0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plJakub Orzechowski / ...

Wykształcone kobiety, zamiast rodzić, wybierają karierę, dlatego są niebezpieczne dla przyrostu naturalnego? To jeden z wielu mitów o negatywnym wpływie wykształcenia kobiet dla społeczeństwa czy gospodarki.

Ostatnio wybrzmiał głośno w raporcie opublikowanym przez węgierski NIK. Raport, który opisał dziennik "Nepszava", informował o tym, że na Węgrzech jest więcej kobiet z wyższym wykształceniem niż mężczyzn, a odsetek proporcji na studiach wyższych stale rośnie. Autorzy raportu twierdzą m.in., że „więcej wykształconych kobiet powoduje, że z mniejszym prawdopodobieństwem znajdą partnera, co może negatywnie wpłynąć na dzietność”.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Komu szkodzą wykształcone kobiety

To fałszywa teza, która powiela patriarchalną i konserwatywną narrację. Raport został skrytykowany m.in. przez Lydię Gall z Human Rights Watch: "To kolejny cios w równość płci i prawa kobiet na Węgrzech".

"Równouprawnienie płci na Węgrzech to ogromny problem, co potwierdzają badania przeprowadzone przez Europejski Instytut ds. Równości Kobiet i Mężczyzn. Według raportu z 2021 roku pod względem równouprawnienia Węgry są na przedostatnim miejscu" - mówi OKO.press Veronika Jóźwiak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - "Stereotypy dotyczące płci wciąż są żywe".

Polska nie prezentuje się dużo lepiej niż Węgry. Zajmuje w tym rankingu piąte miejsce od końca.

“To nieprawda, że wysokie wykształcenie kobiet zawsze prowadzi do niskiej dzietności. Twierdzenie, że kobiety wykształcone nie będą rodzić dzieci, bo postawią na karierę, jest nieprawdziwe i szkodliwe" - mówi OKO.press dr Beata Osiewalska z Katedry Ekonomii Ludności i Demografii Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz badaczka Interdyscyplinarnego Centrum Badań nad Rynkiem Pracy i Rodziną – LABFAM.

"Nie możemy wierzyć też stereotypowi, że z powodu tego, że więcej jest kobiet wysoko wykształconych niż mężczyzn, kobiety te nie będą chciały zawierać małżeństw i rodzić dzieci. To bzdura" - komentuje.

Przeczytaj także:

Negatywna tendencja w państwach b. bloku wschodniego

Negatywna korelacja pomiędzy poziomem wykształcenia kobiet a dzietnością rzeczywiście pojawia się w krajach Europy środkowo-wschodniej. „Nie znaczy, że to uniwersalna zasada i dzieje się tak wszędzie" - mówi w rozmowie z OKO.press dr Beata Osiewalska. Nie oznacza to również, że wykształcone kobiety są z założenia zagrożeniem dla demografii.

Czy to prawda?

Skoro jest więcej wysoko wykształconych kobiet niż podobnie wykształconych mężczyzn, to kobiety nie będą chciały zawierać małżeństw i rodzić dzieci.

Sprawdziliśmy

To nieprawda, że wysokie wykształcenie kobiet prowadzi do niskiej dzietności. Powody niskiej dzietności to głównie niewystarczająca pomoc państwa i brak usług publicznych dla rodzin z dziećmi

Istnieją kraje - w szczególności skandynawskie i niektóre kraje Europy Zachodniej - w których kobiety z wyższym wykształceniem mają tyle samo albo nawet więcej dzieci niż kobiety z niższym poziomem wykształcenia.

Mówi o tym raport Education, Gender, and Cohort Fertility in the Nordic Countries opracowany przez Uniwersytet Sztokholmski.

Kraje zachodniej Europy

W Danii, Norwegii i Szwecji zaciera się różnica w liczbie potomstwa ze względu na poziom wykształcenia w kolejnych generacjach kobiet. Widać to na poniższym wykresie, który zestawia potomstwo całkowite (ang. Cohort Total Fertility, CTF) kobiet urodzonych w latach 1940-1974 według poziomu wykształcenia w czterech krajach nordyckich.

Źródło: Education, Gender, and Cohort Fertility in the Nordic Countries, link.springer.com

O ile wysoko wykształcone kobiety ze starszych generacji (urodzone w latach 1940-1944 lub 1945-1949) miały wyraźnie mniej dzieci niż kobiety z wykształceniem podstawowym, o tyle w młodszych kohortach (1970-1974) różnice te się zatarły.

"Wśród najmłodszych generacji kobiet (urodzonych po 1974 roku) spodziewane jest nawet odwrócenie tej zależności" - mówi dr Osiewalska. Już teraz jest to widoczne w Szwecji, gdzie

dla najmłodszych kobiet wysokie wykształcenie pozytywnie koreluje z dzietnością.

We Francji – podobnie jak w krajach skandynawskich – wykształcenie kobiet nie wpływa na liczbę dzieci.

Wyższe prawdopodobieństwo urodzenia dziecka

Potomstwo całkowite to jednak miara dzietności historycznej - takiej, która dotyczy przeszłości. Tymczasem bieżącą sytuację najlepiej pokazuje współczynnik dzietności.

Według definicji GUS to „liczba dzieci, które urodziłaby przeciętnie kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (15-49 lat) przy założeniu, że w poszczególnych fazach tego okresu rodziłaby z intensywnością obserwowaną w badanym roku”.

Jak wygląda to w krajach, w których kobiety wykształcone mają tyle samo albo nawet więcej dzieci niż kobiety niewykształcone?

W Danii współczynnik dzietności wynosi 1,67 (dane z roku 2020). Z kolei w Szwecji - 1,66. A we Francji 1,86.

Przypomnijmy dla porównania, że według najnowszych danych GUS współczynnik dzietności w Polsce 2021 roku wynosił 1,32. Dzietność w Polsce leci na łeb na szyję. W 2021 roku spadła do 1,32 z 1,38 w 2020 roku.

„We wspomnianych krajach skandynawskich wykształcenie pozytywnie koreluje z prawdopodobieństwem urodzenia pierwszego lub kolejnego dziecka. Oczywiście, kobiety z wysokim wykształceniem decyzją się na dziecko później. Wcześniej inwestują w edukację, wykształcenie i karierę. Potem decydują się - świadomie - na dziecko”.

Wysokie intencje prokreacyjne wśród wykształconych kobiet

Młodzi ludzie decydują się w większości na świadomie rodzicielstwo. Myślą o tym, żeby zapewnić dziecku jak najlepsze warunki rozwoju, a jednocześnie zaspokajać własne aspiracje. Wiedzą, że to odpowiedzialność i zobowiązanie długookresowe.

To istotna zmiana świadomościowa, która jest obserwowana od lat 60., w podejmowaniu decyzji o pierwszym czy kolejnym dziecku. Dotyczy koncentracji na rozwoju dzieci, wraz z dostępem do skutecznych metod kontroli urodzeń (o tej zasadniczej zmianie kulturowej do prokreacji pisaliśmy tutaj). Jeżeli poczucie odpowiedzialności się zwiększa, to także inaczej podchodzi się do kosztów wychowywania dzieci i postrzegania barier.

Tymczasem kobiety z wysokim wykształceniem mają wysokie intencje prokreacyjne. Analizowali je naukowcy z Instytutu Demograficznego w Wiedniu. Według nich “główne mechanizmy, dzięki którym poziom wykształcenia kobiet jest pozytywnie skorelowany z intencjami kobiet (lub par) w zakresie płodności, są powiązane z dochodami oraz równością.

Wysoko wykształcone kobiety mają wyższe średnie zarobki, co może sprawić, że planowanie większej rodziny jest bardziej realistyczne i przystępne".

W dodatku kobiety z wyższym wykształceniem są częściej w związkach, w których mężczyzna angażuje się w prace domowe i obowiązki związane z opieką nad dziećmi. To zachęca do tworzenia planów na powiększenie rodziny.

Kobiety w Europie chcą mieć dwójkę dzieci

W podjęciu decyzji o pierwszym czy kolejnym dziecku istotne jest poczucie bezpieczeństwa. Aby ludzie decydowali się na dziecko, muszą mieć poczucie, że jeżeli będą mieli problemy, to system – czyli prawo i usługi społeczne – będzie ich wspierać.

Na decyzję, czy mieć dziecko, wpływ mają cztery czynniki, które pozwalają kobiecie (rodzinie) szacować, w jakim stopniu łatwe/trudne będzie macierzyństwo, i czy kobietę (rodzinę) stać na taki wysiłek, zarówno w sensie finansowym, jak i psychicznym. Te same czynniki mają wpływ na koszty macierzyństwa i ojcostwa, a tym samym mogą decydować o wypaleniu rodzicielskim.

Tym większe zatem szanse na załamanie udanego rodzicielstwa, im:

  • mniejsze wsparcie finansowe państwa,
  • gorsze warunki mieszkaniowe,
  • większy stres związany z utratą pracy czy zakłóceniem kariery,
  • mniejsza pomoc ze strony instytucji opiekuńczych i rodziny.

„Zapewnienie rodzinom odpowiednich warunków do wychowania dzieci jest kluczowe dla podejmowania decyzji prokreacyjnych. Warto, że idealny model rodziny jest w miarę uniwersalny we wszystkich krajach Europy - to posiadanie dwójki dzieci" - mówi dr Beata Osiewalska.

Oznacza to, że jeżeli zapytamy młodą kobietę mieszkającą w Europie, jaka liczba dzieci byłaby dla niej idealna,

najpewniej odpowie, że dwójka. Nieważne czy mieszka w Polsce, czy w Szwecji.

Kobiety, które mieszkają w Europie środkowowschodniej, chcą więc mieć dzieci tak samo, jak kobiety, które mieszkają w krajach skandynawskich czy we Francji. Jednak, kiedy dochodzi do podjęcia decyzji o posiadaniu dziecka, w szczególności drugiego, pojawia się rozjazd.

Wykończona matka-Polka

"Wysoko wykształcone kobiety ze Skandynawii decydują się na drugie dziecko. A kobiety z krajów wschodnioeuropejskich już nie. Nie mają tyle dzieci, ile chciałyby mieć".

Powód?

"Żyją w systemie, który nie sprzyja rodzinie. To sedno problemu. Kobiety wysoko wykształcone odbijają się od ściany. Uznają, że nie dadzą rady wychowywać dzieci w warunkach, które je otaczają. Uznają, że konsekwencje, ciężar takiej decyzji je przerasta”. I nie decydują się na dziecko.

Chodzi też o uwarunkowania kulturowe, rolę płci czy stereotypy - na przykład wycieńczonej matki-Polki.

Wykształcone kobiety w Polsce często nie decydują się na dziecko, bo wiedzą, że wsparcie państwa jest niewystarczające, by mogły pogodzić karierę rodzinną z karierą zawodową na tyle, na ile by chciały. Nie zapewnia ich dzieciom wysokiej jakości edukacji czy opieki zdrowotnej.

“Kobieta, szczególnie wysoko wykształcona, ma wysokie koszty alternatywne posiadania dzieci. Jeżeli zobaczy, że są zbyt duże, nie zdecyduje się na kolejne dziecko. Moment, w którym kobiety chcą mieć dzieci, ale nie mogą ze względu na różne instytucjonalne ograniczenia, to moment, w którym pojawia się pole do działania dla polityki rodzinnej i rządu” - mówi ekspertka.

Kluczowe zaufanie do państwa

Zadaniem państwa jest wspieranie kobiet tak, aby mogły – o ile chcą – decydować się na dziecko. Niezbędna jest szeroko dostępna, dobrej jakości opieka nad dziećmi.

"Dobra to słowo klucz. Dla kobiet wykształconych jakość opieki jest szczególnie ważna, bo dla nich inwestycja w rozwój dziecka, zapewnienie mu jak najlepszego wykształcenia jest kluczowa" - mówi dr Osiewalska.

Chodzi też o zapewnienie ojcom prawa do urlopów rodzicielskich w stopniu porównywalnym do tego, który mają matki. To nie tylko umożliwi matkom wcześniejszy powrót na rynek pracy po urodzeniu dziecka, ale też pozwoli ojcom na bycie równoprawnym, niedyskryminowanym pod względem legislacyjnym opiekunem własnego dziecka.

Poniższy wykres pokazuje, jak zaufanie do państwa wpływa na zależność wykształcenia od dzietności.

Widać, że wysokie wykształcenie wiążę się z wyższą dzietnością w krajach, w których zaufanie do pomocy ze strony państwa jest duże. Z kolei w krajach o niskim poziomie zaufania jest znacznie niższa dzietność. Oznacza to, że zagrożeniem dla dzietności nie jest wykształcenie kobiet, ale niewystarczająca pomoc państwa.

Dostęp do usług publicznych

Podejmowaniu decyzji o dziecku sprzyjają lepsze warunki życia, w tym wyższe dochody i lepszy dostęp do usług publicznych. Widać to chociażby w Polsce.

Dane GUS pokazują, że dzietność w metropoliach rośnie od 2014 roku. Migracje wewnętrzne charakteryzuje koncentracja napływu do atrakcyjnych aglomeracji (miast i ich stref podmiejskich), natomiast słabnie odpływ z obszarów peryferyjnych (obszary wiejskie i mniejsze miasta) do miast średnich i niektórych większych miast. I to właśnie pięć dużych miast: Gdańsk, Kraków, Poznań, Warszawa i Wrocław wyróżnia się współczynnikami bliskimi lub przekraczającymi wartość 1,5. Pisaliśmy o tym tutaj.

“Na podejmowanie decyzji o dziecku wpływa też możliwość pracy z domu i autonomia pracy jako narzędzie pozwalające godzić karierę zawodową i rodzinną, szczególnie z sytuacji wzmożonych wymagań którejś z karier. Nie jest to remedium dla wszystkich, ale może pomóc tym, którzy mieszkają daleko od miejsca pracy albo mierzą się z presją czasu”.

“Prowadzenie narracji, że kobiety wykształcone nie będą rodzić dzieci, bo postawią na karierę, jest szkodliwe i nieprawdziwe. Co więcej, nawet jeśli przez kolejne dziesięciolecia czeka nas niska dzietność, bo rodziny nie będą chciały mieć (wiele) dzieci, to zadaniem państwa i społeczeństwa jest dostosowanie się do tych zmian, a nie ograniczanie wolności obywatelskiej czy prawa do edukacji. To byłoby przeciw rozwojowi społeczeństwa. Mówiąc o ograniczeniu kogokolwiek w dostępie do edukacji, działamy przeciwko samym sobie” - mówi dr Beata Osiewalska.

“Nie możemy też ulegać stereotypowi, że z powodu tego, że więcej jest kobiet wysoko wykształconych niż mężczyzn, kobiety te nie będą chciały zawierać małżeństw i rodzić dzieci. To bzdura. Historia związków, w których kobieta jest wyżej wykształcona niż mężczyzna, w Polsce sięga lat 70. XX w. W Polsce takie związki są częste i powstają od długiego czasu. Nie stanowiło to do tej pory problemu, więc dlaczego ma zacząć być problematyczne teraz?"

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Julia Theus
Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze