Różne figury buntowników oglądaliśmy w polskiej polityce: szeryf (Zbigniew Ziobro), rockman (Paweł Kukiz) czy trybun ludowy (Andrzej Lepper). Taki buntownik zwykle nie chce, ale musi wejść do polityki, bo sytuacja jest nadzwyczajna, zobowiązuje go do tego lojalność wobec jakiejś grupy, a popycha nieudacznictwo i zepsucie panującej elity politycznej.
4 września 2021 podczas pierwszego kongresu ruchu Polska 2050 Szymon Hołownia przedstawił siebie jako buntownika innego rodzaju. To ojciec zatroskany losem córki, który rusza do walki z gamoniami, by dać jej w prezencie lepszą Polskę.
„Jest później, niż myślisz” – ostrzegał Hołownia. Dookoła panuje „rozdzierająca bezradność”, ludzie „przyspawani do koryta”, konflikty, wojna na granicy, słowem: „jądro ciemności”. „Pokolenie dzieci walczy o życie z pokoleniem rodziców” – stwierdził i sam stanął po stronie dzieci.
„Co mogę zrobić, by zostawić mojej córce, pokoleniu mojej córki, lepszy świat?” – Hołownia przekonywał, że właśnie to pytanie pchnęło go w 2019 roku, by wystartować w wyborach prezydenckich. „Gniew, a nie słodkie pitu pitu był siłą napędową do zrobienia pierwszego kroku”. Obiecał „zieloną demokrację”, którą zbuduje wraz z ludźmi tworzącymi jego ruch – „pojednaną różnorodność” przekraczającą dotychczasowe podziały polityczne.
Podczas sobotniej konwencji Hołownia pokazuje, że szuka nowej drogi nie tylko dla Polski, ale też dla swojego ruchu (partia jeszcze nie jest zarejestrowana). Widać wahanie. „Jesteśmy najlepiej przygotowaną do rządzenia ekipą” – zachwalał Hołownia, postawił na problemy kojarzące się w Polsce z przyszłością (klimat), nowoczesność (aplikacja mobilna), zapewniał, że chce budować, a na jego pokładzie znajdzie się miejsce dla osób o najróżniejszych przekonaniach („pojednana różnorodność”).
Jednocześnie wybrzmiewały tony niczym z repertuaru Pawła Kukiza. I niczym Kukiz chce jechać trzecią drogą – poza PiS-em i Platformą. Tylko że od pretendentów do trzeciej siły na polskiej scenie politycznej zaczyna być gęsto (chcą nią być i Lewica, i Konfederacja).
„Zlikwidujemy domy dziecka”. Co obiecuje Hołownia
„To nie jest postulat lewicowy ani prawicowy, to jest postulat zdroworozsądkowy” – mówił Hołownia o pierwszej obietnicy, jaką chce spełnić, gdy tylko zacznie rządzić. Do 2030 zamierza zlikwidować domy dziecka.
Oto kilka innych obietnic:
- głosowanie w wyborach od 16. roku życia;
- likwidacja Trybunału Konstytucyjnego – to sędziowie sądów powszechnych mieliby badać konstytucyjność ustaw;
- dobrowolny odpis podatkowy na Kościół – pod hasłem „zwrócimy wam podmiotowość”;
- powołanie „strażnika normalności” w randze ministra ds. rozdziału kościoła i państwa ;
- specjalny zespół prokuratorów będzie nadzorował śledztwa dotyczące pedofilii;
- uczniowie od 15. roku życia będą decydować, czy chcą chodzić na religię;
- KROPE – Krajowy Rejestr Osób Publicznie Eksponowanych – „dosyć przepisywania majątków na żonę, dosyć zatrudniania szwagra”;
- uwolnienie Polski od smogu do 2030;
- lekarz osobisty, który „nie będzie tylko leczył, ale będzie przewodnikiem i opiekunem po systemie ochrony zdrowia”;
- zwrot kosztów za wizytę u lekarza prywatnego, jeśli czekanie w publicznej przychodni będzie trwało długo;
- kluczowe zmiany podatkowe uzgadniane do końca czerwca roku poprzedzającego;
- karniaki za spóźnienie – państwo będzie wypłacać odszkodowanie za przekroczenie terminu rozpatrzenia sprawy, 200 zł za dzień.
Hołownia obiecał również „zielone reformy opłacalne dla wszystkich”: »musi skorzystać i dziecko górnika, i dziecko leśnika«. Zamierza też skończyć z mobbingiem w zakładach pracy.
Większość tych obietnic łatwo zapamiętać, powtórzyć i wyobrazić sobie, jak zadziałają w codziennym życiu. Niektóre są jak wyjęte z programu Kukiza (upodmiotowienie młodych ludzi), inne – Platformy Obywatelskiej (płacenie przez państwo za prywatne wizyty u lekarza), jeszcze inne – Lewicy (odpis podatkowy na kościół).
Hołownia: „Dajcie rozwiązania!”, Anna z Greenpeace: „To pana zadanie”
Młodzi natychmiast rzucili wyzwanie Hołowni. Kiedy mówił o zielonej demokracji, na scenę weszli przedstawiciele Greenpeace Polska z transparentem: „Polska bez węgla 2030”.
W programie ruchu Hołowni napisano, że Polska ma odejść od węgla później – w 2040 roku, a od 2035 „obecność węgla w miksie energetycznym powinna być minimalna”.
Hołownia zareagował: „Jak dojść do Polski bez węgla przy 20-letnich zapóźnieniach, żeby nie wywołać rewolucji społecznej, żeby krew nie lała się na ulicach? Dajcie mi rozwiązania, bo rację macie”. I zaprosił ich do rozmowy o konkretach.
Na Twitterze odpowiedziała mu później Anna: „Mam 17 lat, w tym roku piszę maturę. Powiedział Pan, że mam podać Panu do ręki plan odejścia od węgla. Tylko że to Pana zadanie. Wyszłam dzisiaj na scenę, bo po prostu chcę przeżyć”.
„Pojednana różnorodność” buduje „jądro jasności”
„Gamonie psują nam Polskę”, „w rękach kwiaty, w sercach chwasty”, „nie skłócili nas chyba tylko z Bałtykiem” – mówił Hołownia o rządzącym PiS-ie.
Z wdziękiem telewizyjnej gwiazdy – sięgał po znany arsenał populizmu politycznego. Powiedział nawet, że jego ruch (nie on sam, lecz ludzie tworzący ruch) zostali okradzeni z prezydentury. „Oszust ukradł nam wybory prezydenckie. Przesunął termin, zmienił graczy, zasady gry”.
Tym siłom ciemności mają się przeciwstawić siły jasności. To kolejny szlagier politycznych konwencji: „My jesteśmy zmianą”. 26 tysięcy wolontariuszy, ponad 2 tysiące członków i 7,5 mln złotych z dobrowolnych datków. „W ten rok zrobiliśmy więcej dla Rzeczypospolitej niż partie w ciągu 20 lat” – zwracał się Hołownia do działaczy zebranych w warszawskim klubie Palladium.
„Zamiast ostrzyć topory, wypracowujemy rozwiązania” – mówiła posłanka Joanna Mucha, która przeszła do ruchu Hołowni z Platformy Obywatelskiej. I jeszcze: „Polaryzacja nie służy Polsce”. „Pojednana różnorodność” to pomysł na ucieczkę z duopolu PiS-PO.
Wystąpienie Hołowni poprzedziły rozmowy z politykami Polski 2050 reprezentującymi różne nurty ideowe. Hanna Gill-Piątek (przeszła do Hołowni z Lewicy), Wojciech Maksymowicz – z Porozumienia Jarosława Gowina.
Jaśmina zmieni politykę?
Od kilku dni politycy Polski 2050 zapowiadali specjalnego gościa konwencji. Wbrew spekulacjom, że będzie to Greta Thunberg, Adam Bodnar czy Marcin Matczak „gościem” okazała się mobilna aplikacja. Ma ona ułatwić prowadzenie debat politycznych. A to, co przegłosują jej użytkownicy, stanie się oficjalnym postulatem partii Hołowni (jednak – przynajmniej na razie – pytania i możliwe odpowiedzi są ustalane przez Polskę 2050).
„Sprawi, że wasz głos naprawdę będzie się liczył” – mówił Hołownia o Jaśminie.
Zbieranie pomysłów od sympatyków to w polskiej polityce nie nowina. Wcześniej robił to Ryszard Petru (kolorowe karteczki) i Robert Biedroń (objazdowe „burze mózgów”).
Pierwsze głosowanie dotyczy handlu w niedzielę.
Do kogo mówił Hołownia?
Zapewne do tych, którzy na dźwięk nazw PiS i PO wyłączają telewizor. Tu napotka konkurencję w postaci z jednej strony Lewicy, a z drugiej – Konfederacji.
Do młodych – którzy według badań są najbardziej przejęci kwestią katastrofy klimatycznej.
Do mieszkańców mniejszych miejscowości – bo do nich może trafić miękki antyklerykalizm Hołowni. Kościół to ważny element ich codziennego życia i Hołownia nie każe im z niego rezygnować, jednocześnie nie pozostawia bez oczywistej krytyki.
Do wyborców porzuconych przez Kukiza zblatowanego z Kaczyńskim.
Do małych przedsiębiorców – kłania się postulat „200 złotych od państwa za każdy dzień opóźnienia w rozpatrzeniu sprawy”.
Bunt przeciwko Flintstonom
Zmienić polską politykę obiecywali ostatnio Janusz Palikot, Ryszard Petru, Robert Biedroń i Paweł Kukiz. Dwóch z czterech w polityce już nie ma, Biedroń jest na politycznym marginesie, a Kukiz podpisał umowę o współpracy z Kaczyńskim. Hołownia ustawia się w szeregu tych, którzy sięgali po ten instrument mobilizacji tyleż zgrany, co konieczny dla nowych sił politycznych. Przecież 20 lat temu z sukcesem skorzystali z niego Kaczyński i Tusk.
Ostrze skierował przeciwko PiS-owi, Platformę Obywatelską atakował niebezpośrednio – podkreślając, że Polska 2050 „wie jak”. To przecież stały zarzut wyborców wobec obecnej opozycji – że nie ma pomysłów i jest nieskuteczna.
Spoza obrazu ojca, „wkurzonego marzyciela”, jak o sobie mówił – wyziera kalkulacja polityczna. W wyborach prezydenckich Hołownię pokonał nie Andrzej Duda, lecz Rafał Trzaskowski. Gdyby nie start prezydenta Warszawy, być może to Hołownia znalazłby się w drugiej turze (ostatecznie dostał 13,87 proc.). Później przez wiele miesięcy ruch Hołowni karmił się słabością dołującej w sondażach Platformy Obywatelskiej. Jednak po powrocie Donalda Tuska Polska 2050 straciła na atrakcyjności dla setek tysięcy wyborców.
Hołownia prezentował się w sobotę raczej jako lepsza, sprawniejsza, fajniejsza, nowocześniejsza i przede wszystkim młodsza opozycja. „Flintstonowie XXI wieku, pora ich odsunąć od władzy” – mówiła o PiS-ie Katarzyna Jagiełło.
Pytanie, czy wybierając bunt bez kantów, bez szorstkości Kukiza i bez dobrze zdefiniowanej bazy społecznej (jak Lepper) Hołownia nie skazuje się z góry na polityczną porażkę.
Bardzo dobry artykuł – krytycznie rzeczowy, ale bez złośliwości. Z niedowierzaniem przyjąłem to kto jest pod nim podpisany.
Sam jestem troszeczkę zawiedziony, bo choć Hołownia nie jest moim pierwszym wyborem to jednak troszeczkę więcej się spodziewałem. Sam Hołownia wypadł troszeczkę nienaturalnie jak na starego wyjadacza wystąpień publicznych. Mam wrażenie, że trochę pośpiesznie to przygotowali starając się szybko odbić spadające sondaże i stąd niezbyt dopracowana forma. Żeby nie było, że tylko krytykuję to przyznam, że parę propozycji jest ciekawych i mi się podobało takich jak walka ze smogiem (tu hasło należy wypełnić jeszcze treścią), przymuszenie karami administracji do sprawnego załatwiania interesantów ogólnie, a nie tylko przedsiębiorców i likwidacja TK, bo moim zdaniem jego naprawa byłaby bardzo trudna, a przecież sędziowie sądów powszechnych i obecnie mogą stosować bezpośrednio przepisy konstytucji. Tylko, że trzeba by wypracować mechanizm by te kary szły z automatu i obciążały konta niemrawych i niekompetentnych urzędasów. Odcięcie KK od państwowej kasy też jest dobrze pomyślane, ale tu chyba już wszystkie partie opozycyjne skłaniają się do takiego rozwiązania.
Ogólnie wyszło na 4 z minusem a skali 1 do 5.
Nie słuchałem Hołowni, ale z treści artykułu nie wynika jednoznacznie, że dobrowolny podatek ma zastąpić finansowanie kościoła przez państwo.
To trzeba posłuchać, a nie pisać, że z artykułu coś nie wynika 🙂
Musiałem sie zalogować specjalnie. Ludzie, to pedał, jak Piasek. Nikt normalny nie wieźmie pod uwage głosu cioty. To jest dla prawdziwego aryjczyka, białego faceta kabaret. Jakiekolwiek zdanie tego pedała ma wartość zerową. On płacze publicznie, to jest poziom poniżej baby z turcji w serialu na tvp. No dobrze, kogo pragną samce alfa? Tylko i wyłącznie lepszego od siebie samca alfa. Hołownia to pisda w najgorszym wydaniu
Ktoś tu wyraźnie nie jest fanem Hołowni 🙂
Taak, już choćby sądząc po wyborze fotografii ilustrującej artykuł…
Czy po tym fantazyjnym tytule. :]
Ale nic to! 😉
Wielu przecież ironizuje, że to kaznodzieja, klecha, zatem jak ktoś chce sobie po swojemu rozumieć (a to akurat norma wśród Polaków) i nawet nie zerknąć na tekst, co też rzadkością nie jest, to może uznać, że to np. "ojciec wielebny". Dobór fotografii? Dzieciaki choćby konfederacji na dzień dobry wykrzyczą: "krzywousty", a dalej: "popłakał się już"? To jest wręcz schematyczne postępowanie, bo oni przecież wszyscy tacy silni, piękni i młodzi, no i oczywiście od urodzenia mają usuwane kanaliki łzowe- płacz to hańba! Co do samej autorki- wielokrotnie pisała o Hołowni i samym ruchu, podobnie jak o innych politykach. Ja w jej tekstach nigdy nie doszukiwałam się szczególnych upodobań ani negacji. Redaktorka zbiera dokumentację, przeprowadza analizy, zestawia fakty i owszem czasem opiniuje, ale żeby wydźwięk emocjonalnego nastawienia? Bez przesady. W tym przypadku raczej upatruję subiektywne oczekiwania czytelników, że ktoś komuś dokopie albo go pogłaszcze (no też baardzo polskie). Jeśli nie robi tego, co dany czytelnik zakłada, to prawdopodobnie dla lepszego samopoczucia tenże czytelnik przypisze autorowi brak profesjonalizmu, bo przecież lubi albo nie lubi, nie jest obiektywny i takie tam… Reasumując: Polak, jak chce, to potrafi (nie przeczytać, zinterpretować po swojemu, zanegować wszystko, bo tak i być wiecznie niezadowolony używając powszechnego już zwrotu: "nie ufam mu") .
Akurat pani Szczęśniak jak do tej pory wyjątkowo słodziła Hołowni. Powyższy artykuł jest wyjątkiem. I wiem co piszę, bo jestem stałym czytelnikiem OKO.
Płacenie przez państwo za prywatne wizyty u lekarza, przy przekroczeniu określonego progu kolejkowego nie jest powieleniem pomysłu PO. Tego pomysłu nie było w programie KO przed ostatnimi wyborami "Twoja Polska". Nie było go też w piątce Arłukowicza (częściowo powielała prowadzone już projekty PiS), nie było też w 10 Tomczyka i Lubnauer (tu była mowa o możliwości odliczenia kosztów "przeterminowanej" wizyty u specjalisty od przychodu). Sugerowanie, że Szymon Hołownia, czy PL2050 powiela słowa i pomysły innych stało się jakąś dziwną zasadą. Redaktor Lewicka zarzucała Hołowni rzekome powielanie słów Tuska z Campusu o bezpieczeństwie i człowieczeństwie. Sam Tusk wypowiadając te słowa, poprzedził je fragmentem "jak ktoś wcześniej słusznie powiedział".
Zaraz się dowiemy, że Hołownia wymyślił nie tylko audiotele, ale i alfabet 😉
Narazie się dowiedzieliśmy, że cię uwiera i musiało ci się ulać… Jeśli się lepiej poczułeś, to czemu nie…
Porównywanie Hołowni z Palikotem czy Petru jest chybione, bo żaden z nich nie działał w taki sposób, aby aktywizować społeczności do pracy dla swego otoczenia. Palikot i Petru działali na kanapach i nie wychodzili poza gadulstwo i teoretyzowanie. Polska 2050 to działalność pomocowa dla miejscowych społeczności. To niesamowicie zajawieni ludzie. Obserwuję ich działalność w Małopolsce. Tych pomysłów na pomoc jest tyle, że naprawdę trudno wszystkie wymienić. Dokarmiają bezdomnych, oddają krew, bronią przyrody, sieją łąki kwietne, zbierają w lasach śmieci, pomagają molestowanym kobietom, zbierają pomoce dla dziecięcych szpitali psychiatrycznych, pomagają dzieciom uczącym się zdalnie, oraz osobom zamkniętym w domach podczas pandemii, seniorom w DPSach, dzieciom w domach dziecka. To może nie są działania widowiskowe, jednak coraz więcej osób wchodzi w te kręgi, korzystając z pomocy. Tego nie było wcześniej w żadnej z formacji. Dlatego Polska 2050 jest inna, nowa, odkrywcza i nie do podrobienia.
Zgadzam się. W lubuskiem nigdy nie było ruchu społecznego tak skutecznie działającego, ani nawet istniejące ruchy nie robiły razem tyle, ile ostatnimi czasy realizują wolontariusze i młodzi działacze PL2050. Takiego wyzwalacza pomocowości i dobrej woli w kraju nad Wisłą jeszcze nie było, nawet jeśli przez część członków przemawiają ambicje i kalkulacje polityczne. Liczy się wykonana robota, nie słodkie pierdzenie i obiecywanie. Po owocach, póki co, poznajemy ruch Hołowni jako nową jakość i tak bardzo upragniony powiew pozytywności i pozytywizmu, którego wielu rodaków pragnie, jak ryba wody od dłuższego czasu…
Życie nauczyło mnie sceptycyzmu w podejściu do obietnic wszystkich polityków, więc także pana Hołownię obserwuję bez nadmiernego entuzjazmu. Ma wiele dobrych pomysłów, ale jak mawiają "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane". Gdy więc ktokolwiek coś obiecuje czekam na ciąg dalszy. Jak tego zamierza dokonać. I takich konkretów mi ciągle brakuje. Także tutaj. Pomijam zmiany, które można załatwić od ręki, jednym aktem prawnym, ale tam gdzie w grę wchodzą pieniądze – sprawa nie jest już taka oczywista. Jeden przykład: kara tu, kara tam. A co z winnymi? Jaki regres w stosunku do nich? Ot, jeden z punktów wymienionych w artykule; ostatni: „karniaki za spóźnienie – państwo będzie wypłacać odszkodowanie za przekroczenie terminu rozpatrzenia sprawy, 200 zł za dzień”. A może zacząć od tego dlaczego występują opóźnienia? Jaki jest stan osobowy urzędów czy sądów pod kątem i ilości zatrudnionych pracowników i ich kwalifikacji? Jaki sprzęt mają do dyspozycji? A może są jakieś inne powody za które odpowiedzialność ponosi państwo właśnie i od naprawy należy zacząć? Takiej analizie należy poddać wszystkie sfery życia publicznego, nie tylko te chwytliwe propagandowo. Analizując w taki sposób propozycje pana Hołowni odnoszę wrażenie, że od innych nie różni się zbytnio i wiele ma jeszcze do nadrobienia, jeżeli chce tak naprawdę dokonać pozytywnych zmian. Na razie to tylko „słowa, słowa, słowa”.
Czy zatem kara za zabójstwo nie powinna być definiowana, zanim odpowiemy sobie na pytanie – co doprowadza ludzi do zabijania innych i co zrobić, żeby nikt już nigdy nikogo nie zabił?
Jedno nie przeczy drugiemu. Regularna utrata środków urzędów wymusi na nich i ich mocodawcach przeprowadzanie głębokich analiz, szukania przyczyn i możliwości optymalizacyjnych.
@ Tomasz Mrowicki : Pudło Szanowny Panie. Przy wymierzaniu kary za zabójstwo bierze się od uwagę okoliczności towarzyszące. Może być zabójstwo w obronie koniecznej, może być rykoszet i wiele innych powodów.
Co do kar za opieszałość urzędów – propozycja płacenia ich przez państwo, czyli i z Pana i z moich podatków nie jest żadnym rozwiązaniem i nie sądzę, żeby Panu także się podobała. Projekt zdecydowanie wymaga dopracowania.
Wizjoner z piaskownicy.
W mojej opinii Hołowni zabrakło przynajmniej jeszcze jednego postulatu: zlikwidowania w Sejmie przycisku "wstrzymuję się od głosu". Wszak poseł musi zająć jasne stanowisko , bo po to tam jest. Ze wstrzymania się wynikają jedynie gierki partyjne.
Zatem postulujmy o to, samo się nie zrobi. 😉
Pozdrawiam serdecznie!
bo najprościej jest właśnie liczyć na to, że samo się stanie
Świetny postulat. Bo co to znaczy np. "nie będziemy wpisywać się w gierki między PiS a PO"? Jest kwestia do rozstrzygnięcia i trzeba się opowiedzieć, żeby rozwój państwa pchać do przodu – w takim czy innym kierunku.
"Wstrzymuję się" to standardowy sposób na zapewnienie sobie utrzymania popularności w sondażach na obecnym poziomie, rozwiązanie tchórzowskie i definiujące tę jeszcze niedorozwiniętą wersję demokracji, którą mamy u siebie – gdzie nie liczą się poglądy, wizje, marzenia, czy nawet afiliacje, a tylko słupki, słupki i jeszcze raz słupki.
W takim systemie i anioł zagłosuje za największą podłością, jeśli w narodzie zbierze się odpowiednio duża, a nie do końca zagospodarowana, grupa odbiorców oczekująca tego…
A w ogóle jest taki przycisk? Zawsze myślałam że są dwa "za" i "przeciw", a wstrzymanie się to po prostu nie naciśnięcie żadnego z nich…
Artykuł w miarę okej, choć czuć że autorka Hołowni nie lubi, bo jak to tak, katolik może coś sensowniejszego mówić 😉 Natomiast, aby nie powielać tego, co napisano wyżej (zgadzam się z tym, że porównywanie Hołowni do Palikotów i innych jest nietrafione ze względu na znacznie większe społecznictwo towarzyszące nieistniejącej, bo niezarejestrowanej jeszcze tak naprawdę partii – bo sam wniosek o rejestrację został złożony i wyrok nieprawomocny został już wydany i tutaj też albo błąd, albo niewiedza, albo nieprecyzyjne sformułowanie autorki) dodam kwestię drobnej manipulacji lub nieświadomego błędu we fragmencie o Greenpeace. Hołownia chce odejść od węgla do 2035, zaś aktywiści chcieli zrobić to do 2030. Cytaty sugerują, że Hołownia nie ma pomysłów i oczekuje rozwiązań od aktywistów. Tylko nie chodziło o rozwiązania w ogóle, a jak zrobić to szybciej niż do 2035, o czym mówił Hołownia, ale już tego cytować nie byłoby chyba za wygodnie. Bo tak, to można krzyczeć, że to powinno być zrobione nawet za 5 lat, tylko bez podania konkretów, jest to najprostsze i najmniej wymagające wysiłku działanie (by potem wskazywać, że dany polityk jest zły i wcale na pewno nie chce być ekologiczny).
Powinniśmy oczekiwać pewnie, że Hołownia zbuduje w końcu działający i wydajny reaktor fuzyjny, bo przecież "od tego jest" 😉