0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja GazetaFot. Patryk Ogorzale...

W sondażu dla „Dziennika Gazety Prawnej” i RMF FM wynika jasno: większość z nas jest przekonana, że wyszła na rozliczeniu podatkowym lepiej lub podobnie jak rok temu.

  • 44 proc. badanych uważa, że rozliczenie w tym roku było korzystniejsze;
  • 30 proc. – że było podobnie korzystne, jak rok temu;
  • 19 proc. – że było mniej korzystne;
  • 7 proc. odpowiedziało, że trudno jednoznacznie stwierdzić, czy było korzystniejsze, czy nie.

Pamiętajmy, że jest to sondaż, w którym pyta się o odczucia. Nie oznacza on, że tyle osób rzeczywiście straciło lub zyskało. Ankietowani nie mieli czasu, by sprawdzić dokładnie, jak było w zeszłym roku.

Ale odczucia respondentów potwierdzają to, co wiedzieliśmy o reformie podatkowej – zasadniczo jest ona obniżką podatków.

Co oznacza, że większości z nas w kieszeni zostaje więcej pieniędzy. Ale czy radość, którą rządzący wyrażają z efektów reformy, jest uzasadniona?

„Ostateczny kształt reformy mocno odbiega od pierwotnych redystrybucyjnych założeń, a sam pakiet stał się w dużej mierze znaczącą obniżką podatków – finalnie kosztującą sektor finansów publicznych ponad 30 mld zł rocznie" – mówi OKO.press dr hab. Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA.

Rollercoaster podatkowy

Przypomnijmy: wiosną 2021 roku PiS zaproponował program zmian w systemie podatkowym. Jednym z głównych uzasadnień dla zmian była regresywność naszego system podatkowego — osoby niskich dochodach były w praktyce obciążone mocniej niż osoby zamożne.

Zaproponowano z jednej strony znacznie wyższą kwotę wolną od podatku w wysokości 30 tys. zł, z drugiej — dla równowagi — zniesienie odliczania składki zdrowotnej od podatku.

Szybko okazało się, że w wyniku tych zmian mniej netto zarabiać będą już osoby z pensją 6 tys. zł brutto. Po pierwszych głosach niezadowolenia rządzący zaproponowali tak zwaną ulgę dla klasy średniej, która gwarantowała, że nikt, kto zarabia do 11,4 tys. zł na zmianach, nie straci — już ta pierwsza korekta istotnie wypaczała redystrybucyjny sens reformy.

Niestety ulga była skomplikowana w implementacji, a zmiany przeprowadzano bez kompleksowych konsultacji.

„Fatalnie przygotowana reforma uderzyła w styczniu w bardzo różne grupy. Tracą emeryci i renciści, a ulga dla klasy średniej jest całkowicie nieprzewidywalna" – pisaliśmy w lutym 2022.

Przeczytaj także:

Ostatecznie to przez te niedoróbki Polski Ład w wersji 1.0 był wizerunkową katastrofą. Ale jego problemy zaczęły się wcześniej.

Jednostronna debata

W marcu 2023 w wydawanym przez Cambridge University czasopiśmie naukowym „Business and Politics” ukazał się artykuł analizujący debatę ekonomiczną wokół Polskiego Ładu.

Autorzy w artykule analizowali wszystkie artykuły o Polskim Ładzie w trzech tytułach prasowych: „Dzienniku Gazecie Prawnej", „Gazecie Wyborczej" i „Rzeczpospolitej" od maja do września 2021, czyli od prezentacji pomysłu do uchwalenia pierwszej wersji ustawy. Wnioski: wśród ekspertów dominowali lobbyści biznesowi (40 proc.), ich wypowiedzi były silnie negatywne. A odbiór założeń reformy był negatywny i badani w sondażach często byli przekonani, że stracą, chociaż mieli zyskać. To po części mógł też być wpływ ograniczonego zaufania do państwa, ale debata medialna też miała wpływ na Polaków.

W OKO.press tonowaliśmy te nastroje.

„Wbrew twierdzeniom wielu polityków i publicystów, zmiany podatkowe zapowiedziane przez rządzących nie są »pogrzebem klasy średniej«. Wprowadzają (tylko i aż) nieco większą równość we wciąż bardzo nierównych obciążeniach pracowników i samozatrudnionych. Pisowskie ministerstwo dziwnych kroków robi tym razem krok w dobra stronę" – pisaliśmy w maju 2021 roku.

Zwracaliśmy jednak uwagę na problem: „To bodaj jeden z nielicznych w historii przypadków, gdy wprowadzenie większej progresji podatkowej zmniejszy możliwości finansowe państwa, zamiast je zwiększyć". Ostrzegaliśmy, że spadek dochodów może uderzyć w usługi publiczne — zwłaszcza te świadczone przez samorządy".

Korekta w środku roku

Niepopularne zmiany wprowadzono na początku 2022 roku. Ich implementacja była fatalna, taki też był społeczny odbiór. Rząd przestraszył się tych reakcji i wymyślił prostsze rozwiązanie: nieudana ulga dla klasy średniej zniknęła, zamiast tego dolna stawka PIT została obniżona z 17 do 12 proc. Wobec zasad podatkowych z 2021 roku zyskiwali prawie wszyscy.

„Projekt redystrybucyjny umarł, zostało obniżanie podatków jak najszerszej grupie osób" – pisaliśmy w marcu 2022 roku.

Duże zwroty przez zmiany w systemie i przez bałagan

Wróćmy teraz do zwrotów podatku.

„Nowy system podatkowy zmniejsza obciążenia dla dużej większości podatników” – potwierdza dr hab. Michał Myck, dyrektor Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA – „Podatkowe zwroty w rozliczeniach za 2022 rok to efekt z jednej strony sposobu, w jaki rozliczane były kwoty wolne od podatku w pierwszej połowie roku, a z drugiej obniżonych obciążenia wynikające ze zmian, które weszły w ciągu roku".

Wielkość korzyści podatkowych w porównaniu do poprzedniego systemu podatkowego zależy od wysokości i rodzaju dochodów oraz struktury gospodarstwa.

Dr hab. Myck: „Korzyści wynoszące ponad 250 zł miesięcznie uzyskało ponad 90 proc. małżeństw osób w wieku emerytalnym, ale również ponad 50 proc. małżeństw osób w wieku poniżej 60/65 lat”.

Ekspert zwraca też uwagę, że najbardziej zaskakującym rozwiązaniem całego pakietu zmian podatkowych w jego ostatecznej formie jest ulga dla rodzin 4+.

„Skorzystają na niej wyłącznie rodziny z czwórką lub więcej dzieci o wysokich i bardzo wysokich dochodach, a najwyższe korzyści przypadną tym o dochodach powyżej 22,000 miesięcznie. Wsparcie na czwarte dziecko w rodzinie w przypadku tych najbogatszych rodzin będzie tym samym prawie pięciokrotnie wyższe niż wsparcie na czwarte dziecko wśród rodzin o najniższych dochodach”.

Rząd dumny ze zwrotów

Rządzący są ze zwrotów podatku dumni.

„Zwroty, które wynikają z tej korekty, którą przeprowadziliśmy w postaci obniżki podatków w połowie roku, która w części została skonsumowana w zaliczkach, w części w zeznaniu rocznym, to jest około 2,5 tysiąca złotych na podatnika zwrotu przeciętnie za rok 2022" – mówił 5 maja rano w Polskim Radiu wiceminister finansów Artur Soboń.

Rząd promuje zwroty na bilbordach w całej Polsce. „Dzięki rządowej obniżce PIT miliony Polaków otrzymało zwrot podatku” – czytamy na plakatach. I mniejszym drukiem: „zwroty, które cieszą”.

Suma zwrotów w tym roku wyniosła około 20 mld złotych. Ale w zeszłym roku, gdy rozliczaliśmy 2021 rok, było to 11 mld zł. Zwroty podatkowe to normalna procedura w cyklu rozliczeniowym. Wyjątkowa jest ich wysokość.

Tu dochodzimy do istoty problemu: za fakt, że odprowadzaliśmy zbyt wysokie zaliczek na podatek, odpowiada rząd i Ministerstwo Finansów – to oni wprowadzili nieprzemyślane zmiany, które musieli potem odkręcać. Co gorsza, cała ta operacja miała miejsce w roku wysokiej inflacji, co ma znaczenie, jeśli zwrot następuje po kilku-kilkunastu miesiącach. Środki, które otrzymujemy dziś, mają niższą siłę nabywczą nawet o kilkanaście procent.

Soboń: PROGRESJA!

Politycy obozu rządzącego przekonują, że wprowadzone zmiany ostatecznie wprowadzają progresję podatkową.

1 maja na Twitterze Artur Soboń napisał:

„12+9 równanie, które ma pokazywać, że to więcej niż 17+9-7,75. Byłaby to prawda, gdyby nie jeszcze jedna zmienna: kwota wolna! PIT płacimy nie od 3 tys. zł tylko od 30 tys. zł, a stawka 12 proc. aż do 120 tys. zł. Dopiero od 216 tys. PLN (umowa o prace) lepiej – 7,75 proc. NFZ. PROGRESJA!”.

Te skomplikowane z pozoru równania są stosunkowo proste do rozszyfrowania. Wiceminister finansów próbuje pokazać, że krytycy zmian nie mają racji, gdy przekonują, że dziś (12+9) efektywna stawka podatkowa jest wyższa, ponieważ trzeba płacić pełną składkę zdrowotną. W poprzednim systemie (17+9-7,75) większość składki, czyli właśnie 7,75 proc. odpisywaliśmy od podatku.

Gamechangerem jest wyższa kwota wolna w postaci 30 tys. zł – mówi minister. I rzeczywiście nie da się jej pominąć, gdy analizujemy pełny wpływ zmian podatkowych. Wiceminister kończy, pisząc, że wszystkie zmiany razem prowadzą do progresji podatkowej.

Czy jest tak w rzeczywistości?

Ekspert: kolejne zmiany zmniejszały progresję

„Z punktu widzenia efektów redystrybucyjnych ciekawa jest ewolucja rozwiązań w ramach Polskiego Ładu – od pierwotnej propozycji z maja 2021, poprzez system wprowadzony jesienią 2022, aż po ostateczny kształt reformy obowiązujący od lipca 2022” – zwraca uwagę dr hab. Michał Myck – „Obydwie modyfikacje pakietu zmniejszały stopień progresywności reformy względem pierwotnych założeń, a beneficjentami zmian były głównie gospodarstwa z najwyższej grupy decylowej”.

Czyli – najwięcej na modyfikacjach reformy podatkowej zyskało 10 proc. najlepiej zarabiających.

To jednak bardzo duża grupa, bo około trzech milionów osób. To zarówno pracownicy najemni zarabiający kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, jak i milionerzy z dużymi firmami.

Zyski dla tej grupy są więc różnorodne.

Dr hab. Myck: „Porównując system podatkowy, według którego finalnie rozliczamy dochody za rok 2022, z tym z 2021 roku, obecny system zwiększa obciążenia gospodarstw o najwyższych dochodach, a obniża je dla większości pozostałych. Tracą jednak tylko ci o bardzo wysokich dochodach – w podziale na dziesięć decylowych grup dochodowych przeciętnie tylko gospodarstwa z najbogatszej 10. grupy. To oznacza, że spora grupa gospodarstw o ponadprzeciętnie wysokich dochodach również na zmianach skorzystała.

30 mld zł mniej w budżecie

Pozostaje jeszcze problem dochodów budżetowych. Wiceminister Soboń otwarcie mówi, że reforma to około 30 mld zł mniej w budżecie państwa.

Dr hab. Myck: „Ostateczny kształt reformy mocno odbiega od pierwotnych redystrybucyjnych założeń, a sam pakiet stał się w dużej mierze znaczącą obniżką podatków – finalnie kosztującą sektor finansów publicznych ponad 30 mld zł rocznie.

Mamy coraz więcej sygnałów o wyraźnych ograniczeniach możliwości wydatkowych finansów publicznych – wydaje się, że zarówno cała reforma, która wbrew pierwotnym założeniom nie była neutralna budżetowo, a w szczególności te 15 mld rocznie wynikające z korekt wprowadzonych w 2022 roku – to środki, które mogłyby istotnie uzupełnić zasoby instytucji publicznych w nadchodzących latach, zarówno na poziomie centralnym, jak i samorządowym”.

Problemy w przyszłości

W 2021 roku przychody z PIT wynosiły 73,6 mld zł, w 2022 – 68,1 mld zł. 2023 rok będzie pierwszym pełnym, w którym obowiązywać będzie obecny system podatkowy. Rząd w ustawie budżetowej jest optymistyczny – zakłada wzrost dochodów z PIT o 12,8 proc. W 2022 roku udało się spadki dochodów w innych miejscach przykryć ogromnym wzrostem w podatku CIT. To w dużej mierze wpływ inflacji i ogromnych zysków państwowych koncernów. Orlen w zeszłym roku zapłacił w CIT 4,9 mld zł – cztery razy więcej niż rok wcześniej. Ale taka sytuacja nie będzie trwać wiecznie.

Dziś rząd może świętować wysokie zwroty podatku i pozostawienie w naszych kieszeniach większych kwot. Jednak zmiany te negatywnie odbiją się na jakości usług publicznych. Potężne problemy, z jakimi borykają się dziś samorządy, są tego wyraźną zapowiedzią.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Bartosz Kocejko

Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.

Komentarze