0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Rzecznik rządu Piotr Müller poinformował 29 marca 2021, że premier Mateusz Morawiecki skierował wniosek do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, aby ten "potwierdził wyższość polskiego prawa konstytucyjnego nad prawem unijnym".

Skierowanie wniosku zapowiedziano na początku marca, po wydaniu przez Trybunał Sprawiedliwości UE wyroku w odpowiedzi na pytania prejudycjalne zadane przez Naczelny Sąd Administracyjny. TSUE dał NSA kryteria oceny nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.

Wówczas podjęcie tego kroku uzasadniano chęcią "kompleksowego rozstrzygnięcia kwestii kolizji norm prawa europejskiego z konstytucją oraz potwierdzenia dotychczasowego orzecznictwa w tym zakresie". Rzecznik rządu mówił, że chodzi o zbadanie, czy TSUE, stwierdzając wyższość prawa europejskiego nad Konstytucją RP, nie przekroczył kompetencji.

Dokładna treść wniosku nie została podana do powszechnej wiadomości.

Przeczytaj także:

Atak na Trybunał Sprawiedliwości UE

Sędzia TK w stanie spoczynku Stanisław Biernat w rozmowie z Onetem ocenił, że z doniesień medialnych wynika, iż wniosek premiera opiera się na "fałszywym założeniu, że zagrożona jest jakoby nadrzędność konstytucji w relacjach z prawem unijnym".

Sędzia Biernat zauważył, że w orzeczeniach TSUE dotyczących niezależności sądów w Polsce nie podważano roli konstytucji jako najwyższego prawa Rzeczpospolitej, ale oceniano przepisy prawa w świetle przepisów prawa unijnego. Przypomniał, że z art. 91 ust. 2 i 3 Konstytucji wynika pierwszeństwo prawa unijnego nad ustawami.

Ocenił też, że wniosek premiera wydaje się być obliczony na zdyskredytowanie TSUE.

Wyroki TSUE problemem dla rządu

Od października 2019 roku TSUE rozpatruje skargę Komisji Europejskiej przeciwko polskiemu rządowi na model odpowiedzialności dyscyplinarnej dla sędziów. Na kanwie tej skargi w kwietniu 2020 roku trybunał wydał postanowienie, że Izba Dyscyplinarna nie może działać w sprawach dyscyplinarnych sędziów.

Komisja Europejska 31 marca ogłosiła, że zaskarża polski rząd do Trybunału Sprawiedliwości UE w związku z przepisami naruszającymi niezawisłość sędziowską. Zawnioskowała także o środki tymczasowe dotyczące Izby Dyscyplinarnej w SN. To czwarta skarga KE przeciwko rządowi Zjednoczonej Prawicy w związku ze zmianami w sądownictwie.

TSUE odpowie też na 36 zapytań prejudycjalnych kierowanych przez sądy.

Kolejne orzeczenia TSUE dają polskim sędziom wytyczne i solidne argumenty do oceny rozwiązań forsowanych w sądownictwie od ponad pięciu lat przez rząd Zjednoczonej Prawicy.

Dezawuowanie prawa unijnego

Rządzący od lat konsekwentnie mówią o nadrzędności polskiej konstytucji nad prawem unijnym, przygotowując grunt pod ewentualne odrzucenie czy selektywną interpretację orzeczeń TSUE.

W sierpniu 2018 roku premier Morawiecki zapytany, czy jego rząd uzna i wykona wyroki TSUE, odpowiedział, że "wiele państw Unii nie respektuje wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE". Zapewniał jednak, że "nasze zmiany w obszarze wymiaru sprawiedliwości odpowiadają zarówno regułom europejskim jak i polskiej konstytucji i myślę, że w ogóle nie będzie takiego dylematu".

Po przełomowym wyroku TSUE z 19 listopada 2019 roku w odpowiedzi na pytania Sądu Najwyższego, w którym trybunał wyłożył kryteria niezależnego sądu i niezależnej rady sądownictwa w rozumieniu prawa unijnego, Morawiecki stwierdził, że TSUE "potwierdził, że stanowisko Polski w tej sprawie było od początku słuszne - ustrój sądownictwa należy do kompetencji państw członkowskich. Jeśli któreś państwo chce go zmienić - to do organów tego państwa należy decyzja w tych sprawach".

W rzeczywistości TSUE wskazał, że przy dokonywaniu oceny niezawisłości sądu należy wziąć pod uwagę, czy w procesie powoływania sędziów brał udział organ upolityczniony.

18 listopada 2020 roku Morawiecki w Sejmie przestrzegał przed przyjęciem rozporządzenia warunkującego fundusze unijne od przestrzegania wartości UE. Mówił, że "Unia, gdzie jest europejska oligarchia, która karze tych dzisiaj słabszych i wciska ich do kąta, to nie jest Unia Europejska, do której wchodziliśmy, i to nie jest Unia Europejska, która ma przed sobą przyszłość".

W marcu, w tandemie z premierem Węgier Viktorem Orbánem, zwrócił się jednak do TSUE po "obronę" państw UE przed mechanizmem "pieniądze po praworządność". OKO.press jako pierwsze opublikowało treść zarzutów stawianych wobec mechanizmu przez polski i węgierski rząd.

Morawiecki nie jest w swojej krytyce UE i TSUE odosobniony. Premier, prezydent, prezes PiS, Minister Sprawiedliwości/Prokurator Generalny zgodnie powtarzają, że państwa UE mają prawo do regulowania i reformy ustroju sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości. Pomijają natomiast orzecznictwo TSUE, które mówi jasno, że efekty tych zmian muszą być zgodne z prawem unijnym.

Przypomnijmy kilka wypowiedzi.

Prezydent Andrzej Duda:

  • w wywiadzie z 9 sierpnia 2018 roku mówił: "Traktaty nie regulują szczegółowych rozwiązań dotyczących funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. To jest sprawa krajowa. Także Komisja Europejska próbuje się mieszać w materie, które my uważamy za wewnętrzne, nieobjęte traktatami";
  • w wywiadzie z 22 grudnia 2018 roku ocenił: "Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekając w tej sprawie, która jest bez wątpienia sprawą wewnętrzną ‒ bo regulacja organizacji wymiaru sprawiedliwości jest sprawą wewnętrzną – posunął się za daleko".

Prezes PiS Jarosław Kaczyński:

  • po ogłoszeniu poselskiego projektu tzw. "ustawy kagańcowej" zaostrzającego model odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, 14 grudnia 2019 roku zaznaczał: "Przypominam, że na podstawie traktatów, wymiar sprawiedliwości jest wyłączną kompetencją państw narodowych".
  • 15 kwietnia 2020 roku, po wydaniu przez TSUE orzeczenia o zastosowaniu środka tymczasowego odnośnie Izby Dyscyplinarnej w SN, ocenił, że UE "na pewno nie ma najmniejszych kompetencji w sprawach dotyczących wymiaru sprawiedliwości".

Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro

  • 25 lipca 2018 roku stwierdził, że "zdaniem polskiego rządu, który całkowicie podziela stanowisko niemieckiego trybunału, o ustroju sądów powszechnych, jak i Sądu Najwyższego, decyduje wyłącznie prawo krajowe. Państwa członkowskie nie przekazały takich kompetencji, w żadnym zakresie, Unii Europejskiej. Pytania prejudycjalne tylko w zakresie ustroju i organizacji sądownictwa są wątpliwe konstytucyjnie".

Zasada pierwszeństwa prawa unijnego

W OKO.press wielokrotnie pisaliśmy o relacji prawa unijnego z konstytucją.

Prof. Piotr Mikuli z Uniwersytetu Jagiellońskiego wyjaśniał: "Jeżeli jakieś państwo chce być członkiem UE, to przepisy tam obowiązujące muszą być nie tylko zgodne z konstytucją, ale także i z prawem unijnym. To, że TK wypowiadał się o konstytucyjności przepisów ustawy o KRS, zupełnie nie przeszkadza TSUE w uznaniu, że te przepisy są niezgodne z prawem unijnym.

Polska, wstępując do UE, zgodziła się na pierwszeństwo prawa unijnego. I ma na gruncie prawnym wszelkie możliwości – ze zmianą konstytucji włącznie, co już miało miejsce – żeby zawsze doprowadzić do zgodności prawa krajowego, w tym konstytucji, z prawem UE.

Jeśli chce się być w UE, trzeba respektować wartości i standardy europejskie.

Konflikt między konstytucją a prawem europejskim może się oczywiście pojawić. Mówił o tym polski TK w orzeczeniu, w którym oceniał zgodność traktatów z polską konstytucją. Jak stwierdził TK byłby to jednak niezwykle wyjątkowy przypadek, ponieważ oba porządki – polski, konstytucyjny i europejski, są oparte na tych samych wartościach.

Jeśli dojdzie do sytuacji, w której przepis konstytucyjny jest jaskrawo z sprzeczny z prawem unijnym, i nie da się tej niezgodności usunąć w wyniku wykładni, to jeśli państwo chce dalej funkcjonować w ramach UE, musi zmienić konstytucję. Ale to są, jak podkreślam, sytuacje dość rzadkie. Znane są jednak takie przypadki.

W Niemczech konstytucja została zmieniona pod wpływem wyroku ETS w głośnej sprawie Tanji Kreil. W niemieckiej ustawie zasadniczej funkcjonował przepis, który wykluczał możliwość służenia w Bundeswehrze kobietom, gdy w grę wchodziło użycie broni. ETS uznał, że taki przepis narusza prawo UE. I pod wpływem tego wyroku przepis niemieckiej Ustawy Zasadniczej zmieniono.

W Polsce zresztą też raz zmieniliśmy konstytucję pod wpływem prawa UE, żeby móc wprowadzić Europejski Nakaz Aresztowania. TK uznał za niezgodny z konstytucją przepis ustawowy, który włączał do Polski mechanizm europejskiego nakazu aresztowania, ponieważ konstytucja explicite wykluczała ekstradycję obywatela polskiego. Nie było wówczas wątpliwości, żeby zadecydować o stosownej nowelizacji konstytucji".

Do czego dziś służy TK

Przypomnijmy, że po przejęciu kontroli nad TK przyjazny większości rządzącej trybunał jest używany do:

  • afirmowania polityki rządu, w tym zwłaszcza zmian w sądownictwie (np. przez potwierdzenie zgodności z Konstytucją przepisów, na podstawie których wybrano nową KRS);
  • ratowania rządu i usuwania uchwalonych przepisów, które okazały się dla rządu lub prezydenta politycznie kosztowne (jak w przypadku nowelizacji ustawy o IPN);
  • prób delegitymizowania odpowiedzi na atak na państwo prawa ze strony niezależnych instytucji (przykładem orzeczenie stwierdzające, że nie obowiązuje uchwała trzech "starych" izb Sądu Najwyższego stwierdzająca, że Izba Dyscyplinarna w myśl wyroku TSUE i Konstytucji nie jest niezależnym sądem);
  • ograniczania praw i wolności jednostek poza procedurą ustawodawczą (koronnym przykładem jest wyrok TK w sprawie aborcji).
Zarazem TK przedłuża orzekanie w sprawach kluczowych dla praw i wolności obywateli.

Od stycznia 2018 roku TK nie odpowiedział na pytania sądu okręgowego w sprawie przepisów obniżających renty i emerytury dziesiątkom tysięcy osób pod pretekstem dekomunizacji. W tym czasie sądy powszechne, m.in. bezpośrednio stosując konstytucję, orzekły na korzyść dotkniętych obniżką świadczeń osób. 29 marca Europejski Trybunał Praw Człowieka zakomunikował polskiemu rządowi, że rozpatrzy 23 skargi wniesionych w związku z tymi przepisami.

TK już 10 razy przekładał rozprawę w związku z wnioskiem grupy posłów PiS o sprawdzenie zgodności z konstytucją przepisu ustawy o Rzeczniku Praw Obywatelskich, umożliwiającego Adamowi Bodnarowi pełnienie funkcji do czasu wybrania nowego RPO.

TK nie "gorszy" niż niemiecki trybunał

Politycy Zjednoczonej Prawicy próbują umniejszać głos polskich i zagranicznych ekspertów bijących na alarm wobec prób podważania przez polski rząd podstawowych zasad porządku prawnego UE, powołując się na działania niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.

Pomijają kwestię upolitycznienia i nieprawidłowego obsadzenia polskiego TK oraz problemy z jego legitymacją w kraju i zagranicą, odwołując się do argumentów "godnościowych". Podkreślają, że polski TK nie jest "gorszy" niż niemiecki trybunał i też może orzekać o działaniu instytucji unijnych.

Niemiecki FTK, ze względu na budowany przez dekady prawniczy autorytet oraz silną polityczną pozycję Niemiec, cieszy się w Europie nieformalną, ale mocną pozycją. Przejawia się ona przede wszystkim w powoływaniu się przez sądy konstytucyjne innych państw Unii na argumentację FTK.

W Niemczech i w całej UE trwa obecnie gorąca dyskusja o dwóch decyzjach FTK.

26 marca 2021 roku FTK zażądał, żeby prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier wstrzymał się z podpisaniem ustawy ratyfikującej Fundusz Odbudowy.

5 maja 2020 roku FTK wydał wyrok w sprawie dotyczącej Europejskiego Banku Centralnego i programu skupowania obligacji. Orzekł, że niemiecki rząd federalny i Bundestag muszą zapewnić, iż Europejski Bank Centralny dokona odpowiedniej oceny proporcjonalności podejmowanych przez siebie działań.

W wyroku FTK odniósł się do TSUE oceniając, że argumentacja, jaką trybunał przedstawił w wyroku dotyczącym działań EBC jest „niezrozumiała” do tego stopnia, że TSUE przekroczył swoje kompetencje.

Ten fragment wyroku niemieckiego sądu wywołał burzę w Niemczech i w całej UE, ponieważ sądy krajowe nie mają prawa oceniać prawidłowości wyroków TSUE.

Niemiecki trybunał nie podważył jednak zasady prymatu prawa unijnego. Przeciwnie, do oceny działań EBC interpretował prawo unijne, w tym standard proporcjonalności, a nie niemieckie.

Wiceminister Kaleta próbował wpisać wyrok niemieckiego FTK w spór polskiego rządu z instytucjami UE o praworządność w Polsce. W OKO.press pokazaliśmy nieprawdziwość tej argumentacji:

Orzeczenie FTK spotkało się z krytyką prawników w Niemczech i poza nimi.

1 czerwca 2020 roku profesorowie prawa unijnego z uniwersytetów na całym świecie wystosowali oświadczenie w obronie porządku prawnego UE. Wyjaśniali, że poczuli się zobowiązani do zabrania głosu po kontrowersyjnym wyroku FTK z oraz reakcjach na niego, jak ocenili, „autorytarnych rządów w Polsce i na Węgrzech”.

Pisali: "Zaakceptowanie, że sądy krajowe mogą uznać, że orzeczeń TSUE, które te sądy uznają za nie do przyjęcia, nie stosuje się w ich państwach, prowadziłaby do destrukcji porządku prawnego UE. To jedyny możliwy wniosek. Znajduje zastosowanie niezależnie od tego, czy mówimy o sądzie krajowym, który jest szanowany i niezależny oraz funkcjonuje w zdrowej demokracji, czy o sądzie, który został »przejęty« w państwie autokratycznym w obrębie UE".

;

Udostępnij:

Anna Wójcik

Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych. Pracuje w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Stypendystka Fundacji Humboldta, prowadzi badania w Instytucie Maxa Plancka Porównawczego Prawa Publicznego i Międzynarodowego w Heidelbergu.

Komentarze