0:00
0:00

0:00

Wszystko wskazuje na to, że nowe konta u Dudy to skoordynowana, sieciowa akcja, kolejna już na koncie prezydenta w tej kampanii wyborczej (poprzednią tego rodzaju akcję obserwowaliśmy w styczniu).

Natomiast na Facebooku od początku epidemii w Polsce zyskują Szymon Hołownia i (w mniejszym stopniu) Krzysztof Bosak. Biedroń usiłuje dogonić Hołownię, ale - mimo wydawania tysięcy złotych na reklamę - nie jest w stanie.

Kidawa-Błońska wypadła z czołówki, Kosiniak-Kamysz też. Także Duda jest na Facebooku niewidoczny. W sieci przyszło nowe.

Analizy kampanii prezydenckiej wykonane przez Annę Mierzyńską publikujemy regularnie w OKO.press. Opublikowaliśmy już analizy 10 lutego, 17 lutego, 24 lutego, 2 marca, 9 marca, 17 marca, 23 marca, 30 marca i 7 kwietnia.

Metodologia analizy jest opisana na końcu tekstu, wyjaśnione tam też są pojęcia stosowane w analizach ruchu w sieci.

Zaskakująca koordynacja na kontach premiera i prezydenta

Przez ostatni miesiąc, od 11 marca, najwięcej obserwujących na Twitterze przybyło prezydentowi Andrzejowi Dudzie – tyle że ich liczba rosła w zaskakujący sposób. Kiedy porównamy ją do przyrostów na twitterowym koncie premiera Mateusza Morawieckiego, okaże się, że dwa konta, do tej pory odnotowujące wzrosty obserwujących w sposób niezależny od siebie, nagle zaczęły zdobywać nowych followersów w zasadzie w identyczny sposób.

Dobrze pokazują to poniższe wykresy przyrostu obserwujących, z narzędzia Sotrender.com: pierwszy pokazuje przyrosty u Dudy i Morawieckiego w okresie 9 lutego - 9 marca. Widać, że nowi obserwujący pojawiali się na obu kontach we własnym rytmie, nie było korelacji między nimi.

Drugi wykres to okres 9 marca - 13 kwietnia. Nagle linie, pokazujące dzienne przyrosty followersów, stają się swoimi odbiciami, z jedną różnicą: liczba nowych followersów u prezydenta była zawsze o kilkaset niższa niż u premiera. Ale kiedy skok obserwujących odnotowywał jeden, to i drugi; gdy liczba nowych obserwujących nieco malała, to u obu jednocześnie.

Taki układ trwał aż do 5 kwietnia, gdy linie przez dwa dni wyglądały nieco inaczej, by przed świętami po prostu się ze sobą zrównać.

Wzrost rozpoczął się 11 marca – to dzień, w którym premier i minister zdrowia ogłosili wprowadzenie pierwszych ograniczeń w związku z epidemią, m.in. zamknięcie szkół i uczelni. Od tego momentu liczba fanów rosła zaskakująco szybko.

Najbardziej 14 marca: na koncie premiera przybyło wtedy 4,8 tys. obserwujących, na koncie prezydenta – 3,3 tys. Codziennie wzrosty w analizowanym okresie wahały się między jeden a dwa tysiące, z drobnymi odchyleniami. Porównując to choćby do twitterowych kont innych kandydatów na prezydenta – żaden z nich nie odnotował takiej liczby nowych obserwujących jak Duda i Morawiecki.

Obserwują ich nowe, anonimowe konta

Ta nietypowa koordynacja przyrostów zbiega się przy tym z dużą liczbą nowych kont na Twitterze, założonych w marcu i kwietniu 2020, które masowo zaczęły obserwować prezydenta, premiera oraz konto Ministerstwa Zdrowia.

Wiele z nich obserwuje także Główny Inspektorat Sanitarny. Konta te często są anonimowe i puste, a obserwują zaledwie kilka osób. Sprawdzałam kilkadziesiąt kont z kwietnia – w większości są nieaktywne, nie mają żadnych wpisów ani polubień. Przy czym wyglądają na konta typowo polskie, niewiele jest wśród nich użytkowników zagranicznych.

Cały obraz tej sytuacji: skoordynowane przyrosty na kontach prezydenta i premiera oraz duża liczba nowych, anonimowych kont, każe przypuszczać, że mamy do czynienia ze skoordynowanym działaniem.

Oczywiście, zainteresowanie dostępem do tweetów premiera i prezydenta czy Ministerstwa Zdrowia w jakiejś mierze na pewno wzrosło naturalnie – sprzyja temu czas kwarantanny i wprowadzone ograniczenia. Jednak przyrost o tysiąc czy dwa tysiące nowych kont dziennie przez miesiąc to zjawisko, które naturalnie występują bardzo rzadko. A podobieństwo trendu przyrostów na dwóch kontach jednocześnie jest w zasadzie niemożliwe bez koordynacji.

Trudno dziś ocenić, jaka będzie rola tych anonimów w przyszłości, zwłaszcza że Nie wiemy, kto stoi za tego rodzaju działaniem.

Hołownia z rekordowym zainteresowaniem na FB

Nienaturalny charakter przyrostów na Twitterze podkreśla też ich brak spójności z tym, co się dzieje na Facebooku. Tam bowiem Andrzej Duda nie ma powodów do radości. Spośród szóstki głównych kandydatów na prezydenta w marcu i kwietniu ogromnym wzrostem zainteresowania może pochwalić się wyłącznie Szymon Hołownia, kandydat niezależny.

W dniach 24-25 marca, po jednym z jego wystąpień na żywo, w którym komentował działania PiS w czasie epidemii, jego konto zaczęło obserwować prawie 20 tys. użytkowników FB więcej.

Ale rekordowy był dla niego 28 marca – sobota, po nocnym głosowaniu nad tarczą antykryzysową w Sejmie. Kilkumilionowa oglądalność live'a Hołowni przełożyła się na przyrost obserwujących o 48,7 tys. osób w ciągu jednego dnia.

Co istotne, wzrosty na poziomie 5-8 tys. dziennie Hołownia notował aż do świąt wielkanocnych. Inni kandydaci mogli o takim zainteresowaniu internautów jedynie pomarzyć. Hołownia miał też w ostatnim miesiącu najwyższy wskaźnik aktywności (przekroczył 8 mln! - jak tren wskaźnik jest ustalany przeczytaj na końcu w wyjaśnieniach metodologicznych), a spośród sześciu najpopularniejszych w tym okresie postów na FB aż pięć to posty z jego konta.

Przybywa Bosakowi, traci Kidawa-Błońska

Nie ma wątpliwości, że czas epidemii na Facebooku politycznie najlepiej wykorzystał Hołownia. Wyraźnie widać, że trafił emocjami i sposobem nazywania tego, co się dzieje w Polsce, do najszerszej grupy odbiorców.

Między 3 a 9 kwietnia na Facebooku sporo followersów, ok. 1-2 tys. dziennie, przybywało jeszcze Krzysztofowi Bosakowi, kandydatowi skrajnie prawicowej Konfederacji. Jego posty wciąż nie zdobywają takiej liczby reakcji, by znalazły się na najlepszych miejscach w prezydenckich rankingach z sieci, jednak już teraz można powiedzieć, że im mocniej Bosak krytykuje rząd PiS, tym bardziej podoba się to jego odbiorcom.

Nic dziwnego, że zachwyty nad kandydatem skrajnej prawicy można było ostatnio zauważyć także wśród części wyborców liberalnych czy nawet lewicowych.

To duża zmiana w porównaniu do sytuacji w sieci z okresu przed epidemią. Największym zainteresowaniem cieszyła się wtedy Małgorzata Kidawa-Błońska i to u niej na koncie pojawiało się najwięcej nowych obserwujących. Teraz to już przeszłość.

Postów Kidawy-Błońskiej nie widać także wśród wpisów budzących najwyższe zainteresowanie odbiorców. Być może to efekt niespójności jej przekazu: z jednej strony od początku kwietnia kandydatka PO apeluje do wyborców, by 10 maja nie szli na głosowanie i zostali w domu (post na ten temat jest jej najpopularniejszym wpisem na FB w ostatnim miesiącu), jako pierwsza zaproponowała również bojkot wyborów prezydenckich.

Z drugiej – cały czas prowadzi kampanię i nie wycofała się ze startu. To posunięcia wywołujące chaos wśród odbiorców, którzy mogą gubić się w odpowiedzi na podstawowej pytanie: Kidawa-Błońska startuje czy bojkotuje wybory?

Biedroń wydał 140 tys. zł na reklamę na FB

Niewielu fanów przybywa na FB też innym kandydatom: Andrzejowi Dudzie, Władysławowi Kosiniak-Kamyszowi czy Robertowi Biedroniowi. W przypadku tego ostatniego to o tyle zaskakujące, że wydaje on duże pieniądze na facebookową reklamę.

W ciągu ostatnich 30 dni wydał na promowane posty ponad 139 tys. zł – gdy Kidawa-Błońska tylko 15,7 tys. zł, Andrzej Duda – 14,5 tys., a pozostali jeszcze mniej lub wcale.

Biedroń za te pieniądze opublikował aż 417 reklam. Jego sztab posługuje się dość szczegółowym targetowaniem, oddzielnie docierając do kobiet, mężczyzn, ludzi młodych, przyjmując strategię publikowania dużej liczby niskopłatnych reklam. Tylko niektóre posty promowane są drożej, za kilka tysięcy złotych.

Główny przekaz dotyczy oczywiście koronawirusa i oczekiwań wsparcia ze strony rządu dla różnych grup społecznych. Reklamy Biedronia wyświetlają się dość szeroko, czyli widzi je spora grupa internautów, a jednak nie przynosi to znaczącego wzrostu liczby fanów.

Jedynym zauważalnym dziś osiągnięciem jest wejście trzech postów Biedronia do szóstki najlepszych w ostatnim tygodniu. Pozostałe trzy należały do Hołowni.

Jeśli chodzi o wskaźnik aktywności, który obrazuje poziom zainteresowania odbiorców wpisami kandydatów, to najwyższy, jak już wspominałam, zdobył Szymon Hołownia. Na drugim miejscu znalazł się właśnie Robert Biedroń (wskaźnik na poziomie 2 mln w ciągu miesiąca, przy 8 mln Hołowni), na trzecim – Małgorzata Kidawa-Błońska (1,8 mln). Na czwartym – Krzysztof Bosak.

Taki sam układ miejsc jest zachowany także wtedy, gdy analizujemy jedynie ostatni tydzień (od 6 kwietnia). Przy czym coraz wyraźniej widać, że resztę kandydatów dzieli przepaść od Hołowni i Biedronia.

A jeśli uwzględnimy, że Biedroń w ciągu siedmiu kwietniowych dni (3-9 kwietnia, najnowsze dane z Raportu Biblioteki Reklam FB wydał na reklamę na FB 48 tys. zł, a Hołownia – 138 zł, przepaść między kandydatem niezależnym a resztą staje się jeszcze bardziej widoczna.

Zainteresowanie w sieci nie przekłada się dziś na sondaże

Przy czym to zainteresowanie Hołownią nie przekładało się na poparcie w sondażach, w których uzyskuje ok. 5 proc. zwolenników. Niezależny kandydat uznawany jest więc przez sporą grupę internautów za polityka, który doskonale oddaje ich emocje, za to wciąż nie kojarzy się z poważnym i mającym szanse na zwycięstwo kandydatem na prezydenta.

Epidemia koronawirusa wywróciła do góry nogami sytuację kandydatów na prezydenta w sieci, zwłaszcza na Facebooku, który jest w Polsce najszerzej używaną platformą społecznościową. Zyskują ci, którzy odbierani są jako najbardziej wyraziści i jednoznaczni; którzy nie boją się mocnych, emocjonalnych słów i twardych deklaracji. Tracą politycy odbierani jako koncyliacyjni, a jednocześnie - niezdecydowani, chaotyczni, bez wyraźnie formułowanych ocen i oczekiwań.

Trudno oceniać natomiast, jak odbierany jest Andrzej Duda. Jego wpisów nie ma wśród tych, które budzą najwyższe zainteresowanie, zaś wzrost followersów na Twitterze razie sztucznością. Na razie urzędujący prezydent ma jednak wciąż pierwszą pozycję w sondażach i żaden z kontrkandydatów nie jest w stanie go dogonić.

Metodologia

Analiza kont i aktywności kandydatów na prezydenta w sieci dokonywana jest za pomocą narzędzia analitycznego Sotrender. W raportach staram się podawać dane dotyczące zarówno liczby reakcji pod wpisami, jak i dane dotyczące tzw. wskaźnika aktywności, obliczanego przez Sotrender, nazywanego także: Interactivity Index dla Facebooka oraz Activity Index dla Twittera. To wskaźnik zliczający wszystkie aktywności dziejące się w obrębie fanpage’a. Odzwierciedla on poziom zaangażowania odbiorców w treści publikowane na fanpage`u. Każda z aktywności posiada inną wagę. Aktywności dla Facebooka wartościowane są następująco: - Like - 1 - Komentarz - 4 - Post (status tekstowy lub status multimedialny, np. zdjęcie, link do YouTube) - 12 - Udostępnienie – 16 Jak informuje Sotrender: „różne wagi odzwierciedlają różne znaczenie poszczególnych rodzajów interakcji z treścią, oraz proporcje w występowaniu poszczególnych aktywności na Facebooku”.

Aktywności dla Twittera wartościowane są następująco: - Tweet użytkownika - 8 - Retweety i odpowiedzi użytkownika - 5 - Retweety - 3 - Polubienie - 1 - Odpowiedź - 4 - Wspomnienie – 2

Za pomocą tych wartości oblicza się wskaźnik aktywności na koncie: w badanym okresie oraz dla każdego z wpisów. Na jego podstawie Sotrender określa też najlepsze w analizowanym okresie wpisy.

WZMIANKI I ZASIĘGI

Liczba wzmianek w sieci na danych temat, np. podczas badania popularności hashtagów, oraz ich zasięg, podawane są na podstawie analiz dokonanych przez narzędzie Unamo.

Ogólna liczba wszystkich wzmianek na dany temat, jeśli nie podano inaczej, jest to suma wszystkich wzmianek zawierających analizowane słowa kluczowe oraz komentarze do nich. Zbierane dane pochodzą tylko z profili publicznych.

Ważny wskaźnik to zasięg, inaczej: potencjał wpływu. Zasięg postu/tweeta to potencjalna liczba odsłon danego wpisu. Analizowana jest wielkość profilu: algorytm używany przez narzędzie analityczne ustala mnożnik procentowy (od 3 do 18 proc.), bada także ilość reakcji pod wpisem, aktywność konta i na podstawie tych danych szacuje zasięg. Jest to zasięg potencjalny, szacowany. W ten sposób powszechnie badane są zasięgi sieciowe w mediach społecznościowych.

Rankingi najpopularniejszych wpisów lub ich autorów prezentują najbardziej wpływowe wzmianki oraz konta, wypowiadające się w obrębie badanego tematu. Ranking powstaje po zsumowaniu wartości ze wszystkich publicznych wpisów, udostępnionych na kanałach społecznościowych w wybranym okresie.

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze