0:00
0:00

0:00

"Musimy wspólnie zgodzić się na to, że do zgwałcenia dochodzi zawsze, gdy brak jest pozytywnej, tj. świadomej, wolnej, autonomicznej i nieprzymuszonej zgody na zbliżenie" — pisał Rzecznik Praw Obywatelskich w liście do premiera Mateusza Morawieckiego.

Adam Bodnar apelował, by poprawić standardy ochrony przed przemocą seksualną. Kodeks karny definiuje dziś gwałt jako doprowadzenie kogoś przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem do obcowania płciowego, poddania się lub wykonania innej czynności seksualnej (art. 197).

Taka wykładnia sprawia, że system koncentruje się na ofierze (musi udowodnić wyraźny i oczywisty sprzeciw) zamiast na sprawcy. Dlatego na przestrzeni ostatnich 10 lat europejskim standardem stały się przepisy, które w centrum stawiają wyraźną i nieprzymuszoną zgodę.

Nową definicję zgwałcenia znajdziemy m.in. w ratyfikowanej przez Polskę Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (zwanej Konwencją Stambulską). Art. 36 stanowi, by za przemoc seksualną uznać penetrację, dokonywanie czynności seksualnych lub doprowadzanie do czynności seksualnych bez zgody drugiej osoby.

„Zgoda musi być udzielona dobrowolnie jako wyraz wolnej woli” – doprecyzowuje Konwencja i zobowiązuje sygnatariuszy nie tylko do zawarcia takiej definicji w przepisach, ale też dopilnowania, żeby obowiązywała także wobec byłych lub obecnych małżonków oraz partnerów.

Definicja gwałtu oparta na braku zgody została już wprowadzona w Wielkiej Brytanii, Belgii, Niemczech, Islandii, Luksemburgu, Grecji, Hiszpanii, Holandii, na Cyprze w Szwecji i w Danii.

Przeczytaj także:

Za modelowe rozwiązania Rzecznik Praw Obywatelskich uznaje przepisy wprowadzone 1 lipca 2018 roku w Szwecji. "W ich świetle podjęcie czynności seksualnej bez zgody drugiej osoby stanowi zgwałcenie, nawet jeśli nie występuje przemoc czy groźba jej użycia" — zauważa Adam Bodnar.

Do zmiany definicji gwałtu w Szwecji doprowadził między innymi narodowy ruch FATTA, który powstał w 2013 roku. Szwedzi protestowali wtedy przeciwko wyrokowi sądu, który uniewinnił trzech młodych mężczyzn oskarżonych o zgwałcenie 15-latki butelką wina, doprowadzając do krwawienia. Sąd uznał, że „ludzie podejmujący czynności seksualne, robią sobie nawzajem różne rzeczy w sposób spontaniczny, bez proszenia o zgodę”. Sugerował też, że odmowa otwarcia nóg przez dziewczynę mogła wynikać z jej nieśmiałości.

14 marca 2021 klub parlamentarny Lewicy złożył w Sejmie projekt ustawy, który rozszerza polską definicję gwałtu (gwałci ten, „kto nie uzyskał wyraźnej i świadomej zgody na kontakt seksualny”).

MS: krajowa ochrona jest wystarczająca, precz z Konwencją

Odpowiedź na apel RPO w imieniu premiera przygotował wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.

Stwierdza on, że żadne zmiany nie są niezbędne, bo

"brak zgody na obcowanie płciowe jest immanentną cechą zgwałcenia z art. 197 kodeksu karnego".

Według Wosia faktycznie polskie przepisy sankcjonują zachowania podjęte pomimo sprzeciwu ofiary (przestępstwo zgwałcenia jako zachowanie polegające na przełamaniu oporu), jednak sądy "mają też możliwość uwzględnienia braku zgody ofiary rozumianej jako niewyrażenie wprost akceptacji".

Dodatkowo Woś wskazuje na rozwój definicji stawiania oporu: nie musi być stricte fizyczny ani łączyć się z powstawaniem obrażeń na ciele (może być płaczem, komunikatem słownym, szarpaniem się).

"W związku z powyższym można stwierdzić, że rozwiązania prawno-karne w zakresie przestępstw przeciwko wolności seksualnej w polskim porządku prawnym spełniają standardy międzynarodowe" — pisze Woś.

Wiceminister sprawiedliwości stwierdza też, że regulacje konwencji stambulskiej są nadmiarowe,

"a w kontekście negatywnej oceny jej ideologicznej warstwy całkowicie zasadne jest jej wypowiedzenie, jako że pozostanie to bez żadnego negatywnego wpływu na poziom ochrony, gwarantowany przez narzędzia krajowe"

— kwituje, przypominając o planach ministra Ziobry na wypowiedzenie znienawidzonej przez Zjednoczoną Prawicę konwencji.

Minister sobie, życie sobie

Minister Woś w zasadzie potwierdził obawy Rzecznika Praw Obywatelskich. Polskie przepisy koncentrują się na sprzeciwie, a nie zgodzie. Według ministra to nie wyklucza, by sądy same dociekały, czy faktycznie wyrażona została świadoma, wyraźna i nieprzymuszona zgoda. To obraz myślenia życzeniowego, albo świadome przymykanie oczu na rzeczywistość.

Problemy ofiar przemocy seksualnej w Polsce zaczynają się już na komendzie, w momencie zbierania materiału dowodowego. To wtedy często wiarygodność kobiet i dziewczyn (bo to ich w 90 proc. dotyczą sprawy przemocy seksualnej) jest podważana. Funkcjonariusze traktują je podejrzliwie, skupiają się na ich zachowaniu, a czasem po prostu zbywają.

"Znam osobiście cztery kobiety, które zgwałcono – tylko jedna zgłosiła się na policję. Miała 16 lat i połamane żebra. Usłyszała, że najpierw puściła się ze swoim chłopakiem, a teraz boi się konsekwencji” – mówiła OKO.press A., bohaterka naszego reportażu, którą w sylwestrową noc w Lesznie ścigał półnagi mężczyzna w kominiarce, groził gwałtem.

Dzięki jej uporowi sprawa trafiła do sądu.

Prokuratura argumentowała, że skoro „mężczyzna skupiał się na masturbowaniu się, a nie kontakcie cielesnym z pokrzywdzoną”, to nie można „kategorycznie stwierdzić, że jego celem było zrealizowanie słów cyt. »wyrucham cię«”. W noc, kiedy roztrzęsiona zjawiła się na komisariacie, usłyszała: dlaczego pani nie krzyczała?

Fundacja STER informowała, że niemal 70 proc. spraw dotyczących gwałtu jest umarzanych i nigdy nie trafia do sądu (dane od stycznia 2014 do czerwca 2015).

Nie lepiej jest w sądach.

Sąd uniewinnił mężczyznę, którego Agnieszka oskarżyła o brutalny gwałt, bo “ofiara zgłosiła sprawę po tym, jak sprawca poukładał sobie życie na nowo”. Słowa Katarzyny podważono i skazano ją na karę więzienia za składanie fałszywych zeznań, chociaż mężczyzna przyznał się do gwałtu.

Z danych European Sourcebook of Crime and Criminal Justice Statistics wynika, że tylko 13,2 proc. osób skazanych za zgwałcenie dostaje w Polsce kary długoterminowe, czyli między 5 a 10 lat więzienia, gdzie średnia europejska wynosi 25,4 proc. (w Czechach 32 proc., na Węgrzech – 33,7 proc., w Niemczech – 24,6 proc., a we Francji – 31,9 proc.). Z danych tych wynika, że polskie sądy są statystycznie dwa razy łagodniejsze wobec gwałcicieli niż sądy w innych krajach europejskich.

Ofiara gwałtu często nie krzyczy

Obowiązująca w Polsce doktryna stawia więcej wymagań ofierze gwałtu, niż oprawcy.

„Osoba zaatakowana musi »stawiać czynny i nieprzerwany opór«, »manifestować swój brak zgody przez głośne protesty, prośbę lub krzyk« zaś »opór ma być rzeczywisty, a nie pozorny«. Jednak nie zawsze jest to możliwe” – tłumaczył Mikołaj Czerwiński z Amnesty International, koordynator ds. równego traktowania podczas kampanii „Tak to miłość”.

Jak podkreśla Amnesty International, chociaż od ofiary gwałtu oczekuje się, że będzie walczyć i krzyczeć, „powszechną reakcją fizjologiczną i psychologiczną jest stan bierności, zmrożenia w konfrontacji z atakiem seksualnym – pozostawiając osobę niezdolną do przeciwstawienia się napaści”.

Pokazało to m.in. szwedzkie badanie kliniczne z 2017 roku – 70 procent z 298 przebadanych kobiet, które przeżyły gwałt, opisało “mimowolny paraliż” podczas napadu. Nietrudno sobie też wyobrazić, że bierność może być przez ofiarę postrzegana jako mniej ryzykowna, szczególnie jeśli obawia się, że opór albo krzyk wywoła większą agresję lub próbę uciszenia.

„Aktualna definicja sprawia również, że przypadki zgwałcenia osoby nietrzeźwej, nieprzytomnej, odurzonej czy śpiącej (czyli będącej w stanie, który nie pozwala na wyrażenie świadomej zgody na seks), bywają kwalifikowane jako wykorzystanie bezradności osoby pokrzywdzonej – co wiąże się z niższym wymiarem kary (o ile sprawca w ogóle zostanie ukarany)” – pisze Centrum Praw Kobiet.

Ta okropna Konwencja

Minister Woś wykorzystał też korespondencję z RPO, by przypomnieć o wojnie ultrakonserwatystów z tzw. Konwencją Stambulską. W OKO.press pisaliśmy o tym wielokrotnie:

;
Na zdjęciu Marta K. Nowak
Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze