Wywiad, którego udzielił Witold Waszczykowski w Radiu Zet, to pouczający przykład, jak działa na odbiorców rządowa propaganda. Były szef MSZ mijał się z prawdą w sprawie najprostszych faktów i był szczerze zdumiony po konfrontacji z rzeczywistością
Tak jak obrazki na pudełkach papierosów mają szokować i ostrzegać przed zgubnymi skutkami palenia, tak rozmowa Beaty Lubeckiej z Witoldem Waszczykowskim przeprowadzona 11 marca na antenie Radia Zet mogłaby stać się częścią kampanii społecznej pokazującej opłakane konsekwencje korzystania z rządowej, medialnej propagandy.
Były minister spraw zagranicznych i obecny europoseł PiS odgrywał w niej rolę bezrefleksyjnego - a zatem również bezbronnego - odbiorcy „Wiadomości" TVP: powtarzał to, co w nich zobaczył i usłyszał, a konfrontowany przez Lubecką z faktami, reagował złością lub bezradnością. A jego słowa o prawie do aborcji w Polsce były naprawdę zdumiewające - nic się w nich nie zgadzało.
Waszczykowski demonstrował zresztą nie tylko przywiązanie do treści, ale również do formy, którą swoim widzom serwuje TVP, osobliwie do formy wywiadów à la Danuta Holecka. Takiej mianowicie, gdy dziennikarz pyta, a polityk – szczególnie polityk obozu władzy – spokojnie odpowiada, nawet jeśli to, co mówi, od A do Zet jest bzdurą. Bo przyciskany przez Beatę Lubecką Waszczykowski był coraz bardziej skonfundowany, aż w końcu zdenerwowany wypalił:
„Ja nie chcę (z panią) polemizować, ja się umówiłem na wywiad!".
Najbardziej osobliwą tyradę Waszczykowski wygłosił na temat zaostrzenia prawa antyaborcyjnego.
Pytany o ultrakonserwatywne poglądy Bartłomieja Wróblewskiego - przypuszczalnego kandydata PiS na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich i zarazem jednego z posłów podpisanego pod wnioskiem, który doprowadził do decyzji Trybunału Przyłębskiej o niemal całkowitej delegalizacji aborcji w Polsce - Waszczykowski odpowiedział w ten sposób:
"Wróblewski nie jest wcale zwolennikiem zaostrzenia prawa antyaborcyjnego, ponieważ takich postulatów nie ma. Prawo to funkcjonuje od wielu, wielu lat, przypomniał o tym Trybunał Konstytucyjny" - stwierdził były szef MSZ.
I dodał:
Trybunał nie zaostrzył prawa dotyczącego aborcji, to kolejny rozpowszechniany fake news. Prawo do aborcji nie zostało zawężone, nie ma żadnej zmiany prawnej w Polsce
Zostawmy na boku fakt, że sam poseł Wróblewski byłby zapewne zaskoczony słowami Waszczykowskiego na temat swoich poglądów. Parlamentarzysta z Poznania otwarcie deklarował, że uważa przesłankę embriopatologiczną do przerwania ciąży za pozbawienie życia dziecka i dlatego chciał, by Trybunał Przyłębskiej usunął ją z ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku.
Przypomnijmy też dla porządku, że słowa Waszczykowskiego to piętrowa bzdura:
Jednym zdaniem, przesłanek do legalnego dokonania aborcji jest obecnie mniej niż przed orzeczeniem Trybunału, a więc ustawa została zaostrzona.
Ciekawsze jest jednak pytanie, skąd Waszczykowskiemu wpadło do głowy, by powiedzieć to, co powiedział. Otóż jego wypowiedź to powtórzenie przekazu TVP – z tym, że telewizja Jacka Kurskiego manipuluje sprytnie, a Waszczykowski zrozumiał jej narrację dosłownie.
Od 22 października 2020 roku, kiedy zapadł wyrok TK, w kontrolowanej przez rząd telewizji publicznej możemy usłyszeć, że owszem, przesłanka embriopatologiczna (zwana przez pracowników TVP eugeniczną) została wyeliminowana, ale to wprost efekt decyzji Trybunału Konstytucyjnego pod wodzą Andrzeja Zolla z 1997 roku, który określił ramy ochrony życia w Polsce.
Innymi słowy, w tej wersji rzeczywistości Trybunał Przyłębskiej nie miał innego wyboru, musiał dokonać wykładni konstytucji – w tej opowieści wykładni oczywistej – w ten sposób, że ustawa zasadnicza nie pozwala na aborcję ze względu na uszkodzenie bądź śmierć płodu. W takim ujęciu rzeczywiście nic się od 1997 roku nie zmieniło – konstytucja i jej wykładnia pozostają niezmienne, a Trybunał Przyłębskiej tylko o niej przypomniał.
Waszczykowski zrozumiał z tego tyle, że ustawa po orzeczeniu TK w ogóle się nie zmieniła. To przejmujący dowód na to, jak wykrzywiona wersja wydarzeń serwowana przez media narodowe może wprowadzić kociokwik w głowie nawet u doświadczonego polityka.
Warto dodać, że w OKO.press rozbrajaliśmy narrację serwowaną przez TVP i polityków obozu władzy wielokrotnie:
Waszczykowski dowodził też w Radiu Zet, że w Polsce nie ma żadnej dyskryminacji osób LGBT, a przemoc wobec gejów, lesbijek czy osób transpłciowych to incydenty podobne... porachunkom kibolskim.
"Jeśli w Łodzi chłopak z szalikiem Widzewa pojedzie na Polesie, które jest bastionem zwolenników ŁKS, też może mu się stać krzywda" - tłumaczył zdumionej Lubeckiej europoseł PiS. Odniósł się w ten sposób do ataku nożownika na parę trzymających się za ręce gejów.
Pretekstem do tych uwag była decyzja Parlamentu Europejskiego, który proklamował Unię Europejską "Strefą Wolności osób LGBTQI". To odpowiedź polityków europejskich m.in. na homofobiczne uchwały, przyjęte przez wiele polskich gmin.
I znów w tym wypadku Waszczykowski powtarzał przekaz pasków i materiałów TVP, wg których Polska jest zasadniczo rajem dla osób LGBT, a prawdziwa przemoc jest w Europie Zachodniej. Powołał się przy tym na zmanipulowaną interpretację raportu OBWE za 2019 rok - wskazuje on, że liczba rejestrowanych w Polsce przestępstw z nienawiści jest niska, ale w tym samym opracowaniu można przeczytać również, że wiele takich zdarzeń nie jest zgłaszanych. Natomiast szacunki organizacji pozarządowych są dla Polski o wiele bardziej krytyczne.
Te argumenty przytaczała Lubecka, ale nie robiły one specjalnego wrażenia na polityku Prawa i Sprawiedliwości.
Rozmowa z Witoldem Waszczykowskim w Radiu Zet była bardzo plastycznym pokazem wiary polityka we własną propagandę - to przypadłość znana na całym świecie. Jednocześnie była jednak również przykładem już typowo polskiego fenomenu z okresu rządów PiS - polega on na tym, że nie wiadomo już do końca, czy to telewizja Jacka Kurskiego jest przekaźnikiem opowieści władzy, czy może to władza bezwolnie przekazuje narrację TVP.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze