0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto ANDREW CABALLERO-REYNOLDS / AFPFoto ANDREW CABALLER...

Podstawowym narzędziem, jakim posługuje się obecnie prezydent Trump w rządzeniu, jest rozporządzenie wykonawcze (executive order), będące de facto dyrektywą prezydenta skierowaną do podległych mu departamentów administracji federalnej USA.

Rozporządzenia wykonawcze podlegają kontroli sądowej i mogą zostać unieważnione przez sądy w wypadku ich niezgodności z konstytucją lub ustawami.

W wypadku części nowych rozporządzeń Trumpa toczą się już procesy sądowe zmierzające do ich unieważnienia, wykonanie części z nich zostało już też wstrzymane przez sądy.

Moc blokowania rozporządzeń wykonawczych prezydenta ma również Kongres, w którego prerogatywach leży zarówno uchwalenie odpowiedniej ustawy będącej nadrzędnym aktem prawnym, jak i odmówienie prezydentowi i jego administracji środków finansowych na realizację danego rozporządzenia.

Obecnie w obu izbach Kongresu większość mają Republikanie, czyli partia Donalda Trumpa.

A oto lista najważniejszych decyzji Trumpa i ich skutków:

Wojna celna

Zaczęło się bardzo ostro. W sobotę 1 lutego mogło się wydawać, że Kanada, Meksyk i Chiny to trzy kraje, z którymi Donald Trump rozpoczął już wojnę handlową. Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych nałożył na dwa pierwsze kraje cła w wysokości 25 proc. Towary z Chin zostały z kolei obłożone 10-procentowym cłem.

Już w poniedziałek 3 lutego jednak Trump zawiesił na 30 dni nowe taryfy celne nałożone na Kanadę i Meksyk. W wypadku Kanady stało się tak po zapowiedzi premiera kraju Justina Trudeau, że zostanie wzmocniona ochrona granicy (co de facto jest powtórzeniem treści umów zawartych jeszcze za prezydentury Joe Bidena).

W wypadku Meksyku zadziałało prawie to samo – prezydentka Claudia Sheinbaum zapowiedziała wysłanie na granicę z USA 10 tysięcy żołnierzy w „celu zapobieżenia przemytowi fentanylu” – bo właśnie to Trump wskazał jako przyczynę nałożenia cel.

Wojna handlowa wydaje się więc być obecnie faktem wyłącznie na linii USA – Chiny, bo to ostatnie państwo nałożyło już odwetowe cła na towary importowane ze Stanów Zjednoczonych.

Wyłącznie w sferze pogróżek pozostają natomiast ogólne zapowiedzi Trumpa dotyczące ewentualnego nałożenia ceł na Unię Europejską.

„USA, jako gospodarka o wysokiej konsumpcji i uzależniona od importu, może ponieść poważne konsekwencje w postaci wzrostu cen i spowolnienia gospodarczego. Ale rykoszetem dostanie cała globalna gospodarka” – pisze w OKO.press dr Łukasz Rachel, ekonomista z University College London.

Przeczytaj także:

Rewizja polityki handlowej USA

Z wojną celną wiąże się również szersza kwestia ogłoszonego przez Trumpa memorandum w sprawie zmian polityki handlowej USA. Pod hasłem „America First” Trump domaga się przeprowadzenia rewizji zawartych przez Stany Zjednoczone umów handlowych.

W myśl memorandum administracja USA (głównie departamenty handlu i stanu) ma szykować się do renegocjacji tych umów, które zdaniem prezydenta przynoszą Stanom Zjednoczonym za mało korzyści.

Jaka będzie skala takich prób – trudno w tej chwili ocenić. W memorandum bezpośrednio wskazane są układy handlowe z Kanadą i Meksykiem oraz z Chinami (czyli z krajami, na które Trump nakładał już cła), jednocześnie jednak dokument jasno stwierdza, że rewizji mają podlegać wszystkie umowy zawarte przez USA.

Granica – stan wyjątkowy i deportacyjny show Trumpa

Już pierwszego dnia swego urzędowania Trump ogłosił stan wyjątkowy wzdłuż granicy z Meksykiem i wydał rozkazy wysłania tam wojska. Towarzyszyły temu rozporządzenia wykonawcze dotyczące rozbudowy ośrodków detencyjnych dla nielegalnych imigrantów – w tym w niesławnej bazie Guantanamo.

Do tego ostatniego miejsca we wtorek 4 lutego przewieziono pierwszych 12 imigrantów, docelowo ma tam ich trafić nawet 30 tysięcy. W Guantanamo służby imigracyjne mają „przetrzymywać najgorszych przestępców, nielegalnych imigrantów, którzy zagrażają narodowi amerykańskiemu” – zapowiedział Trump

Równolegle Biały Dom i służby podrzędne Trumpowi uruchomiły medialny show wokół deportacji nielegalnych imigrantów – prezentując nagrania ze startów i lądowań przeznaczonych do tego celu samolotów wojskowych i urządzając obławy w miejscach spotkań imigrantów znajdujących się w amerykańskich miastach.

W tym momencie jednak brak przy tym danych, które pozwalałaby stwierdzić, czy nowa polityka deportacyjna Trumpa rzeczywiście odbiega znacząco od dotychczasowej praktyki bardzo surowego egzekwowania prawa imigracyjnego przez amerykańskie służby za administracji Joe Bidena.

Zmiany w prawie ziemi

Trump zmienił tzw. prawo ziemi – czyli przepisy, w myśl których każdy, kto urodził się na terytorium Stanów Zjednoczonych, miał automatycznie otrzymywać obywatelstwo tego kraju.

Trump postanowił wyłączyć te przepisy w odniesieniu do dzieci nielegalnych imigrantów oraz osób przebywających na terenie USA legalnie, ale czasowo – np. na podstawie wiz studenckich.

Zmiany w prawie ziemi dokonane przez Trumpa zostały zaskarżone do sądów przez władze ponad 20 stanów. Sąd w Seattle wydał wyrok wstrzymujący wykonanie nowych przepisów, jako „rażąco niekonstytucyjnych”, co wskazuje dość wyraźnie najbardziej prawdopodobny kierunek dalszego orzecznictwa w tej sprawie.

Prawo ziemi jest zagwarantowane w 14. poprawce do konstytucji Stanów Zjednoczonych.

Wojna z zaimkami i ideologia „dwóch płci”

22 stycznia Donald Trump anulował rozporządzenie wykonawcze Joe Bidena, które liberalizowało zasady dotyczące określania płci w dokumentach państwowych. W kolejnych dniach urzędnicy różnych departamentów administracji USA zaczęli otrzymywać pisma i maile zakazujące używania w oficjalnej korespondencji np. stosowania zaimków „on/ona/oni/ich”, a także słowa „inkluzywność” i wariantów słowa „osoba niebinarna”.

Polityka Stanów Zjednoczonych ma być oparta na uznawaniu tylko dwóch płci, określanych jako „niezmienialne i zakorzenione w fundamentalnej oraz bezdyskusyjnej rzeczywistości”. W dokumentach państwowych rozporządzenie nakazuje zastąpienie terminu „gender” (tożsamość płciowa) terminem „sex”, oznaczającym płeć biologiczną – pisał w OKO.press Michał Rolecki.

Rozporządzenie Trumpa zatytułowane "Obrona kobiet przed ekstremizmem ideologii gender i przywracanie biologicznej prawdy rządowi federalnemu” spowoduje m.in. zmiany w amerykańskich paszportach, które od 2022 roku oferują trzy opcje w kategorii płci: męską, żeńską i X – inną.

Więcej kar śmierci?

Jedno z pierwszych rozporządzeń wykonawczych Trumpa nosi cokolwiek mylący tytuł „o przywróceniu kary śmierci”. Mylący, bo w części stanów USA kara śmierci nadal obowiązuje i jest wykonywana, a Trump wcale nie próbuje przywracać kary śmierci w stanach, w których ją zniesiono.

Rozporządzenie jednak nakłada na Prokuratora Generalnego i prokuratorów federalnych obowiązek żądania kary śmierci za każdym razem, gdy sądzony będzie zabójca policjanta lub też „nielegalny imigrant, który popełnił przestępstwo zagrożone karą śmierci”.

To samo rozporządzenie dotyczy również 37 konkretnych skazanych, którym Joe Biden na mocy prawa łaski zamienił wyroki śmierci na dożywotnie więzienia. Prokurator Generalny ma w myśl rozporządzenia Trumpa zapewnić, że skazani zostaną osadzeni „w warunkach zgodnych z potwornością ich zbrodni i zagrożeniami, jakie stwarzają”.

Wycofanie Stanów Zjednoczonych z WHO

„Światowa służba zdrowia nas oszukała, wszyscy oszukują Stany Zjednoczone. To się już nie wydarzy” – wykrzykiwał Trump tuż po podpisaniu rozporządzenia o wycofaniu USA ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Oskarżył przy tym WHO o niewłaściwe zarządzanie pandemią Covid-19 i innymi międzynarodowymi kryzysami zdrowotnymi.

W myśl rozporządzenia Trumpa Stany Zjednoczone mają opuścić WHO za 12 miesięcy i zaprzestać wszelkich wpłat finansowych na jej działalność. Dla Światowej Organizacji Zdrowia to poważny problem – USA wpłacały dotąd najwyższe składki w porównaniu z pozostałymi państwami.

Nie jest przy tym wcale jasne, czy decyzja Trumpa utrzyma się do czasu jej założonej realizacji, czy też nowy prezydent USA zamierza wykorzystać ją jako kartę przetargową w negocjacjach z ONZ i WHO.

Wycofanie z Porozumienia Paryskiego

Donald Trump ogłosił wystąpienie Stanów Zjednoczonych z Porozumienia Paryskiego dotyczącego globalnej strategii powstrzymywania zmian klimatu. W ten sposób USA obok Libii, Iranu i Jemenu staną się jednym z 4 państw świata, które nie uczestniczą w porozumieniu.

„Dokument, podpisany podczas konferencji klimatycznej COP w Paryżu w 2015 roku, określa działania mające doprowadzić do ograniczenia emisji dwutlenku węgla. W efekcie ocieplenie klimatu powinno zatrzymać się na 2 stopniach Celsjusza w stosunku do ery przedindustrialnej – choć naukowcy rekomendowali, by było to 1,5 stopnia. Ten cel wydaje się już niemożliwy do osiągnięcia” – pisze Katarzyna Kojzar w analizie OKO.press dotyczącej wystąpienia USA z Porozumienia Paryskiego.

Program zwolnień w administracji federalnej

To zadanie w imieniu Donalda Trumpa realizuje Elon Musk. Miliarder stanął na czele DOGE, czyli nowego Departamentu Efektywności Rządowej, mającego za zadanie maksymalne zmniejszenie liczebności administracji federalnej.

Musk potraktował pracowników administracji federalnej USA dokładnie tak samo, jak potraktował pracowników przejętego przez siebie w 2022 roku Twittera.

Około 2 milionów amerykańskich urzędników i pracowników budżetówki dostało już maile proponujące im dobrowolne odejście z pracy w zamian za równowartość ok. 8-miesięcznego wynagrodzenia. Maile zostały zatytułowane słowem „Rozdroże” – zupełnie tak samo jak analogiczna w treści korespondencja wysłana przez Muska do pracowników Twittera.

W dalszych planach Muska i jego agencji są masowe zwolnienia pracowników administracji federalnej.

Wstrzymanie pomocy zagranicznej

To kolejna z najbardziej kontrowersyjnych decyzji Trumpa, których wykonanie gorąco wspiera Elon Musk.

Natychmiast po objęciu władzy Trump nakazał zamrożenie na 90 dni wszystkich amerykańskich programów pomocowych przeznaczonych dla zagranicy. Spowodowało to wstrzymanie niezliczonych projektów prowadzonych przez tysiące organizacji pozarządowych na całym świecie, łącznie w ok. 120 krajach, w tym w Polsce.

Na tym jednak nie koniec. W ostatni weekend Elon Musk chwalił się, że poświęcił sobotę i niedzielę na „wpychanie do niszczarki” USAID – czyli głównej amerykańskiej agencji koordynującej pomoc zagraniczną Stanów Zjednoczonych.

We wtorek 4 lutego siedziba USAID w Waszyngtonie została zamknięta, wywieziono z niej sprzęt komputerowy i serwery. Wszyscy pracownicy USAID pracujący za granicą dostali zaś polecenie powrotu do kraju w ciągu 30 dni.

„Ta organizacja jest zarządzana przez grupę radykalnych szaleńców, a my ich wyrzucimy, a potem podejmiemy decyzję” – tak scharakteryzował plany swej administracji dotyczące USAID sam Donald Trump w minioną niedzielę 2 lutego.

W ramach „wrzucania do niszczarki” USAID wstrzymane zostały między innymi programy przeciwdziałania epidemiom w krajach Afryki i Azji Południowej czy też działania na rzecz poprawy jakości życia najbiedniejszych mieszkańców świata.

Więcej o likwidacji USAID w materiale Pauliny Pacuły w OKO.press:

Koniec równości i nowe porządki w wojsku

Rozporządzenia wykonawcze wydane przez Trumpa 27 stycznia odwołują przepisy równościowe obowiązujące w wojsku.

Dotyczy to zarówno praw osób transpłciowych – którym Trump po raz kolejny (podobnie jak za swej pierwszej kadencji) zakazuje wstępowania do armii, jak i przepisów na rzecz integracji i wyrównywania szans obowiązujących w amerykańskiej armii.

Rozporządzenie Trumpa nakazuje jednocześnie natychmiastowo „zakończyć używanie wymyślonych i opartych na identyfikacji zaimków” w armii.

„Prezydent Trump obiecał pozbyć się »przebudzonych« generałów, którzy stawiają eksperymenty społeczne ponad walkę” – głosi oficjalne stanowisko Białego Domu w tej sprawie.

Do służby w wojsku mają natomiast zostać przywróceni ci żołnierze, którzy zostali z niej usunięci, po tym, jak odmówili poddania się obowiązkowym szczepieniom przeciwko COVID-19. Dotyczy to nieco ponad 1,5 tysiąca żołnierzy.

Projekt Stargate

Pierwszego dnia swojego urzędowania Donald Trump uchylił rozporządzenie wykonawcze Joego Bidena, które miało na celu wprowadzenie pewnych standardów bezpieczeństwa i ograniczeń w pracach nad rozwojem sztucznej inteligencji.

Dzień później Trump ogłosił projekt Stargate (Gwiezdne Wrota), który ma polegać na budowie w Stanach Zjednoczonych infrastruktury pozwalającej na uzyskanie przez ten kraj supremacji pod względem technologii opartych na AI.

Wartość inwestycji w centra danych i rozwój technologii zapowiedzianych przez Trumpa ma wynosił łącznie do 500 miliardów dolarów. Realizacją programu Stargate mają się zajmować firmy Open AI, Oracle i SoftBank.

Ułaskawienie 1500 uczestników szturmu na Kapitol

Pierwszego dnia urzędowania Donald Trump ułaskawił ok. 1500 swych zwolenników, którzy w styczniu 2020 roku po przegranych przez niego wyborach prezydenckich szturmowali Kapitol – czyli siedzibę Kongresu, a następnie zostali za to skazani przez sądy.

Część z nich już odsiedziała niedługie wyroki lub zapłaciła grzywny, za co po decyzji Trumpa mogą się domagać odszkodowania.

Są wśród nich jednak i więźniowie naprawdę niebezpieczni i skazani na wieloletnie pozbawienie wolności. Na przykład skazany na aż 22 lata więzienia szef skrajnie prawicowej bojówki Proud Boys Enrique Tarrio. Albo twórca innej grupy ekstremistów – Oath Keepers – Stewart Rhodes, który został skazany na 18 lat więzienia.

Na skutek zamieszek w budynkach Kapitolu zginęło 5 osób, a około 140 odniosło rany.

„Stan wyjątkowy w energetyce”

Powołując się na ustawę o stanach nadzwyczajnych, Donald Trump ogłosił również „stan wyjątkowy w energetyce”.

Rozporządzenie, które go dotyczy, zawiera szereg ułatwień dotyczących wydobywania paliw kopalnych przez wielkie koncerny energetyczne. W szczególności chodzi o ropę naftową z łupków, wydobywaną zabójczą dla środowiska naturalnego metodą szczelinowania hydraulicznego. Jako teren szczególnie intensywnej eksploatacji w rozporządzeniu Trumpa wskazana została Alaska.

Zmiany nazw geograficznych

„Prezydent Trump wnosi zdrowy rozsądek do rządu i odnawia filary amerykańskiej cywilizacji” – głosi rozporządzenie dotyczące oficjalnych zmian dwóch nazw geograficznych.

Zatoka Meksykańska ma się odtąd w USA nazywać Zatoką Amerykańską. Natomiast Denali, czyli położony na Alasce najwyższy szczyt Stanów Zjednoczonych, ma ponownie otrzymać nazwę obowiązującą w latach 1917-2015, na cześć prezydenta Williama McKinley’a (nadaną zresztą w trakcie jego kampanii wyborczej).

Pierwotna i zarazem dotychczasowa nazwa szczytu – Denali – pochodzi z języka plemienia Koyukon, czyli rdzennych mieszkańców ziem okalających górę.

Zmiany w nazwach geograficznych dokonane przez Trumpa obowiązują rzecz jasna jedynie w Stanach Zjednoczonych. Ale do rozkazów Trumpa dostosowało się już Google, które zmieniło nazwy na swych elektronicznych mapach dostępnych w USA.

„Amerykańska Żelazna Kopuła”

W Stanach Zjednoczonych ma powstać nowy system obronny, chroniący przed „balistycznymi, hipersonicznymi i zaawansowanymi pociskami manewrującymi oraz innymi atakami powietrznymi nowej generacji" – tak głosi rozporządzenie wykonawcze, w którym Trump nakazuje Pentagonowi budowę amerykańskiej wersji „Żelaznej Kopuły” znanej z Izraela.

Nie ma to być jednak kopia niezwykle zaawansowanego izraelskiego systemu, lecz jeszcze bardziej nowoczesne i złożone rozwiązanie sięgające po m.in. broń laserową (nad którą prace wciąż trwają, ale bardzo powoli posuwają się do przodu).

;
Na zdjęciu Witold Głowacki
Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze