0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Nie wiemy, co się wydarzy w najbliższych 24 godzinach w Sejmie. Wiemy natomiast, jakie scenariusze wydarzeń wchodzą w grę.

Przygrywka: Sejm nie zajmuje się ustawą pocztową ani dziś, ani jutro

A jeśli ustawa, wokół której dziś jest tyle szumu, w ogóle nie wejdzie pod obrady Sejmu?

We wtorek Senat przegłosował uchwałę odrzucającą ustawę o wyborach pocztowych. Był to ruch zaskakujący, bo głosowanie planowane było na dziś (środa, 6 maja). Odbyło przy niemal pełnej mobilizacji opozycji i demobilizacji PiS (13 brakujących senatorów). Senat nie wysłał jednak swojej uchwały do Sejmu. Wicemarszałkini Senatu Gabriela Morawska-Stanecka powiedziała OKO.press, że zrobi to dopiero w środę wieczorem. Uchwała ma znaleźć się w Sejmie po wieczornej (początek o godz. 20:30) debacie kandydatów na prezydenta w TVP i TVP Info. Nie jest pewne, czy Sejm zajmie się nią tego samego dnia.

A może... nie zajmie się nią wcale?

O takim scenariuszu politycy rozmawiają od kilku dni. Formalnie to możliwe. PiS postąpił tak z ustawą o podatku cukrowym.

Żaden artykuł Konstytucji ani Regulaminu Sejmu nie zobowiązuje go do zajmowania się ustawami po przegłosowaniu ich przez Senat.

Ustawodawca najwyraźniej założył, że parlament nie chce tracić czasu na zbędne ustawy i jeśli nad czymś debatuje w dwóch izbach, to po to, żeby to uchwalić.

Gdyby nie było głosowania, oznaczałoby to, że Kaczyński nie pozwolił sobie na polityczne „sprawdzam”, bo nie był pewny większości.

Nie musiałby się konfrontować z potencjalną przegraną. A przegrana w Sejmie w tak ważnym głosowaniu to podkopanie zaufania do obozu, który dowodzi krajem w czasie kryzysu. A także ryzyko destabilizacji politycznej, bo "zdrada" Gowina i jego ludzi mogłaby się powtarzać przy innych głosowaniach.

Być może jednak wiedza jest lepsza niż niewiedza? A świadomość tego, na kogo można liczyć w sytuacji ostatecznej, jest w polityce (i nie tylko) bardzo ważna. Bez głosowania Kaczyński takiej wiedzy by nie miał.

W wariancie bez głosowania PiS mógłby próbować zorganizować wybory tradycyjne, np. 23 maja, albo ogłosiłby stan nadzwyczajny (raczej wyjątkowy niż stan klęski żywiołowej). Poniżej opisujemy scenariusze, które wchodzą w grę. Nie dajemy głowy, że to pełna lista, bo - jak pisaliśmy w OKO.press - fantazja prezesa Kaczyńskiego jest nieograniczona.`

Scenariusz 1: mieszane wybory prezydenckie 17 lub 23 maja. Tradycyjne z możliwością głosowania korespondencyjnego

Ten scenariusz zakłada, że w Sejmie przepada ustawa o wyborach pocztowych lub w ogóle nie jest głosowana.

Zabezpieczeniem na taką ewentualność jest wysłanie przez Elżbietę Witek pytania do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał miałby pomóc przesunąć wybory o dwa tygodnie, a obóz władzy mógłby je jakkolwiek przygotować organizacyjnie. Pomoc opanowanego przez PiS TK jest potrzebna obozowi władzy, bo wszelkie prawne (choć niezgodne z Konstytucją) podkładki dla przesunięcia wyborów są właśnie w ustawie o głosowaniu korespondencyjnym.

ZYSKI

  • Andrzej Duda zachowuje szansę na wygraną. Nie wiadomo, jak w głosowaniu przy urnach zachowają się wyborcy opozycji, spora grupa z pewnością będzie bojkotować również te wybory, a to zwiększa szanse Dudy.
  • Uniknięcie kompromitacji, jaką byłyby wybory 10 maja (także z powodów logistycznych).

RYZYKA

  • W tradycyjnych wyborach 17 lub 23 maja Andrzej Duda nie może być pewny wygranej. Oczywiście, o ile opozycyjni wyborcy uznają, że jednak zagłosują (to ryzyko jest jednak niewielkie).
  • Wybory majowe - bez względu na formę - nadal będą niezgodne z prawem, o czym szczegółowo pisała w OKO.press Bianka Mikołajewska.
  • PiS naraża się na krytykę w Unii Europejskiej, z której opiniami Polacy się liczą.
  • W przypadku wyborów tradycyjnych ryzyko epidemiczne jest trudne do oszacowania, ale z pewnością wysokie. Do tego minister Szumowski wskazywał, że takie wybory są obecnie niedopuszczalne - ich przeprowadzenie skompromitowałoby popularnego ministra. Gdyby okazało się natomiast, że dwa, trzy tygodnie po wyborach liczba zakażeń znacząco wzrosła, gniew społeczny mógłby zachwiać obozem władzy.

Scenariusz 2: przedterminowe wybory parlamentarne (być może razem z prezydenckimi)

Jeśli PiS przegra głosowanie w Sejmie 6 lub 7 maja, będzie to oznaczało, że gabinet Mateusza Morawieckiego nie ma stabilnej sejmowej większości. Przy każdym głosowaniu rząd będzie się chwiał, a targi i polityczne przekupstwo staną się codziennością. Do tego PiS będzie musiał wcielić w życie skutki szantażu wobec Porozumienia i wyrzucić krnąbrnych posłów z koalicji.

Jarosław Kaczyński nie zgodzi się, by rządzić w takich warunkach i doprowadzi do przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Jak? Raczej nie poprzez samorozwiązanie Sejmu. Do tego potrzeba większości 2/3, czyli oprócz Zjednoczonej Prawicy również części opozycji. A na opozycji jedynie w PSL przychylnie myśli się o przedterminowych wyborach. Z drugiej strony jednak pozostałym partiom opozycyjnym trudno byłoby zagłosować przeciw: jak wytłumaczyliby wyborcom, że nie skorzystali z okazji, by skrócić kadencję PiS-u?

Inna droga to trzykrotne nieuchwalenie wotum zaufania dla rządu. Tę konstytucyjną ścieżkę dałoby się wyczerpać w czasie ok. trzech miesięcy.

Ten wariant ma również swoją wariację: nie jest wykluczone, że wybory parlamentarne odbyłyby się wówczas w sierpniu razem z przesuniętymi wyborami prezydenckimi (więcej o tym w kolejnych scenariuszach).

Co PiS zyskałby lub stracił na przedterminowych wyborach parlamentarnych?

ZYSKI

  • PiS może te wybory wygrać. I to nawet ze sporą przewagą. Według sondażu IPSOS dla OKO.press PiS może w tej chwili liczyć na poparcie 38 proc. To sporo mniej niż w wyborach w październiku 2019 (43,59 proc.), ale jeszcze mniej otrzymują inne partie opozycyjne.
  • Opozycja jeszcze bardziej się podzieli. Wcześniejsze wybory to nie jest coś, o czym dziś marzą opozycyjne partie (być może z wyjątkiem PSL). W takich wyborach zapewne wystartuje - zakładana ad hoc - partia Szymona Hołowni, co może doprowadzić do rozdrobnienia opozycyjnych głosów, albo znaczących przetasowań na scenie politycznej, zwłaszcza, gdyby równolegle odbywały się wybory prezydenckie.

RYZYKA

  • PiS może te wybory przegrać. Im później by się odbyły, tym bardziej niepewny jest wynik. Z każdym tygodniem Polacy boleśniej będą odczuwać skutki kryzysu gospodarczego, liczba tracących pracę będzie rosła.
  • „Partia Hołowni" może zmobilizować wyborców, którzy ostatnio zniechęcili się do opozycji. Zatem opozycja jako całość może zyskać.
  • Urosnąć może też Konfederacja - zgodnie z politologiczną tezą, że w czasach kryzysu zyskują ugrupowania skrajne.
  • Wybory parlamentarne w czasie pandemii i kryzysu to ryzyko samo w sobie - niepewność, jak prowadzić kampanię, możliwość zwiększania liczby zarażonych.
  • Obóz, który naraża się na wyborcze „sprawdzam", może być postrzegany jako niestabilny, a zatem nieodpowiedni na czas kryzysu. Kaczyński już raz (w 2007 roku) przegrał z kretesem wybory, które miały umocnić jego władzę.

Scenariusz 3: wybory prezydenckie w lipcu dzięki Sądowi Najwyższemu

Ten scenariusz nie był dotąd w centrum publicznej uwagi. Jako pierwsza opisała go we wtorek 5 maja „Rzeczpospolita", a w środę komentował przychylnie sympatyzujący z PiS portal wPolityce.

Wybory nie odbywają się 10 maja, a marszałek Witek nie przekłada ich na żadną inną datę. Mija zatem konstytucyjny termin. Wtedy wkracza Sąd Najwyższy i ogłasza nieważność wyborów, które... się nie odbyły. W takim przypadku trzeba rozpisać nowe wybory, wszystkie procedury biegną od początku: od zgłaszania kandydatów, przez zbieranie podpisów, aż po kampanię wyborczą.

ZYSKI

  • PiS działa mniej więcej w zgodzie z prawem.
  • Obóz władzy robi unik: nie realizuje scenariusza opozycji (stan nadzwyczajny), ale też nie naraża się na kompromitację w wyborach pocztowych.
  • Termin wyborów jest nieodległy, Andrzej Duda wciąż ma szansę na zwycięstwo, być może nawet w pierwszej turze.

RYZYKA

  • Czy można tak po prostu nie zorganizować wyborów, które zostały rozpisane? Czy politycy i urzędnicy nie musieliby odpowiedzieć np. za niedopełnienie obowiązków? Takiej sytuacji w Polsce nie było, nie ma precedensów.
  • Rozpisanie wyborów od początku oznacza, że można by w nich wystawić nowych kandydatów. To dotyczy zwłaszcza Platformy Obywatelskiej, która może szukać innej osoby, by zastąpić Małgorzatę Kidawę-Błońską, której notowania są dramatycznie niskie (Tomasz Grodzki? jeden z samorządowców? Donald Tusk?). Strategicznie dobrany kandydat lub kandydatka mogłaby zagrozić łatwemu zwycięstwu Andrzeja Dudy.
  • Strata, której nie poniesie PiS, ale my, obywatele: miliony złotych, które wydano na przygotowania do wyborów majowych, w tym druk kart do głosowania, zostaną wyrzucone w błoto. Ale obciąży to konto Kaczyńskiego.

Scenariusz 4: stan nadzwyczajny

Tego wariantu PiS unikał jak ognia. Oficjalnie z powodu odszkodowań, które musiałby wypłacać Skarb Państwa (prof. Ewa Łętowska obaliła tę tezę w OKO.press). Wchodzi w grę zwłaszcza wtedy, gdyby PiS przegrał sejmowe głosowanie ustawy pocztowej. Coraz częściej mówi się o scenariuszu stany wyjątkowego. Ale nawet, gdyby został wprowadzony, Sejm w ciągu 48 godzin mógłby go odwołać bezwzględną większością głosów.

ZYSKI

  • Gdyby rząd ogłosił stan klęski żywiołowej, miałby poparcie całej klasy politycznej. Wybory zostałyby przesunięte co najmniej na sierpień.

RYZYKA

  • Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej to przyznanie racji opozycji, która wzywa do tego od wielu tygodni. Wyglądałoby to na podwójną niekonsekwencję rządu, który właśnie otwiera gospodarkę i twierdzi, że sytuacja epidemiczna się poprawia.
  • Stan wyjątkowy zaś naraża PiS na krytykę Unii Europejskiej, byłby jasnym sygnałem autorytarnych zakusów władzy.
  • Odsunięcie wyborów sprawia, że szanse Dudy na reelekcję maleją.

Scenariusz 5: dymisja prezydenta

O takim rozwiązaniu głośno było w poniedziałek, 4 maja, napisał o nim wtedy Onet. Andrzej Duda jednak do dymisji się nie podał. Ten scenariusz wciąż nie jest jednak wykluczony, bo również pozwalałby uniknąć organizacyjnie niemożliwych wyborów 10 maja.

ZYSKI

  • Rozwiązanie zgodne z Konstytucją. Byłoby jak przecięcie węzła gordyjskiego - proste, choć toporne.

STRATY

  • Trudno wytłumaczyć wyborcom PiS, dlaczego ich prezydent rezygnuje z urzędu kilka dni przed wyborami i dalej kandyduje.
  • PiS przyznawałby się pośrednio do porażki, że nie jest w stanie w normalnym czy nawet nienormalnym trybie doprowadzić do wyborów.

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze