Stan świadomości wyborców PiS na tle innych osób badanych, jaki wyłania się z majowego sondażu Ipsos dla OKO.press, można opisać tak: w ostatnich dwóch latach nam się poprawiło, a teraz nie będzie się pogarszać. Ale po kolei.
Jak odczuwamy swoją kondycję materialną „w porównaniu do sytuacji sprzed 2 lat”? – zapytaliśmy. Ogólnie rzecz biorąc oceniamy ją źle: tylko 20 proc. odczuwa poprawę, a dwa i pół raza więcej (45 proc.) pogorszenie, 34 proc. uznało, że jest bez zmian.
Główna winowajczyni jest oczywista: inflacja. Wg Głównego Urzędu Statystyczny kwietniu 2022 roku ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 12,4 proc. w porównaniu z kwietniem 2021 roku — to najwyższy poziom od ćwierćwiecza. Majowy odczyt raczej nie będzie niższy.
Inflacja rzuca złowrogi cień
Ale choć o problemie pędzącej drożyzny przypomina nam każda wizyta w sklepie spożywczym lub na stacji benzynowej, taki wynik majowego sondażu Ipsos dla OKO.press należy uznać za kiepski, może nawet zaskakująco kiepski.
Inne dane pokazują przecież, że ogólna sytuacja gospodarcza nie jest zła: mamy niskie bezrobocie (zaledwie 5,3 proc.), a zarobki — jeszcze nawet w kwietniu — rosły rok do roku o 14,1 proc., czyli wciąż nieco powyżej wzrostu cen. Z drugiej strony, wskaźnik ten dotyczy niecałych 6,5 mln pracowników większych przedsiębiorstw, a to nawet nie połowa rynku pracy. Nie wiemy, jak sytuacja wygląda w mikrofirmach, gdzie warunki zatrudnienia są zazwyczaj gorsze. Wiemy natomiast, co dzieje się w budżetówce, gdzie na kolejny rok rząd zamroził kwotę bazową wynagrodzeń, rzucając jedynie ochłap w postaci niewielkiego zwiększenia funduszu płac. Tutaj sytuacja jest fatalna.
Jak pokazał ten sam, majowy sondaż OKO.press Polki i Polacy mają poczucie, że ceny rosną w piorunującym tempie: trzy czwarte jest zdania, że inflacja przekracza 30 proc. Może to rzutować na oceny zmiany swej sytuacji materialnej na zasadzie: co z tego, że zarabiam więcej niż dwa lata temu, skoro wzrost cen i tak zjada to, co zyskuję.
Zapytaliśmy też, co będzie dalej („A gdyby miał/a Pan/i ocenić to, czego Pan/i oczekuje w najbliższym czasie…”). Odpowiedzi są lepsze, ale i tutaj optymizm („poprawi się w najbliższym czasie”) wyraża 31 proc., statystycznie tyle samo (28 proc.) uważa, że się nam pogorszy.
Porównanie odpowiedzi na oba pytania pokazujemy na wykresie poniżej.
Poprawiło się młodym i starym, w środku życia wygląda to kiepsko
Sprawdziliśmy wpływ czynników socjoekonomicznych na ocenę sytuacji materialnej. Wykształcenie i miejsce zamieszkania nie pokazało wyraźniejszych trendów. Nieco gorsze są nastroje na wsi i w najmniejszych miastach (poprawę widzi 18 proc., pogorszenie 49 proc.) niż w miastach większych niż 20 tys. mieszkańców (22 do 41 proc.).
Ciekawe są odpowiedzi według wieku:
We wszystkich grupach dominowało poczucie pogorszenia sytuacji materialnej, w grupie 50-latków a także 30- i 40-latków — w dramatyczny sposób. Nieco lepiej wypadły odpowiedzi osób 60 plus – co zapewne wynika z polityki rządu, który stara się dbać o grupę stanowiącą trzon elektoratu PiS (w naszym sondażu 61 proc. z nich głosowało na PiS).
Emeryci w Polsce są ustawowo chronieni przed skutkami inflacji. Emerytury są waloryzowane co roku w marcu według wskaźnika w poprzednim roku kalendarzowym zwiększonego o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia. A więc: inflacja rośnie — rosną też emerytury.
Waloryzacja wyniosła w 2021 roku 4,24 proc. w 2022 — aż 7 proc. Do tego doszły autorskie pomysły PiS: 13. i 14. emerytura w 2021 i 2022 roku — w marcu i sierpniu. Zadziałał też obowiązujący od stycznia Polski Ład, który w intencji rządu miał być przede wszystkim „emeryturą bez podatku” – i dla większości emerytów zyski z reformy podatkowej faktycznie są zauważalne.
Niezły relatywnie wynik ludzi młodych może z kolei wynikać z tego, że wiele osób w tym wieku kończyło studia czy naukę i idzie do pracy, a na rynku pracy nie brakuje, bezrobocie utrzymuje się na niskim poziomie (5,3 proc w kwietniu, a wg metodologii Eurostatu 3 proc. – jeden z najniższych wskaźników w Europie).
Nie oznacza to w żadnym razie życiowego komfortu, bo w młodych ludzi uderza z kolei drastyczny wzrost cen wynajmu, nie mówiąc o malejących możliwościach zakupu własnego mieszkania — liczba osób ze zdolnością kredytową drastycznie spadła w wyniku ostatnich decyzji Rady Polityki Pieniężnej i Komisji Nadzoru Finansowego.
Ci, którzy zaciągnęli kredyt hipoteczny, męczą się z jego spłatą — raty powszechnych w Polsce kredytów na zmiennym oprocentowaniu wzrosły już prawie o 80 proc., a to najpewniej nie koniec podwyżek.
Dramat uboższych. Poczucie wielkiej straty
Bardzo przykry jest wykres następny, który pokazuje rzecz wcale nieoczywistą — zwłaszcza biorąc pod uwagę opowieść nieodmiennie zadowolonej z siebie władzy. Okazuje się, że ludzie ubożsi, o mniejszych dochodach odczuwają silniej pogorszenie swojej sytuacji materialnej w ostatnich dwóch latach:
Skąd takie różnice w odpowiedziach w zależności od poziomu dochodów? Przyczyna zapewne jest dwojaka: z jednej strony osoby niezmożone silniej odczuwają skutki inflacji, a z drugiej — rząd robi bardzo niewiele, by je łagodzić.
Dlaczego niezamożni są tak zdruzgotani obecną sytuacją? Po pierwsze, wiele wskazuje na to, że inflacja w najniższych grupach dochodowych może być nawet wyższa niż ta, o której GUS informuje nas co miesiąc — ich koszyki konsumpcyjne (które są podstawą do ustalania wskaźnika inflacji) mogą drożeć bardziej niż koszyki ludzi zamożnych. Pokazują to badania z innych państw, np. brytyjski Institute for Fiscal Studies szacuje, że kwietniowa inflacja w UK dla najbiedniejszej 1/10 społeczeństwa była aż o 3 pkt. proc. wyższa, niż dla najbogatszej. Mało prawdopodobne, by w Polsce było inaczej.
Po drugie, istotniejsze: zupełnie inaczej odczuwa się skutki inflacji, gdy ledwo wiąże się koniec końcem. Dla takich osób wzrost np. cen żywności (12,7 proc. w rok) lub użytkowania mieszkania i energii (prawie 20 proc. w rok) może być bezpośrednim egzystencjalnym zagrożeniem. Jest w zasadzie pewne, że w tym roku zwiększy się zasięg skrajnego ubóstwa.
Tymczasem dodatkowe rządowe wsparcie, które byłoby skierowane konkretnie do tej grupy — osób o najniższych dochodach — właściwe nie istnieje. W OKO.press wielokrotnie pisaliśmy o tym, że świadczenia socjalne (zasiłki rodzinne, z pomocy społecznej, zasiłki dla bezrobotnych itp.) i progi dochodowe, które uprawniają do ich pobierania, nie tylko są niskie, ale też — z nielicznymi wyjątkami — nie są odpowiednio waloryzowane. W 2022 roku rząd PiS kontynuuję tę ponurą tradycję, przy dwucyfrowej inflacji konsekwencje będą fatalne.
Elektorat PiS – jest nam lepiej niż było!
Ze wszystkich grup zbadanych w majowym sondażu OKO.press tylko jedna – elektorat PiS – charakteryzowała się wyższym odsetkiem widzących poprawę swej sytuacji materialnej, choć i tutaj ich przewaga nad rozczarowanymi jest niewielka (33 do 26 proc.). Znaczenie ma zapewne wysoki udział emerytur. Z drugiej strony satysfakcja osób mniej wykształconych, uboższych oraz ze wsi i mniejszych miast – jest na poziomie średniej dla całej populacji lub nieco poniżej.
Zadowolonych w PiS jest jednak dwa razy więcej niż w elektoratach opozycji, a także – co interesujące – wśród osób, które nie zamierzają głosować. To o tyle istotne, że pokazuje na dodatkowy czynnik – poza socjoekonomicznymi – który kształtuje oceny wyborców Kaczyńskiego. Zapewne chodzi o akceptację przekazu partii, który podkreśla troskę o dochody zwykłych ludzi.
Jak widać, najbardziej negatywny profil ma elektorat KO: rozczarowanych (54 proc.) jest aż cztery razy więcej niż tych, którym się poprawiło (13 proc.). Tak negatywne odczucie tej grupy może być z kolei „zaniżone” przez krytycyzm wobec polityki PiS.
Co będzie dalej? Młodzi wierzą w przyszłość, bo nie znają kryzysów?
Profil nadziei jest podobny do oceny ostatnich dwóch lat: wśród najmłodszych (przypomnijmy, że głosują na PiS tylko w 12 proc.) oczekiwań poprawy jest aż 40 proc., pesymistów tylko 29 proc. Wśród 30-latków przewaga optymizmu wynosi 31 do 23 proc., potem się wyrównuje, a w kluczowym dla PiS elektoracie 60 plus poprawy oczekuje 25 proc. a pogorszenia – 29 proc.
Wyniki pokazują, że młodzi ludzie – być może – inaczej (nie będziemy tu rozstrzygać, czy trafniej) oceniają skalę trudności, w jakich jesteśmy. W odróżnieniu od osób starszych nie mają w pamięci poważniejszych kłopotów państwa czy gospodarki.
Polacy i Polki – najwięksi (obok Bułgarów i Słowaków) pesymiści w UE
Na tle Europy nasz optymizm wobec tego, co przyniesie przyszłość, wygląda jeszcze gorzej. W tzw. Standardowym Eurobarometrze pytano w styczniu i lutym 2022 o to, czego się spodziewasz w najbliższych 12 miesiącach (my mówiliśmy o „najbliższym czasie”) w odniesieniu do „ogólnie rzecz biorąc twojego życia”. Tylko 20 proc. Polek i Polaków zadeklarował, że ich życie będzie lepsze. Tak niski odsetek optymistów wystąpił jeszcze tylko w Bułgarii, średnia dla całej UE wyniosła 29 proc.
I odwrotnie, aż 25 proc. wskazało, że będzie gorzej, więcej pesymistów znalazło się tylko w Rumunii (29 proc.) i Słowacji (28 [proc.). We wszystkich krajach UE było ich tylko 14 proc. (dominowała odpowiedź „bez zmian”).
W bardziej sprecyzowanym pytaniu o „sytuację finansową twojego gospodarstwa domowego”, ponownie Polki i Polacy mieli drugą najmniejszą liczbę odpowiedzi, że będzie lepsza (18 proc.) i tutaj „wyprzedziły” nas tylko Niemcy (15 proc.), gdzie z kolei aż 70 proc. uznało, że będzie bez zmian, w Polsce – 50 proc..
Pogorszenia sytuacji finansowej oczekuje w całej UE tylko 17 proc., w Polsce – 30 proc. Gorzej jest tylko w Rumunii (31 proc.) i Słowacji (35 proc.).
Liderami optymizmu są Skandynawowie, gdzie odsetki pesymistów nie przekraczają kilku procent, a optymistów jest połowa lub więcej.
Więcej wyników Eurobarometru w OKO.press – zobacz tutaj
Sondaż CBOS: największe obawy od 2004 roku
Ostrzegawcze wyniki przynosi też majowy wynik prowadzonego od 2000 roku sondażu CBOS „Ocena sytuacji finansowej gospodarstw domowych”. Nastroje w XXI wieku systematycznie się poprawiały, osiągając szczyt w 2019 roku. Od tego czasu spadają:
- zmalał odsetek osób oceniających swoje warunki materialne jako dobre (z ponad 60 w 2019 roku do niecałych 50 proc.)
mocno wzrosły obawy przed biedą:
- już tylko 24 proc. jest „spokojnych, że sobie finansowo poradzi” (w 2019 – aż 41 proc.);
- 45 proc. „nie boi się biedy, ale spodziewa się pogorszenia swej sytuacji” (w 2019 – 39 proc. proc.);
- 30 proc. „obawia się biedy” (w 2019 r. tylko 19 proc.)
gwałtownie wzrósł też odsetek osób obawiających się, że warunki materialne gospodarstwa domowego się pogorszą – przekroczył 30 proc., po raz pierwszy od 2004 roku.
Elektorat PiS też traci optymizm
To wszystko pokazuje, że Polskę zalewa fala obaw i „pesymizmu ekonomicznego”, zgodnie ze starym powiedzeniem, że dobrze to już było. Jak widać z następnego wykresu, elektorat PiS wciąż wypada jako relatywnie optymistyczny, ale odsetek osób spodziewających się poprawy już go nie wyróżnia – tyle samo jest wśród wyborców Polski 2050 i niegłosujących, a wśród konfederatów jest ich nawet więcej (41 proc.), co zapewne wynika z tego, że to najmłodszy elektorat.
To, co wyróżnia elektorat Kaczyńskiego, to niski odsetek przewidywań, że ich sytuacja się pogorszy.
Stan świadomości wyborców PiS na tle innych osób badanych można więc opisać tak: w ostatnich dwóch latach nam się poprawiło, a teraz nie będzie się pogarszać. Co nie wygląda już na silną bazę politycznego poparcia.
Sondaż Ipsos dla OKO.press, 10-12 maja 2022, badanie telefoniczne (CATI), na reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków, liczebność próby 1014 osób.
🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣🤣 To juz TRZECIA tzw. polityczna analiza "redaktorow" z OKO. Czy wam placa za pisanie bajek? Radze np. napisac artykul o odawaniu Polski Moskwie przez POslusznychputonowi. Grupy pod dowodztwe rudego patalacha.
Twierdzenie, że inflacja wynosi ok. 12% czyli ok 1% miesięcznie to bzdura. Ceny w np. Biedronce wzrosły w ciągu ostatnich kilku miesięcy o 30-40%, a nie 3-4. Podobnie ceny energii i raty kredytów. To może oznaczać inflację roczną na koszyku podstawowym dla zwykłych ludzi na poziomie 100% rocznie.
Jak to do ludzi dotrze, to latarnie pójdą w ruch.
Nie pójdą w ruch, bo nie dotrze. Wyznawcy PiSu są tak zabetonowani w myśleniu jak kacapy. Żadne argumenty do nich nie docierają. Ukształtowani jak kacapy, przez rządowe telewizje, niewiele kumają. Na wszystko mają argument \"tamci kradli bardziej\", odbiorą dzieciaczkom pincet+, emeryci mają poprawę, jak im się mówi, że więcej wydadzą w sklepie to mówią (emeryci) , że ja z mężem niewiele jemy – autentyk! PiS nie straci poparcia i będzie dalej rządził. A jak naprawdę będzie gorzej to powiedzą, że to wina Tuska, unii, Żydów, Niemców, Putina, Ukraińców, Ślązaków, Amerykanów, do wyboru, ale nigdy nie PiSu. Nie wierzcie sondażom, bo ludzie wstydzą się, że głosują na PiS i pytani o preferencje wyborcze, nie mówią prawdy.
Do wyborów daleko, dlatego upadek pisu będzie bolesny.
Nie są ważne w koszyku rzeczy błache, jak jedzenie bo na tym sie oszczędzi.
Cena masła i chleba nie ma znaczenia i tak mnóstwo żarcia marnowaliśmy.
Problemem jest cena benzyny, materiałów budowlanych, prądu, opału bo tego nie da sie obejść, do tego usługi. Dostałem ulotke z gazowni że rząd może mi coś tam zwrócić za cene gazu, warunek to dochód na łebka 1500zł, nikt normalny na to sie nie łapie.
Kto zaczął budowe nie może jej dokończyć, kto szuka samochodu nie może go kupić, kto ma samochodem do pracy więcej jak 20km płacze do poduszki. Kto leczy zęby, chce ocieplić mieszkanie albo wymienić piec czy zbudować dzieciom kolejny pokój ma problem.
Inflacja w ogóle nie dotyka emerytów xD, tylko sam środek społeczeństwa. I ten środek niezależnie od wykształcenia, zamieszkania wypowie pisowi taką wojne że sie nie pozbierają
Napisz do putina aby zaprzestal wojny, do xi zeby dal spokoj z lockdownem. A i na koniec- mniej tvn, newsweek i innego tego typu badziewia.
Przykładowe ceny:
– najtańszy chleb u mnie na osiedlu w 2015 r. – 2,79 zł, w 2022 r. – 4,30 zł,
– porcja lodów z Zielonej Budki w 2015 r. – 1,99 zł, w 2022 r. – 5 zł, lody innych producentów kosztują dziś nawet 6 – 8 zł za porcję
– najtańsze bułki – 0,59 zł w 2015, w 2022 – 0,85 zł,
– 1 kg ryżu – 2,89 zł w 2015 r., 4,20 zł w 2022
– 1 kg truskawek na początku sezonu 10 zł, w trakcie sezonu 6 zł w 2015, w 2022 r. 20 zł na tę chwilę, później się zobaczy
– w 2015 r. koszyczek malin 8 zł, w 2021 r. 16 zł (już nie kupuję malin, nie stać mnie)
– ryza papieru w 2015 r. – 12 zł, w 2022 r. – 27 zł.
– 1 kg żółtego sera – 15 zł w 2015 r., w 2022 r. – 25 zł najmarniej
– w 2015 r. szynka – 22 zł za kg, w 2022 r. – 42 zł
itd. itd.
To jest ten pisowski dobrobyt. Elektorat pis zrobił sobie raj na ziemi, mając w dudzie to, że innym z życia zrobił piekło. Szaman postraszył, oni zagłosowali, "bo gender". I dalej będą tak głosować, bo nawet jeśli i im jest źle przez te ich bezmyślne wybory, to przecież cierpią w słusznej sprawie, a na końcu drogi czeka ich nagroda.
Ceny rosną już od 2016 r., a ja to dobrze pamiętam, i to jest wina pis, niczyja inna, i ich opętanego rozdawnictwa i ekonomicznej ignorancji.
Mogą sobie wycierać załgane twarze putinflacją, ale mnie nie oszukają, bo ja mam pamięć słonia.
Swoją drogą, czy ktoś jeszcze pamięta, jak marionetka chełpił się "sukcesem rządu", czyli tańszą musztardą?
Na początek aby było jasne – jestem emerytem od kilku lat. Teraz do sedna: Ciemny emerycki lud nie potrafiący policzyć procentów, może uwierzyć we wszelkie brednie pinokia, tak jak wierzący w cuda. Nawet gdy na kartce im wyliczę ile rocznie płacą podatku PIT, a ile "rząd im daje" trzynastki i czternastki , to nie są w stanie ogarnąć tematu. Jak im napiszę dwie liczby: 6000 pln zapłaciłeś rocznie podatku PIT, a 2000 pln dostałeś jako 13. i 14. emerytura i zadam pytanie – to ile jesteś w plecy? Mało kto potrafi sensownie odpowiedzieć, większość zastyga w bezradności lub zaprzecza prawdzie oczywistej. Pomijam sens powtórnego opodatkowania emerytur, które przecież uskładano z opodatkowanych pieniędzy. Niestety samodzielne myślenie, jest słabą stroną naszego społeczeństwa. Obrabianie główek za pomocą bajeczek o chodzeniu po wodzie, zbiera trwałe żniwo. Marna jest przyszłość takiego Narodu.
Jedna rzecz dobra: ceny wędlin i serów krajowych doganiają ceny najlepszych producentów włoskich, duńskich, belgijskich. Można już spokojnie wybierać. W ten sposób Polska pod rządami PIS dogania Zachód.👏👏👏
Dlaczego skoro mam emeryturę powyżej 2500zł to płacę podatek od całej kwoty.Niech mi biorą podatek od kwoty powyżej tych 2500 zł a te 2500 niech zostawią bez podatku tak jak innym.
Czy aby Panu coś się nie pomieszało ? A może istnieje grupa. której kwota wolna od podatku nie dotyczy ? Proszę o oświecenie.