypłacają tym, którzy mają za co żyć (mówię o najbogatszych). Po co składamy się na respiratory jeśli za chwilę nie będzie miał kto nam ich podłączyć? A jeśli nawet przeżyjemy, to za co będziemy żyć? Oni nie mają żadnych planów (poza tymi, o których aż strach myśleć) na dłużej niż dzień czy dwa.
Co to, nawet w oko jest cenzura (autocenzura)??? Nie rozumiem tych zakreśleń w tekście.
Najechanie na zakryte słowo wszystko wyjaśnia 🙂
Wystarczy najechać myszką na "cenzurę". Moim zdaniem świetna akcja zachęcająca do wpłat.
Drogi Redaktorze, może i Szumowski ma swój własny cel, ale przypomnę, że całkiem niedawno wieszczył Pan znacznie gorszy scenariusz. Co nie znaczy, że partia rządząca nie zamierza wykorzystać sytuacji, Nie nie wiem jednak, czy Pana hipoteza nie przypomina zbytnio teorii sPiSkowych. Panu i nam wszystkim zdrowia życzę 🙂