Dr Tomasz Szafrański: „Jestem zbulwersowany tym, że Ministerstwo Zdrowia podjęło próbę wprowadzenia niezwykle wrażliwej legislacji w trybie »nie musimy się z nikim liczyć«. Dziwi mnie, że można się było odważyć i próbować w taki sposób wprowadzać zmiany w ustawie w Polsce”
W Polsce przez lata nie mieliśmy żadnej ustawy psychiatrycznej. Trudną kwestię umieszczania chorego w szpitalu psychiatrycznym bez jego zgody regulowało rozporządzenie ministra zdrowia. Ustawa ostatecznie powstała w 1994 roku.
Ostatnio Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt jej nowelizacji. Znalazły się w nim pozornie niewinne zapisy, które jednak mogą mieć daleko idące konsekwencje dla nas - obywateli. Nie znalazły się natomiast takie, do których powstania zobowiązywał Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego.
O potrzebie nowelizacji ustawy i o tym, co zawiera, a czego nie zawiera nowy projekt, rozmawiamy z dr. n. med. Tomaszem Szafrańskim, prezesem elektem Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Środowiskowej.
Sławomir Zagórski, OKO.press: Panie doktorze, niedawno zakończyły się konsultacje społeczne projektu nowelizacji ustawy psychiatrycznej. Projekt wzbudził ogromne kontrowersje. Umówiliśmy się na rozmowę specjalnie po spotkaniu na ten temat w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, które miało miejsce 18 stycznia 2023. Czy wiemy, jakie będą dalsze losy tego projektu? Podczas spotkania w biurze RPO wiceprezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego prof. Janusz Heitzman powiedział, że „konsultacje nad kształtem legislacji wciąż trwają”. Że „do ministerstwa wpływają kolejne opinie i że projekt będzie podlegał dalszej korekcie i pracy legislacyjnej, również z udziałem konstytucjonalistów”.
Dr n. med. Tomasz Szafrański*: Sprawa dalszych losów projektu ustawy nie jest przesądzona. Gdyby została uchwalona w proponowanym kształcie, byłoby to naruszenie międzynarodowych aktów dotyczących praw człowieka. Mam nadzieję, że ta argumentacja zostanie uwzględniona.
Czy zwrócił pan uwagę, że w biurze RPO nie było przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia? Moim zdaniem jest to znaczące i budzi niepokój. Jeśli te regulacje będą dalej debatowane, to pytanie, w jakim kierunku pójdzie debata i kto zostanie do niej zaproszony.
Zanim przejdziemy do oceny tego projektu, proszę powiedzieć, jak pan ocenia funkcjonowanie psychiatrii w oparciu o dotychczasową ustawę z 1994 roku. Czy ona dobrze regulowała kwestie leczenia psychiatrycznego, czy też należało ją zmienić?
W nowym projekcie niezwykle istotną kwestią jest przyjęcie do szpitala psychiatrycznego bez zgody pacjenta.
Cofnijmy się na moment do czasów jeszcze sprzed ustawy z 1994 roku. Otóż w PRL sprawa przyjęcia do szpitala psychiatrycznego bez zgody nie była w ogóle uregulowana na poziomie ustawy. Funkcjonowało rozporządzenie ministra zdrowia z lat 50. i de facto decyzja pozostawała w kompetencji lekarza psychiatry z izby przyjęć.
Próby regulacji ze strony psychiatrów, zgodne ze światowymi standardami legislacji, trwały wiele lat. Wydaje się, że bezpośrednim impulsem do zajęcia się sprawą było rozpoczęcie starań o przystąpienie do Unii Europejskiej i przede wszystkim ratyfikowanie w 1993 roku Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Ratyfikacja rodziła konieczność dostosowania prawa do standardów europejskich.
Jeden z tych standardów zakłada, że każde ograniczenie wolności, nietykalności osobistej, musi być uregulowane na poziomie ustawy. Ponadto musi być ono uzasadnione przesłankami, które są konieczne w demokratycznym państwie prawa dla jego bezpieczeństwa, porządku publicznego, ale też dla poszanowania praw innych osób.
A zatem każde ograniczenie wolności musi podlegać kontroli sądowej. Innymi słowy, ustawa ma zabezpieczać także prawa osób z zaburzeniami psychicznymi. Dodajmy, że to, co się dzieje w psychiatrii, jest papierkiem lakmusowym standardów przestrzegania w ogóle praw człowieka w danym kraju.
Dlaczego akurat w psychiatrii?
Ponieważ osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne to najbardziej dyskryminowana grupa obywateli.
To właśnie w ich przypadku najczęściej dochodzi do złamania, naruszenia, nadużycia różnego rodzaju praw człowieka.
Prace nad ustawą uchwaloną w 1994 roku, a wprowadzoną w styczniu 1995 roku, zmierzały więc do uregulowania kwestii takich, jak przyjęcie do szpitala bez zgody i stosowanie przymusu bezpośredniego. Ale warto przypomnieć, iż twórcy ustawy, wśród nich prof. Stanisław Dąbrowski, prof. Stanisław Pużyński oraz profesorowie prawa Leszek Kubicki, Lech Paprzycki, nie chcieli, żeby to była tylko ustawa dotycząca funkcji psychiatrii związanej z postępowaniem bez zgody.
W efekcie powstała ustawa w kształcie, który nie tylko reguluje przepisy wynikające z konieczności dostosowania prawa do europejskich i światowych praw człowieka, ale także w postaci budującej pewną wizję kształtowania systemu ochrony zdrowia psychicznego. Tego, jak on ma wyglądać w Polsce, w którą stronę iść.
Zawiera przepisy dotyczące tego, w jaki sposób aspekt medyczny ma współistnieć z aspektem społecznym. Z tym, co będzie związane z takimi obszarami, jak umożliwianie pełnego uczestniczenia w życiu społecznym, a nie wykluczenia ze społeczeństwa osób, które ulegają kryzysom psychicznym.
Ten zamysł był jak na ówczesne czasy bardzo nowoczesny.
Czy to znaczy, że przed 1994 roku przy przyjmowaniu chorych do szpitali psychiatrycznych bez ich zgody dochodziło do nadużyć i dopiero uregulowała to ustawa?
Na szczęście w Polsce nigdy nie mieliśmy takiej skali naruszeń i wykorzystywania psychiatrii do celów politycznych jak w wielu innych krajach, np. w Związku Radzieckim. Część psychiatrów utrzymuje, że w Polsce w ogóle do tego nie dochodziło, co nie jest prawdą.
Takie nadużycia miały miejsce. Udokumentował to prof. Tadeusz Nasierowski. Ale rzeczywiście nie miało to charakteru nadużyć systemowych tak jak w Związku Radzieckim.
Ustawa z 1994 roku wprowadza regulacje, wprowadza też kontrolę sądową. Każde przyjęcie do szpitala bez zgody pacjenta w trybie nagłym musi zostać zatwierdzone przez sąd i to jest europejski standard.
Ale też wprowadza standard, że są pewne przesłanki przyjęcia bez zgody. Jedna z nich to przesłanka medyczna, czyli stwierdzenie choroby psychicznej. A druga to przesłanka behawioralna, że z powodu tych zaburzeń zagrażasz swojemu życiu albo bezpośrednio zagrażasz zdrowiu i życiu innych osób. Słowo „bezpośrednio” jest ważne, bo nie chodzi o to, że dwa lata temu coś zrobiłeś, tylko teraz.
Te regulacje były bardzo dobre. Jako członek zespołów Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wizytowałem różne kraje byłego Związku Radzieckiego pod kątem praw człowieka w psychiatrii, edukacji personelu zajmującego się ochroną zdrowia psychicznego. Przyglądałem się tamtejszym legislacjom i mogłem mówić, jak ta legislacja powinna wyglądać, przywołując to, co zostało uchwalone w Polsce w 94 roku.
Wraz z upływem lat w naszej ustawie wprowadzano modyfikacje i ją udoskonalano. Ona miała i ma swoje wady. Nadal nie jest doskonała, ale jeśli mnie pan pyta, czy ona się sprawdzała przez wiele lat, odpowiedź brzmi - tak. Czy standard, który został tam wprowadzony ponad 25 lat temu, był dobrym standardem? Odpowiedź brzmi - tak. Czy obecnie jest konieczność zmiany tej ustawy - oczywiście tak. Wezwanie do debaty nad kształtem ustawy jest aktualne i potrzebne.
Trzeba więc po 28 latach zastąpić starą ustawę nową legislacją?
Nie tyle zastąpić, ile przejrzeć dotychczasowe przepisy i je zmodyfikować, wprowadzić nowe.
Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego, który zakończył się w 2022 roku, zawierał zobowiązanie do wpisania na poziomie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego nowego modelu psychiatrycznej opieki środowiskowej dla dzieci i młodzieży oraz dorosłych.
Zawierał także zobowiązanie do ustawowego określenie zasad współpracy międzysektorowej, czyli opieki zdrowotnej z pomocą społeczną i z systemem oświaty w zakresie koordynacji pomocy osobom z zaburzeniami psychicznymi. Nic takiego nie nastąpiło.
Notabene model środowiskowy z punktu widzenia ochrony praw człowieka uważany jest za najlepszy, bo jednym z jego filarów jest właśnie przestrzeganie praw człowieka, maksymalne dążenie do zmniejszenia opresyjności w sensie przymusowych przyjęć do szpitala i stosowania przymusu bezpośredniego, a także instytucjonalizacji w postaci umieszczania w zakładach psychiatrycznych czy w domach pomocy społecznej.
Fundamentem środowiskowej opieki psychiatrycznej jest podejście podmiotowe, słuchanie i uwzględnianie perspektywy pacjentów. A także dbanie o ich autonomię i jak największą integrację ze społeczeństwem.
Poprzedni Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego (NPOZP) się zakończył, a nowy nie powstał?
Powstał projekt, który jest bardzo rozczarowujący. Jest pewnym powtórzeniem, zaktualizowanym opisem sytuacji epidemiologicznej, zagrożeń dotyczących zdrowia psychicznego, bo wszyscy wiemy, że te się nie zmniejszyły, wręcz przeciwnie.
Natomiast nie zawiera on żadnych dat, konkretnych celów do osiągnięcia. To znaczy cele są, ale kiedy, w jaki sposób mają być osiągnięte, o tym już ani słowa. Zwracam panu uwagę, że projekt nowej ustawy, o którym rozmawiamy, zwalnia także ministra zdrowia, przepraszam za wyrażenie, z „tłumaczenia się” zbyt często z tego, co ministerstwo robi w tym względzie.
Projekt zakłada, że minister ma informować o zrealizowanych lub podjętych zadaniach w zakresie zdrowia psychicznego co 3, a nie jak dotąd, co 2 lata.
Na pierwszym planie są jednak przepisy dotyczące przymusu bezpośredniego, przymusowej hospitalizacji, umieszczenia w domu pomocy społecznej.
Przyznaję, że my - psychiatrzy - dostrzegamy trudności, które powodowała dotychczasowa ustawa. Bo siłą rzeczy jest to kompromis pomiędzy prawami człowieka a wymogami tego, co widzimy jako potrzebne do udzielania pomocy.
Z tym że ten aspekt wymagałby dużo bardziej szczegółowego namysłu i zbilansowanych rozwiązań niż to, co zostało zaproponowane w projekcie.
Na czym polegają te trudności np. przy przyjmowaniu chorego do szpitala?
W ustawie są opisane różne tryby przyjęcia. Oprócz wspomnianego trybu nagłego jest też tryb wnioskowy, który trwa dłużej. Często za długo, bo na skierowanie do szpitala psychiatrycznego czeka się kilka miesięcy.
Jeśli chodzi o tryb nagły, pacjent trafia na izbę przyjęć, wymaga przyjęcia, lekarz pacjenta przyjmuje i sąd ma zadecydować, czy to przyjęcie było zasadne i zgodne z przepisami ustawy. Jak pan sądzi, jaki jest odsetek orzeczeń sądu, że przyjęcie było rzeczywiście zasadne?
99 procent.
Tak. Z kawałkiem.
Sąd zbyt łatwo przyznaje rację lekarzowi?
Ani tak, ani nie. Zgoda - ten odsetek mógłby być trochę mniejszy, ale niewiele. Przepisy, które mamy do tej pory, sprawiają, że zdecydowana większość przyjęć w trybie nagłym jest zasadna.
To w jakim sensie stara ustawa utrudniała lekarzom życie?
Rozumiem pana pytanie, ale mam obiekcje związane z odpowiedzią. Pan się stara uzyskać ode mnie wytłumaczenie, dlaczego wprowadzono w nowym projekcie pewne regulacje, tymczasem, ja nie tworzyłem przepisów tej ustawy.
Moje pytanie wynikało…
… wiem, z czego wynikało pana pytanie. Tylko że to jest pułapka, w tym sensie, że ogromnie niepokojącą sprawą jest właśnie fakt, że nie podano żadnego uzasadnienia tego projektu.
Ja mogę mieć pewne wyobrażenia. Ale chciałbym, żeby odpowiedź na pana pytanie była oparta na faktach.
Tymczasem w projekcie nie przytoczono żadnych faktów, żadnej analizy, jacy pacjenci nie zostają dziś przyjmowani do szpitali psychiatrycznych, jaka jest skala tego problemu, kogo ona dotyczy. Nie podano żadnej argumentacji.
Kto stworzył obecny projekt?
Dobre pytanie. Nie wiadomo.
Niełatwo go dziś odnaleźć w sieci, ale po przeczytaniu doszedłem do wniosku, że muszą stać za nim psychiatrzy – konsultant krajowy prof. Piotr Gałecki, być może wspomniany prof. Heitzman.
Nie widziałem nigdzie wymienionych autorów tego projektu. Na pewno nie był nim minister Marek Balicki, który brał udział w narodzinach ustawy z 1994 roku i jest bez wątpienia jednym z najlepszych ekspertów, jeśli chodzi o legislację w zakresie zdrowia psychicznego w Polsce.
Nie wiem jak poszczególni członkowie, ale Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego również nie uczestniczył w tworzeniu projektu nowelizacji tej ustawy.
Najwyższy czas, żebyśmy powiedzieli, co znalazło się w projekcie.
Znalazła się m.in. konieczność zmiany pojęć „osoba chora psychicznie” i „osoba upośledzona umysłowo” na „osoba wykazująca zaburzenia psychotyczne” i „osoba z niepełnosprawnością intelektualną”. Ustawodawca twierdzi – i słusznie – że obecne terminy są anachroniczne. I że trzeba je dostosować do współczesnej terminologii, co ma służyć destygmatyzacji. Tu też zgoda.
Problem polega na tym, że w kluczowych przepisach dotyczących przyjęcia do szpitala psychiatrycznego w trybie nagłym, w trybie wnioskowym, ale też przyjęcia do domu pomocy społecznej, dotychczasowe kryterium bardzo ciężkich zaburzeń psychicznych, równych poziomowi psychozy, zamiast zastąpienia nowym określeniem „osoby z zaburzeniami psychotycznymi” zastępuje się terminem „osoby z zaburzeniami psychicznymi”.
Czyli ze starej ustawy znika kwestia ciężkości objawów?
No właśnie. Jaki jest tego efekt?
W szpitalu bez zgody można umieścić każdego, kto ma jakiekolwiek zaburzenia psychiczne. A więc także osoby np. z zaburzeniami osobowości czy z uzależnieniem.
W większości krajów Unii takie osoby wyklucza się z katalogu możliwości stosowania przymusu i przymusowej hospitalizacji. Tymczasem u nas pojawia się ni stąd, ni zowąd maksymalnie szeroka interpretacja.
Można by to porównać do sytuacji w chorobach zakaźnych. Stosowna ustawa daje tu lekarzom podstawę postępowania bez zgody. Wyobraźmy sobie, że pojawia się jakiś wirus wywołujący nową, groźną chorobę zakaźną. I chcemy zmienić legislację, dostosować ją do pojawienia się tego wirusa.
Co możemy zrobić? Możemy wyszczególnić tę nową chorobę i powiedzieć, że w jej przypadku będzie obowiązywać przymusowa izolacja, kwarantanna itd. Albo możemy powiedzieć, że nie chcemy nikogo dyskryminować, wobec tego wszystkie choroby zakaźne umożliwiają kwarantannę i izolację, grypa też.
To jest dokładnie taka zmiana.
Gdyby się trzymać tego porównania, to również zwykłe przeziębienie stanowiłoby podstawę obowiązkowej izolacji. Pana zdaniem to niefrasobliwość ustawodawcy, błąd przy pracy, czy jednak zamierzona zmiana?
Wie pan, to smutny i chyba przerażający paradoks, że w uzasadnieniu mowa jest o zmianie archaicznej terminologii, które może przyczyniać się do stygmatyzacji, zaś faktycznie wprowadza się przepisy, które bazują na archaicznym myśleniu poprzedzającym o dekady myślenie twórców ustawy.
Logika każe rozważyć kilka możliwości. Jedna to kompletny brak wyobraźni czy brak wyczulenia, zrozumienia konsekwencji takiej regulacji przez osoby, które w tym uczestniczyły. A druga to, że zrobiono to świadomie. Co oznacza, że świadomie zdecydowano się ukryć przed opinią publiczną powody wprowadzanych zmian.
Chciałabym zauważyć, że ów projekt wyszedł z Ministerstwa Zdrowia, a tam za nasze pieniądze pracują prawnicy.
No właśnie, w ministerstwie jest biuro prawne. Ktoś stamtąd musiał to czytać. Czyli jednak zamierzona zmiana?
Nie chcę wyrokować. Ale proszę zwrócić uwagę, że wszędzie tam, gdzie jest postępowanie bez zgody, nie tylko dotyczące przyjęcia do szpitala psychiatrycznego, ale także do domów pomocy społecznej, konsekwentnie wprowadzono rozszerzającą przesłankę umożliwiającą ograniczenie wolności. Tego dotyczy art. 31 Konstytucji.
Dodajmy, że ustawodawca ma prawo tak postąpić. Tylko powinien to uzasadnić! Powiedzieć, dlaczego decyduje się na takie rozwiązanie, jakie będą jego skutki, kogo to obejmie.
Tymczasem projekt, który został przedstawiony do konsultacji w grudniu 2022, w ogóle nie zawiera odniesienia do tych spraw. A to są sprawy fundamentalne, najbardziej fundamentalne w całym projekcie. Takie sprawy bez wątpienia wymagają publicznej debaty. Niektórzy mówią, że to sprawia wrażenie, jakby to było celowo ukrywane.
Być może to próba wykorzystania psychiatrii do załatwienia spraw niezwiązanych z psychiatrią i leczeniem, tylko do rozwiązania innych problemów? W myśleniu niektórych osób szpital psychiatryczny rzeczywiście funkcjonuje jako miejsce odosobnienia, rodzaj więzienia, a nie miejsce, w którym się leczy.
Ostatnia tego typu sytuacja miała miejsce 10 lat temu. Trzeba było podjąć decyzję wobec osób, którym na skutek amnestii zamieniono karę śmierci na wyrok 25 lat pozbawienia wolności i właśnie kończył się taki wyrok za przestępstwa związane z życiem, zdrowiem, wolnością seksualną innych osób. Chodzi o tzw. ustawę o bestiach.
Pomysł ministerstwa sprawiedliwości był taki, żeby te osoby, które odbywały karę pozbawienia wolności, uznać za osoby z zaburzeniami psychicznymi. Problem polegał na tym, że one nie były chore, nie spełniały kryteriów obowiązującej ustawy. Dlatego chciano zmienić kryterium w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego, które pozwalałyby, żeby te osoby zamknąć w szpitalach psychiatrycznych.
Wtedy jednak udało się tej propozycji zapobiec, bo oznaczała ona też rozszerzenie kryteriów przyjęcia bez zgody nie tylko na osoby uwięzione, ale na wszystkie. Ostatecznie powstała specjalna ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób.
Powstał też projekt ośrodków, do których te osoby trafią. Obecnie sytuacja w tych ośrodkach z powodu przepełnienia jest dramatyczna, ale to temat na inną rozmowę.
Jaki jest sens ustawowego umieszczania kogoś w domu pomocy społecznej wbrew jego woli, jeśli takich domów w Polsce zdecydowanie brakuje?
Ustawa to jedno, a to czy system będzie wydolny, to inna sprawa.
Mówimy o sytuacjach, w jakich funkcjonują osoby z różnymi dysfunkcjami. Osoby, które w danej społeczności nie są akceptowane, które są uciążliwe i ośrodki pomocy społecznej są zasypywane interwencjami od różnych instytucji, które oczekują rozwiązania problemu. A tym rozwiązaniem jest umieszczenie w domu pomocy społecznej. To jest takie myślenie, że trzeba kogoś zamknąć „dla jego dobra”.
Ja oczywiście nie neguję, że to są ogromne problemy, tylko że przyjęcie takiej ustawy oznaczałoby, że idziemy w stronę instytucjonalizacji. Tymczasem od lat przekonujemy, że nie tędy droga. Polska ratyfikowała konwencję Organizacji Narodów Zjednoczonych dotyczącą praw Osób z Niepełnosprawnościami.
Tak jak wspomniałem, w nowym projekcie bardzo niepokojące jest także to, że nie pojawia się w nim żadna propozycja osadzenia ustawowego modelu środowiskowej opieki psychiatrycznej wymagana przez NPOZP, ale, co więcej, nie pojawia się żadne odniesienie do wspomnianej konwencji ONZ.
Ministerstwo deklaruje, że wspiera psychiatryczną opiekę środowiskową, tymczasem nie wpisuje tego do ustawy. Ba, otwiera szerzej wrota, żeby domy opieki społecznej były i żeby umieszczać tam ludzi wbrew ich woli.
Pan mówi, że takich domów jest mało. W porządku, to zaczną powstawać prywatne. Nadzór nad ich funkcjonowaniem często bywa bardzo ograniczony. Część z nich to są super miejsca, ale dobrze wiemy, że rzeczywistość wielu takich ośrodków dla osób z zaburzeniami psychicznymi nie wygląda dobrze.
Czy projekt ustawy pana zdaniem jest niezgodny z Konstytucją?
Dla mnie nie ulega wątpliwości, że tak jest. Interwencja RPO też się nie wzięła z niczego. Proszę zwrócić uwagę na opinię pana Marcina Szweda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który z punktu widzenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, a także konwencji ONZ dotyczącej osób niepełnosprawnych, wskazywał, że są to przepisy, które w ewidentny sposób nie spełniają kryteriów i w przypadku ich przyjęcia zostaną zaskarżone.
Skądinąd w tym samym czasie Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej przygotowuje kierunkowo dobry projekt ustawy o wyrównywaniu szans osób niepełnosprawnych. Projekt, który nie jest tylko fasadową zmianą terminologii zaproponowaną przez Ministerstwo Zdrowia.
Wracam do tego trochę obsesyjnie, ale chcę też powiedzieć, że w całej sprawie zdarzyły się dobre rzeczy. Zadziałały pewne mechanizmy demokratyczne. Zadziałały media, chociaż muszę powiedzieć, że z opóźnieniem. Do pewnego momentu ta sprawa była traktowana jako niszowa.
Najgłośniej wypowiadali się psychoterapeuci, których szczególnie oburzył ten projekt.
Ale tutaj przynajmniej stanowisko większości środowiska psychoterapeutów było mocne i jednoznaczne.
Swoją drogą, jeśli chodzi o poziom tej legislacji to, to, co znalazło się w projekcie w kontekście psychoterapii, to istne kuriozum.
Definicję psychoterapii, jaką podał ustawodawca, można by in extenso używać w kabarecie.
Psychoterapeuci zareagowali jednoznacznie. To znaczy, że psychiatrzy są bardziej podzieleni w tej kwestii?
Polska jest dużym, ale jednocześnie małym krajem. Powiązania, jeśli chodzi o ekspertów, są ewidentne. I stwarza to niestety pewne ograniczenia w ich wypowiedziach. Jak pan zajrzy na Facebooka Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i przeczyta pan stanowisko w kwestii tej ustawy, to jest ono, jak ktoś powiedział, jak „stanowisko episkopatu”. Nie stwierdza się jednoznacznie, że jest tam coś złego.
Zresztą zmobilizowani psychoterapeuci skoncentrowali się tylko na „swoim podwórku” i nie dostrzegli podstawowych zagrożeń dotyczących praw człowieka. Szkoda. To niestety pokazuje, jak sprawna jest polityka „dziel środowisko i rządź”, którą uprawia Ministerstwo Zdrowia.
Sądzę, że prawie każdy psychiatra w Polsce uważa, że kryteria przyjęć bez zgody do szpitali, do DPS, wymagają dyskusji. Ale właśnie dyskusji. Starannej, wielostronnej. To dziedzina, która wymaga wielkiej wrażliwości, ostrożności w sformułowaniach.
Tymczasem propozycja ministerstwa jest próbą wprowadzenia ogromnych zmian, zmian ignorujących nowoczesne myślenie o autonomii osób z zaburzeniami psychicznymi, zmian ignorujących aktualne debaty dotyczące standardów legislacji w dziedzinie zdrowia psychicznego, a na dodatek jest próbą wprowadzenia tych zmian „po cichu”.
Proszę zwrócić uwagę, że ogłoszenie projektu nowelizacji wywołało szybko komentarze w mediach społecznościowych, że każdego będzie można wsadzić do szpitala psychiatrycznego.
Niestety, tak można interpretować zaproponowane przepisy. I jaka była reakcja? Otóż w PAP-ie jest zespół, który koryguje fake newsy. I PAP przygotował informację, że to jest fake news. Że w ustawie chodzi wyłącznie o zmianę terminologii.
W innej depeszy PAP wypowiadał się wspomniany prof. Gałecki, mówiąc, że zmieni się tylko nazewnictwo.
Pan prof. Gałecki już trochę inaczej się wypowiadał na spotkaniu w biurze rzecznika.
Polskie Towarzystwo Psychiatryczne (PTP) wysłało uwagi do ustawy. Niestety, są to uwagi dotyczące tylko nagłej hospitalizacji, proponujące kolejną przesłankę, zresztą bardzo trudną do oceny przez lekarza niebędącego specjalistą psychiatrą, więc kompletnie niespójną z ustawą.
Jednocześnie PTP nie odniosło się zupełnie do art. 29, czyli przyjęcia do szpitala w trybie wnioskowym i nie odniosło się też do rozszerzenia przesłanek do przyjęcia do domu pomocy społecznej. A to są przepisy, co do których, w zaproponowanym w nowelizacji kształcie, nie powinno być żadnych wątpliwości w naszym środowisku. Nie można ich zaakceptować. Naruszają konstytucyjne gwarancje praw człowieka.
Gdybyśmy mieli uzasadnienie, badania, które by mówiły, dlaczego tak robimy, ocenę skutków tej regulacji, to by była zupełnie inna rozmowa.
Jestem zbulwersowany tym, że Ministerstwo Zdrowia podjęło próbę wprowadzenia niezwykle wrażliwej legislacji w trybie „nie musimy się z nikim liczyć”. Dziwi mnie, że można się było odważyć i próbować w taki sposób wprowadzać zmiany w ustawie w Polsce w 2022 roku.
A mnie już coraz mniej rzeczy dziwi, jeśli chodzi o nasz proces legislacyjny.
Nie wypowiadam się na temat legislacji w ogóle. Zatrzymałem się tylko nad tym, bo to moja specjalność i widzę różne rzeczy, których bym nie widział jako laik. Niestety, to pokazuje, jak łatwo może dojść do takiego procesu legislacyjnego, w którym niby wszystko jest zgodnie z zasadami, a my jako obywatele właściwie się nie zorientujemy, że wprowadzono coś, co istotnie ogranicza nasze podstawowe prawa i wolności.
Dobra informacja jest taka, że – jak mówiłem - zadziałał tutaj mechanizm kontroli społecznej. Zadziałało biuro RPO. Zadziałały media.
Co dalej? Wolałby pan, by projekt wylądował w koszu, czy byłby pan za tym, żeby go poprawiać?
Opowiadam się za publiczną debatą. Debatą ekspertów uwzględniającą wypowiedzi różnych stron, prawników, psychiatrów, psychoterapeutów, koniecznie też pacjentów. W jej efekcie w ciągu kilku miesięcy powinien powstać nowy projekt ustawy ochrony zdrowia psychicznego. Projekt uwzględniający zobowiązania, które zapisano w Narodowym Programie Ochrony Zdrowia Psychicznego.
Obawiam się, że jest pan optymistą.
Nic za darmo. Trzeba o te standardy walczyć. Zdrowie psychiczne nie ma barw politycznych. Trzeba też oddać sprawiedliwość i powiedzieć, że obecna władza do pewnego momentu zrobiła sporo w zakresie psychiatrii. Potem jednak nastąpił regres. Szerzej opowiada o tym Marek Balicki w swoim niedawnym wywiadzie.
Dodam, że moim zdaniem Ministerstwo Zdrowia jest obecnie bardzo skuteczne w różnych działaniach. Ale jest też niezwykle skuteczne, jeśli chodzi o odwoływanie wszystkich osób, które mają inne zdanie i nie chcą uprawiać propagandy sukcesu.
Zobaczymy, jakie będą losy tej ustawy. Jeżeli nie zostanie przyjęta w tym kształcie, to Bogu dzięki. Ale z drugiej strony to jest duża porażka. Ponieważ część tych zmian jest niezbędna. Mamy przedłużony pilotaż wprowadzający nowy system opieki środowiskowej do końca tego roku. I jeżeli te zmiany nie zostaną wprowadzane do ustawy, trudno nie myśleć o tym, że mamy do czynienia wyłącznie z fasadowym działaniem Ministerstwa Zdrowia w tym względzie.
*Dr n. med. Tomasz Szafrański pracuje w Warszawie w Wolskim Centrum Zdrowia Psychicznego i Klinice Psychiatrii Wydziału Medycznego Uczelni Łazarskiego. Jest prezesem elektem Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Środowiskowej, redaktorem naczelnym Kwartalnika „Psychiatra”. W psychiatrii od 1993 roku, tj. na rok przed wejściem w życie ustawy psychiatrycznej.
Zdrowie
Ministerstwo Zdrowia
choroby psychiczne
Europejska Konwencja Praw Człowieka
Marek Balicki
psychiatria
rpo
szpitale
ustawa
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze