0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

W ubiegły piątek, 15 sierpnia, Donald Trump spotkał się z Władimirem Putinem w Anchorage na Alasce, a w poniedziałek z Wołodymyrem Zełenskim i europejskimi przywódcami w Waszyngtonie.

Rosja wciąż domaga się kapitulacji Ukrainy, a tzw. Koalicja Chętnych nie wypracowała jeszcze stanowiska na temat kształtu gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Nie zmienia to faktu, że rozmowy na temat zakończenia wojny weszły w nową fazę. Gdzie w tym wszystkim jest Polska i polscy politycy?

O tym w najnowszym odcinku Programu Politycznego rozmawiały Agata Szczęśniak i Dominika Sitnicka.

Nawrocki – główny negocjator. Gdzie? W Republice

Rozmowy liderów politycznych w Polsce wokół negocjacji USA-Rosja-Ukraina nakładają się na pierwsze tygodnie Karola Nawrockiego jako prezydenta. Atmosfera w jakiej okazało się, że to jednak prezydent brał udział w telekonferencjach liderów z Donaldem Trumpem, wpisuje się w narrację kreowaną przez obóz PiS.

Oto nowy, silny, dynamiczny, pełen energii prezydent zajmuje miejsce pogubionego „dziadka Tuska”. Rząd ma fatalne stosunki z USA i administracją Trumpa, PiS i prezydent mają doskonałe. Jeszcze przez dwa dni Telewizja Republika i inne media PiS fetowały Karola Nawrockiego jako światowego lidera, który właściwie jest filarem, czołowym rozgrywającym rozmowów pokojowych.

To nie żart. „Świetne relacje K. Nawrockiego z prezydentem USA – 3 września wizyta w Waszyngtonie na zaproszenie D. Trumpa”, „Prezydent Nawrocki jest w grupie pięciu liderów do spraw pokojowych konsultacji” – to tylko dwa przykłady nieustannie powracających nagłówków.

Kiedy omawiano spotkanie Trumpa z Putinem w Anchorage, ilustrowano je… przebitkami ze spotkania Nawrockiego z Kristi Noem, sekretarz bezpieczeństwa narodowego w administracji Trumpa, w Rzeszowie i spotkania Nawrockiego w Białym Domu w czasie kampanii wyborczej.

Sam Karol Nawrocki w weekend chętnie też dzielił się z mediami tym, co właściwie działo się podczas telekonferencji z prezydentem USA. Prezydent Polski, który nigdy w życiu nie rozmawiał z Putinem, miał doradzać Donaldowi Trumpowi, jak należy rozmawiać z Putinem.

W poniedziałek 18 sierpnia rzecznik prasowy prezydenta Rafał Leśkiewicz powtarzał w Radiu Republika, że Karol Nawrocki „jest na bieżąco informowany przez Donalda Trumpa” o tym, co się dzieje. W pewnym momencie w wywiadzie padła nawet sekwencja zdań, z której można było wywnioskować, że to dzięki uwagom przekazanym przez Nawrockiego Wołodymyr Zełenski został zaproszony na spotkanie w Waszyngtonie.

Dlaczego w takim razie nie pojawił się tam sam Karol Nawrocki, skoro jest w ścisłym gronie światowych liderów decydujących o losach tej wojny?

Jedną z najczęściej podsuwanych przez środowisko PiS odpowiedzi jest to, że rozmowy te odbywały się w formacie „koalicji chętnych”, w których to spotkaniach tradycyjnie brał udział Donald Tusk. A chętni to ci, którzy chcą wysłać swoje wojska na Ukrainę.

Tymczasem telekonferencje, w których brał udział Karol Nawrocki, odbywały się z udziałem tych samych państw i przedstawicieli krajów, których przedstawiciele polecieli do Waszyngtonu.

Przeczytaj także:

Czy chodzi o wojsko?

Polski rząd wyraźnie i wielokrotnie wykluczał wysłanie polskich wojsk w ramach misji stabilizacyjnej w Ukrainie. I to właśnie w tym stanowisku duża część komentatorów dopatrywała się przyczyny, dla której zaproszenia do Waszyngtonu nie było.

Trudno jednak uznać to za kwestię kluczową. Nie dalej niż w poniedziałek premier Finlandii przekazał prasie: „Jak już mówiliśmy, jako kraj frontowy, naszym głównym zadaniem jest obrona Finlandii. Głównym zadaniem fińskich żołnierzy jest zabezpieczenie 1300 km granicy z Rosją”.

Zamiast tego Finlandia miałaby odgrywać rolę w zapewnieniu logistyki i szkoleń. To stanowisko bliźniacze do tego, które prezentuje polski rząd.

Premierka Włoch Giorgia Meloni nie tylko wielokrotnie deklarowała, że Włochy nie wyślą swoich żołnierzy do Ukrainy, ale nawet publicznie nazywała „rozmieszczenie wojsk europejskich proponowane przez Francję i Wielką Brytanię bardzo złożoną, ryzykowną i nieskuteczną opcją”.

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz nigdy nie deklarował wprost gotowości do wysyłania niemieckich żołnierzy do Ukrainy. Wkrótce po objęciu rządu mówił, że być może byłoby to możliwe, pod warunkiem, że to samo zrobiliby Amerykanie. Od początku rozmów wiadomo było, że taki warunek byłby ekstremalnie trudny do spełnienia.

W poniedziałek 18 sierpnia, w czasie spotkania w Waszyngtonie niemiecki minister spraw zagranicznych stwierdził, że niemieckie wojska już stacjonują na Litwie, więc wysłanie ich w kolejny region byłoby dla armii zbyt dużym wyzwaniem.

Oznacza to, że z obecnych na spotkaniu jedynie Francja i Wielka Brytania były krajami poważnie deklarującymi chęć wysłania wojsk na Ukrainę. Dla kontrastu nie było tam Szwecji, której władze taką gotowość w przeszłości deklarowały.

Gdzie realnie jest miejsce Polski?

Co jeszcze decydowało o tym, że akurat Polski nie było w składzie delegacji w Waszyngtonie? Ekspert od polityki międzynarodowej, Eugeniusz Smolar, mówił w rozmowie z Agatą Szczęśniak, że jedną z rzeczy decydujących o tym, które osoby znajdą przy stole w Waszyngtonie jest ich znaczenie w Europie.

Wiadomo było, że Donalda Tuska tam być nie może. Znane są negatywne wypowiedzi Tuska na temat Trumpa, jeszcze z czasu kampanii wyborczej w 2024 roku. Chodzi przede wszystkim o to, że Tusk z pełnym przekonaniem mówił, że Trump jest rosyjskim agentem. I w związku z tym polski premier dziś nie jest dla Donalda Trumpa partnerem do rozmowy.

Zostaje więc Karol Nawrocki. Ale biorąc pod uwagę to, że jednym z podstawowych tematów tego spotkania było zaangażowanie Europy, czy Nawrocki byłby tam znaczącym głosem? Czy głos Karola Nawrockiego waży wiele w Unii Europejskiej?

„Jak głośno krzyknie, to może go usłyszą, ale najpierw wszyscy tutaj ogłuchniemy”

- żartuje Dominika Sitnicka.

Napięcia między polskimi władzami, zwłaszcza ośrodkiem prezydenckim, a Unią Europejską są znane zagranicznym służbom dyplomatycznym. Polskie władze nie są już tak proeuropejskie, jak były kiedyś, a być może w 2027 roku do władzy dojdą siły jeszcze bardziej antyeuropejskie, czyli Prawo i Sprawiedliwość i Konfederacja. Powraca zatem czynnik nieprzewidywalności Polski jako partnera.

Jest jeszcze drugi argument. Dotyczy on rzekomo osobistej relacji Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem.

Być może chodziło o brak doświadczenia Kancelarii Prezydenta? Takiego argumentu użyła była ambasador USA w Polsce. Georgette Mosbacher powiedziała w Polsat News: „Prawdopodobnie jest to wina Polski. Bardziej niż kogokolwiek innego. Macie nowego prezydenta, on został zaprzysiężony niedawno, jego administracja dopiero się zadomawia. Czekali na zaproszenie do Białego Domu”.

Jednak tego braku doświadczenia ludzi Nawrockiego w relacjach z administracją amerykańską nie widać. To są ludzie, którzy doprowadzili do spotkania kandydata na prezydenta z prezydentem USA. A to był moment, kiedy mało kto spodziewał się jego wygranej. A chociaż spotkanie trwało tylko kilka minut i sprowadzało się w zasadzie do zrobienia sobie wspólnego zdjęcia, to Biały Dom wrzucił je na oficjalne kanały.

Potwierdza to, że kontakty między ludźmi Nawrockiego i ludźmi z administracji Trumpa są mocne. Dowodów na to wiele. Organizatorzy rzeszowskiej konferencji konserwatywnej amerykańskiej CPAC, którzy pracowali na wygraną Donalda Trumpa w 2024 roku, byli obecni na zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego. Chodzi o Matta i Mercedes Schlapp, którzy w Telewizji Republika powiedzieli, że widzieli w Nawrockim amerykańskiego polityka.

Dlaczego więc te relacje nie zaowocowały zaproszeniem na poniedziałkowe spotkanie w Białym Domu?

Jedna odpowiedź jest taka, że to jednak nie jest ten rodzaj ciepłej relacji jak z Aleksandrem Stubbem, prezydentem Finlandii. To nie jest relacja osobista. To są relacje na poziomie współpracy administracji gabinetowej.

To jest relacja typu „my wam załatwimy, wy nam załatwicie, bo po prostu strategicznie nam się opłacacie” – uważa Dominika Sitnicka.

„Strategicznie opłacało się administracji amerykańskiej mieć swoich sojuszników, zwolenników, emisariuszy ruchu MAGA w Europie. I mówiąc nieładnie, wsadzić kogoś takiego na tron w Polsce. Dlatego przyjechała tutaj Kristi Noem. I w czasie przemowy [podczas CPAC w Rzeszowie] powiedziała cztery razy, że Karol to jest najlepszy kandydat. Głosujcie na niego, jeżeli nie chcecie, żeby Polska zniknęła z mapy świata! Mniej więcej taki to był przekaz”.

„Ta relacja jest bardzo asymetryczna. Z góry do dołu. Donald Trump nie potrzebuje Karola Nawrockiego jako partnera, z którym będzie rozmawiał przy stole o rozwiązywaniu problemów ogólnoświatowych. On potrzebuje go jako swojej wtyczki w Polsce i w Europie. Potrzebuje go jako kogoś, kto zadba o interesy amerykańskiego biznesu w Polsce i w Europie” – twierdzi Agata Szczęśniak.

„Już teraz słyszymy w wypowiedziach przedstawicieli administracji Karola Nawrockiego, jak bardzo im zależy na tym, żeby biznes amerykański inwestował w Polsce. Jak bardzo im zależy na tym, żeby Amerykanie budowali elektrownie atomowe, a nie Niemcy wiatraki. Jak bardzo im zależy na tym, żeby nie było w Polsce podatku cyfrowego od zysków wielkich firm amerykańskich.

Jak zatem będzie wyglądało spotkanie „jeden na jeden” Karola Nawrockiego i Donalda Trumpa zaplanowane na 3 września 2025?

„Zapewniam, że Donald Trump powie Karolowi Nawrockiemu: Karol zobacz, tu masz listę, tu jest taka firma amerykańska, a tu taka firma amerykańska, no weź zrób tak, żeby im dobrze było w Polsce. Kontrakty, zero podatków, żaden tam podatek cyfrowy. Zadbasz o to, prawda Karolu?” – mówi Agata Szczęśniak.

Podsumowując, najbliżej prawdy był prawdopodobnie wiceszef MSZ Władysław Bartoszewski, którego Radosław Sikorski wysłał 18 sierpnia na pożarcie mediom.

„Bartoszewski powiedział, krótko mówiąc, że jesteśmy za ciency w uszach, żeby uczestniczyć w takim spotkaniu. Smutne, prawdziwe. I nasza robocza teza też jest taka, że nikomu nie zależało na tym, żeby tam się pojawić, też przede wszystkim z uwagi na to, co się dzieje u nas wewnętrznie” – mówi Dominika Sitnicka.

A może nikomu nie zależało na tym, żeby tam być?

Wiemy, że nie było zaproszenia dla żadnej ze stron polskiego sporu. Ale nie jest pewne, czy w ogóle ktokolwiek starał się o to zaproszenie. Teraz już wiemy, że spotkanie w Waszyngtonie powszechnie odebrano jako krok w dobrą stronę. Ale obawy przed nim były ogromne.

Wszyscy mieli w pamięci poprzednie spotkanie Zełenskiego z Trumpem, które skończyło się ogromną awanturą. A tutaj w piątek Trump rozwija czerwony dywan przed Putinem, ściska się z nim, zaprasza go do swojej limuzyny, a na dokładkę wycofuje się natychmiast z dotychczasowego wspólnego stanowiska, czyli domagania się zawieszenia broni.

Zarówno prezydent, jak i premier mogli mieć obawy, że dołączą do czegoś, co skończy się wizerunkową katastrofą.

Kolejna kwestia to antyukraiński resentyment, którym operują polscy politycy. Dotyczy to oczywiście przede wszystkim prawej strony sceny politycznej, ale nie jest też obce liberałom. Najpełniej nowe stanowisko PiS w tzw. kwestii ukraińskiej wyraził na antenie Republiki Przemysław Czarnek, pretendent do roli przyszłego lidera Zjednoczonej Prawicy.

Stwierdził, że sam odradziłby Karolowi Nawrockiemu siadanie do stołu z „sekundantami Zełenskiego”, z „koalicją chętnych do wysyłania wojsk na Ukrainę”, którzy na domiar złego chcą „pożyczyć Ukrainie 100 mld dolarów, żeby ta kupiła sprzęt wojskowy od Stanów Zjednoczonych”.

Przekaz Konfederacji Grzegorza Brauna staje się już oficjalnie mainstreamem polskiej prawicy i będzie siłą rzeczy punktem odniesienia dla strony liberalnej.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.

Komentarze