„Turcy widzą, że czasy są turbulentne. W takich warunkach uważają, że powinni utrzymywać dobre relacje ze wszystkimi. Zarówno z USA, jak i z Rosją, a także z Ukrainą. Nam wydaje się to dziwne, dla nich to jedyne możliwe wyjście” – mówi nam analityk OSW, dr Karol Wasilewski
Premier Donald Tusk odwiedził dziś, 12 marca 2025, Ankarę, gdzie spotkał się z tureckim prezydentem Recepem Tayyipem Erdoğanem. Turecki przywódca rządzi krajem nieprzerwanie od 2002 roku, do 2014 roku jako premier, a od tego momentu – jako prezydent. Często wymieniany jednym tchem z Viktorem Orbánem czy nawet Władimirem Putinem jako polityk antydemokratyczny.
Mimo tego europejscy politycy często z Erdoğanem się spotykają, a Donald Tusk nie jest tutaj żadnym wyjątkiem.
To turecki prezydent wystosował zaproszenie do polskiego premiera. Rozmowy miały dotyczyć nie tylko stosunków polsko-tureckich, ale także między innymi wojny w Ukrainie, przyszłości NATO.
Po zakończeniu rozmów premier Tusk powiedział: „Zwróciłem się do prezydenta Recepa Erdoğana z propozycją, by Turcja wzięła na siebie jak największą współodpowiedzialność za proces pokojowy, gwarancje stabilności i bezpieczeństwa w całym naszym regionie”.
Tusk mówił także, że Polska jest gotowa na współpracę z Turcją zarówno w dziedzinie obronności, jak i przemysłu obronnego.
„Chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że dzisiaj dokonaliśmy historycznego przełomu. Wiemy dobrze, czego chcemy dla Ukrainy, dla regionu, dla Europy” – podsumował rozmowy Tusk.
Prezydent Erdoğan również chwalił rozmowy z polskim premierem. „Dzisiaj jesteśmy sojuszniczymi i strategicznymi partnerami, którzy mogą otwarcie rozmawiać na każdy temat”. I dodał: „Mieliśmy okazję porozmawiać o krokach podjętych w celu zakończenia wojny na Ukrainie. Wymieniliśmy poglądy dotyczące rozwoju sytuacji w Syrii, a także problemów związanych z tym rejonem”.
Czego właściwie chce dziś Turcja? Jaka jest jej pozycja międzynarodowa i ambicje?
W kontekście spotkania w Ankarze warto przyjrzeć się jej bliżej.
„Tureccy decydenci wierzą od dłuższego czasu w to, że zmienia się porządek międzynarodowy” – tłumaczy w rozmowie z OKO.press dr Karol Wasilewski, kierownik zespołu Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej w Ośrodku Studiów Wschodnich. – „Słabnie rola Stanów Zjednoczonych i Zachodu”.
Dr Wasilewski uzupełnia, że takie założenie nie oznacza automatycznie, że Turcy zakładają, że Zachód jest skończony. Ma on po prostu mieć coraz mniejsze znaczenie w stosunkach międzynarodowych. O wyłaniającym się porządku multipolarnym – z kilkoma, równoważnymi wiodącymi państwami, mówi się od dawna. Chiny w ciągu kilku ostatnich dekad wyrosły na równoprawnego przeciwnika Stanów Zjednoczonych.
Z kolei Amerykanie nie są dziś tak silni, jak tuż po II wojnie światowej, gdy ich jedynym przeciwnikiem był Związek Radziecki, ani tak, jak po 1989 roku, gdy wydawało się, że na długi czas zostaną globalnym hegemonem.
Interwencje w Iraku i Afganistanie nadszarpnęły światową reputację USA i zniechęciły amerykański elektorat do popierania takiej polityki międzynarodowej. Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu przyspieszył ten proces. Trump nie wyklucza wycofania amerykańskich żołnierzy np. z Europy, ale także z północnej Syrii, która stanowi ważny obszar w polityce bezpieczeństwa Turcji.
Donald Trump woli skupić się na wewnętrznej polityce przemysłowej i na wojnach handlowych, które mają poprawić amerykański bilans handlowy. Świat woli zostawić innym. Turcy widzą w tym szansę.
Dr Wasilewski: „Turcja wierzy w nadchodzący świat wielobiegunowy, w którym będzie ona jednym z najistotniejszych centrów wyłaniającego się nowego porządku. Turcy widzą, że czasy są turbulentne. W takich warunkach uważają, że powinni utrzymywać dobre relacje ze wszystkimi. Czyli zarówno ze Stanami Zjednoczonymi, jak i z Rosją, a także z Ukrainą. Nam wydaje się to dziwne, dla nich to jedyne możliwe podejście, które pozwala przetrwać moment zmiany”.
Z tej perspektywy logiczne jest, że rozmowa Tuska i Erdoğana będzie w dużej mierze dotyczyć Ukrainy.
„Turcja jest ważna w rozwiązaniu konfliktu w Ukrainie, bo ma możliwość rozmowy z obiema stronami. Jest państwem, które, jak pokazują choćby ostatnie rozmowy w Stambule, potrafi prowadzić dialog amerykańsko-rosyjski. Potrafiła doprowadzić Rosję i Ukrainę do zawarcia porozumienia – mam na myśli umowę zbożową z 2022 roku” – mówi dr Wasilewski.
W marcu 2022 roku Turcy gościli rozmowy między Ukrainą a Rosją w Antalyi, a później pomogli doprowadzić do porozumienia w sprawie bezpiecznego eksportu zboża i innych produktów żywnościowych przez Morze Czarne. Dr Wasilewski podkreśla jednak, że Turcja nie jest tutaj kluczowa. „Wiadomo, że najważniejszym aktorem, który będzie miał najwięcej do powiedzenia przy rozwiązaniu tego konfliktu, są w tym momencie Stany Zjednoczone” – przypomina ekspert.
I to właśnie Amerykanie prowadzą najważniejsze rozmowy, na razie osobno z Rosjanami i Ukraińcami. Turcy mogą czuć się pominięci. A to, na jakich zasadach zakończy się wojna w Ukrainie, nie jest Turcji obojętne.
„Turcja chciałaby, żeby ten konflikt zakończył się w korzystny dla niej sposób” – mówi dr Wasilewski – "Chodzi o to, żeby Ukraina nie została państwem pokonanym. Turcy po 2019 roku bardzo dużo zainwestowali w Ukrainę. Chodzi również o to, żeby Rosja nie wyszła z układu z Trumpem nadmiernie wzmocniona.
Przez dłuższą część wojny Turcy argumentowali, miałem kiedyś okazję usłyszeć coś takiego od jednego z prorządowych analityków, że idealnym rezultatem wojny jest Rosja jako państwo pokonane, ale nie zmiażdżone. W innym wypadku Turcji trudniej byłoby prowadzić politykę balansowania między wszystkimi stronami".
Rosja i Turcja mają wielowiekową historię rywalizacji jako dwa imperia na granicy Europy i Azji. Ostatni raz jednak walczyły ze sobą bezpośrednio podczas pierwszej wojny światowej. Po drugiej wojnie światowej Turcja trafiła w orbitę polityczną USA i dziś jest członkiem NATO z drugą co do wielkości armią wśród krajów sojuszu.
Dziś relacje między oboma krajami to miks współpracy i rywalizacji, który odzwierciedla turecką obrotowość i gotowość do rozmowy z każdym.
W 2015 roku w pierwszych tygodniach rosyjskiej interwencji militarnej w Syrii Turcy omyłkowo zestrzelili rosyjski samolot wojskowy, co doprowadziło do sporego kryzysu w relacjach. Już rok później jednak udało się doprowadzić do normalizacji, Putin i Erdoğan spotkali się w Petersburgu.
Turcja kupuje od Rosji dużo gazu i jest częścią rosyjskich planów na rozbudowywanie sieci tranzytu gazowego. W 2022 roku Turcja odmówiła dołączenia do sankcji na Rosję, w zeszłym roku wyraziła chęć do dołączenia do grupy BRICS.
I chodź wygląda to jak polityka dwóch bliskich sojuszników, to byłby to mylny wniosek. Zbyt silna Rosja nie jest w interesie Ankary.
Dr Wasilewski: „Teraz Turcy obawiają się, że nowy rząd w USA wzmocni Rosjan. Turcja nie chce wzmocnienia Rosji w basenie Morza Czarnego. Obawia się też, że Rosja będzie miała więcej zasobów na odwrócenie skutków tych działań tureckich, które uderzały w rosyjskie interesy. Chodzi o umocnienie się Turcji na Kaukazie Południowym oraz w Syrii i szerzej na Bliskim Wschodzie”.
Między innymi dlatego Turcja utrzymywała bardzo dobre stosunki z Ukrainą, dostarczała jej choćby słynne drony Bayraktar. I podkreślała, jak ważna dla Turcji jest integralność terytorialna Ukrainy – razem z Krymem. Sam prezydent Erdoğan podkreślał to wielokrotnie, zarówno na początku wojny, jak i dziś, już w nowym układzie z Donaldem Trumpem w Białym Domu.
Ale to nie tylko gra na kontrowanie wpływu Rosji.
„Turcja jest przywiązana do swojej integralności terytorialnej i wszelkie hasła o naruszaniu czyjejś integralności gdzieś na świecie bardzo się jej się nie podobają” – mówi dr Wasilewski. Ale od razu uzupełnia, że Turcja de facto sama narusza integralność terytorialną Iraku i Syrii, powołując się na względy bezpieczeństwa.
„Jednak Turcy nie mają dziś planów, by włączyć te tereny do swojego państwa. Nawet jeśli w przeszłości pojawiały się pomysły, by stworzyć z Kurdami jedno superpaństwo. A wielu Turków Mosul, stolicę Kurdów irackich, uważa po prostu za tureckie miasto”.
To pokazuje, jak głęboko zakorzeniona wśród Turków jest historia imperialna ich państwa. Mosul, miasto w Iraku, nie jest częścią państwa tureckiego (w tym przypadku – Imperium Osmańskiego) od 1918 roku. Nikt jednak poważnie nie proponuje inwazji na Irak oraz ponownego przyłączenia Mosulu do państwa tureckiego.
Turcja interweniuje dziś w tych państwach przede wszystkim nie dlatego, że były to części tureckiego imperium, ale głównie ze względu na walkę z Państwem Islamskim i osłabianie tego, co sama uważa za separatyzm kurdyjski.
Turecka okupacja fragmentów północnej Syrii trwa nieprzerwanie od 2016, Turcy zajmują między innymi 60-tysięczne miasto al-Bab i około 100-tysięczne miasto Manbidż.
Dr Wasilewski: „Poziom integracji północnej Syrii z Turcją, gdzie stacjonuje turecka armia, jest wysoki. Funkcjonuje tam turecka waluta, tureckie szkoły, tureckie szpitale. Trudno nie zadać sobie pytania, jaki jest tutaj następny krok. Trudno po zainwestowaniu takich środków z dnia na dzień znaleźć uzasadnienie dla wycofania się z Syrii. Za rządów Baszszara al-Asada Turcja i Syria nie mogły się dogadać, dziś turecka obecność na północy Syrii urasta do rangi karty przetargowej w rozmowach z nowym rządem syryjskim”.
Nowy rząd syryjski będzie w pewnym momencie musiał usiąść do rozmów z Turkami. Jeśli chce rządzić całym terytorium swojego kraju, nie ma innego wyjścia – turecka armia okupuje około 5 proc. terytorium Syrii.
Syryjski rząd pod przywództwem byłego dżihadysty Ahmada al-Szar'y podpisał właśnie wstępne porozumienie z Syryjskimi Siłami Demokratycznymi – zdominowaną przez Kurdów formacją, która kontroluje znaczną część północno-wschodniej Syrii. Dla Turcji SSD to zagrożenie, a jedność między SSD a rządem w Damaszku może być kluczowa dla skutecznych rozmów z Turcją.
Turcja była jednak w złych stosunkach z Baszszarem al-Asadem i z ulgą przyjęła informację o jego upadku.
Kurdyjskie SSD też jest potencjalnym przeciwnikiem Turcji w Syrii. Ale ostatnie tygodnie przyniosły też potencjalny przełom w konflikcie turecko-kurdyjskim, który przekracza granice państwowe.
27 lutego Abdullah Öcalan, przebywający od 25 lat w tureckim więzieniu, założyciel i jeden z liderów Partii Pracujących Kurdystanu, uznawanej przez Turcję za organizację terrorystyczną, przekazał w liście wezwanie do samorozwiązania się ugrupowania i zakończenia walk.
„Wzywam do złożenia broni i biorę na siebie historyczną odpowiedzialność za to wezwanie” – przekazał Öcalan. – „Wszystkie grupy muszą złożyć broń, a PKK musi się rozwiązać”.
Wezwanie 77-letniego lidera może prowadzić do zakończenia konfliktu trwającego od czterech dekad. Kurdowie to bardzo widoczna w Turcji mniejszość, obecna przede wszystkim na południowym wschodzie kraju. Stanowią około 15-20 proc. populacji Turcji. Dyskryminacyjna polityka państwa wobec Kurdów prowadziła do napięć, a chwilami nawet do wojny domowej.
Sojusznicy Öcalana przyjęli jego oświadczenie z radością. „To jest punkt zwrotny w historii i jest to punkt pozytywny” – powiedziała Sırrı Süreyya Önder z prokurdyjskiej partii Równość Ludów i Demokracja (DEM).
Były lider prokurdyjskiej i lewicowej DEM (wcześniej HDP) Selahattin Demirtaş od 2016 roku odsiaduje w więzieniu między innymi za obrazę prezydenta i rzekome kierowanie organizacją terrorystyczną. Po geście Öcalana władze Turcji sugerują, że jest szansa na uwolnienie Demirtaşa. Turcja stoi przed dużą szansą na znormalizowanie stosunków z Kurdami i wzmocnienie własnego państwa wewnętrznie, co pomoże też w budowaniu pozycji międzynarodowej.
Dr Wasilewski przestrzega jednak przed przedwczesnymi wnioskami z ostatnich wydarzeń.
„Jeśli PKK podąży za oświadczeniem Öcalana, to zniknie zbrojny problem kurdyjski. Ale czy podąży? To jest początek procesu. Pytanie, co na to syryjska część Kurdów. Nadal mamy tutaj mnóstwo czynników ryzyka. Nie wiemy nawet, czy poszczególne odłamy Partii Pracujących Kurdystanu podążą za wezwaniem Öcalana”.
Erdoğan będzie kierował Turcją i jej pozycją międzynarodową przynajmniej do 2028 roku, gdy odbędą się kolejne wybory prezydenckie. Na świecie wielu uważa obecnego tureckiego prezydenta za dyktatora. Już tak długo sprawowana władza sugeruje coś podejrzanego.
Ale Turcy nie fałszują masowo głosów, jak robi to rosyjski przywódca czy jak robił to Baszszar al-Asad. Antydemokratyczne praktyki Erdoğana idą w innym kierunku – opresji wobec opozycji (jak choćby w przypadku wspomnianego Demirtaşa), kontroli nad prasą, korzystnych dla siebie zmian w prawie. Opozycja wciąż wierzy, że może prezydenta pokonać.
W 2023 poparty przez niemal wszystkie partie opozycyjne Kemal Kılıçdaroğlu doprowadził do drugiej tury w wyborach prezydenckich, ale przegrał do Erdoğana stosunkiem 47,8 proc. do 52,2 proc.
„Dziś opozycji jest raczej przykręcana śruba. Ekrem İmamoğlu, najpoważniejszy kontrkandydat obecnego prezydenta, mierzy się z inflacją postępowań prokuratorskich. Ich skutkiem może być zablokowanie mu możliwości kandydowania w wyborach prezydenckich. Po zachowaniu władz widać, że jest to kandydat, którego władza się obawia” – mówi dr Wasilewski.
Opozycja deklaruje, że chce Turcji bardziej demokratycznej. Ale jak wygląda jej wizja stosunków międzynarodowych? W USA po zmianie władzy doszło do głębokiego przewartościowania polityki zagranicznej. Czy podobnie byłoby w przypadku Turcji?
„Myślę, że po ewentualnej zmianie władzy zmieniłby się styl polityki zagranicznej Turcji, ale czy zmieniłyby się główne cele? Wątpię” – mówi dr Wasilewski. – „Dwudziestoletnie rządy Erdoğana i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju głęboko zmieniły myślenie Turcji o swojej roli w świecie. Sen o potędze nie ogranicza się do partii rządzącej. A wiele poglądów jest ponadpartyjnych. To choćby antyamerykanizm, który też się nie zmieni. Ale do dojścia dzisiejszej opozycji do władzy jeszcze daleko”.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze