Prof. Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka: „Bardzo wielu spraw sądowych można by uniknąć, jeśliby się zadbało o dobrą komunikację z pacjentem. Jeżeli rodzice widzą empatię, widzą nasz wysiłek, widzą, że dziecko jest nie do uratowania – nie chcą pozywać szpitala”
Sławomir Zagórski, OKO.press: Panuje opinia, że w słabo funkcjonującym systemie praworządności biegli są u nas też słabym ogniwem. Że jest ich niewielu. Że są źle opłacani. A jeśli chodzi o sprawy związane z medycyną, lekarze niechętnie oceniają pracę kolegów i stąd jeszcze trudniej o biegłych.
Prof. dr hab. n. med. Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka*: To wszystko prawda.
Od jak dawna jesteś biegłą i dlaczego się na to zdecydowałaś?
Od jak dawna jesteś biegłą i dlaczego się na to zdecydowałaś?
Nie pamiętam dokładnie jak długo, ale na pewno ponad 10 lat w Sądzie Okręgowym w Warszawie. W tym roku dostałam nowe mianowanie do 2029 roku.
A dlaczego się zdecydowałaś? Pewnie dlatego, że Cię prosili. Mówili, że nie mają biegłych.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze