0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Żuchowicz / Agencja GazetaDawid Żuchowicz / Ag...

Już prawie trzy tygodnie upłynęły od przełomowych orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczących polskiego sądownictwa:

  • 14 lipca TSUE wydał postanowienie o środkach tymczasowych, zamrażające działalność Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dotyczących sędziowskich immunitetów;
  • 15 lipca wydał wyrok, w którym uznał, że polski system dyscyplinarny, w tym Izba Dyscyplinarna SN, został ukształtowany tak, że zagraża niezależności sędziów - jest więc sprzeczny z prawem UE.

Przeczytaj także:

Eksperci prawa europejskiego apelują: orzeczenia wymagają natychmiastowego wyłączenia z działania Izby Dyscyplinarnej. Ale Izba działa bez zmian - 3 sierpnia 2021 roku miała rozpatrywać trzy sprawy. Pierwsza, dotycząca uchylenia sędziowskiego immunitetu spadła jednak z wokandy ze względu na nieobecność świadków.

Rzecznik Izby Dyscyplinarnej Piotr Falkowski podkreśla, że przełożenie rozprawy nie ma nic wspólnego z orzeczeniami TSUE.

"W sprawach immunitetowych rzeczywiście miało miejsce zabezpieczenie. Ale z drugiej strony tego samego dnia był wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który mówi, że postanowień o środkach tymczasowych dotyczących ustroju sądownictwa nie stosuje się w Polsce bezpośrednio. W związku z tym nie one są stosowane" - mówi Falkowski OKO.press.

Druga rozprawa z 3 sierpnia spadła ze względu na niewłaściwie wyznaczony sąd dyscyplinarny. W trzeciej Izba Dyscyplinarna postanowiła przedłużyć zawieszenie sędziego w obowiązkach. Rzecznik tłumaczy, że nie była to, ściśle mówiąc, dyscyplinarka. Nie oznacza to jednak, że Izba Dyscyplinarna zamierza wykonać wyrok TSUE z 15 lipca.

Kolejne rozprawy w sprawach dyscyplinarnych zaplanowane są na wrzesień i październik. Czy się odbędą?

SN uzależniony od polityków?

Jak pisaliśmy w OKO.press Izba Dyscyplinarna od 8 kwietnia 2020 roku nie orzekała w sprawach dyscyplinarnych ze względu na postanowienie TSUE o środku tymczasowym. Dzień po ostatecznym wyroku z 15 lipca 2021 roku Trybunału I Prezes SN odmroziła ją jednak, argumentując, że zabezpieczenie przestało obowiązywać.

Ale przypomnijmy: środki tymczasowe wydawane są po to, by stan faktyczny nie pogorszył się do czasu werdyktu TSUE. Skoro Trybunał widział potrzebę zamrożenia Izby Dyscyplinarnej już wcześniej, to teraz, po wyroku, tym bardziej powinna ona powstrzymać się od orzekania. Bo Trybunał uznał, że jej funkcjonowanie zagraża niezależności sędziów.

"Wyrok TSUE z 15 lipca niczego nie nakazuje Sądowi Najwyższemu. Tam nie ma stwierdzenia, że trzeba czegoś zaprzestać, zawiesić, wstrzymać. Tam jest napisane, że Polska przez takie, a nie inne regulacje narusza przepisy prawa europejskiego. Od regulacji w Polsce są Sejm, Senat, a nie sąd. Dopóki te regulacje się nie zmienią i władza ustawodawcza nie rozstrzygnie tych kwestii, istniejące przepisy obowiązują" - mówi nam rzecznik Falkowski.

W podobnym tonie do przedstawicieli najwyższych władz Polski (premiera, prezydenta, marszałków) pisała w ubiegłym tygodniu I Prezes SN Małgorzata Manowska. W skrócie: uważa, że ma związane ręce, dopóki rządzący politycy nie zaproponują zmian w prawie. Niewykluczone zresztą, że PiS to uczyni - kolejni przedstawiciele partii Kaczyńskiego zapowiadają w mediach, że być może Izba Dyscyplinarna będzie musiała zniknąć.

Jak na razie rzecznik Falkowski zapowiada jednak, że choć w Izbie "nie ma pędu" do wyznaczania składów w sprawach o dyscyplinarki, to w kalendarzu SN zaplanowano już dwie takie rozprawy: 3 września i 12 października.

Senat szykuje projekt ustawy. A Sejm?

"Ani I Prezes, ani prezes kierujący pracą Izby Dyscyplinarnej nie mogą powiedzieć sędziom: »teraz już orzekamy« albo »nie orzekamy«. Prezes ma władzę i określone kompetencje, ale gdy skład orzekający jest wyznaczony, to już skład decyduje, jak prowadzić sprawę, kiedy wyznaczyć termin, także jak odnieść się do orzeczeń organów międzynarodowych. Ale wyroki TSUE to wyzwanie przede wszystkim wyzwanie dla polityków" - zaznacza w rozmowie z nami rzecznik Falkowski.

Innego zdania są jednak liczni eksperci prawni. W OKO.press takie stwierdzenie dementowała m.in. prof. Ewa Łętowska.

"Wyrok TSUE należy wykonać. I każdy organ w Polsce musi to zrobić w zakresie swojej działalności. Błędne jest przekonanie, że Pierwsza Prezes SN ma czekać na czyjąkolwiek decyzję, czy jakikolwiek impuls, który uruchomi jej aktywność. Ona ma robić wszystko, co ma prowadzić do effet utile, czyli skutku bezpośredniego, jakim jest zaprzestanie działania Izby Dyscyplinarnej" - tłumaczyła.

Zdaniem prof. Łętowskiej, I Prezes Małgorzata Manowska mogłaby urzeczywistnić wyrok Luksemburga, np. wykorzystując działanie biura podawczego i obiegu dokumentów w SN, nad którymi ma kontrolę. "To niby rzecz techniczna, a ważna w tym wypadku" - podkreśliła.

Prof. Łętowska przyznała zarazem, że pełne wykonanie wyroku będzie wymagało zmian w prawie.

Do pracy zabrał się już Senat. 3 sierpnia 2021 roku marszałek Tomasz Grodzki (PO) poinformował, że senatorowie opozycji szykują inicjatywę legislacyjną, która zlikwiduje Izbę Dyscyplinarną SN. Swoje projekty powinni przygotować także rządzący politycy PiS. Na razie jednak nie przedstawili konkretnych propozycji.

Problemem może być minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który ani myśli schodzić z kolizyjnego kursu z Brukselą. Przeciwnikiem odwrotu miał być jeszcze do niedawna także Jarosław Kaczyński.

W oczekiwaniu na Julię Przyłębską

Rząd i SN mają w zanadrzu jeszcze jeden argument: Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej. Ten 14 lipca 2021 wydał wyrok, w którym uznał, że środki tymczasowe TSUE w sprawach dotyczących sądownictwa są niezgodnie z polską konstytucją.

Na to orzeczenie powołuje się I Prezes SN, ignorując najnowsze postanowienie TSUE (z 14 lipca). Rzecznik Izby Dyscyplinarnej przypomina, że w polskim TK wciąż czeka na rozstrzygnięcie wniosek premiera. Jak pisaliśmy, marionetkowy Trybunał może w nim przesądzić o wyższości polskiej konstytucji nad traktatami UE.

Tym samym „unieszkodliwione" mogą zostać nie tylko postanowienia o środkach tymczasowych, ale także wyroki TSUE. Takie, jak ten z 15 lipca.

"Należy mieć na uwadze toczące się postępowanie przed TK, które ma szanse wyjaśnić, czy taki wyrok może w ogóle być wykonywany. Czekamy na Trybunał Konstytucyjny, bo jego orzeczenie może rzucić światło na tę sprawę" - mówi nam Piotr Falkowski. Rozprawa w TK była już kilkakrotnie przekładana, ostatnio z 3 na 31 sierpnia.

W międzyczasie trwa przeciąganie liny między polskim rządem a Komisją Europejską. Bruksela próbuje naciskać na Warszawę, wstrzymując akceptację Krajowego Planu Odbudowy, czyli de facto opóźniając wypłaty pomocy z Funduszu Odbudowy. Pierwsze transze mogliśmy dostać już we wrześniu, teraz wiceminister funduszy i polityki regionalnej mówi o wypłatach "przed końcem roku".

KE domaga się, by Polska wykonała wyrok TSUE - w innym wypadku zamierza także zawnioskować do Trybunału o kary finansowe. Polski rząd ma czas do 16 sierpnia, by odpowiedzieć na pismo KE w tej sprawie.

Komisja z niepokojem przygląda się też temu, co dzieje się w upolitycznionym TK. O wycofanie z Trybunału Przyłębskiej wniosku premiera, który de facto prowadzi do prawnego polexitu, apelował m.in. komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders.

;

Udostępnij:

Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio.

Komentarze