Czy PiS zaangażuje Sąd Najwyższy w przełożenie wyborów prezydenckich? A może obierze kurs otwarcie autorytarny i spróbuje wprowadzić stan wyjątkowy? Trwają narady na Nowogrodzkiej, przed PiS do wyboru pięć scenariuszy
Nie wiemy, co się wydarzy w najbliższych 24 godzinach w Sejmie. Wiemy natomiast, jakie scenariusze wydarzeń wchodzą w grę.
A jeśli ustawa, wokół której dziś jest tyle szumu, w ogóle nie wejdzie pod obrady Sejmu?
We wtorek Senat przegłosował uchwałę odrzucającą ustawę o wyborach pocztowych. Był to ruch zaskakujący, bo głosowanie planowane było na dziś (środa, 6 maja). Odbyło przy niemal pełnej mobilizacji opozycji i demobilizacji PiS (13 brakujących senatorów). Senat nie wysłał jednak swojej uchwały do Sejmu. Wicemarszałkini Senatu Gabriela Morawska-Stanecka powiedziała OKO.press, że zrobi to dopiero w środę wieczorem. Uchwała ma znaleźć się w Sejmie po wieczornej (początek o godz. 20:30) debacie kandydatów na prezydenta w TVP i TVP Info. Nie jest pewne, czy Sejm zajmie się nią tego samego dnia.
A może... nie zajmie się nią wcale?
O takim scenariuszu politycy rozmawiają od kilku dni. Formalnie to możliwe. PiS postąpił tak z ustawą o podatku cukrowym.
Żaden artykuł Konstytucji ani Regulaminu Sejmu nie zobowiązuje go do zajmowania się ustawami po przegłosowaniu ich przez Senat.
Ustawodawca najwyraźniej założył, że parlament nie chce tracić czasu na zbędne ustawy i jeśli nad czymś debatuje w dwóch izbach, to po to, żeby to uchwalić.
Gdyby nie było głosowania, oznaczałoby to, że Kaczyński nie pozwolił sobie na polityczne „sprawdzam”, bo nie był pewny większości.
Nie musiałby się konfrontować z potencjalną przegraną. A przegrana w Sejmie w tak ważnym głosowaniu to podkopanie zaufania do obozu, który dowodzi krajem w czasie kryzysu. A także ryzyko destabilizacji politycznej, bo "zdrada" Gowina i jego ludzi mogłaby się powtarzać przy innych głosowaniach.
Być może jednak wiedza jest lepsza niż niewiedza? A świadomość tego, na kogo można liczyć w sytuacji ostatecznej, jest w polityce (i nie tylko) bardzo ważna. Bez głosowania Kaczyński takiej wiedzy by nie miał.
W wariancie bez głosowania PiS mógłby próbować zorganizować wybory tradycyjne, np. 23 maja, albo ogłosiłby stan nadzwyczajny (raczej wyjątkowy niż stan klęski żywiołowej). Poniżej opisujemy scenariusze, które wchodzą w grę. Nie dajemy głowy, że to pełna lista, bo - jak pisaliśmy w OKO.press - fantazja prezesa Kaczyńskiego jest nieograniczona.`
Ten scenariusz zakłada, że w Sejmie przepada ustawa o wyborach pocztowych lub w ogóle nie jest głosowana.
Zabezpieczeniem na taką ewentualność jest wysłanie przez Elżbietę Witek pytania do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał miałby pomóc przesunąć wybory o dwa tygodnie, a obóz władzy mógłby je jakkolwiek przygotować organizacyjnie. Pomoc opanowanego przez PiS TK jest potrzebna obozowi władzy, bo wszelkie prawne (choć niezgodne z Konstytucją) podkładki dla przesunięcia wyborów są właśnie w ustawie o głosowaniu korespondencyjnym.
ZYSKI
RYZYKA
Jeśli PiS przegra głosowanie w Sejmie 6 lub 7 maja, będzie to oznaczało, że gabinet Mateusza Morawieckiego nie ma stabilnej sejmowej większości. Przy każdym głosowaniu rząd będzie się chwiał, a targi i polityczne przekupstwo staną się codziennością. Do tego PiS będzie musiał wcielić w życie skutki szantażu wobec Porozumienia i wyrzucić krnąbrnych posłów z koalicji.
Jarosław Kaczyński nie zgodzi się, by rządzić w takich warunkach i doprowadzi do przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Jak? Raczej nie poprzez samorozwiązanie Sejmu. Do tego potrzeba większości 2/3, czyli oprócz Zjednoczonej Prawicy również części opozycji. A na opozycji jedynie w PSL przychylnie myśli się o przedterminowych wyborach. Z drugiej strony jednak pozostałym partiom opozycyjnym trudno byłoby zagłosować przeciw: jak wytłumaczyliby wyborcom, że nie skorzystali z okazji, by skrócić kadencję PiS-u?
Inna droga to trzykrotne nieuchwalenie wotum zaufania dla rządu. Tę konstytucyjną ścieżkę dałoby się wyczerpać w czasie ok. trzech miesięcy.
Ten wariant ma również swoją wariację: nie jest wykluczone, że wybory parlamentarne odbyłyby się wówczas w sierpniu razem z przesuniętymi wyborami prezydenckimi (więcej o tym w kolejnych scenariuszach).
Co PiS zyskałby lub stracił na przedterminowych wyborach parlamentarnych?
ZYSKI
RYZYKA
Ten scenariusz nie był dotąd w centrum publicznej uwagi. Jako pierwsza opisała go we wtorek 5 maja „Rzeczpospolita", a w środę komentował przychylnie sympatyzujący z PiS portal wPolityce.
Wybory nie odbywają się 10 maja, a marszałek Witek nie przekłada ich na żadną inną datę. Mija zatem konstytucyjny termin. Wtedy wkracza Sąd Najwyższy i ogłasza nieważność wyborów, które... się nie odbyły. W takim przypadku trzeba rozpisać nowe wybory, wszystkie procedury biegną od początku: od zgłaszania kandydatów, przez zbieranie podpisów, aż po kampanię wyborczą.
ZYSKI
RYZYKA
Tego wariantu PiS unikał jak ognia. Oficjalnie z powodu odszkodowań, które musiałby wypłacać Skarb Państwa (prof. Ewa Łętowska obaliła tę tezę w OKO.press). Wchodzi w grę zwłaszcza wtedy, gdyby PiS przegrał sejmowe głosowanie ustawy pocztowej. Coraz częściej mówi się o scenariuszu stany wyjątkowego. Ale nawet, gdyby został wprowadzony, Sejm w ciągu 48 godzin mógłby go odwołać bezwzględną większością głosów.
ZYSKI
RYZYKA
O takim rozwiązaniu głośno było w poniedziałek, 4 maja, napisał o nim wtedy Onet. Andrzej Duda jednak do dymisji się nie podał. Ten scenariusz wciąż nie jest jednak wykluczony, bo również pozwalałby uniknąć organizacyjnie niemożliwych wyborów 10 maja.
ZYSKI
STRATY
Wybory
Robert Biedroń
Krzysztof Bosak
Andrzej Duda
Szymon Hołownia
Jarosław Kaczyński
Małgorzata Kidawa-Błońska
Władysław Kosiniak - Kamysz
Prawo i Sprawiedliwość
Trybunał Konstytucyjny
Wybory prezydenckie 2020
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze