Pseudodymisja, próba sprawdzenia nastrojów społecznych, informacyjny wrzut. Od poniedziałku Ukraina i świat komentuje dymisję Wałerija Załużnego. Konflikt Zełenski-Załużny nie jest nowością. Czy prezydent zdecyduje się odwołać generała, któremu ufają miliony Ukraińców?
29 stycznia 2024 roku w mediach ukraińskich, ale też światowych pojawiły się informacje, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał dekret odwołujący Wałerija Załużnego ze stanowiska Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy.
Pierwszy, powołując się na swoje źródła, napisał o tym były deputowany Borysław Bereza (który jest krytyczny wobec władzy). Informację powtarząły anonimowe kanały w Telegramie (niektórzy komentatorzy utrzymują, że to są kanały biura prezydenta), a potem skusiły się też media.
Te ostatnie informowały, że główne wojskowe stanowisko w ogarniętej wojną Ukrainie ma objąć Kyryło Budanow, dyrektor wywiadu wojskowego, generał Ołeksandr Syrski, dowódca wojsk lądowych, albo generał sił powietrznodesantowych Jewhen Mojsiuk. Takie nazwiska 25 stycznia na swoim kanale w Telegramie podała znana z krytyki generała posłanka prezydenckiej partii „Słuha Narodu” Mariana Bezuhła. Nie zdradziła, skąd ma informację o zwolnieniu Załużnego oraz o kandydatach na jego stanowisko. Natomiast media piszą, że ani Budanow, ni Syrski nie marzą o tym, żeby objąć stanowisko głównodowodzącego.
Ministerstwo Obrony Ukrainy półtorej godziny później zaprzeczyło, pisząc „że to jest nieprawda”. Ale co konkretnie, nie wyjaśnili (równolegle pojawiały się informacje o zwolnieniu również ministra obrony Rusłana Umerowa). Serhij Nykyforow, rzecznik Zełenskiego, również zaprzeczył, że prezydent zwolnił głównodowodzącego.
Sam Zełenski podczas wideo wieczorem tego dnia nie wspomniał w ogóle o tej sprawie.
Przed dementi wirowały gorące emocje. Ukraińcy w mediach społecznościowych zaczęli bronić swojego obrońcę. Pojawił się nawet deepfake z generałem, gdzie ten rzekomo miał mówić: „nie bójcie się, Bat`ko, Ojciec jest z wami”. Były też głosy zwłaszcza osób sympatyzujących z Zełenskimi, że nic strasznego się nie wydarzy, jeśli dojdzie do takich zmian kadrowych.
Według źródeł ukraińskiej redakcji BBC Zełenski rzeczywiście spotkał się w poniedziałek z Załużnym, któremu miał towarzyszyć minister obrony Rustem Umerow. Spotkanie miało odbyć się w spokojnym tonie. Zełenski poinformował Załużnego, że zdecydował się go zdymisjonować. Miał też zaproponować mu objęcie innego stanowiska (ambasadora w Wielkiej Brytanii, Norwegii, Czechach, gdzie od miesięcy brakuje ukraińskich dyplomatów lub stanowisko sekretarza Sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy). Załużny miał odmówić.
Portal „Dzerkało Tyżnia” pisze, że Zełenski zasugerował, aby szef armii podał się do dymisji, ale nie zaproponował żadnego innego znaczącego stanowiska, które mógłby objąć.
Przyczyny „odwołania” publiczności nie są znane. Możemy jedynie karmić się domysłami.
Czy Zełenski i jego obóz uważają Załużnego za potencjalnego konkurenta politycznego na wyborach prezydenckich po ukończeniu wojny? (Załużny nigdy nie deklarował, że ma ambicje polityczne. Natomiast wcześniej pisaliśmy, że Wołodymyr Fesenko, ukraiński politolog, utrzymuje, że władza zdaje sobie sprawę z tego, że usunięcie Załużnego ze stanowiska doprowadzi do tego, że ten stanie się rzeczywiście realnym konkurentem dla Zełenskiego). Być może dlatego generała Załużnego prawie nie pokazują w Telemaratonie (grupie kanałów telewizyjnych, które są kontrolowane przez obóz władzy).
Mimo tego według sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KIIS), przeprowadzonego na początku grudnia 2023, 92 proc. respondentów ufa Załużnemu, a 72 proc. jest przeciwnych jego ewentualnemu odwołaniu z funkcji głównodowodzącego.
Może przyczyną jest brak sukcesu w kontrofensywie w 2023 roku, czy słynny artykuł generała Załużnego w The Economist (komentowaliśmy go tu) pod koniec 2023 roku?
Są też głosy, że Załużny i Zełenski mają inną wizję tego, jak dalej powinne rozwijać się działania wojskowe oraz jak powinna wyglądać mobilizacja. Wcześniej pisaliśmy, że w ukraińska armia potrzebuje powołać pół miliona żołnierzy. Pod koniec grudnia 2023 rząd wniósł odpowiedni projekt ustawy. Jej treść wywołała krytyczne opinie, ponieważ niektóre przypisy mogłyby naruszać prawa obywateli. Na konferencji prasowej z rządowej ustawy tłumaczył się Załużny. Komentatorzy byli zdania, że wziął na siebie cały ciężar tej trudnej decycji.
Według BBC w ostatnich miesiącach Wołodymyr Zełenski był bliski odwołania Walerija Załużnego więcej niż jeden raz.
Ma prawo to zrobić bez żadnych dodatkowych wniosków lub uzasadnień.
Historia pt „Konflikt Załużny-Zełenski” nie jest nowa. Obecnie mamy do czynienia z kolejną eskalacją w tym napięciu. Według BBC problemy pomiędzy wojskowym i politycznym kierownictwem zaczęły się jeszcze w kwietniu 2022 roku.
Pojawiały się opinie, że to kolejna informacyjna „wrzutka”. Ale tym razem z samej góry – z biura prezydenta. Inni mówili, że to próba sprawdzenia, jak zareaguje społeczeństwo na taką wiadomość. Pewne jest to, że ukraińskie władze nie poradziły sobie komunikacyjnie. Informacje nie tylko wstrząsnęły społeczeństwem, wyszły też za granicę kraju, po raz kolejny pokazując napięcie pomiędzy Załużnym i Zełenskim.
Oksana Romaniuk, dyrektorka wykonawcza Instytutu Informacji Masowej mówi w radiu New Voice, że takie sytuacje „pokazują słabość systemu państwowego w Ukrainie”. Niejasne komunikaty „nie sprzyjają zaufauniu partnerów do Ukrainy”.
„Chciałabym, żeby wewnętrzne konflikty w walczącym kraju były wstrzymane, ponieważ od tego zależy i pomoc naszemu państwu, i nasz opór. Pojawiają się też pytania co do naszej strategii w przyszłości” – dodaje ekspertka.
Politolog Fesenko pisze, że historia z pseudodymisją przypomina mu sytuację z byłym ministrem obrony Ołeksijem Reznikowym, która zaczęła się od plotek rok temu i zakończyła się za kilka miesięcy rezygnacją Reznikowa, gdy znaleziono mu odpowiednie zastępstwo. Z generałem władze mogą sięgnąć po podobny scenariusz.
„Dymisja Załużnego jest tylko kwestią czasu i okoliczności.
Okoliczności obejmują sytuację na linii frontu, która raczej nie ulegnie poprawie, aktywność Zalużnego w mediach społecznościowych, a zwłaszcza aktywność polityczną i „gadatliwość” jego otoczenia” – uważa politolog.
„Kancelaria Prezydenta rozumie, że zwolnienie Załużnego będzie miało negatywne konsekwencje. Dlatego szukają sposobów, aby to zrobić, ale w taki sposób, aby sam Zalużny odszedł i być może na jakieś stanowisko, na którym byłby neutralny politycznie, nie byłby publicznie widoczny i wszyscy by o nim zapomnieli. Więc szukają najlepszej opcji, ale jeszcze jej nie znaleźli i dlatego powstała ta historia”.
W eterze radia New Voice politolog dodaje:
„Załużny jest człowiekiem wojskowym, w warunkach wojny nie chce odmawiać służby w armii” – mówi Fesenko, dodając, że biorąc pod uwagę autorytet Załużnego nowej osobie może być trudno na tym stanowisku, ciągle będzie porównywany do poprzednika. Potrzebny ktoś tak samo medialny. Na tę rolę nadałby się Budanow ze względu na swoją popularność, natomiast zdaniem Fesenki jest efektywny na swoim stanowisku.
„Sytuacja na froncie nie polepszy się, kto by nie przyszedł” – wnioskuje politolog, dodając, że główną przyczyną jest brak zasobów, a nie imię głównodowodzącego.
Mimo wszystko Fesenko uważa, że napięcie w relacjach Załużny-Zełenski jest zbyt silne. Odwołają go, kiedy znajdzie się chętny objąć to stanowisko. CNN piszę, że do odwołania może dojść jeszce w tym tygodniu.
Fesenko mówi, że temat mobilizacji będzie miał wpływ na rankinki Zełenkiego, i Załużnego. Natomiast do buntu, kryzysu politycznego czy Majdanu nie dojdzie. To w warunkach wojny zniszczy kraj. W razie dymisji Załużnego wokół niego zbiorą się opozycjoniści. Fesenko zaznacza, że w części społeczeństwa mogą też zmienić się nastroje odnośnie wyborów podczas wojny (póki co w Ukrainie ustawili, że jednak wybory w czasie wojennym są niemożliwe).
Witalij Portnikow, ukraiński dziennikarz i analityk polityczny mówi, że nie wiadomo, co się dzieje w gabinecie prezydenta Ukrainy. „Ocena działań wojskowych jakiegokolwiek ukraińskiego dowódcy wojskowego należy do ekspertów wojskowych.
To, na ile efektywny był ten czy inny głównodowodzący będzie jasne tylko po ukończeniu wojny”
– uważa dziennikarz.
Jego zdaniem zaufanie do Załużnego trzeba wykorzystać do mobilizacji społeczeństwa, a jego dymisja będzie błędem.
„Jakich rezultatów nie osiągnąłby nowy głównodowodzący, opinia społeczna będzie zawsze mówić: a gdyby był Załużny, zrobiłby to lepiej. Jeśli będą porażki, to też dlatego, że zwolnili Załużnego”.
„Ludzie, którzy kierują państwem podczas wojen, tracą władzę po wojnie” – przypomina ekipie prezydenta Portnikow. „Ważne, kto wchodzi do historii, a nie – kto zostaje przy władzy”.
Świat
Wołodymyr Zełenski
mobilizacja w Ukrainie
Siły Zbrojne Ukrainy
Ukraina
Walerij Załużny
wojna rosyjsko-ukraińska
wojsko ukraińskie
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Jest dziennikarką, reporterką, „ambasadorką” Ukrainy w Polsce. Ukończyła studia dziennikarskie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisała na portalu dla Ukraińców w Krakowie — UAinKraków.pl oraz do charkowskiego Gwara Media.
Komentarze