Co się wydarzyło?Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej 15 lipca ogłosił wyrok w sprawie C-791/19 ze skargi Komisji Europejskiej przeciwko polskiemu rządowi na model odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Komisja skierowała skargę w październiku 2019 roku.
Wielka Izba TSUE orzekła, że zbudowany przez rządzącą Zjednoczoną Prawicę system dyscyplinowania sędziów, w tym Izba Dyscyplinarna dodana do Sądu Najwyższego w 2018 roku, są sprzeczne z prawem Unii Europejskiej.
Wyrok wydali sędziowie w składzie Wielkiej Izby, pod przewodnictwem prezesa TSUE Koena Lenaertsa (na zdjęciu). Ogłosił go sędzia Marek Safjan.
TSUE uwzględnił wszystkie zarzuty podniesione przez Komisję Europejską i stwierdził, że Polska uchybiła swoim zobowiązaniom wynikającym z prawa Unii.
Trybunał orzekł w szczególności, że:
- z uwagi na całościowy kontekst refom, którym niedawno został poddany polski wymiar sprawiedliwości, a w który wpisuje się ustanowienie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, oraz z powodu całokształtu okoliczności towarzyszących utworzeniu tej nowej izby, izba ta nie daje w pełni rękojmi niezawisłości i bezstronności, a w szczególności nie jest chroniona przed bezpośrednimi lub pośrednimi wpływami polskiej władzy ustawodawczej i wykonawczej. Wśród tych okoliczności Trybunał wskazał w szczególności na fakt, że proces powoływania sędziów Sądu Najwyższego, w tym członków Izby Dyscyplinarnej, w dużym stopniu zależy od organu (Krajowej Rady Sądownictwa), którego struktura została poddana bardzo dużym zmianom przez polską władzę wykonawczą i ustawodawczą i którego niezależność może wzbudzać uzasadnione wątpliwości. Trybunał zwrócił także szczególną uwagę na fakt, że w założeniu Izba Dyscyplinarna ma składać się wyłącznie z nowych sędziów, którzy nie zasiadali do tej pory w Sądzie Najwyższym, oraz na fakt, że sędziom tym przysługuje bardzo wysokie wynagrodzenie i szczególnie wysoki stopień autonomii organizacyjnej, funkcjonalnej i finansowej w porównaniu z warunkami panującymi w pozostałych izbach sądowych tego sądu;
- omawiany system odpowiedzialności dyscyplinarnej dopuszcza kwalifikowanie treści orzeczeń sądowych wydawanych przez sędziów sądów powszechnych jako przewinienia dyscyplinarnego. Taki system mógłby zatem być wykorzystywany do politycznej kontroli orzeczeń sądowych lub nacisków na sędziów w celu wpłynięcia na ich decyzje i zagraża niezawisłości tych sędziów;
- Polska nie zagwarantowała, by sprawy dyscyplinarne sędziów sądów powszechnych były rozstrzygane w rozsądnym terminie oraz nie zapewniła poszanowania prawa do obrony obwinionych sędziów, naruszając w ten sposób ich niezawisłość;
- sędziowie krajowi są narażeni na postępowania dyscyplinarne z tego powodu, że zdecydowali się zwrócić się do Trybunału z odesłaniem prejudycjalnym, co narusza ich uprawnienie i w określonym przypadku obowiązek w zakresie występowania do Trybunału z takim odesłaniem oraz zakłóca system współpracy między sądami krajowymi a Trybunałem ustanowiony w traktatach w celu zapewnienia jednolitej wykładni i pełnej skuteczności prawa Unii.
- W przypadku, gdy Trybunał stwierdza uchybienie zobowiązaniom państwa członkowskiego, na danym państwie członkowskim spoczywa obowiązek przyjęcia środków niezbędnych do tego, by uchybienie to ustało.
The Court of Justice decided that Polish disciplinary regime for judges, including the Disciplinary Chamber, is incompatible with EU law (case C-791/19). More information in due course. pic.twitter.com/L8ziWExztN
— Rule of Law in Poland (@RULEOFLAWpl) July 15, 2021
Dlaczego to ważne? To trzeci wyrok TSUE w sprawie skargi Komisji Europejskiej przeciwko polskiemu rządowi na elementy zmian w sądownictwie forsowane po 2015 roku. We wszystkich dotychczasowych wyrokach TSUE przyznał rację Komisji Europejskiej. A pośrednio – polskim sędziom, którzy krytykowali „dobrą zmianę” w sądach jako sprzeczną z polską konstytucją, standardami prawa unijnego i międzynarodowego.
W Polsce od 2016 roku nie ma niezależnego Trybunału Konstytucyjnego, który mógłby dokonać takiej oceny. Dlatego tak istotne są wyroki TSUE, który stopniowo ocenia elementy zmian w sądownictwie wobec standardów prawa UE, a także Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który ocenia je pod względem zgodności z Europejską Konwencją Praw Człowieka.
System dyscyplinarny obejmuje Izbę Dyscyplinarną w Sądzie Najwyższym, dodaną do SN w 2018 roku na mocy „ustaw sądowniczych”, przeciwko którym w cztery lata temu w lipcu 2017 roku protestowały tysiące obywateli i obywatelek.
W izbie zasiadają wyłącznie osoby, które do SN powołał Prezydent Andrzej Duda w procedurze z udziałem nowej Krajowej Rady Sądownictwa, również utworzonej w 2018 roku.
W styczniu 2020 roku trzy „stare” izby Sądu Najwyższego wydały uchwałę, mającą moc zasady prawnej, która mówi, że składy orzekające w Izbie Dyscyplinarnej nie spełniają kryterium niezależnego sądu w rozumieniu prawa unijnego, a ich orzeczenia nie są wyrokami.
Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską orzekł, że ta uchwała nie obowiązuje. Wielka Izba TSUE jest innego zdania i w swoim orzeczeniu powołała się na uchwałę „starego” Sądu Najwyższego.
Jakie są praktyczne konsekwencje wyroku TSUE dla sędziów? Nie chodzi tylko o to, komu przyznano rację w ocenie zmian w sądach firmowanych przez Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę.
Dla sędziów wyrok TSUE oznacza, że organy polskiego państwa – w przeważającej mierze podległe rządowi Zjednoczonej Prawicy – nie będą mogły stosować już rozbudowanego systemu używanego do zastraszania i nękania sędziów, adwokatów, prokuratorów krytycznych wobec zmian w sądownictwie. Ten system obejmuje Izbę Dyscyplinarną w SN oraz działania podległych Ziobrze rzeczników dyscyplinarnych.
A także wymierzone w sędziów działania prokuratury, która prowadzi postępowania karne wobec kluczowych dla obrony praworządności sędziów: Beaty Morawiec, prezeski Stowarzyszenia Sędziów Themis, Igora Tulei, sędziego Sądu Najwyższego Włodzimierza Wróbla, 14 krakowskich sędziów, którzy bronili nękanego przez władzę prokuratura Krasonia i innych.
Wobec dziesiątek sędziów w Polsce wszczynane były postępowania dyscyplinarne. W OKO.press represje wobec sędziów skrupulatnie dokumentuje Mariusz Jałoszewski:
Czy polski rząd wykona wyrok TSUE? Nie wiadomo. W 2019 roku, kiedy TSUE wydało dwa poprzednie wyroki ze skarg Komisji Europejskiej, dotyczące obniżenia wieku przechodzenia przez sędziów SN i sądów powszechnych w stan spoczynku, polski rząd zdążył już wcześniej zmienić zaskarżone przepisy.
Teraz jest inaczej. Polskie władze obrały kurs kolizyjny, dyskredytując TSUE i składając, jak premier, posłowie PiS i prokurator generalny, wnioski do TK, które zmierzają do wypowiedzenia posłuszeństwa prawu unijnemu, czyli do prawnego PolExitu.
W OKO.press wyjaśniał to sędzia Stanisław Biernat, sędzia „starego” TK w stanie spoczynku:
Co, jeśli polski rząd nie wykona wyroku TSUE? Komisja Europejska powinna uruchomić przeciwko polskiemu rządowi postępowanie za naruszanie prawa unijnego, które może prowadzić do złożenia skargi do TSUE, a potem nawet do kar finansowych.
Jakie znaczenie ma wyrok TSUE w całej Unii Europejskiej? TSUE w wyroku doprecyzował standard ochrony niezależności sądownictwa, który obowiązuje we wszystkich państwach UE.
Postawił prawną granicę zapędom rządzącym do nadużywania systemu dyscyplinowania sędziów. Rządy w innych państwach wiedzą, czego już nie mogą robić.
To ważne dla sędziów i dla ogółu obywateli w 27 państwach UE, a szczególnie w tych, gdzie rządy mają zakusy, żeby wywierać polityczny wpływ na sędziów. Obecnie takie zagrożenie jest silne np. na Węgrzech, Słowenii, Bułgarii, Rumunii, na Malcie.
Ale wszystkie państwa UE powinny teraz zrewidować swoje systemy odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów i sprawdzić, czy są zgodne ze standardami z wyroku TSUE z 15 lipca.
Czy orzekając o systemie dyscyplinowania sędziów TSUE przekroczył swoje kompetencje? Nie. To ulubiony argument rządu Zjednoczonej Prawicy, ale też rządów innych państw UE, podnoszony, kiedy są niezadowolone z kierunku wydawanych przez TSUE orzeczeń.
TSUE nie uzurpuje sobie, ani innym instytucjom UE, kompetencji do regulowania ustroju sądownictwa, w tym do ustanawiania systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej dla sędziów. Taką kompetencję mają władze krajowe.
TSUE powtórzył w wyroku z 15 lipca to, co orzekał wcześniej, a czego politycy nie lubią słuchać: że system odpowiedzialności dyscyplinarnej w państwach UE nie może naruszać standardów prawa unijnego.
Co uważają o wyroku prawnicy walczący o standardy państwa prawa w Polsce? Maria Ejchart-Dubois, prawniczka kierująca pracami Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS, zrzeszającego kilkanaście organizacji i inicjatyw zaangażowanych w obronę praworządności, mówi OKO.press:
„To trudny tydzień dla polskiego rządu. 14 lipca TSUE po raz kolejny zawiesił funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej i anulował jej decyzje. Dziś Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jednoznacznie uznał, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie odpowiada standardom prawa europejskiego. Podkreślił, że system dyscyplinarny nie może podważać niezależności sędziów i musi gwarantować im ochronę przed kontrolą władzy wykonawczej i ustawodawczej.
To kolejne konsekwentne orzeczenie TSUE dotyczące „dobrej zmiany” w sądownictwie i szerzej, wymiarze sprawiedliwości. Wyrok wiąże organy polskiego państwa, niezależnie od prób pozbawienia go mocy przez tak zwany Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej.”
Co ma do wyroku TSUE Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską?
Wyroki TSUE są ostateczne a sądy państw UE, nawet sądy konstytucyjne, nie mają uprawnień do ich podważania. Jednak polski Trybunał Konstytucyjny, który od 2016 roku nie jest niezależny, ale jest organem podporządkowanym władzy politycznej, rozstrzyga sprawę z wniosku premiera Mateusza Morawieckiego.
Premier wniósł o sprawdzenie, czy zgodne z konstytucją jest, aby w Polsce obowiązywały orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące ustroju sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości. TK w składzie pod kierunkiem prezes Przyłębskiej 13 lipca na rozprawie rozstrzygał wniosek premiera. Miał dokończyć rozprawę 15 lipca o godz. 13:00, ale 14 lipca po południu rozprawę przeniesiono na 3 sierpnia.
Rozprawę w sprawie z wniosku premiera przeniesiono na chwilę po tym, jak TK w składzie kierowanym przez byłego posła PiS Stanisława Piotrowicza 14 lipca orzekł, że postanowienia TSUE dot. sądownictwa nie obowiązują w Polsce.
W trakcie rozprawy w TK 14 lipca o godz. 15:00 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poinformował, że postanowieniem wiceprzewodniczącej TSUE sędzi Rosario Silvy de Lapuerta Izba Dyscyplinarna w Sądzie Najwyższym nie może działać w sprawach sędziów – aż do wydania przez TSUE wyroku w sprawie ze skargi Komisji Europejskiej przeciwko polskiemu rządowi na tzw. ustawę kagańcową. Skargę Komisja wniosła pod koniec marca wraz z wnioskiem o wydanie zabezpieczenia w postaci „zawieszenia” działań Izby Dyscyplinarnej.
Jeśli sędziowie nie zastosują się do decyzji TK z 14 lipca, czekają ich surowe konsekwencje. Wyjaśniał to w OKO.press prezes Stowarzyszenia Sędziów Iustitia Krystian Markiewicz.
Jakie sprawy dotyczące zmian w sądownictwie w Polsce są jeszcze w TSUE? Skarga Komisji Europejskiej wniesiona pod koniec marca 2021 roku na ustawę kagańcową. Na kanwie tej skargi TSUE 14 lipca zawiesił Izbę Dyscyplinarną. A do tego kilkanaście pytań prejudycjalnych zadanych przez polskie sądy.
Dopóki UE nie uruchomi deklaracji "pieniądze za praworządność" będziemy świadkami jedynie absurdalnych sporów prawników. Brak zdecydowania UE obniża autorytet wspólnoty i ośmiesza odpowiedzialnych komisarzy. O ile nie podważa ich wiarygodności i lojalności.
Obserwując sprzeciw społeczny na poczynania PiS-u, ma się wrażenie masowej akceptacji stanu rzeczy i bezszelestnego wyjścia z Unii europejskiej na rzecz przejęcia przez Stany Ameryki, które i tak już się wygodnie zadomowiły, wprowadzając do Polski na zaproszenie społeczeństwa, swoją armię, co stanowi bezprecedensowy światowy ewenement. Anty rosyjska propaganda Pentagonu i CIA zagrożenia bezpieczeństwa narodowego, siana poprzez podległe im media na terenie polski, uformowały sobie społeczeństwo samozwańczo wasalskie. Nikogo w kraju, nie zaskakują miliardowe wydatki na zakup niepotrzebnego złomu wojennego, utworzenie z ojczyzny lotniskowca US zakotwiczonego przy granicy Rosyjskiej obligacja zakupu ich gazu, lub innych produktów a ponad wszystko amerykanizacja życia kulturowego poprzez nawał nicę tandetnych filmów przeznaczonych dla amerykańskiej biedy intelektualnej, której tam nie brakuje a pnad wszystko amerykanizacja wymowy, zamiast erbus wymawia się erbas, co bawi kilku niedobitków kształconych za czasów "komuny", którzy zamiast lekcji religii, mieli grekę i łacinę.
Młodym myślącym, niezadowolonym ludziom mówi się, jeśli im się nie podoba, mogą sobie wyjechać do europy.
Nie wolno zapomnieć, że polska jest tylko malutkim pionkiem na amerykańskiej szachownicy rozgrywek wojennych i ekonomicznych z innymi mocarstwami ci, którzy grają w szachy wiedzą, do czego służą pionki.
I tyle w temacie, niech żyje 51 stan US lub dla innych samozwańcza kolonia.
Facet zaloz sobie sztuczny plastikowy nos, ciemne okulary i przyklej sobie brode bo nawet w przedszkolu ciebie jako ruskiego trolla rzpoznaja.:))))
Jaka wspaniała merytoryczna odpowiedź. Odzwierciedla intelektualny poziom tresowanych pracowników TVN.
Jak zrobisz małe, to zachowaj jednego dla mnie, przygarnę.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
@Charlotte de Castillion:
Zacznę od "erbusa": to międzynarodowy projekt, w którym biorą udział Francuzi, Anglicy, Niemcy i Hiszpanie. Mamy więc do wyboru wymowę w każdym z tych języków i każda będzie prawidłowa. I nie ma tu nic do gadania sympatia do USA: w Polsce angielskim posługiwać się potrafi ok. 30% społeczeństwa, francuskim
O q!, obcięło mi kawałek komentarza:
… francuskim
Hmmm…. notorycznie obcina mi komentarze! A chciałem o Piotrze Kalicie, Jurim Dołgorukim i innych rzeczach. 😉
Jak powiedziałem, angielskim włada ok 30% Polaków, francuskim mniej, niż 5%.
(już wiem! edytor nie lubi zbitki znaku mniejszości i cyfry i %)
Ad rem. Uprawnione jest więc używanie każdej wymowy ale nie może dziwić, że angielska jest najpopularniejsza.
Co do Rosji, to Putin realizuje doktrynę Piotra Kality Собирания всей русской земли, przy czym dziś to Ukraina i Białoruś (inwazja na Krym, wasalizacja Mińska), ale jutro przypomni sobie, że od Jurija Dołgorukiego Polska była przedmiotem zainteresowań Rosji. Dlatego gwarantem naszej niezależności jest NATO i UE. A że kupujemy amerykański sprzęt? No cóż, wyjaśnienie jest proste: prowizja od takiej transakcji do przytulenia jest całkiem spora 😉
Co do amerykanizacji kultury, to walczą z tym zjawiskiem i Francuzi, i Japończycy i Niemcy. Trudno. Muszę tu jednak przyznać, że kilka świetnych filmów Rosjanie zrobili, ale generalnie za ruską kulturę dziękuję!
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Tu mam prawo unii, kiedyś wybuchłaby z tego powodu wojna. Bezczelność Brukseli poraża. Wyobrażacie to sobie, ingerencja w sądownictwo innego państwa. Jedyną karą jest śmierć
… albo weto, jak parę miesięcy temu nadawał Zioberko.
"Kiedyś", to Polska musiała przejść przez sito i spełnić warunki, które teraz przeorała ZP. Dlatego taka Turcja – wzór prezia, czeka od lat 90-tych.
To samo, warunek podpisania Konkordatu, za zgodę Wojtyły na wejście do Unii, choć Watykan z Unią ma tyle wspólnego co lód z ogniem.
Kaczyński: "zmieniliśmy system". Z tym "zmienionym systemem" Kaczyńskiego, wtedy, gdy Polska starała się usilnie o wejście do Unii, władza ZP stałaby pod drzwiami UE i uparcie cisnęła dzwonek. Umowa, jak wszystkie: nic za nic. A tu panie, w "dobrej zmianie"- dziwota. Za darmo chcą wszystko, "bo im się należy". "Bezczelność", to już dawno nie jest.