Według badań przeprowadzonych przez Fundację Konrada Adenauera prawie jedna trzecia uprawnionych w Niemczech do głosowania wskazuje, że wierzy w tajemne wrogie siły. Więc jeśli tylko pozbędą się „tych złych”, świat znów stanie się dobrym miejscem do życia
Książka Kathariny Nocun i Pii Lamberty „Antyfakty. Jak teorie spiskowe kształtują nasze myślenie” była w Niemczech bestsellerem i miała 11 wznowień. W tym roku ukazała się w Polsce. Jej autorki opisują, jak spora część społeczeństwa pod wpływem teorii spiskowych przejmuje skrajne poglądy, w następstwie czego odrzuca demokrację. Z badania Fundacji Konrada Adenauera wynika, że aż jedna trzecia wyborców wierzy w tajemne siły. Badanie pokazuje też ścisły związek między teoriami spiskowymi a antysemityzmem.
Założenie, że „bogaci Żydzi są władcami świata” jest bardziej niż przeciętnie podzielane przez respondentów, którzy również wierzą w działanie tajemnych sił. Na przykład 16 procent Niemców wierzących w istnienie tajnych sił, twierdzi, że to bogaci Żydzi są władcami świata. Spośród tych, którzy nie wierzą w tajne siły, zaledwie 3 procent podejrzewa, że bogaci Żydzi kontrolują świat.
Środowiska konspiracyjne funkcjonują na prawicy, a także po części i na lewicy.
Rozmowę z jedną z autorek, Kathariną Nocun, przeprowadziła Joanna Strzałka, reporterka i tłumaczka. Absolwentka filologii szwedzkiej na Uniwersytecie Jagiellońskim i Polskiej Szkoły Reportażu. Trzykrotna stypendystka Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Finalistka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego w 2019 i 2021 roku. Mieszka w Niemczech.
Joanna Strzałko: Kilkanaście milionów Niemców wierzy w tajemne siły i moce. Co do nich przemawia?
Katharina Nocun: Po kraju krąży mnóstwo teorii spiskowych! Słyszałaś o „chemtrails” – smugach chemicznych?
Niektórzy wierzą, że biała smuga za lecącym samolotem, to ślad po trujących substancjach rozpylanych przez rządy mocarstw, które chcą w ten sposób unicestwić swoich wrogów. Wyznawcy teorii zmawiali się nawet na akcje oślepiania pilotów wskaźnikami laserowymi. Polecali też sobie zażywanie „Zeolitu”, który rzekomo chroni przed działaniem rozpylanej trucizny.
Nazwa produktu kojarzy się z leczniczym minerałem, w rzeczywistości jest to chemiczny składnik wykorzystywany w produkcji żwirku dla kotów czy przy budowie dróg. Może zawierać ołów. Instytuty konsumenckie w Niemczech wydały nawet ostrzeżenia przed szkodliwością zażywania „Zeolitu”. Tymczasem jego sprzedaż przynosi spore zyski. Stąd tyle reklam produktu w sieci.
Inna rozpowszechniona na świecie narracja spiskowa, która ma zwolenników w Niemczech, dotyczy „reptiloidów”, czyli obdarzonych inteligencją kosmitów. Rzekomo posiadają oni zdolność upodobniania się do ludzi i nie tylko żyją wśród nas, ale próbują przejąć nad nami – ziemianami – kontrolę.
Z pozoru zabawna teoria, jest w rzeczywistości dość niebezpieczna, gdyż skupiła wokół siebie antysemitów, którzy co jakiś czas wzywają do rozprawienia się z „reptiloidami”.
Nie wiem, jak w Polsce, ale w Niemczech podczas pandemii niektórzy pili rozcieńczony wybielacz chlorowy. Wierzyli, że ochroni ich przed koronawirusem albo z niego wyleczy. Po internecie krąży mnóstwo filmów, w których ludzie polecają sobie tę metodę. Z mniej szkodliwych działań wyznawców teorii spiskowych jest noszenie czapek wykonanych z folii aluminiowej. Mają one chronić ich przed szkodliwym promieniowaniem kosmicznym, elektromagnetycznym, telepatycznym czy 5G.
Niemieccy politycy też sięgają teorie spiskowe?
Tak jak i politycy na całym świecie! Przecież teorie spiskowe, szczególnie te dotyczące kwestii politycznych i społecznych, wszędzie są do siebie podobne. Uproszczona wizja świata, prosty podział na „oni tam na górze i my tu na dole”, elity przeciwko zwykłym ludziom – stanowi atrakcyjną alternatywę w zbyt skomplikowanym świecie.
Narracje spiskowe krążą we wszystkich środowiskach politycznych. Według wielu ekspertów odgrywają istotniejszą rolę w prawicowym ekstremizmie.
Zacznijmy więc od prawej strony.
Nadrzędna narracja spiskowa głosi, że wszyscy i wszystko jest sterowane i kontrolowane przez wrogie siły, które chcą zaszkodzić „zwykłym ludziom”. Dana grupa przedstawia się jako jedyny wybawca, który nie jest częścią „systemu”. Media również są kontrolowane, z wyjątkiem kilku, które „my” polecamy.
Są to klasyczne autokratyczne strategie komunikacyjne. Dyskredytujesz wszystkich, także instytucje naukowe, które mogą zakwestionować twój monopol na prawdę. Ma to kluczowe znaczenie, gdyż ludzie przestają ufać autorytetom, które powinny kontrolować władzę w demokracji.
Przekłada się to na wyniki skrajnie prawicowej partii AfD (Alternative für Deutschland). Podczas lutowych wyborów do Bundestagu zdobyła 20,8 proc. głosów. Jest drugą co do wielkości poparcia siłą polityczną w Niemczech.
Niektórzy politycy AfD twierdzą, że reprezentują „naród niemiecki”. Tylko to nie zgadza się z sondażami. Skoro 20 procent osób uprawnionych do głosowania oddało głos na AfD, to jest to zaledwie jedna ósma całego społeczeństwa.
Ani wyniki wyborów, ani sondaże nie potwierdzają mitu rozpowszechnionego w kręgach skrajnej prawicy, że reprezentują oni „milczącą większość” w kraju.
Stąd narracje spiskowe na temat nieuczciwych wyborów i sondaży. Przykładowo — po ogłoszeniu wyników wyborów do Bundestagu w sieci pojawiła się informacja, że z Łaby wyłowiono 3000 kart do głosowania z krzyżykiem postawionym obok partii AfD. Miało to udowodnić tezę o sfałszowanych wyborach. Okazało się, że wiadomość była fake newsem.
Mity o rzekomych oszustwach wyborczych mają przedstawiać daną partię, jako ofiarę spisku i odwracać uwagę od wyników, które mogą okazać się gorsze od oczekiwań. Ich celem jest także mobilizacja zwolenników.
Niestety podczas wyborów coraz większą rolę odgrywają kampanie dezinformacyjne. A teorie spiskowe są często z nimi powiązane. Krótko przed lutowymi wyborami do Bundestagu na platformie „X” powstała seria kont, których zdjęcia profilowe przedstawiały uderzająco ładne, młode kobiety. Publikowały one posty, że nie czują się bezpiecznie w Niemczech i dlatego zagłosują na AfD.
Kiedy dziennikarze przyjrzeli się bliżej fotografiom, okazało się, że zostały stworzone przez sztuczną inteligencję. Była to cała sieć fałszywych kont wspierających AfD.
Dlatego potrzebujemy ekspertów, którzy pomogą nam zdecydować, czy informacje są prawdziwe, czy nie. Właśnie z tego powodu autorytarni politycy często dyskredytują naukowców i dziennikarzy. Chcą stworzyć świat, w którym będą mogli dowolnie manipulować opinią publiczną.
A która z teorii spiskowych, Twoim zdaniem, pomogła AfD przekonać do siebie ponad 10 milionów wyborców?
Cofnijmy się w czasie. Spójrz na ten komunikat prasowy AfD. (Katharina pokazuje tekst z 5 kwietnia 2017 roku z cytatem z Alexandra Gaulanda, jednego z liderów AfD, deputowanego do Bundestagu, który wcześniej – przez 40 lat – należał do CDU). Gauland pisze w nim m.in. tak: „Wymiana ludności w Niemczech idzie pełną parą”.
Sformułowanie to nawiązuje do teorii „wymiany populacji”, która jest szeroko rozpowszechniona na skrajnej prawicy. Zakłada, że istnieje przemyślany przez „liberalne elity świata” plan stojący za migracją.
Zgodnie z nim „biała” ludność Zachodu ma zostać zastąpiona imigrantami. Teorię tę propaguje między innym grupa „Identitäre Bewegung” – skrajnie prawicowy nurt związany z ruchem Europejskiej Nowej Prawicy, aktywny w Niemczech, Francji i Austrii.
Jeden z liderów tej grupy mówi o „zmianie reżimu”. Termin „reżim” prawdopodobnie odnosi się tutaj do demokracji i rządów prawa. Identytaryści są bowiem zdecydowanymi wrogami konstytucji. Gauland musiał doskonale zdawać sobie sprawę, jakie duchy wywołuje takimi opowieściami!
Dolał wtedy swoim stwierdzeniem paliwa do wielkich antymigracyjnych demonstracji prawicowych ekstremistów w Niemczech, podczas których rozpowszechniano teorie spiskowe na temat państwa i mediów oraz atakowano dziennikarzy.
Rok później w jednym z programów Russia Today (RT) pojawił się inny polityk AfD – Maximilian Krah. Zrobię tu tylko małą dygresję – od czasu inwazji Rosji na Donbas w 2014 roku środowisko konspiracyjne w Niemczech, za sprawą wysiłków Rosji, jest mocno powiązane z Kremlem i regularnie pokazuje się w programach RT.
Krah został przedstawiony w programie jako niemiecki prawnik, nie wspomniano, że jest członkiem AfD. I opowiadał tam, że Niemcy stoją przed kluczową decyzją czy islam stanie się częścią ich życia, a Niemki będą musiały nosić burki.
Takie stwierdzenia są niebezpieczną mową nienawiści! Niemcy są przecież domem dla około pięciu milionów muzułmanów. Wielu z nich przybyło do Niemiec w latach 60. i 70. i jest świetnie zintegrowanych. Mają niemieckie obywatelstwo, są częścią społeczeństwa i nie chcą nosić burek ani narzucać swojej religii innym. Tureckie korzenie mają m.in. założyciele BioNTec, firmy stojącej za niemiecką szczepionką na Covid, która uratowała życie milionom ludzi.
Albo inny przykład – przemówienie Alice Weidel, wiceprzewodniczącej AfD, w Bundestagu w 2018 roku. Gdy Weidel porusza temat migrantów, wykrzykuje: „Te burki, panienki w chustach, dotowani nożownicy i inne nic niewarte istoty!”.
Są to rasistowskie wyzwiska, które mają na celu wzbudzić strach. Chodzi o to, by przestraszyć obywateli, a potem udać ich zbawcę. Na tym polega strategia. Istnieje wiele osobistych powiązań między pozaparlamentarną, brutalną skrajną prawicą, a AfD. Spotykają się na imprezach, a dla niektórych posłów pracują neonaziści z kryminalną przeszłością.
W większości przypadków skrajnie prawicowi politycy nie mówią jednak otwarcie, że wierzą w „wielką wymianę ludzkości” czy w inne teorie spiskowe, ale za to często krążą wokół tych tematów. I mają kody, słowa klucze, których regularnie używają. Ich zwolennicy wiedzą, o co chodzi, gdy przykładowo sugerują, że Niemcy nie są suwerennym państwem.
A więc Niemcy też, jak Polska w oczach polityków PiS, nie są suwerennym państwem?
To sformułowanie może mieć wiele znaczeń. Ale kiedy posługują się nim prawicowi ekstremiści w Niemczech, warto przyjrzeć się temu bliżej. Choćby popularnej wśród nich teorii spiskowej Obywateli Rzeszy (Reichsbürger). Ci, którzy uważają się za Obywateli Rzeszy, twierdzą, że przedwojenna Rzesza Niemiecka nadal trwa, kraj jest pod okupacją aliantów, a po II wojnie światowej nie zawarto traktatu pokojowego.
Ich zdaniem Republika Federalna Niemiec nie jest suwerennym państwem, negują więc jej prawne istnienie. Zagorzali zwolennicy tej teorii nie uznają wyroków sądowych, przepisów prawa, granic między Polską a Niemcami. Odmawiają również płacenia podatków, czy posyłania dzieci do szkoły.
Policji udało się udaremnić kilka ataków terrorystycznych planowanych przez różne środowiska Obywateli Rzeszy. W 2022 roku aresztowano członków jednej z jej grup – „Patriotische Union” (Związku Patriotycznego).
Właśnie przed sądem toczą się ich procesy. To są ludzie, którzy według aktu oskarżenia zaplanowali obalenie rządu Niemiec. Skonfiskowano u nich ponad 100 000 sztuk amunicji!
Co przeraża, wśród oskarżonych są osoby powiązane z Bundestagiem (jedną z głównych oskarżonych jest była parlamentarzystka Birgit Malsack-Winkemann z AfD), Bundeswehrą i NATO. Kilku z nich należało do Dowództwa Sił Specjalnych (KSK), elitarnej jednostki niemieckich sił zbrojnych. Mieli nie tylko dostęp do broni, ale także do wrażliwych danych.
Oczywiście kierownictwo AfD nie chce być kojarzone z tymi tematami. Alice Weidel od lat odmawia komentarza na temat doniesień dziennikarzy o wiadomości mejlowej z 2013 roku, która wyciekła do prasy.
Katharina pokazuje screen – są tam m.in. takie słowa: „Te świnie (to o niemieckim rządzie – red.) są jedynie marionetkami w rękach zwycięskich mocarstw II wojny światowej i mają za zadanie poniżyć nasz naród poprzez działania zagranicznych agentów oraz wywołać niepokoje w kraju”.
Są tu sformułowania typowe dla języka Obywateli Rzeszy. Dziennikarze twierdzą, że to Weidel jest autorką mejla.
Niejedna teoria spiskowa rozpowszechniana przez członków AfD odnosi się bezpośrednio do II wojny światowej. I choć jest to uznawane w Niemczech za przestępstwo, niektórzy politycy tej partii zaprzeczają Holokaustowi czy minimalizują okrucieństwa nazistowskiego reżimu.
Co więcej, w kampaniach wyborczych wielokrotnie wzywali Niemców do większego skupienia się na „pozytywnych” aspektach historii kraju. Zakładam, że oznacza to w ich rozumieniu więcej pieniędzy na festiwale Wagnera, Goethego i Schillera, a mniej na wystawy dotyczące nazistowskich zbrodni.
A rozumiesz, dlaczego podczas rozmowy z Elonem Muskiem Alice Weidel rzuciła, że Hitler był komunistą?
To jej stwierdzenie oburzyło wielu Niemców, szczególnie rodziny ofiar NSDAP. Przecież za działalność komunistyczną trafiało się do obozów zagłady! Naziści polowali na każdego, kto krytykował ich reżim. Mój pradziadek, członek francuskiego ruchu oporu, był ofiarą tej polityki. O co chodziło Weidel? O to, by zrzucić winę za zbrodnie NSDAP na lewicę. To całkowite wypaczenie faktów, ale przemawia do ludzi skrajnej prawicy.
W telewizyjnym talk-show dziennikarki Caren Miosga Alice Weidel powiedziała też, że AfD nie jest partią antysemicką, a wśród jej członków jest kilkuset Żydów. Zajmowałam się tym tematem – wiem, że mówiła nieprawdę. W AfD jest ich co najwyżej kilkunastu, a do tego Centralna Rada Żydów wraz z 46 innymi organizacjami w Niemczech wydała oświadczenie pt. „AfD to nie jest alternatywa dla Żydów”.
Dlatego uważam, że rozmowy z politykami, którzy posługują się kłamstwem, nie powinny być transmitowane na żywo. Rozpowszechniane przez nich nieprawdy czy teorie spiskowe są często prostowane dopiero następnego dnia i docierają tylko do części osób.
Chciałabym zobaczyć więcej talk-show, w których panuje zasada: „Nie zapraszamy do studia ludzi, którzy systematycznie kłamią. Nie chcemy, by oszukiwali naszych widzów”. Jednak wiele redakcji jest pod presją – AfD ma 20 procent poparcia i uważają, że czas antenowy im się należy.
Podczas akurat tego programu Caren Miosgi naprzeciwko Weidel usiedli eksperci i komentowali jej wypowiedzi, sprowadzając je na ziemię.
Aby zrozumieć strategię medialną AfD, warto przyjrzeć się kontom tej partii w mediach społecznościowych. Publikują tam tylko te fragmenty wystąpień swoich przedstawicieli, w których ci wypadli znakomicie. I taki przekaz dostają ich zwolennicy, którzy przecież nie zawsze mają czas i ochotę na oglądanie całych programów telewizyjnych.
A jak, Twoim zdaniem, teorie spiskowe kształtują nasze myślenie, czy raczej spojrzenie na świat?
One dają wielu osobom poczucie kontroli i bezpieczeństwa, zwłaszcza w tych niepewnych czasach kryzysu. A także złudzenie, że istnieje jakiś wielki plan. Dla niektórych jest to wygodniejsze niż życie w niepewności.
Na poziomie psychologicznym jest to więc bardzo atrakcyjne. Pozwala również na odegranie roli bohatera – „Jestem kimś wyjątkowym, należę do nielicznej grupy ludzi, która zna ten plan i chce uratować świat”.
A do tego wyznawcy teorii spiskowych doskonale „wiedzą”, kto jest winny pandemii, migracji czy kryzysowi finansowemu. Z jednej strony na horyzoncie czyha apokalipsa – Blackout, III wojna światowa. Z drugiej – wszystko jest w ich rękach i jeśli tylko pozbędą się „tych złych”, świat znów stanie się dobrym miejscem do życia.
To dość naiwny pogląd – przypomina bajki dla dzieci. Ale niektórzy najwyraźniej nie chcą skonfrontować się ze skomplikowaną rzeczywistością i najlepiej czują się w nierealnym, wymyślonym świecie.
To przyjrzyjmy się jeszcze lewej stronie.
Badania empiryczne pokazują, że większość osób, które brały udział w demonstracjach podczas pandemii lub je popierały, miały silnie prawicowe poglądy. Ale byli tam także ludzie z ezoterycznych środowisk.
Z wyglądu przypominają oni hipisów i są podatni na teorie spiskowe szczególnie dotyczące medycyny. U niektórych grup widać też wpływy rosyjskiej propagandy, która promuje tezę, że Rosja jest ofiarą NATO, a Stany Zjednoczone są wrogiem ludu pracującego.
Ezoteryczne teorie spiskowe zazwyczaj dotyczą opowieści o rzekomo zbliżającym duchowym przebudzeniu społeczeństw, które dotąd były tłumione przez elity. Widziałaś film „Zeitgeist” („Duch czasu”)? Był dostępny jakiś czas temu na YouTube.
Jedna z trzech części filmu analizuje zamach z 11 września 2001 roku i próbuje udowodnić, że stoi za nim rząd Stanów Zjednoczonych. Inna przedstawia tezę, iż świat kontrolowany jest przez oligarchię finansową, która dąży do absolutnej kontroli nad jednostką. Cel ma zostać osiągnięty za pomocą najnowszych zdobyczy techniki m.in. poprzez wszczepienie ludziom chipów.
W środowisku ezoterycznym pojawia się również wiele narracji spiskowych na temat zdrowia. Może to być jeden z powodów, dla których niektórzy ezoterycy unikają szczepień i zdobyczy tradycyjnej medycyny. A skoro nie wierzą w naukę, ogromne zyski odnotowują producenci ezoterycznych produktów. Bo ich klienci nie pytają, czy istnieją dowody na skuteczność danego preparatu, skoro i tak prawdziwe wyniki badań są sfałszowane lub utajnione przez elitę.
Tak, ezoterycy odrzucali szczepienia na długo przed pandemią, a niektórzy lekarze z tego nurtu uważają nawet, że odra ma pozytywny wpływ na dzieci, inni zaś, że szczepienia są nie tylko zbędne, ale wręcz szkodliwe.
Skrajna prawica też nie lubi szczepień i najnowszych zdobyczy medycyny.
Środowiska konspiracyjne łączy przekonanie, że ci na górze nas oszukują, większość ludzi żyje w kłamstwie, a ja jestem jednym z nielicznych, który zna prawdę.
Słyszałaś o „nowej medycynie germańskiej”? To odgałęzienie ezoteryki, rozpowszechnione wśród skrajnej prawicy, między innym u Obywateli Rzeszy. Jej twórcą był Ryke Geerd Hamer, niemiecki lekarz, który stracił uprawnienia do wykonywania zawodu.
Hamer ogłosił publicznie, że AIDS nie istnieje i jest wynikiem spisku. Uważał też, że chemioterapia, radioterapia i stosowanie morfiny służy do zabijania ludzi przez domniemaną żydowską organizację spiskową. Chociaż jego antysemickie twierdzenia są absurdalne z medycznego punktu widzenia, setki ludzi, niektórzy z nich poważnie chorzy, powierzyli się jego opiece. I niektórzy z nich zmarli.
Hamer podważał też sens szczepień – przekonywał, że podczas szczepienia do naszych organizmów dostają się chipy, którymi można zdalnie sterować za pośrednictwem satelitów i w ten sposób nas zabijać. Toczyło się przeciwko niemu kilka spraw sądowych, był nawet przez pewien czas w więzieniu. Zmarł w 2017 roku. Jego „nauki” nadal jednak żyją.
Rozpowszechnia je w Niemczech m.in. były rzecznik prasowy Querdenken, największej organizacji protestującej przeciwko szczepieniom.
A skoro już jesteśmy przy temacie medycyny i szczepień – innym popularnym ideologiem spiskowym w Niemczech jest Ken Jebsen – aktywista i producent filmowy. Jego prawdziwe imię i nazwisko brzmi Kayvan Soufi-Siavash.
Jego film, w którym twierdził, że za pandemią stoi spisek, obejrzano ponad 3 miliony razy. Znany jest też z rozpowszechniania teorii spiskowych na temat ataku 9/11 i George'a Sorosa.
No właśnie, co ci wszyscy ludzie mają do Sorosa?
George Soros jest ulubionym wrogiem prawicowych ekstremistów i ideologów spiskowych z całego świata. Urodził się na Węgrzech, jest Żydem, a do tego znanym inwestorem i zarobił miliardy na giełdzie. Przeżył okupację, ukrywał się przed nazistami. Jego fundacja „Open Society Foundation”, oparta o zasady profesora filozofii Karla Poppera, u którego Soros studiował, wspiera społeczeństwa demokratyczne.
Soros znalazł się na celowniku skrajnej prawicy za sprawą kampanii Viktora Orbána w 2010 roku. Atakując go, Orbán chciał zdyskredytować zaangażowanie obywateli w obronę demokracji, prawa kobiet czy społeczności queer. W myśl zasady, że obrońcy wolności nie mówią w swoim imieniu, lecz są kontrolowani z zewnątrz i stoją za nimi duże pieniądze.
Ironia tej historii polega na tym, że Viktor Orbán skorzystał podczas studiów ze wsparcia jednej z instytucji George'a Sorosa. Bez tego wsparcia nie byłby prawdopodobnie tu, gdzie dziś.
To zresztą znamienne – w centrum narracji spiskowych umieszczane są często wielkie osobistości i znane organizacje. Bo teorie te wydają się niektórym bardziej wiarygodne, jeśli domniemanym konspiratorom przypisuje się wielką władzę. Dlatego też wpływ tych osób lub organizacji jest często wyolbrzymiany. Jest to konieczne, aby stworzyć idealnych złoczyńców, takich jak w filmach z Hollywood.
I tak jak w filmach powinni być super przebiegli i niezwykle sprytni.
Ale jakoś nie są. I mało znany youtuber z kilkuset obserwatorami rozgryza ich plan zagłady ziemi i ludzi w kilka minut. Niby powinno nas to śmieszyć, ale widząc, jak politycy wykorzystują teorie spiskowe, by zdobyć nad nami władzę – przeraża.
Reporterka i tłumaczka. Absolwentka filologii szwedzkiej na Uniwersytecie Jagiellońskim i Polskiej Szkoły Reportażu. . Współpracuje z OKO.press, Gazetą Wyborczą, Dużym Formatem, Charakterami, weekend.gazeta.pl i Magazynem Goethe Institut. Trzykrotna stypendystka Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Finalistka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego w 2019 i 2021 r. Mieszka w Niemczech.
Reporterka i tłumaczka. Absolwentka filologii szwedzkiej na Uniwersytecie Jagiellońskim i Polskiej Szkoły Reportażu. . Współpracuje z OKO.press, Gazetą Wyborczą, Dużym Formatem, Charakterami, weekend.gazeta.pl i Magazynem Goethe Institut. Trzykrotna stypendystka Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Finalistka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego w 2019 i 2021 r. Mieszka w Niemczech.
Komentarze