Dlaczego Trzaskowski miałby tracić przewagę nad Nawrockim, którego kampania jest skrajnie konserwatywna, a przy tym medialnie nieudolna? Analizujemy sondażowe trendy
Trzy najnowsze styczniowe sondaże przed wyborami prezydenckimi przyniosły niepokojące wiadomości dla Rafała Trzaskowskiego:
Media, nie tylko prawicowe, tytułują mocno: „Nawrocki dogania. Tak blisko nigdy nie był„ (Rzeczpospolita), „Spore tąpnięcie” (Onet), „Przewaga Trzaskowskiego szybko topnieje„ (wPolsce24), „Nawrocki depcze po piętach Trzaskowskiemu” (wPolityce).
Czy to nie przesada? A może te wyniki są przypadkowe? Jak jest naprawdę?
Na poniższym, animowanym wykresie przedstawiamy wyniki wszystkich sondaży z grudnia i stycznia, w których pytano osoby badane, jak zagłosują w I turze, dając im listę nazwisk zgłoszonych kandydatów. Takie pytanie sprawdza „czyste" poparcie kandydata czy kandydatki, jego czy jej siłę przyciągania.
Wygląda na to, że Rafał Trzaskowski traci tak rozumianą atrakcyjność.
O ile w czterech sondażach grudniowych jego przewaga nad Nawrockim wynosiła ponad 10 pkt proc., o tyle w trzech styczniowych już tylko nieco ponad 5 pkt proc.
Trzaskowskiego w grudniu wybierało prawie 37 proc., ale w styczniu mniej – 33 proc. W tym samym czasie Nawrocki minimalnie zyskał – z 26 proc. na 27,5 proc.
Każdy z tych sondaży może się mylić, w jedną lub drugą stronę, ale wszystkie razem zapewne dają prawdziwy obraz.
Rośnie Sławomir Mentzen (10,5 proc. do 12,7 proc.), lider umacniającej się także w partyjnych sondażach Konfederacji, która jawi się obecnie jako trzecia siła. Gorzej wiedzie się Szymonowi Hołowni, który aspirował do tej roli (prawie 8 proc. w grudniu, 6,5 proc. w styczniu). Magdalena Biejat próbuje dobić do 5 proc., po wejściu do gry Adriana Zandberga może mieć z tym kłopot.
Aby nie zamazywać obrazu, na wykresie nie pokazaliśmy notowań Zandberga, podobnie jak Marka Jakubiaka (bo poza sondażem CBOS nie osiągają nawet 2 proc.). Nie pokazujemy też odsetka deklarujących udział w wyborach, ale niezdecydowanych, kogo wybrać, który jest zaskakująco wysoki (średnio ok. 10 proc.!), a w styczniowej Opinii24 nawet 15 proc.
Ten odsetek jest znacznie wyższy niż w sondażach partyjnych, co świadczy o tym, że wyborczynie i wyborcy są na razie
kandydatami swoich partii rozczarowani.
Wahają się, czy ich poprzeć, czy szukać kogoś innego, a może po prostu zostać w domu.
Tendencja jest podobna jak w sondażach I tury, linie Trzaskowskiego i Nawrockiego w styczniu zbliżają się do siebie. W pięciu sondażach grudniowych kandydat KO miał średnio przewagę 13,5 pkt proc., w dwóch styczniowych tylko 7,5 pkt proc.
To zmniejszenie przewagi aż o 6 pkt proc. wynika zarówno z utraty poparcia przez Trzaskowskiegio (o 2,6 pkt proc.), jak ze wzrostu notowań Nawrockiego (o 3,4 pkt proc.).
Oczywiście próba siedmiu sondaży jest nieduża, a dwa (tylko dwa!) styczniowe dają nieco różne wyniki: wg Opinii24 Trzaskowski „wygrywa" o 9 pkt proc., wg United Surveys o 6 pkt proc. Ale trend jest widoczny.
Trzaskowski pozostaje faworytem obu tur wyborczych, ale kampania go nie niesie, raczej ściąga swoim ciężarem w dół.
Poza tym podobnie jak w I turze osób niezdecydowanych jest ok. 10 proc. (szary kolor na wykresie). To oczywiście sprawia, że przewidywany wynik wyborczy każdego z kandydatów jest wyższy niż sondażowe notowania, ale nie wiadomo, jak niezdecydowani ostatecznie zagłosują.
Gdyby założyć, że ich polityczne upodobania są takie same, jak osób już zdecydowanych kogo wybrać, to wynik sondażowego pojedynku np. 46 do 44 proc., przełożyłby się na wyborczy rezultat 51 do 49 proc., taki, jak Dudy z Trzaskowskim w 2020 roku.
Na potwierdzenie tych wszystkich trendów trzeba oczywiście poczekać do następnych sondaży. Będziemy je dalej śledzić.
Dlaczego Trzaskowski wypada słabiej, niż jego rywal, którego nieudolność medialna jest przecież uderzająca?
Bliższa analiza dwóch sondaży Opinii 24 podsuwa odpowiedź. W styczniowym badaniu w porównaniu z grudniowym poparcie Trzaskowskiego w I sondażowej turze wśród kobiet spadło z 46 do 32 proc. Jeśli ten spadek potwierdzi się w kolejnych sondażach, może to być istotny czynnik dla wyniku wyborów.
Wg sondażu Opinii 24 kobiety nie przeniosły swoich sympatii na innego kandydata, ale zasiliły ogromną grupę niezdecydowanych (aż 21 proc.). Trzaskowski – jak zawsze siły liberalne i lewicowe, nie tylko w Polsce – jest „kobiecym kandydatem", teraz to się prawie wyrównało (wskazało go 32 proc. kobiet i 29 proc. mężczyzn).
A przecież los wyborów 2023 roku przesądziły właśnie kobiety. Gdyby uwzględnić tylko ich głosy koalicja KO, TD, NW miałaby większość aż 260 mandatów. Głosy samych mężczyzn dałyby większość 240 mandatów (potencjalnej) prawicowej koalicji PiS z Konfederacją.
W sondażu Opinii 24 kobiety (65 proc.) rzadziej niż mężczyźni (72 proc.) deklarują też udział w wyborach prezydenckich, tymczasem w 2023 r. frekwencja wśród nich była nieco wyższa niż mężczyzn.
Uderzający jest też powrót do klasycznej piramidy wieku: wyborcy najmłodsi (18-29 lat), najrzadziej wybierają się na wybory (56 proc.), w kolejnych generacjach deklarowana frekwencja rośnie aż do 76 proc. wśród osób 60+. W wyborach 2023 frekwencja wśród najmłodszych (71 proc.) była taka sama jak wśród najstarszych. To był wyjątek od reguły.
Co więcej, młodzi (18-29 lat) są znacznie bardziej „konfederaccy" niż w wyborach 2023: 40 proc. wybrało Mentzena, 22 proc. Trzaskowskiego, 7 proc. Hołownię, po 5 proc. Biejat i Zandberga i 4 proc. Nawrockiego.
Wygląda na to, że dwie duże grupy, kobiety i ludzie młodzi, których wyjątkowa mobilizacja na tle wszystkich dotychczasowych wyborów zdecydowała o porażce prawicy 15 października 2023, nie są nadmiernie zmotywowane, by iść na wybory. I nie są pod takim wrażeniem Trzaskowskiego, jak „powinny być" w porównaniu z postawami wyborów z 2023 roku.
Dlaczego tak jest?
W kilku tekstach OKO.press sygnalizowaliśmy, że kampania Trzaskowskiego jest „sformatowana według prawicowego ducha czasu„. Polityczna persona, jaką przedstawił kandydat KO na „wypasionej” konwencji w Gliwicach została ociosana ze wszystkich ryzykownych „liberalno-lewicowych mrzonek„. Ani słowa o prawach migrantów na granicy czy Ukraińców w Polsce, osób LGBT, żadnej krytyki Kościoła, o prawach kobiet ogólnikowo. „Trzaskowski ryzykuje demobilizacją swoich entuzjastek” – pisaliśmy.
Niewykluczone, że sondaże pokazują, że tak się właśnie dzieje.
Kampania Trzaskowskiego została zaplanowana jako odpowiedź na poczucie zagrożenia przez Rosję, które ma wywoływać odruch gromadzenia się pod flagą i zwrot ku konserwatywnym wartościom. Ale koszty tak wąskiej definicji mogą być wysokie.
Zamiast „naprzód„ Trzaskowski sięga raczej „wstecz”, nawet w sprawach... kulinarnych. Rozpływa się nad tradycyjną polską kuchnią: „Rewelacyjna gęsina, polskie sery, pomidory, które mają smak, białe wino, które może konkurować z francuskim. Kochamy pierogi, roladę, kluski śląskie. Polskie zupy to potęga. Zalewajka...”.
Czy to dziwne, że młodzi ludzie czują się takim dziaderskim menu rozczarowani?
Do podobnych wniosków prowadzi porównanie dwóch – niemal identycznych, co samo w sobie było błędem – spotów „Wierzę w Polskę" z 2020 i 2025 roku. Symptomatyczne jest pominięcie w 2025 roku Unii Europejskiej. Polska ma teraz samodzielnie „patrzeć w przyszłość”.
Zmienił się też nastrój, klimat. Spot 2020 był głosem polityka w kontakcie z wibrującym tłumem. Opierał się na kapitalnym pomyśle, że kolejne wersy tamtego credo, wygłaszane były na dwa głosy, z Trzaskowskim mówili m.in. kobieta na wózku, a także Ślązak i Kaszub oraz dzieci. Przekaz był społeczny, solidarnościowy, równościowy. Widzieliśmy polityka, który z ludźmi i dla ludzi miał Polskę odebrać PiS.
Teraz mamy lidera, który deklaruje, że trzeba „naprzód", ale brakuje w tym energii, wizji i odwagi.
Trzaskowski boi się np. powiedzieć rzecz dla liberała oczywistą, że edukacja zdrowotna (w tym seksualna) w szkole publicznej powinna być po prostu normą i sięga po figurę prawicy „do decyzji rodziców" (podobnie zresztą jak Donald Tusk, co prawicowe media słusznie uznają za sensacyjne doniesienie). Następnym krokiem byłoby nauczanie o ewolucji tylko dla chętnych.
Strategia „na-prawy Trzaskowskiego„ jest oparta na kalkulacji, że wyborcy, a także wyborczynie liberalno-lewicowe nie zagłosują przecież w II turze na Karola Nawrockiego. Dlatego narracja kandydata KO może być skierowana do grup bardziej konserwatywnych, a zwłaszcza zachęcać wyborców Mentzena, żeby w II turze oddali głos na Trzaskowskiego. A w każdym razie ich nie prowokować „lewactwem”, bo wtedy poprą Nwwrockiego.
Może się jednak okazać, że Trzaskowski
cudzych wyborców nie zyska, a swoich zniechęci.
Oczywiście młodzi ludzie, a zwłaszcza młode kobiety, nie poprą Nawrockiego. Ale mogą zostać w domu i głosów Trzaskowskiemu zabraknie.
Jeśli przyjąć powyższą hipotezę o złej kalkulacji w kampanii wyborczej Trzaskowskiego, to paradoksalnie nadzieją jest w pewnym sensie odwrotny błąd, jaki popełnia Nawrocki. Poprawa jego notowań może być na razie prostym efektem wzrostu rozpoznawalności kandydata obozu PiS.
Jak analizował w OKO.press Michał Danielewski, Nawrocki nie sięga jednak po oczywistą broń, jaką są negatywne oceny rządu i pesymizm dotyczący tego, „w jaką stronę zmierza Polska". Jak wynika z badań CBOS, na pięć miesięcy przed wyborami nastroje są równie złe, jak przed wyborami 2015 i 2023, które przyniosły zmianę władzy.
Na szczęście dla Trzaskowskiego Nawrocki, „nawraca do dawnych bojów PiS”, np. deklarując, że nie podpisałby nawet tzw. kompromisu aborcyjnego. „Im bardziej koncentruje się na kwestiach tożsamościowych wyjętych z elementarza polskiej skrajnej prawicy, tym bardziej osłabia swój potencjał jako kandydata wyrażającego niechęć wobec polityki rządu i coraz mocniejsze społeczne zmęczenie polityką Koalicji 15 października".
Jako taki „jest Nawrocki wygodnym rywalem, bo pomoże zdefiniować główne pytanie tych wyborów, czy zły PiS wróci do władzy„. Tymczasem szansą „kandydata obywatelskiego” byłoby postawienie kwestii zmiany władzy, „żeby ludziom żyło się lepiej". Tak jak to zrobił Trump, w kółko powtarzając, że od ręki powstrzyma inflację i skończy się drożyzna.
Możemy mieć zatem kampanię wyborczą opartą na dwóch błędnych założeniach, rywalizację dwóch błędów.
Na koniec, aby poszerzyć spojrzenie, policzyliśmy wyniki wszystkich sondaży II tury wyborów prezydenckich w ostatnich 30 dniach (było ich pięć) i porównaliśmy ze średnim wynikiem pięciu głównych partii w tych samym czasie (wg portalu ewybory.eu).
Na poniższym wykresie dwa skrajne słupki to notowania partii (bez głosów niezdecydowanych). Słupek lewy to suma średnich wyników PiS (29,6 proc.) i Konfederacji (13,0 proc.), czyli opozycji zarówno wobec rządu, jak i kandydatury Trzaskowskiego. Łączne poparcie opozycji sięga 42,6 proc.
Słupek prawy to poparcie trzech partii Koalicji 15 października. Jak widać, w ostatnich 30 dniach wynosiło ono 47.1 proc. (KO – 31,2 proc., TD – 9,2 proc. i NL – 6,7 proc.)
Przewaga koalicji nad opozycją sięga obecnie tylko ok. 4-5 pkt proc.
W wyborach 2023 roku było ponad dwa razy więcej (11,2 pkt proc.), co samo w sobie jest sygnałem ostrzegawczym dla Trzaskowskiego.
Między dwoma słupkami poparcia partyjnego, umieściliśmy trzy słupki z wynikami sondaży prezydenckich. Średnie poparcie dla Nawrockiego w ostatnich 30 dniach wyniosło w nich 38,4 proc., dla Trzaskowskiego – 50,2 proc. Co oznacza, że kandydat KO ma prawie 12 pkt proc. przewagi, czyli wciąż dużo.
Jak pokazywaliśmy jednak wyżej, ta przewaga może się zmniejszać. Będziemy sprawdzać, czy ten trend się utrzyma w kolejnych sondażach.
Niepewność przewidywań zwiększa też fakt, że co dziewiąta osoba badana, deklarująca udział w II turze, nie wybiera żadnego z dwóch kandydatów, średnia takich odpowiedzi w pięciu sondażach wyniosła aż 11,5 proc.
*Aby zwiększyć efekt publikacji, WP nie wspomina, że sondaż z 20-22 grudnia był wyjątkowo korzystny dla Trzaskowskiego, bo we wcześniejszym badaniu z 6-8 grudnia przewaga Trzaskowskiego nad Nawrockim w II turze wynosiła 9 pkt proc. (50 do 41 proc.)
Wybory
Magdalena Biejat
Szymon Hołownia
Sławomir Mentzen
Karol Nawrocki
Donald Trump
Rafał Trzaskowski
Donald Tusk
Konfederacja
Polska 2050
Prawo i Sprawiedliwość
PSL
Trzecia Droga
Wybory prezydenckie 2025
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze