Komisja Europejska chce kompromisu z PiS, by odblokować miliardy z funduszu odbudowy. Czy przymknie oczy na łamanie praworządności? Adwokat Michał Wawrykiewicz z Wolnych Sądów: "Jestem pewien, że KE nie da się nabrać na pozorowane ruchy ze strony polskich władz"
Komisja Europejska oficjalnie potwierdza, że jest gotowa na kompromis z rządem PiS dzięki, któremu odblokuje dla Polski miliardy euro z Krajowego Programu Odbudowy. Środki są zablokowane, bo rząd PiS nie wykonał wyroku TSUE z 15 lipca 2021 roku i nie zlikwidował nielegalnej Izby Dyscyplinarnej. Nie przywrócono też do pracy sześciu zawieszonych przez tę Izbę sędziów.
Teraz KE wysyła sygnał, że jest gotowa do ustępstw nawet za cenę wykonania wyroku przez władzę PiS w późniejszym okresie. Dla PiS to ważne, bo środki z KPO pomogłyby partii Kaczyńskiego realizować obietnice wyborcze i wygrać wybory do Sejmu w 2023 roku.
Postawa KE wzbudziła obawy wśród obrońców praworządności, że UE odpuszcza demolowanie wymiaru sprawiedliwości. Bo teraz jest wojna w Ukrainie. A Polska udziela pomocy uchodźcom oraz jest ważna w tranzycie broni do Ukrainy.
Te obawy są tym bardziej zasadne, bo KE nie postawiła rządowi PiS warunku likwidacji nowej Krajowej Rady Sądownictwa i powołania w jej miejsce niezależnego organu dającego sędziom nominacje. A to neo - KRS jest najważniejszym źródłem problemów z praworządnością w Polsce.
PiS to wykorzystał i 12 maja niespodziewanie wybrał nową KRS na II kadencję. Co jawnie pokazuje, że władza za nic ma wyroki TSUE i ETPCz, w których podważono legalność neo-KRS. I których PiS nie wykonał.
To eskaluje konflikt z UE i może zabetonować zmiany w sądach wprowadzane przez władzę PiS. Pisaliśmy w OKO.press o kompromisie KE z rządem PiS:
Wybór neo - KRS bis jednoznacznie negatywnie ocenia największe stowarzyszenie sędziów Iustitia. W uchwale z 13 maja 2022 roku napisała: „Partia rządząca, wybierając do nowego składu Krajowej Rady Sądownictwa sędziów przez siebie wskazanych, skompromitowanych, wbrew Konstytucji i wyrokom Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowiek, po raz kolejny pokazała, że za nic ma Konstytucję, traktaty europejskie i zwyczajną ludzką przyzwoitość. Liczy się tylko władza”.
I dalej: „Niestety podobny poziom »poszanowania prawa« i służalczości politycznej zaprezentowało kilkunastu sędziów, którzy zgodzili się brać udział w tym kolejnym politycznym zamachu stanu na niezależność sądów i rządy prawa w Polsce. Zdeptali oni zasady godności i uczciwości sędziowskiej, którymi - zgodnie ze ślubowaniem sędziowskim - mieli się kierować.
Tzw. neo-KRS już w poprzedniej kadencji udowodniła, że nie zamierza wywiązywać się ze swojego obowiązku ochrony niezawisłości sędziowskiej, stając się wykonawcą woli politycznej. Wybrana dziś rada stanowi jej oczywistą kontynuację. Z tego względu nie może zostać uznana za organ wskazany w art. 187 Konstytucji RP, a powołania sędziowskie z jej udziałem muszą być uznane za polityczne i sprzeczne z prawem polskim i europejskim”.
Zarząd Iustitii zapewnia, że mimo to sędziowie nadal będą niezależni i będą stać na straży Konstytucji.
Pisaliśmy w OKO.press o wyborze neo - KRS bis:
Czy KE idąc na kompromis z rządem PiS odpuszcza obronę polskich sądów i przymyka oczy na łamanie praworządności w Polsce? Rozmawiamy o tym w adwokatem Michałem Wawrykiewiczem z inicjatywy Wolne Sądy, która od kilku lat broni praworządności podejmując działania w Polsce i w UE.
Mariusz Jałoszewski OKO.press: Czy Komisja Europejska zdradziła polskich sędziów?
Adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy: Nie. To nie jest zdrada. Tu chodzi o większą stawkę niż polskich sędziów. Chodzi o zachowanie standardów niezależności sądownictwa i odrębności wymiaru sprawiedliwości w całym europejskim obszarze prawnym. To jest batalia o zachowanie kryteriów państwa prawa w całej UE.
Komisja Europejska jest strażniczką traktatów, a w traktatach zapisano, że każdemu obywatelowi UE przysługuje prawo do niezawisłego i bezstronnego sądu. Każdy kraj członkowski musi zapewnić skuteczną ochronę sądową. Dlatego KE nie może odpuścić kwestii praworządności w Polsce i dogadać się niejako poza traktatami z polskim autokratycznym rządem.
Akceptacja Krajowego Planu Odbudowy, czyli dokumentu, który otwiera procedurę wypłaty środków z post pandemicznego funduszu odbudowy, jest dopiero początkiem całej procedury uruchomienia tych pieniędzy. W tym dokumencie polski rząd musi podpisać zobowiązanie do realizacji trzech postulatów formułowanych przez szefową KE Ursulę von der Leyen w październiku 2021.
To po pierwsze likwidacja Izby Dyscyplinarnej wraz z całą jej osobową obsadą. Po drugie, przywrócenie do orzekania sędziów bezprawnie zawieszonych przez Izbę. Po trzecie, przywrócenie niezależnego postępowania dyscyplinarnego wobec polskich sędziów, które wyklucza możliwość politycznego sterowania tą procedurą. A tym samym wyklucza represjonowanie sędziów, którzy bronią praworządności i prawa europejskiego.
KE będzie w ciągu kolejnych miesięcy przyglądać się czy te trzy warunki, tzw. kamienie milowe, są w rzeczywistości zrealizowane. Jeśli tak się stanie, to dopiero wtedy wypłata środków z KPO dla Polski stanie się możliwa. Samo zaakceptowanie przez KPO przez Komisję Europejską nie jest przepustką do tych środków.
Pojawiały się spekulacje, że KE może dać rządowi PiS więcej czasu na realizację tych trzech warunków i, że pieniądze popłyną jeszcze przed ich spełnieniem.
Ja tak nie odczytuję oficjalnych komunikatów KE. Mam swoją wiedzę z bezpośrednich spotkań z przedstawicielami instytucji unijnych w Brukseli. KE dogaduje z polskimi władzami treść dokumentu jakim jest KPO i sposób sformułowania tych kamieni milowych. Natomiast przedstawiciele odpowiedzialni za realizację wypłat zapewniają, że bez realnego wykonania tych zobowiązań nie ma mowy o wypłacie pieniędzy.
Tylko że ani projekt ustawy o zmianach w SN autorstwa PiS, ani projekt prezydenta nie wykonują wyroku TSUE z 15 lipca 2021 roku. Proponują tylko zmiany kosmetyczne. Izba może i będzie zlikwidowana, ale zasiadające w niej osoby zostaną zalegalizowane i rozproszone po całym SN. I nadal będą mogły decydować w sprawach dyscyplinarnych legalnych sędziów. Poza tym oba projekty w żadnym stopniu nie wykonują kolejnych wyroków TSUE i ETPCz dotyczących zmian w sądach, w tym w SN i KRS, które wprowadziła władza PiS. KE to kupi?
Pełna zgoda. Oba projekty [pracuje nad nimi Sejm - red.] w najmniejszym stopniu nie realizują konkluzji wypływających z wyroków zarówno TSUE i ETPCz. W tym nie realizują tych trzech kamieni milowych określonych przez KE. Zatem w mojej ocenie nawet w przypadku akceptacji KPO przez Brukselę, uchwalenie ustawy według projektu Dudy nie będzie stanowiło realizacji zobowiązań zapisanych w KPO.
A w konsekwencji nie zapewni wypłaty środków z tego funduszu. W oczywisty sposób projekt prezydencki nie likwiduje problemu jakim jest Izba Dyscyplinarna. Nie przywraca niezależności procesu dyscyplinarnego i nie przywraca do pracy zawieszonych przez Izbę sędziów.
Postawa KE jest zaskakująca, tym bardziej że rząd PiS wymierzył UE kolejny policzek. 12 maja 2022 Sejm głosami posłów koalicji rządzącej wybrał na II kadencję nową KRS. Zrobił to mimo wyroków TSUE i ETPCz, z których wynika, że obsadzona przez PiS nowa KRS jest głównym źródłem problemów z praworządnością w Polsce. Bo ten nielegalny organ daje nominacje dla neo-sędziów i legalność tych nominacji też można podważać. Podobnie jak wyroki wydane przez neo-sędziów. Tymczasem KE nie stawia warunku przywrócenia legalnej KRS, nie podjęła też działań w tym kierunku. Komisja nie upomina się też o niezależny TK, w którym są dziś sędziowie dublerzy. KE traci okazję do wyegzekwowania przywrócenia praworządności w Polsce.
To jest bardzo ważny sygnał dla Brukseli płynący od polskich władz. Właśnie w momencie kiedy toczą się negocjacje nad akceptacją KPO, rządzący w Polsce wykonują gest Kozakiewicza. Ten gest pokazuje skrajne lekceważenie europejskich reguł i podeptanie ponad 20 orzeczeń europejskich Trybunałów. To pokazuje też brak jakiejkolwiek dobrej woli w kierunku polepszenia relacji ze wspólnotą europejską.
Unia wykonała mały krok do porozumienia, a polskie władze duży krok do eskalacji konfliktu. Myślę, że będzie to miało ogromne znaczenie dla dalszych negocjacji i może oznaczać w praktyce przekreślenie szans na wypłatę środków. Czyli realną utratę ponad 50 miliardów euro.
To nie koniec. PiS zachowuje się jak karciany szuler i chce ograć KE. Może zrobi małe, pozorne ustępstwo. A jak rozbije bank z eurofunduszami, to wróci do ostatecznego przejęcia kontroli nad sądami i pewnie nad niezależnymi mediami oraz innymi jeszcze niezależnymi obszarami demokratycznego państwa. Przecież na stole leży projekt ministra Ziobry dotyczący likwidacji wszystkich sądów powszechnych i powołania nowych sądów, nad którymi Ziobro będzie miał w końcu upragnioną kontrolę. Ziobro chce też likwidacji SN. Czy KE tego nie widzi? Da się ograć jak dziecko?
Nie mam wątpliwości, że jedynym celem [kompromisu rządu z KE - red.] jest wyciągnięcie pieniędzy, które są potrzebne na realizację ich zamierzeń politycznych. Jestem pewien, że KE nie da się nabrać na taki dość prymitywny manewr ze strony polskich władz. A wybór neo - KRS bis tylko utwierdzi Brukselę w tym, jak rzeczy mają się naprawdę.
Przypomnę, że UE ma też inne środki po, które może sięgnąć. Komisja Europejska może złożyć na Polskę skargę do TSUE, w szczególności odnośnie do neo-KRS. Może żądać ustanowienia przez TSUE zabezpieczeń zawieszających stosowanie polskich przepisów sprzecznych z prawem UE i żądać zasądzenia kolejnych kar za niewykonywanie wyroków TSUE.
KE może wreszcie sięgnąć po uchwalony w 2020 roku i zweryfikowany przez TSUE mechanizm warunkowości wypłat funduszy z budżetu UE, który dotyczy wszystkich unijnych funduszy. Nie tylko z KPO.
Jest jeszcze Parlament Europejski, który odgrywa istotną rolę w procesie kontroli praworządności. I wpływa na Komisję Europejską, naciskając ją do podejmowania konkretnych działań. PE złożył skargę do TSUE przeciwko Komisji ws. uruchomienia mechanizmu warunkowości. Parlament Europejski, a w szczególności komisja Libe, organizuje też debaty dotyczące łamania praworządności w Polsce. Wbrew pozorom jest ważne dla opinii publicznej w całej UE.
Wybór neo-KRS bis zabetonuje zmiany w sądach. Już jest około 2 tysiące sędziów neo - sędziów. W kolejnej kadencji neo-KRS nominuje kolejnych kilka tysięcy sędziów. Wiele awansów jest dla „swoich”. O awansach decydują członkowie rady powiązani z ministrem Ziobro. W ten sposób zyskuje on gigantyczną władzę nad sądami. Bo „swoi” sędziowie trafiają też do najważniejszych sądów w Polsce, w tym do SN i NSA. Minister Ziobro mówił z uśmiechem na konferencji, że tych nominacji nie da się już odwrócić.
To realna obawa. W ostatnich miesiącach ta pompa tłocząca do polskiego systemu sądownictwa wadliwych neo-sędziów działa coraz szybciej. Ogromną rolę ma w tym prezydent Andrzej Duda, który skwapliwe podpisuje powołania i awanse spływające z neo-KRS. Od początku wojny w Ukrainie powołano już ponad 300 neo-sędziów. Nie mam wątpliwości, że neo-KRS bis będzie kontynuować dzieło swojej poprzedniczki, tak aby w przeciągu najbliższych lat wszyscy sędziowie w Polsce byli skażeni wadą namaszczenia przez ten nielegalny organ. A tym samym wszystkie orzeczenia wydane w Polsce będą mogły być podważane, co w konsekwencji spowoduje chaos, niepewność prawa i wykluczenie Polski z europejskiej przestrzeni prawnej.
Czy dla oceny neo-KRS bis przez UE będzie miało znaczenie, że zasiadają w niej osoby, których nazwiska pojawiły się w kontekście afery hejterskiej? Chodzi o Rafała Puchalskiego. Ponadto Maciej Nawacki i Dariusz Drajewicz byli członkami grupy dyskusyjnej Kasta/Antykasta skupiającej 24 prawników skupionych wokół byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka. Dla posłów koalicji rządzącej było to bez znaczenia, bo wybrali te osoby na II kadencję neo-KRS?
Doniesienia OKO.press i Onetu z ostatnich tygodni, które pokazują jak funkcjonowała neo-KRS, w jaki sposób promowani byli ludzie związani z władzą, w jaki sposób wycinano, bądź represjonowano tych którzy stoją na straży porządku prawnego i są doświadczeni.
To przerażający obraz. Jakby żywcem wzięty z jakiejś wschodniej satrapii, nie mającej nic wspólnego ze standardami zachodnioeuropejskiej demokracji. KE czy instytucje unijne nie mogą przejść nad tym do porządku dziennego i zignorować tych okoliczności. One tylko potwierdzają w pełni wcześniejsze diagnozy na gruncie prawnym, postawione przez TSUE i ETPCz oraz wszystkie liczące się na świecie organizacje międzynarodowe [podważają one legalność neo-KRS, z uwagi na to, że jest powiązana z politykami - red.].
Wybór neo-KRS to sygnał dla niezależnych sędziów, że nie warto być odważnym. Że lepiej jest iść na współpracę z władzą i czerpać z tego profity w postaci awansów i dodatków finansowych. Kamil Zaradkiewicz, którego do SN powołała właśnie neo-KRS, cieszył się z jej powołania przez Sejm na Twitterze. Napisał „Bój to ich jest ostatni”. Pewnie mu chodzi o obrońców praworządności.
To chwilowy triumf autokratów w Polsce. Nowy system znoszący w praktyce niezależność sądownictwa nie utrzyma się w dłuższej perspektywie. Kiedy powstanie w Polsce przestrzeń polityczna do dokonania zmian legislacyjnych idących w kierunku przywrócenia zasad państwa prawa, to wszelkie te destrukcyjne przemiany i powołania [neo-sędziów - red.] zostaną anulowane. Jest gotowy projekt przygotowany w ramach porozumienia dla praworządności [popierają go partie opozycyjne i organizacje pozarządowe - red.], który przewiduje przeprowadzenie operacji przywrócenia konstytucyjnych reguł w polskim sądownictwie.
To jest naprawdę realny plan do przywrócenia praworządności. Wszyscy neo-sędziowie utracą swoje awanse. Musi być zlikwidowana neo-KRS i powołana niezależna Rada, wybrana zgodnie z Konstytucją. Jeśli zaś chodzi o KE, to nie może ona złożyć w ofierze polskiej praworządności z prostego powodu. Ponieważ zapoczątkowałaby proces destrukcji całego systemu UE, dopuszczając swoistą pupinizację demokracji wchodzących w skład UE.
Więc co mają zrobić zmęczeni siedmioletnimi już atakami niezależni sędziowie, którzy płacą dziś wysoką cenę. Ścigają ich rzecznicy dyscyplinarni ministra Ziobry. Ściga ich prokuratura Ziobry. Zawiesza się ich za wykonywanie wyroków ETPCz i TSUE.
Sędziowie nie mają innego wyboru aniżeli trwać na straży pryncypiów zapisanych w Konstytucji i traktatach europejskich. Tak samo jak my adwokaci musimy bronić zasad państwa prawa i nie wolno nam się ugiąć. Jeszcze trzeba wytrzymać trochę, a zwycięstwo praworządności nad bezprawiem będzie w efekcie spektakularne. I podobne jak zwycięstwo Solidarności w latach 80, może stać się dla całej Europy sygnałem do odnowy pryncypiów demokracji, ochrony praw człowieka i wolności. Nie można odpuszczać.
Sądownictwo
Andrzej Duda
Mateusz Morawiecki
Ursula von der Leyen
Zbigniew Ziobro
Komisja Europejska
Krajowa Rada Sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości
Parlament Europejski VIII kadencji
Prezydent
Rząd Mateusza Morawieckiego
Sąd Najwyższy
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej VIII kadencji
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
Europejski Trybunał Praw Człowieka
Izba Dyscyplinarna
Krajowy Plan Odbudowy
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze