0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Zapytaliśmy, kogo wyborcy różnych politycznych formacji widzieliby na ich czele: osoby deklarujące głos na PiS, spytaliśmy o najlepszego lidera PiS, analogicznie rzecz się ma z KO, Lewicą, Polską 2050, etc. Gdyby partie wzięły pod uwagę opinię swoich wyborców, doszłoby do zmiany władzy nie tylko na Lewicy (o tym więcej poniżej), ale również w PiS-ie. A i Donald Tusk nie ma stuprocentowego poparcia.

Czarzasty nie inspiruje, Biedroń jest nieskuteczny

Wyborcy zgotowaliby Lewicy przewrót. Ponad połowa osób, które zadeklarowały głos na Lewicę, widziałaby na jej czele Adriana Zandberga.

Dlaczego Czarzasty i Biedroń mają takie niskie notowania? Poprosiliśmy socjolożkę dr hab. Elżbietę Korolczuk o ocenę „trzech tenorów” Lewicy.

„Czarzasty jest postrzegany jako osoba skompromitowana związkami z SLD i postawą nakierowaną na utrzymanie wpływów w partii. Bez względu na to, czy jego strategia jest słuszna czy nie, to go eliminuje z roli przywódczej. Nie jest postrzegany jako człowiek, który inspiruje” – ocenia Korolczuk.

O walkach o władzę w na Lewicy pisaliśmy tutaj:

Przeczytaj także:

„Za Biedroniem ciągnie się fakt, że nie dotrzymał słowa” – ocenia Korolczuk. Robert Biedroń zapowiadał (między innymi w programie Konrada Piaseckiego w TVN24 31 stycznia 2019), że jeśli w czerwcu 2019 roku zostanie wybrany na europosła, nie przyjmie mandatu. Zamierzał bowiem startować do polskiego parlamentu. Tak się nie stało. Wiosna wprowadziła do Parlamentu Europejskiego zaledwie troje europosłów – jednym z nich był Biedroń. Gdyby ustąpił – w PE znalazłaby się prof. Monika Płatek.

„Nadwyrężył zaufanie. Pokazał się jako człowiek, który nie jest ideowy – a tak chciał się przedstawiać. Nie umiał pokazać siebie jako kogoś gotowego na poświęcenia” - ocenia Korolczuk. Dostrzega jeszcze inne słabości Biedronia: „Po momencie otwarcia, początkach Wiosny, kiedy wydawało się, że Biedroń umie sprzedać postępowe idee, okazało się, że nie jest w stanie tego zrobić”.

Korolczuk uważa też, że Biedroń ma po prostu pecha: „Próbuje odciąć się od polityki tożsamościowej, wejść w kwestie ekonomiczne, społeczne, ale polityka się spolaryzowała w kwestiach kulturowych i stały się one siłą napędową polityki”.

Jednocześnie Biedroń nie ma na koncie oczywistego politycznego sukcesu. Wiosna właśnie przestaje istnieć, a jego prezydencki wynik z 2020 to nieco ponad 400 tys. głosów, czyli 2,21 proc. Największym osiągnięciem Biedronia w dziedzinie polityki partyjnej jest współtworzenie jednej lewicowej listy. Bez niego porozumienia mogło nie być. Zadziałał jak trzeci element, niezbędny by dwie skrajności (SLD i Razem) się połączyły. Trudno to jednak opowiedzieć szerszej publiczności.

Zandberg - przyczajony super star

Sondażowa nominacja Zandberga na lidera Lewicy to swoisty paradoks. Należy on bowiem do partii Razem, która w lewicowej koalicji jest najmniejszym podmiotem. Skąd zatem takie poparcie dla Zandberga?

„Wynika ono z dużej konsekwencji. Zandbergowi udało się stworzyć wizerunek człowieka, który jest ideowy, nie próbuje przewalczyć swoich interesików, ale walczy o sprawy. W niewielkim stopniu promuje siebie jako osobę. Strategia na spokojną kontynuację pewnego wizerunku sprawdza się u niego.

Ale nie widać też, żeby miał potrzebę, by wybijać się indywidualnie na bardzo mocną pozycję”

- uważa dr hab. Elżbieta Korolczuk.

Zrobiło się o nim głośno, kiedy w przedwyborczej debacie w 2015 roku opowiedział się za wpuszczeniem do Polski uchodźców: „W sprawie uchodźców trzeba zachować się przyzwoicie i tego oczekuje większość Polaków. Ci ludzie uciekają przed głodem, wojną, śmiercią. Naszym ludzkim obowiązkiem jest im pomóc” – mówił wtedy Zandberg.

Komentatorzy byli zaskoczeni, że nieznany szerzej działacz umie łączyć intelektualne przygotowanie z polityczną pasją.

Jako poseł debiutant w 2019 roku po exposé premiera Morawieckiego wygłosił w Sejmie przemówienie, które powszechnie nazywano „kontr-exposé”.

O Zandbergu działacze Lewicy mówią jednak, że czeka na swój moment. Nie będzie walczył o przywództwo teraz, gdy Lewica jest wciąż stosunkowo słabą siłą.

„Kolejny czekacz” - żartuje Korolczuk. „Czekanie na dobry moment, zamiast tworzenia tego momentu jest antytezą skutecznej polityki. Wiele czynników zewnętrznych miało wpływ na sukces PiS-u, ale oni się do tego przyczynili. Nie czekali”.

Gdzie kobiety?

Czy zmiana przywództwa mogłaby wpłynąć na poparcie dla Lewicy, której dziś daleko do wyniku z 2019 roku (12,56 proc.).

Elżbieta Korolczuk uważa, że przywództwo jest kluczowe ze względu na personalizację obecnej polityki. Ma to znaczenie zwłaszcza dla młodych wyborców - a to jest grupa, którą częściowo ma, a częściowo wciąż o nią zabiega Lewica.

„Lewica może osiągnąć te 7-8 proc. za pomocą tego, co jest, bo duża grupa nie ma na kogo głosować. Nawet jeśli ich wkurza Czarzasty, to wyborcy są w stanie go przełknąć, bo nie mają innego wyjścia”.

Zdaniem socjolożki Lewica, jeśli chce zdobyć szersze poparcie, musi odwoływać się do doświadczenia czarnych protestów i strajków kobiet. A żeby to robić skutecznie, musi mieć w gronie przywódczym kobiety.

Korolczuk: „Czarzasty nie jest w stanie zagospodarować potencjału czarnych protestów. A dla wielu kobiet w Polsce to był moment przełomowy. Trzeba się odwołać do tego doświadczenia, do tego, że byłyśmy razem w rewolucji. I tu wraca kwestia personalizacja polityki. Nie będzie tak, że kobiety będą automatycznie popierały Lewicę, ale te, które uczestniczyły w protestach, mogą poczuć wspólnotę i chęć wspierania innych kobiet, które były tam z nimi. To była też wspólnota cielesna”.

Lewica ma też podobny problem jak reszta opozycji: z udowodnieniem swojej skuteczności. Na odbudowie przekonania, że Platforma może być skuteczna skupia się Donald Tusk: „Tusk bardzo dobrze opanował personalistyczną strategię. Teraz nie mówi się, co mówi PO, tylko co mówi Tusk. Jest w stanie przynajmniej częściowo zmienić postrzeganie PO jako partii nieskutecznej, rozmemłanej. Tworzy aurę skuteczności”.

Tymczasem Lewica po tym, jak poparła Fundusz Odbudowy nie była w stanie pokazać, że coś dzięki temu osiągnęła.

„Czarzasty ma największe zasoby i najmniejsze zaufanie. A Zandberg - najmniejsze zasoby i największe poparcie. To pokazuje, że potrzebne jest nowe otwarcie. Na lewicy potrzebny jest typ przywództwa, który połączy zaangażowanie i skuteczność z solidarnościowym podejściem” - uważa dr hab. Elżbieta Korolczuk.

Wyborcy PiS wolą Morawieckiego

Co z liderami innych formacji?

W obozie rządzącym wciąż panuje przekonanie, że skomplikowaną układankę interesów, ambicji i pomysłów na Polskę, jaką jest Zjednoczona Prawica, umie utrzymać przy władzy tylko Jarosław Kaczyński. W lipcu 2021 został ponownie wybrany przewodniczącym PiS (jest nim od 2003 roku).

Gdyby decydowali wyborcy PiS-u, Kaczyński nie byłby już szefem partii. Oni wolą premiera Mateusza Morawieckiego. Człowieka, który jeszcze w 2015 roku był szefem banku i nie należał do PiS-u.

Morawiecki cieszy się większym poparciem wśród kobiet przed czterdziestką (63 proc., Kaczyński - 15 proc.). Trzeba jednak pamiętać, że to niewielka grupa wśród wyborców PiS-u i w związku z tym niewielka próba. Ale nawet w licznej w tym elektoracie grupie kobiet po sześćdziesiątce Kaczyński nie wyprzedził Morawieckiego (37 do 55 proc.). Obecny premier zdobył także zaufanie emerytów i rencistów (55 do 39 proc.).

Jedyne grupy, które wciąż widzą lidera w Kaczyńskim, to:

  • mężczyźni po sześćdziesiątce (58 za Kaczyńskim, 40 proc. za Morawieckim);
  • mieszkańcy miast 100-500 tys. (51 do 43 proc.);

Jednak tu też konieczne jest zastrzeżenie: są to mało liczne próby, wnioski mają charakter raczej publicystyczny.

Tusk nie taki mocny

23 października nowe władze wybierze Platforma Obywatelska. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom na przewodniczącego nie będzie kandydował Rafał Trzaskowski. Kandydat jest jeden – zgłosił się tylko Donald Tusk.

Trzaskowski, który nigdy nie pałał chęcią przewodniczenia partii, zrezygnował - przynajmniej wg wersji oficjalnej - by wewnętrzne konflikty w PO nie szkodziły opozycji. Gdyby to nie działacze, ale wyborcy decydowali o przywództwie w Platformie, Tusk wciąż mógłby być pewien wygranej. Jednak aż jedna trzecia pytanych wskazała jako lidera Rafała Trzaskowskiego.

Wśród kobiet pojedynek byłby jeszcze bardziej wyrównany. 40 proc. wyborczyń KO wybrało Trzaskowskiego, a Tuska - 51 proc. Co ciekawe, Trzaskowski najbardziej zbliżył się do Tuska wśród wyborców KO z małych miast (20-100 tys.): 44 proc. do 52 proc.

W grudniu nowe władze wybierze PSL. W naszym sondażu bezapelacyjnie wygrywa Władysław Kosiniak-Kamysz (78 proc. wskazań, jednak próba jest w tym przypadku niewielka). Nie ma konkurencji Szymon Hołownia - 93 proc. wyborców Polski 2050 widzi w nim lidera.

Sondaż Ipsos dla OKO.press i „Wyborczej” zrealizowany metodą CATI (telefoniczny) w dniach 21-23 września 2021 roku. Badanie zrealizowano na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie dorosłych Polaków N=1000

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze