„Jak my zajmiemy trzecie miejsce, to macie gwarancję, że nie ma koalicji PiS-u z Konfederacją”. Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia ogłosili porozumienie w sprawie list wyborczych. PiS trzymał kciuki za rozpad Trzeciej Drogi
Utrzymanie koalicji Polski 2050 i PSL to jedno z najważniejszych wydarzeń po opozycyjnej stronie sceny politycznej. Według ekspertów i analiz OKO.press to wynik mniejszych formacji zdecyduje, czy Prawo i Sprawiedliwość, czy opozycja wygra jesienne wybory parlamentarne.
Rozpad Trzeciej Drogi oznaczałby poważne kłopoty dla opozycji.
Trzecia Droga chce walczyć o trzecie miejsce na opozycyjnym podium z Lewicą i odebrać wyborców Konfederacji.
„Dla całej opozycji to jest duża nadzieja, żeby wygrać wybory”
– skomentował porozumienie Polski 2050 i PSL Maciej Gdula z Lewicy. „Jesteśmy w grze. Skoro się dogadali, to będą trzy poważne podmioty po stronie opozycji i one mają szansę wygrać” – stwierdził polityk Lewicy.
Jednak na opozycji słyszymy również, że ośmioprocentowy próg, który musi przekroczyć Trzecia Droga, stwarza ryzyko dla wszystkich.
„Potrzebujemy wspólnoty, jedności i siły, która wynika z porozumienia” – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz, ogłaszając w sobotę 5 sierpnia 2023 na wspólnej konferencji prasowej porozumienie z partią Szymona Hołowni.
„W najbliższych dniach składamy wniosek o rejestrację komitetu wyborczego Trzecia Droga. Jesteśmy gotowi” – mówił prezes PSL.
Trzecia Droga chce być pierwszą formacją, która zarejestruje komitet wyborczy po tym, jak prezydent ogłosi termin wyborów, co według sejmowych pogłosek ma nastąpić w poniedziałek.
Polska 2050 i PSL pójdą do wyborów jako koalicyjny komitet wyborczy, czyli muszą zdobyć co najmniej 8 proc., żeby przekroczyć próg wyborczy.
Na wspólnych listach nie będzie Michała Kołodziejczaka i AgroUnii ani Artura Dziambora (dawniej Konfederacja).
Szymon Hołownia przyznał, że między PSL a Polską 2050 był w ostatnich tygodniach konflikt. „Bardzo się cieszę, że przezwyciężyliśmy ten kryzys”.
O sporach w koalicji zawiązanej wiosną słychać było od kilku tygodni.
Politycy PSL mieli grozić opuszczeniem koalicji. Pojawiły się nawet informacje o spotkaniu Kosiniaka-Kamysza z Donaldem Tuskiem, co miało być kartą przetargową: ludowcy mieli pokazywać, że w razie czego pójdą do wyborów z Platformą. Jednak według informacji Onetu Tusk spotkanie odwołał. Z kolei Polska 2050 powtarzała, że jest gotowa iść do wyborów sama.
Hołownia przyznał w sobotę: „Negocjacje były niełatwe”.
Obaj politycy zapewniali, że decyzje o ostatecznym wyborczym porozumieniu zapadły jednomyślnie. Podjęły je najwyższe ciała statutowe partii: Rada Naczelna PSL i Rada Krajowa Polski 2050, które obradowały w sobotę, 5 sierpnia.
Idą do wyborów bez AgroUnii Michała Kołodziejczaka i bez Artura Dziambora (dawniej Konfederacja). Na te kandydatury naciskał PSL, a Polska 2050 nie chciała się zgodzić. Na wspólnych listach znajdą się za to politycy Porozumienia.
„Nie znajdą się na listach Trzeciej Drogi ci, którzy mogliby stanowić zagrożenie dla naszego zwycięstwa, o których nie wiemy, czy nie poszliby na koniec z PiS” – powiedział Szymon Hołownia. Według Polski 2050 Kołodziejczak chwalił się, że PiS proponował mu miejsce na swoich listach.
Co do polityków Porozumienia już kilka dni temu można było przewidywać, że Polska 2050 ustąpi. „Niektórzy ludzie ponieśli ogromny osobisty koszt, przeszli czyściec, nikt z nich nie dał się przekupić, nie znaleźli na nich haków ani bata” – usłyszałam od ważnego polityka partii Hołowni.
Ogłoszone dziś porozumienie jest sukcesem Hołowni: zablokował kandydatury, którym się sprzeciwiał. „To będzie wspaniała ekipa, drużyna, na którą będzie można głosować z czystym sercem, sumieniem” – obiecywał Hołownia.
Jednocześnie stwarza dla całej koalicji ryzyko, bo będzie się musiała zmierzyć z 8-procentowym progiem wyborczym. Zaś AgroUnia poza tym układem staje się konkurentem opozycji.
„Jak my zajmiemy trzecie miejsce, to macie gwarancje, że nie ma koalicji PiS-u z Konfederacją. To jest gwarancja, którą dajemy” – zadeklarował w sobotę Władysław Kosiniak-Kamysz.
Negocjacje tych dwóch formacji z uwagą obserwowała reszta opozycji, a także PiS.
Jeszcze na początku tygodnia politycy Lewicy i Platformy Obywatelskiej mówili OKO.press o możliwym rozpadzie Trzeciej Drogi: „To by była katastrofa”. Jednocześnie nietrudno było wśród polityków zauważyć kibicowskie emocje i schadenfreude z powodu kłopotów Hołowni.
„W polityce jest tak: jak ci się noga powinie, to nikt ci ręki nie poda. Jak się pośliźniesz na skórce od banana, jak się skompromitujesz, jak zrobisz błąd, to nikt ci nie pomoże” – tłumaczy polityk Platformy Obywatelskiej.
„To jest jak ring bokserski. Dostajesz cios, padasz na łopatki, a publiczność stoi i patrzy: wstanie czy nie wstanie? Ludzie odliczają, a ty albo wstajesz i walczysz dalej, albo wypadasz z gry” – mówił OKO.press jeden z ważnych polityków Platformy Obywatelskiej.
Emocje były też po stronie partii rządzącej: „Jemy popcorn i patrzymy, jak się ten serial zakończy” – powiedział poseł PiS „Gazecie Wyborczej”.
W Zjednoczonej Prawicy liczono na to, że jeśli PSL i Hołownia się nie dogadają i pójdą do wyborów osobno, to żadna z tych partii nie przekroczy progu wyborczego. A to w zasadzie gwarantowałoby zwycięstwo PiS-owi.
„Oczywiście, że kibicujemy rozpadowi Trzeciej Drogi, bo mamy nadzieję, że gdy PSL pójdzie sam, to w dniu wyborów ludzie na wsi jednak wybiorą tych z szansą na zwycięstwo, a nie przegranych” – powiedział „Gazecie Wyborczej” polityk z obozu władzy.
W piątek, 4 sierpnia, wieczorem w Polsat News Michał Kobosko powiedział, że jego partia cieszy się z szumu medialnego w ostatnich dniach:
„Cieszę się, że jest tyle zainteresowania mediów wobec Trzeciej Drogi, bo nie było tego wcześniej. Marketingowo to był tydzień udany”.
Podobne słowa powiedział w sobotę Szymon Hołownia: „Ostatni tydzień to jest taki tydzień, w którym wszyscy się dowiedzieli, że Trzecia Droga jest. Może ma problemy, ale jest żywym organizmem. Czas dyskusji się skończył”.
Polska 2050 przekonywała, że najważniejsze są dla niej kwestie programowe. Jednak ostatnia prosta w negocjacjach to spór o konkretne nazwiska.
Pod koniec kwietnia Polska 2050 Szymona Hołowni i PSL podpisały umowę koalicyjną. Partie się umówiły, że startują wspólnie i dzielą się po połowie „jedynkami na listach”. Osobne są jednak sztaby wyborcze.
Jednak już wtedy było widać, jak różne są to formacje i jak różne mają strategie działania. Politycy Polski 2050 mówili OKO.press, że są zaskoczeni „materiałem ludzkim PSL”, mówili, że działacze PSL wyglądają, jakby kosy zostawili w przedpokoju. Zaś ludowcy komentowali głośno niedoświadczenie członków partii Hołowni.
W ostatnich dwóch tygodniach, tuż przez domknięciem list, PSL zaczął informować, że z ich miejsc będą startowały różne osoby nienależące do partii Kosiniaka-Kamysza.
Polska 2050 nie chciała się zgodzić na dołączenie proponowanych przez PSL osób z Porozumienia (partii Jarosława Gowina), Artura Dziambora (dawniej w Konfederacji) czy AgroUnii.
PSL przekonywało, że w ten sposób wzmacnia wspólne listy. Polska 2050: że to osoby niespójne ideowo z projektem partii Hołowni (np. posłanki Porozumienia, które głosowały za ustawami sądowymi PiS).
Partia Hołowni zapewnia, że dokładnie sprawdziła przeszłość i interesy wszystkich swoich kandydatów i obawiała się niesprawdzonych ludzi od Kołodziejczaka.
„Musimy być jak Jarosław Kaczyński w 2015 roku” – mówił OKO.press polityk PSL. Strategia „na Kaczyńskiego” miała oznaczać, że nawet najmniejsze środowiska potencjalnie mogące wesprzeć opozycję nie pozostaną za burtą.
„Listy powinny być maksymalnie najsilniejsze – od pierwszego do ostatniego miejsca” – mówi polityk PSL.
„Przy założeniu silnych list koalicja z Hołownią jest realna” – zapewniał jeszcze kilka dni temu. Te silne listy miały jednak oznaczać miejsca dla ludzi Kałodziejczaka.
PSL próbował też renegocjować wcześniejsze ustalenia, według których Trzecia Droga wystartuje jako koalicyjny komitet wyborczy. Dla szerszej opinii publicznej to mało znaczący szczegół, dla partii – kwestia zasadnicza.
Trzecia Droga jako koalicja musi zdobyć co najmniej 8 proc. poparcia w wyborach, by dostać się do Sejmu. W 2015 roku z takim progiem wyborczy nie weszła do Sejmu koalicja Lewicy, cztery lata później Lewica nie ryzykowała i wszystkie lewicowe partie wystartowały z listy SLD, czyli z progiem 5 proc.
PSL chce mieć decydujący głos przy rozliczaniu kampanii wyborczej. „Nasza księgowa wie, jak to robić i nigdy się nie pomyliła”.
To, że partia Hołowni i PSL dogadały się, jest ważnym sygnałem dla elektoratu opozycji.
Jeden z opozycyjnych polityków przyznaje w rozmowie z OKO.press, że gdyby Trzecia Droga się rozpadła, powstałoby wrażenie porażki. „Byłyby dwie partie, które walczą o próg wyborczy. Byłoby wrażenie, że to, co się łączyło, podzieliło się”.
Zdaniem polityka konsekwencje mogłyby dotknąć całą opozycję: „To by mogło nas wszystkich pociągnąć. Jest duże zniechęcenie opozycyjnego elektoratu. Elektorat opozycji chciałby mieć jasność, że wygra wybory, a teraz tak nie jest”.
Politycy innych partii, nie tylko PSL, mówią w kuluarach, że nazwiska, które partia Hołowni proponuje na listy, są słabe. Mają niską rozpoznawalność i nie gwarantują skutecznej kampanii. Mówią to też negocjatorzy Paktu senackiego.
Przy czym należy pamiętać, że takie stwierdzenia politycznych konkurentów, to też element strategii negocjacyjnej. A o wynikach konkretnych osób trudno wnioskować, jeśli nigdy wcześniej nie kandydowały.
„Nie zdziwiłbym się, gdyby Donald Tusk zaczął teraz w nich walić, że nie warto ryzykować” – mówi nam polityk opozycji.
„Kiedy walczysz z progiem, to kampania robi się nerwowa, popełniasz błędy. A spokój jest bardzo ważny w kampanii” – komentuje nasz rozmówca.
„Jest rywalizacja, kto będzie trzecią siłą w polskiej polityce, czy będzie to Trzecia Droga, Lewica czy Konfederacja. Skoro się połączyli, to jest jasne, że należą do dużych i biorą udział w poważnej politycznej rozgrywce” – uważa ważny polityk opozycji.
Kosiniak-Kamysz mówił w sobotę: „Jesteśmy formacjami ludzi wolnych, niezależnych, odpowiedzialnych”. W ten sposób zaznaczał odrębność Trzeciej Drogi zarówno od PiS, jak i od PO.
Jeszcze w marcu liderzy Trzeciej Drogi deklarowali, że ich wyborczy cel to 15-18 procent poparcia. Dziś mówią, że „stabilne poparcie” dla ich wspólnego projektu to 11 procent.
„Poparcie dla Trzeciej Drogi składa się w 80 procentach z poparcia dla Hołowni i w 20 procentach z poparcia dla PSL-u” – mówi polityk z zaplecza Polski 2050. Inny rozmówca z partii Hołowni podaje liczby ze zleconego kilka dni temu sondażu. Gdyby ludowcy i Polska 2050 startowali osobno, Polska 2050 mogłaby liczyć na 9 procent, a PSL – na 2.
W maju Michał Danielewski z OKO.press analizował sytuację sondażową Trzeciej Drogi. Zwracał uwagę, że porównywanie jej do sytuacji Lewicy z 2015 jest błędem.
„SLD i Twój Ruch podejmowały decyzję o starcie w koalicji, gdy ich średnia sondażowa wynosiła ok. 5 proc., w wypadku Polski 2050 i PSL ten wynik to ok. 13 proc.” – pisał Danielewski. Dziś jednak wyniki Trzeciej Drogi, jak mówią sami politycy tej formacji, to raczej 10-11 proc. A to już blisko progu wyborczego, jeśli wziąć pod uwagę błąd statystyczny.
„PSL zawsze jest niedoszacowany” – odpowiada nam na te wątpliwości polityk Polski 2050. Zaś polityk PSL chce się założyć, że koalicja przekroczy jesienią 11 proc.
Obecność AgroUnii, partii Kołodziejczaka, była jednym z najgorętszych punktów spornych. PSL uważa, że pozwolenie AgroUnii na samodzielny start to zbyt duże ryzyko nie tylko dla PSL, ale dla całej opozycji: „Nie możemy zostawiać nikogo za burtą, wynik wyborów będzie na żyletki” – mówił OKO.press jeden z polityków PSL.
AgroUnia nie sprawdziła się dotąd w wyborach, ale ludowcy obawiają się, że jeśli zarejestruje listy i wystartuje, pozbawi opozycję procentów kluczowych, by wygrać z PiS-em. Co na to Polska 2050?
Michał Kobosko, pierwszy wiceprzewodniczący partii Hołowni, jeszcze w 4 sierpnia wieczorem określił sposób uprawiania polityki przez Kołodziejczaka jako „wystrzałowy”. „To nie jest nasz sposób uprawiania polityki” – powiedział Kobosko w Polsat News.
„My nie znamy tego środowiska” – dodał. I to był jeden z głównych zarzutów partii Hołowni. Jak powiedział OKO.press jeden z polityków Polski 2050: „Może Kołodziejczak jest uczciwym człowiekiem, ale nie pozwolę, żeby na naszych plecach weszli [do Sejmu] Mejzy i Kukizy. To są lobbyści. Dla nas to jest zbyt duże ryzyko”.
„Nikt nie będzie wprowadzał konia trojańskiego” – odpowiadali politycy PSL.
Kołodziejczak walczył do ostatniej chwili. W przeddzień ostatecznych decyzji wysłał do Rady Naczelnej PSL list, który ujawnił Onet.
„Przestrzegam was przed tym osobiście – wystrzegajcie się współpracy z bezideowymi środowiskami” – napisał Kołodziejczak. Nazwisko nie pada, ale jasne jest, że chodzi o Szymona Hołownię. „Przywołam naszego historycznego przywódcę Wincentego Witosa i sumienie ruchu ludowego. Niech i Wam towarzyszy jego przesłanie: »Każdy, kto rozbija jedność chłopską, kruszy w proch jego siłę, a kto zniszczył siłę ludu, ten zniszczył lud sam«”.
Kołodziejczak pisał też: „Stanęliście przed historyczną szansą, żeby wraz z AgroUnią odbudować chwałę Ruchu Ludowego, przemyśleć błędy, zaniechania swoich liderów i odbić Polskę z rąk Prawa i Sprawiedliwości. Bo o Polskę tu idzie. Jednak ja nigdy nie zgodzę się, by Ruch Ludowy był w Polsce obrotową przystawką. Na to nigdy nie zgodziłby się Wincenty Witos, który mówił, że poseł chłopski miał wyróżniać się na tle pozostałych »twardym, mocnym i bojowym charakterem, […] poznać człowieka, który ma charakter, można po jego życiu i pracy«”.
Początek sierpnia to czas, kiedy partie domykają listy wyborcze. Od kilku tygodni „jedynki”, „dwójki” i „trójki” ogłasza Konfederacja. Na początku przyszłego tygodnia swoje listy ogłosi Lewica, niemal gotowe są też listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej.
Opozycja
Wybory
Szymon Hołownia
Władysław Kosiniak - Kamysz
Polska 2050
PSL
Trzecia Droga
kampania wyborcza
wybory 2023
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze