0:000:00

0:00

Prawa autorskie: / Agencja Gazeta/ Agencja Gazeta

W niedzielę 15 sierpnia 2021 roku Talibowie wkroczyli do stolicy Afganistanu - Kabulu - i przejęli kontrolę nad miastem. Wcześniej opanowali wszystkie większe miasta.

Przeczytaj także:

16 sierpnia talibowie ogłosili, że nie zamierzają tworzyć rządu przejściowego i chcą budować Islamski Emirat Afganistanu (IEA). Władze krajów zachodnich ewakuowały swoje placówki dyplomatyczne. Do ochrony lotniska w Kabulu Waszyngton wysłał dodatkowe 6 tys. żołnierzy, aby umożliwić ewakuację cudzoziemców oraz Afgańczyków z nimi współpracujących. Również rząd polski — po początkowej zwłoce — wysłał samoloty ewakuacyjne.

Uciekają też od kilku już miesięcy dziesiątki tysięcy mieszkańców tego kraju, którzy mają powody obawiać się rządów talibów. "Masowo przekraczają granicę Iranu na zachodzie i i Pakistanu na wschodzie. Głównymi państwami, do których zmierzają na Zachodzie, są na razie RFN, Wielka Brytania, kraje skandynawskie ewentualnie USA oraz Kanada. Uboższa część zostaje w Azji – w Pakistanie, Iranie, Indiach i Turcji" - mówi w rozmowie z OKO.press dr Mariusz Marszewski z Ośrodka Studiów Wschodnich, badacz antropologii kulturowej i politycznej społeczeństw muzułmańskich Azji Środkowej, Kaukazu, Turcji i Rosji.

Według szacunków UNHCR (ang. United Nations High Commissioner for Refugees) co tydzień około 20-30 tys. ludzi przekracza granicę Afganistanu z Pakistanem.

Minimum 300 tys. uchodźców

"Skala migracji zależy od kilku czynników, a sytuacja jest trudna do oceny. Szacuje się, że na emigracje może zdecydować się co najmniej 300 tys. osób" - mówi Marszewski. Wielu z nich może kierować do państw Unii Europejskiej.

"Na razie nowa fala z Afganistanu w Europie nie jest widoczna, ale pierwsi uchodźcy już pojawili się na granicy polsko-białoruskiej. Wiele zależy od tego, w jaki sposób rządzić będą Talibowie, czy dojdzie do dalszych walk oraz prawdopodobnego załamania gospodarczego kraju w najbliższych tygodniach" - mówi Marszewski.

Uciekać będzie elita państwa, które upadło

"To przede wszystkim ludność miejska, która może być represjonowana za to, że współpracowała z poprzednią administracją, pracownicy resortów siłowych Islamskiej Republiki Afganistanu, działacze organizacji pozarządowych, politycy, biznesmeni, przedstawiciele inteligencji, lekarze. Elita państwa, które upadło na naszych oczach. Kobiety, które kształciły się, pracowały, prowadziły własne biznesy".

"Zagrożeni są też Hazarowie, czyli dyskryminowana od pokoleń mniejszość pochodzenia mongolskiego zamieszkująca Hazaradżat w środkowym Afganistanie. I wyznająca szyicką odmianę islamu. Talibowie, którzy są sunnitami, w trakcie poprzednich rządów bardzo źle ich traktowali, dochodziło do masakr tej ludności.

Hazarowie w znacznej części zamieszkują obecnie miasta, ogromna ich część współpracowała z agendami państw zachodnich, zarówno w administracji Islamskiej Republiki Afganistanu, jak i w organizacjach pozarządowych. Obawiają się więc słusznie represji".

Skalę migracji zewnętrznej można prognozować na podstawie migracji wewnątrz Afganistanu, które nasiliły się po maju 2021 roku, kiedy Joe Biden poinformował o ostatecznym wycofaniu wojsk USA do września.

Trzy kierunki ucieczki

Przypomnijmy, jak USA zdecydowały się na zakończenie 20-letnie obecności wojskowej w Afganistanie. W lutym 2020 roku ówczesny prezydent USA Donald Trump - pomijając legalny rząd w Kabulu - podpisał porozumienie z Talibami, w ramach którego zobowiązał armię amerykańską do wycofania się z Afganistanu do 1 maja 2021 roku. Tę decyzję podtrzymał prezydent Joe Biden, ale przesunął ostateczny termin na wrzesień, by mieć czas na ewakuacje wojsk i współpracującego personelu miejscowego.

"W Afganistanie na skutek ofensywy Talibów od stycznia 2021 roku do sierpnia 2021 roku pojawiło się 550 tys. uchodźców wewnętrznych (80 proc. to kobiety i dzieci).

250 tys. z tych osób zbiegło przed Talibami tylko od maja 2021 roku do sierpnia 2021 roku, kiedy Joe Biden powiedział, że do 11 września USA się wycofa. Talibowie zintensyfikowali wówczas swoje ataki.

Szacuje się, że uchodźcy wewnętrzni w samym Kabulu to co najmniej 17,5 tys. osób. Jak ktoś ze strachu przed wojną i Talibami raz zmienił miejsce zamieszkania, to tym łatwiej mu to zrobić po raz kolejny" - mówi Marszewski.

Ludność Afganistanu szacuje się na około 39 mln, więc 300 tys. osób, które budowały demokratyczny Afganistan, i zdecydują się teraz na ucieczkę, to niewielki odsetek. "Czy będzie ich więcej, zależy od tego, czy walki wybuchną na większą skalę, czy rządy Talibów będą bardziej opresyjne. Ludzie zaczną wtedy masowo emigrować".

Nowy północny szlak lądowy

Uchodźcy z Afganistanu dotychczas poruszali się dwoma utartymi szlakami:

  • południowym - przez granicę z Pakistanem, zostają tam albo przedostają się do Indii.
  • irańsko-bałkańskim – ten szlak dotychczas był najważniejszy. Afgańczycy przedostają się do Iranu, dalej przez Turcję i kraje bałkańskie na zachód Europy.

Ale możliwe, że uchodźcy wyruszą nowym szlakiem lądowym – północnym. Przekroczą granicę z Uzbekistanem i Tadżykistanem, czy Kirgistanem, potem przez Rosję dostaną się na Białoruś.

"Afgańczycy pojawią się wtedy na białorusko-polskiej granicy w większej liczbie niż dotychczas. Podkreślam, że to na razie spekulacje" - mówi Marszewski.

Aby uchodźcom udało się przejść szlak północny, musieliby pokonać cały obszar byłego Związku Radzieckiego. "To możliwe, jeżeli ktoś ma pieniądze, może jechać pociągami, ale musi pokonać wiele granic. Chyba że skorzysta z transportu lotniczego. Aby ten szlak zaczął działać, musi powstać jakaś infrastruktura, która będzie przerzucać te osoby. Obecnie rządy Uzbekistanu czy Tadżykistanu starają się nie wpuszczać uchodźców, ale wszystko może się zmienić".

"Europie grozi kryzys migracyjny"

"Afganistan ma obszar ponad dwa razy większy niż Polska, zagrożony kryzysem gospodarczym, dalszym wybuchem wojny, opanowany przez religijną dyktaturę, w większości góry o surowym klimacie, lub na południu obszary półpustynne. Zbliża się zima, ludzie ze wsi starają się w tym okresie przenieść się do miasta, bo tam łatwiej jest przeżyć. Same miasta są zagrożone kryzysem, gdyż Talibowie nie mają środków finansowych ani doświadczenia w zarządzaniu nimi. Sam Kabul to metropolia, której liczba mieszkańców jest szacowana na około 6 mln ludzi" - mówi dr Marszewski.

W razie realizacji prawdopodobnych negatywnych scenariuszy "Europie może grozić kryzys migracyjny zbliżony do wcześniejszego syryjskiego" - mówi ekspert.

W 2015 roku miliony Syryjczyków uciekło przed wojną domową, a wielu z nich szukało schronienia w Europie. Teraz może dojść do podobnego scenariusza – strach Afgańczyków przed Talibami jest silny, a spora część społeczeństwa nie wierzy w zapewnienia, że ich nowe rządy będą łagodniejsze niż te sprzed 20 lat.

"Istnieje możliwość, że korzystając z tego, jak wielkim problemem w debacie publicznej w Polsce jest temat uchodźców, który zaognia emocje po obu stronach, opozycyjnej i rządowej, władze Federacji Rosyjskiej i Białorusi mogą pomagać w przedostaniu się uchodźcom z Afganistanu nad granice z Polską, uznając to za możliwość destabilizacji naszego państwa. Podobne praktyki są obecnie realizowane w odniesieniu do mieszkańców Bliskiego Wschodu przerzucanych nad granicę z Polską i krajami nadbałtyckimi" - mówi Marszewski. "Prezydent Łukaszenko stymuluje kryzys migracyjny, reklamując możliwość wyjazdu do Unii Europejskiej".

Polityka białoruskiego reżimu nie zwalnia jednak Polski z obowiązku ochrony praw człowieka.

Od ponad tygodnia w okolicy miejscowości Usnarz, w pasie granicznym obozuje grupa 32 uchodźców – kobiet, mężczyzn i dzieci pochodzących z Afganistanu. Polska Straż Graniczna odmawia wpuszczenia ich na terytorium Rzeczpospolitej, choć proszą o ochronę międzynarodową.

„Osobie, która wyraźnie artykułuje, że chce ubiegać się o ochronę międzynarodową, funkcjonariusze muszą umożliwić złożenie właściwego wniosku. Jeśli dzieje się to na granicy, to w celu złożenia wniosku trzeba tego człowieka wpuścić. Niezależnie, czy wchodzi na teren naszego kraju w wyznaczonym przejściu, czy przez »zieloną granicę«”

mówiła OKO.press Aleksandra Chrzanowska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej.

Wczoraj wieczorem głos zabrał Rzecznik Praw Obywatelskich. Dzień wcześniej przedstawiciele biura Rzecznika Praw Obywatelskich pojechali z wizytacją na granicę polsko-białoruską.

„Śpią na ziemi, nie mają dostępu do żadnych urządzeń sanitarnych czy bieżącej wody. Mają ograniczone ilości wody zdatnej do spożycia, żywności i środków higieny osobistej. Niezależnie od przyczyn, dla których cudzoziemcy znaleźli się na granicy polsko-białoruskiej, bez wątpienia znajdują się oni w sytuacji, która godzi w ich godność i podstawowe prawa człowieka” – napisał do Mateusza Morawieckiego Marcin Wiącek.

"Każda osoba, która przebywając na granicy, zgłosi funkcjonariuszowi Straży Granicznej zamiar przekroczenia granicy w celu ubiegania się w Polsce o ochronę międzynarodową, powinna zostać wpuszczona na terytorium Polski" - podkreślił RPO.

;

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze