0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: fot. Mariusz Jałoszewskifot. Mariusz Jałosze...

Związana z partią Kaczyńskiego TV Republika – poprzez sieć powiązań – od kilku dni zapowiadała ujawnienie podsłuchanych rozmów polityków PO, które nazwała aferą podsłuchową 2. Chodzi o podsłuchane rozmowy adwokata Romana Giertycha, związanego z PO (na zdjęciu u góry).

Na pierwszy ogień poszły rozmowy Giertycha z Donaldem Tuskiem z 2019 roku. Tusk był wtedy przewodniczącym Rady Europejskiej. W nagranej rozmowie nie ma żadnych rewelacji.

Rzekoma bomba miała być odpalona wieczorem, w poniedziałek 16 czerwca 2025 roku. Ale to, co pokazała TV Republika, skompromitowało ją i ośmieszyło. Hitem specjalnego wydania miała być rzekoma taśma z Giertychem z kwietnia 2025 roku, czyli sprzed dwóch miesięcy. To monolog Giertycha mówiącego o rozliczeniach władzy PiS. Żadna rewelacja – po prostu opinia Giertycha. Co ciekawe, chwalił on ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

„Widzę to tak” to cykl, w którym od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.

Szybko się okazało, że nie jest to żadna taśma z nowego podsłuchu na telefonie Giertycha, tylko fragment jego publicznej wypowiedzi, z jego kanału na YouTube. Odkryli to internauci i na TV Republika spadł grad krytyki za manipulację widzami.

Po co to zrobiono? Być może, by ukryć źródło kolejnych taśm z podsłuchanych rozmów Giertycha z 2019 roku, które też puszczano w poniedziałek. Były to rozmowy z Pawłem Grasiem (zaufanym Tuska, rozmowy były o ówczesnej kampanii wyborczej na prezydenta) i biznesmenem Leszkiem Czarneckim, którego Giertych był obrońcą i pełnomocnikiem.

Na tych taśmach też nie było żadnych rewelacji, ale ich publikacja łamie prawo i podstawowe zasady. O czym będzie dalej.

Przeczytaj także:

Zestawienie jawnej wypowiedzi Giertycha z 2025 roku z taśmami z 2019 roku miało wywrzeć wrażenie, że Giertych jest non stop podsłuchiwany, również przez służby specjalne podległe premierowi Tuskowi. Są głosy na prawicy, że taśmami gra sam Giertych, by osłabić pozycję Tuska. I pokazać, że ma na niego rzekome haki. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z prawdą.

Republika wypowiedź Giertycha z 2025 roku puściła z głosami i szumami w tle. Można było odnieść wrażenie, że ktoś go nagrał. Ale taki efekt można było otrzymać, nagrywając z komputera wypowiedź Giertycha z jego kanału.

TV Republika tłumaczyła się, że taką taśmę otrzymała i ją zweryfikowała. Co jeszcze bardziej ją pogrąża i ośmiesza.

To nie koniec. Zestawienie jawnej wypowiedzi z taśmami z 2019 roku miało ukryć źródło starszych taśm. A są to nielegalnie przekazane taśmy z podsłuchanych przez CBA – przy pomocy Pegasusa – rozmów Giertycha. Taśmy te miały być zniszczone, bo nie zawierają żadnych niedozwolonych treści.

Nie zniszczono ich jednak i teraz wyciekają do propisowskiej telewizji. Taśmy mogą pochodzić z CBA – od agentów lojalnych wobec PiS – lub z prokuratury Ziobry. Piszemy o tym w dalszej części tekstu.

Donald Tusk
Premier Donald Tusk. W 2019 nagrało go CBA, gdy rozmawiał z Giertychem. Fot. Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl

Ujawniono rozmowy obrońcy z klientem

Zostawiając na boku potężną wpadkę Republiki, cała sprawa nie jest zabawna. Ujawnione nagrania Giertycha z Leszkiem Czarneckim dotyczą rozmów adwokata i jego klienta. Czarnecki i jego banki były wtedy na celowniku władzy PiS. Prokuratura Ziobry kilka razy chciała go aresztować, ale za każdym razem nie zgadzał się na to sąd.

Na taśmach ujawnionych przez Republikę nie ma żadnych rewelacji. Panowie nawet nie przeklinają. Rozmowy dotyczą tego, że Czarnecki nie mógł się kilka razy dodzwonić do Giertycha. I taką rozmowę, jako podejrzaną puściła Republika. Kolejna rozmowa dotyczyła próby zaproszenia Giertycha – przez Czarneckiego – do Wenecji. Rozmawiano o kosztach podwyżki płacy minimalnej dla firm Czarneckiego. Była też rozmowa na temat spraw biznesowych Czarneckiego, którymi interesowała się prokuratura i państwo PiS.

Ujawnienie rozmów adwokata z klientem może łamać tajemnicę adwokacką i jeszcze mocniejszą tajemnicę obrończą (obowiązuje w postępowaniach karnych). A to już poważne przestępstwo.

Rozmowy Giertycha z Tuskiem też można kwalifikować jako objęte tajemnicą adwokacką, bo Giertych obecnego premiera reprezentował wówczas w procesach cywilnych.

Poza tym ujawnione rozmowy Giertycha pochodzą z kontroli operacyjnej, którą wobec niego zastosowano w 2019. Jego telefon był inwigilowany przy pomocy Pegasusa w związku ze śledztwem ws. Polnordu. Wiemy, że na jego telefon CBA włamała się co najmniej 18 razy.

Podsłuchiwano rozmowy Giertycha na komunikatorach – poprzez które Giertych rozmawiał np. z Tuskiem. Ściągnięto też stamtąd jego korespondencję, w tym archiwalną. Jej fragmenty opublikowała jeszcze za czasów PiS rządowa TVP. To wszystko dowody na to, że Giertych był inwigilowany Pegasusem, zapewne za zgodą sądu. Nie wiadomo jednak, jaki był zakres tej zgody, czy jej nie wyłudzono i czy sąd wiedział, że CBA użyje Pegasusa, które jest narzędziem totalnej inwigilacji.

Te rozmowy nie powinny być jednak teraz ujawnione. Nie zawierają żadnych treści, które można by kwalifikować jako podejrzane pod kątem prawa karnego. W związku z tym nie wykorzystano ich w śledztwie ws. Polnordu, które ostatecznie umorzono po wyborach. Nie wszczęto też na ich podstawie odrębnych postępowań. Podsłuchy jako bezużyteczne procesowo miały być zniszczone, o czym CBA zapewniało obecnego koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka.

Jak widać, podsłuchów jednak nie zniszczono. I teraz w formie przecieku publikuje je TV Republika. To też można zakwalifikować jako przestępstwo, bo są ujawniane materiały z postępowania (bez zgody prokuratury). Są też ujawniane niejawne materiały z kontroli operacyjnej CBA. Ponadto ich publikacja narusza dobra osobiste nagranych osób – w tym prawo do prywatności – i w grę wchodzi odpowiedzialność odszkodowawcza.

Republika mogłaby powoływać się na wolność prasy, prawo do informowania społeczeństwa i ważny interes społeczny. Jednak w tej sprawie trudno to obronić. Na taśmach nie ma żadnych rewelacji i dowodów na łamanie prawa, o których trzeba poinformować społeczeństwo i które mogłyby uzasadniać łamanie przepisów prawa.

Biznesmen Leszek Czarnecki. Był klientem adwokata Giertycha. CBA nagrało też jego rozmowy. Fot. Grzegorz Celejewski/Agencja Wyborcza.pl

Co dalej

TV Republika publikację taśm zapowiedziała na kilka dni. W związku z ich ujawnieniem można spodziewać się śledztwa prokuratury. We wtorek 17 czerwca 2025 roku głos w tej sprawie zabrał minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Napisał na swoim koncie na portalu X, że sprawę analizuje specjalny zespół prokuratorów Prokuratury Krajowej. Ten zespół prowadzi śledztwo ws. zakupu i używania Pegasusa przez CBA. Niedawno były w tej sprawie pierwsze zatrzymania. I postawiono zarzuty funkcjonariuszom CBA, w związku z inwigilacją Pegasusem Jacka Karnowskiego. W tym śledztwie Giertych – jako inwigilowany – ma status osoby pokrzywdzonej.

Bodnar napisał, że zespół podjął współpracę z CBA. I sprawa jest analizowana pod kątem „ewentualnego popełnienia czynów zabronionych, w szczególności ujawnienia materiałów z kontroli operacyjnej oraz złamania tajemnicy obrończej”. Po analizie zapadnie decyzja, czy będzie w tej sprawie odrębne śledztwo.

Stanowisko w sprawie taśm zajął też koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. W poniedziałek 16 czerwca 2025 roku w Kropce nad i w TVN24 powiedział, że w związku z ujawnieniem podsłuchów CBA złoży zawiadomienie do prokuratury. Chodzi o ujawnienie materiałów z niejawnej kontroli operacyjnej.

Siemoniak mówił też, że w 2020 roku ówczesny Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski (obecnie prezes TK), zażyczył sobie na biurko wszystkich materiałów dotyczących sprawy z Giertychem. Sugerował, że materiały z podsłuchami mogły wyjść też od prokuratorów związanych z Ziobrą.

Kroki prawne w tej sprawie chce podjąć ponadto sam Roman Giertych. Zapowiada zawiadomienie do prokuratury. Na swoim koncie na portalu X napisał też, że Republika, ujawniając jego wypowiedź z YouTube, złamała jego prawa autorskie.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze