0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: foto Mariusz Jałoszewskifoto Mariusz Jałosze...

To orzeczenie jest ważne dla wszystkich prokuratorów i sędziów ściganych przez prokuraturę Ziobry, za niezależne decyzje procesowe. Bo ta sprawa była tzw. pokazówką.

W czwartek 31 sierpnia 2023 roku Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że prokurator Justyna Brzozowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie nie może być oskarżona, bo nie ma skutecznej zgody na jej ściganie. Immunitet uchyliła jej bowiem Izba Dyscyplinarna, która nie była sądem.

Sąd powołał się na wyroki TSUE i historyczną uchwałę Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku, w których podważono legalność Izby.

Takie prawomocne orzeczenie wydał sąd w składzie: Grzegorz Fidrysiak (przewodniczący składu), Piotr Kluz i Monika Popielarska. Tym samym sąd okręgowy utrzymał w mocy wcześniejsze umorzenie przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w styczniu 2023 roku. Od niego odwołała się Prokuratura Krajowa.

Nie bez znaczenia w tej sprawie jest to, że niepokorna prokurator jest członkinią stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. A na jego członków spadają represje.

Justyna Brzozowska nie kryła radości. Na korytarzu sądu mówiła OKO.press: „Jestem szczęśliwa, że dziś po siedmiu latach to się skończyło. Czuję wielką ulgę. Sprawiedliwości stało się zadość. Cieszę się, że sąd stanął po mojej stronie”.

Brzozowską wspierali w sądzie stołeczni prokuratorzy, w tym były szef Lex Super Omnia Krzysztof Parchimowicz i była członkini zarządu stowarzyszenia Katarzyna Gembalczyk. Wspierał ją też represjonowany stołeczny sędzia Piotr Gąciarek. Przed sądem broniły jej zaś adwokatki Joanna Jakubowska-Siwko i Marta Tomkiewicz-Januszewska.

Prawomocne umorzenie oskarżenia prokuratura może jeszcze zaskarżyć do Sądu Najwyższego.

Na zdjęciu u góry prokurator Justyna Brzozowska stoi w środku. Obok niej adwokatki – Joanna Jakubowska-Siwko (po lewej) i Marta Tomkiewicz-Januszewska.

Tak się cieszyła prokurator Justyna Brzozowska z umorzenia sprawy. Stoi tyłem. Ściska ją obrończyni, adwokatka Joanna Jakubowska-Siwko. Za nią stoi były szef Lex Super Omnia Krzysztof Parchimowicz. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Jak Prokuratura Krajowa zaczęła ścigać Brzozowską

Justyna Brzozowska została oskarżona przez Prokuraturę Krajową, a dokładnie przez powołany przez PiS wydział spraw wewnętrznych. Jego celem jest ściganie sędziów i prokuratorów. Pracują w nim tylko zaufani śledczy. Są zatrudnieni na delegacjach, z których można ich odwołać w każdej chwili.

Brzozowska podpadła kierownictwu prokuratury Ziobry niepopularną decyzją procesową. W 2015 roku na jej biurko trafiły akta CBA dotyczące reprywatyzacji w Warszawie. W aktach były ogólne informacje, dotyczące tego, jak funkcjonuje system zwrotu kamienic i działek w całej Warszawie. Wcześniej akta te miała inna prokurator – Agnieszka Władzińska (później oddelegowana do Prokuratury Krajowej).

Władzińska badała jednak tylko wątek zwrotu jednej nieruchomości. I go umorzyła. A resztę przekazano Brzozowskiej. Ta jednak odmówiła śledztwa. Postąpiła tak, ponieważ CBA nie wskazało konkretnych zarzutów i adresów nieruchomości, przy których miałoby dojść do przestępczego procederu.

CBA nie zrobiło tego także, gdy Brzozowska poprosiła o wyselekcjonowanie materiału dowodowego.

Odmówiła więc wszczęcia śledztwa, gdyż musiałoby ono dotyczyć całej stolicy i niemal całego procesu reprywatyzacyjnego. Takie śledztwa określa się jako tzw. trałowe. Czyli zarzuca się szeroko sieć i sprawdza się co do niej wpadnie.

Przeczytaj także:

Gdy PiS objął władzę, sprawa rozliczenia reprywatyzacji w Warszawie stała się głośna. Przyczyniły się do tego publikacje „Gazety Wyborczej”.

Śledztwo w sprawie zwrotów kamienic w stolicy trafiło do Wrocławia (tam też trafiły materiały, które były na biurku prokurator Brzozowskiej). Kolejne wątki reprywatyzacyjne wyjaśniano również w stołecznej prokuraturze. W tym celu powstały specjalne zespoły śledczych.

W efekcie zaczęły się zatrzymania osób biorących udział w procesie reprywatyzacji, a prokuratura zaczęła je oskarżać. Toczą się już procesy, ale są też pierwsze uniewinnienia. Powstała też komisja weryfikacyjna, na czele z Patrykiem Jakim.

Tymczasem kierownictwo prokuratury uznało, że Brzozowska to wszystko mogła bez pomocy zrobić sama. Wszczęto śledztwo i wystąpiono o uchylenie jej immunitetu. Wniosek o to podpisał sam były Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski.

Prokurator Justyna Brzozowska - w okularach, w białej bluzce - z obrończyniami (w togach) i wspierającymi ją stołecznymi prokuratorami. W pierwszym rzędzie po lewej stoi sędzia Piotr Gąciarek. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Czym jeszcze podpadła Brzozowska

Sąd dyscyplinarny pierwszej instancji odmówił uchylenia immunitetu, ponieważ nie doszukał się złamania prawa przez Brzozowską. Sąd uznał, że mogła ona podjąć taką decyzję i że leżało to w zakresie jej uprawnień oraz kompetencji. Prokuratura Krajowa odwołała się od tej decyzji. Odwołanie podpisał Święczkowski.

Sąd dyscyplinarny drugiej instancji uchylił to do ponownego rozpoznania z powodów proceduralnych. Sprawa wróciła więc do sądu dyscyplinarnego pierwszej instancji, który ponownie odmówił uchylenia immunitetu śledczej.

Prokuratura Krajowa po raz drugi się od tego odwołała. Ale drugie odwołanie trafiło już do powołanej przez PiS nielegalnej Izby Dyscyplinarnej SN. A ta w grudniu 2019 roku uchyliła immunitet Brzozowskiej. Co pozwoliło na postawienie jej zarzutów karnych i jej oskarżenie.

To była jedna z pierwszych takich decyzji nielegalnej Izby, dotyczących niezależnego prokuratora.

Akt oskarżenia podpisał prokurator Kamil Kowalczyk z Prokuratury Krajowej. Zarzucił jej niedopełnienie obowiązków służbowych i działanie na szkodę interesu publicznego w związku z odmową śledztwa w sprawie reprywatyzacji. To tzw. przestępstwo urzędnicze z artykułu 231 par. 1 kodeksu karnego, za co grozi do trzech lat więzienia.

Nie bez znaczenie w tej sprawie jest też szersze tło. Brzozowska jest członkinią Lex Super Omnia, które jest ostrym recenzentem Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry i jego ludzi. Za to spadają represje na jego członków. Były szef stowarzyszenia Krzysztof Parchimowicz jest najbardziej prześladowanym prokuratorem w Polsce.

Ponadto Brzozowska mogła trafić na celownik za inne, niepodobające się przełożonym decyzje procesowe. To ona wszczęła śledztwo dotyczące nieopublikowania przez rząd jednego z wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o wyrok TK z 3 grudnia 2015 roku wydany jeszcze przez sędziów nie wybranych przez PiS.

Wyrok ten dotyczył nowelizacji ustawy o TK, którą przegłosowała w Sejmie koalicja PO-PSL. Ustawa ta dopuszczała wcześniejszy wybór 5 nowych sędziów sądu konstytucyjnego.

W wyroku Trybunału z 3 grudnia uznano, że Sejm mógł wybrać tylko trzech nowych sędziów, a dwóch kolejnych – niejako na zapas – już nie. Śledztwo w sprawie tego wyroku ostatecznie Brzozowska umorzyła, bo orzeczenie jednak z ogromnym opóźnieniem opublikowano.

Brzozowska odmówiła też wszczęcia śledztwa z zawiadomienia Solidarnych 2010. Chodziło o sprawę rzekomej zdrady dyplomatycznej byłego premiera Donalda Tuska, w związku z decyzjami jego rządu po katastrofie w Smoleńsku prezydenckiego samolotu.

Prokurator Kamil Kowalczyk z Prokuratury Krajowej. To on oskarżył Brzozowską. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Sąd rejonowy umarza sprawę

Do procesu niepokornej prokurator jednak nie doszło. Bo jej obrończynie złożyły wniosek o umorzenie sprawy. Z dwóch powodów.

Po pierwsze, nie uchylono jej skutecznie immunitetu. Bo Izba Dyscyplinarna nigdy nie była legalnym sądem, a jej orzeczenia są nieistniejące. Status Izby podważono w wielu orzeczeniach ETPCz, TSUE i SN. W szczególności w wyrokach TSUE z listopada 2019 roku i lipca 2021 roku.

Jej legalność podważył też SN w wyroku z grudnia 2019 roku i w historycznej uchwale pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku. Izba jest bowiem sądem specjalnym, a taki Konstytucja przewiduje tylko na czas wojny. Poza tym byli w niej neosędziowie, których nominowała również nielegalna neo-KRS.

Po drugie, obrończynie podnosiły, że Brzozowska nie popełniła przestępstwa. Podejmowała decyzje procesowe, do których każdy prokurator ma prawo. I co najwyżej ich zasadność można zweryfikować w ramach nadzoru służbowego lub może je ocenić sąd.

I w styczniu 2023 roku sędzia Łukasz Malinowski z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa umorzył sprawę. W oparciu o orzeczenia SN i TSUE orzekł, że Izba Dyscyplinarna nie była sądem, więc nie mogła uchylić immunitetu. A skoro tak, to nie było zgody na ściganie Brzozowskiej i prokuratura nie mogła jej oskarżyć.

Sąd rejonowy podkreślał, że z tych orzeczeń TSUE i SN wynika, że Izba nie była sądem w rozumieniu artykułu 45 ustęp 1 Konstytucji i artykułu 6 ustęp 1 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

Oba przepisy gwarantują prawo do procesu przed bezstronnym i niezawisłym sądem. A Brzozowską tego prawa pozbawiono.

Od tego umorzenia odwołał się prokurator Kamil Kowalczyk. Złożył wniosek o wyłączenie składu orzekającego sądu okręgowego. Nie spodobało mu się to, że ci sędziowie podpisali wielki apel polskich sędziów o wykonanie orzeczeń TSUE z lipca 2021 roku. Dotyczyły one właśnie Izby Dyscyplinarnej. Wniosek o wyłączenie nie był jednak zasadny i został oddalony.

Prokurator upiera się, że Izba była jednak legalna

W czwartek 31 sierpnia 2023 roku odbyło się posiedzenie ws. odwołania. Prokurator Kowalczyk nie przyszedł na nie. Zastąpił go inny prokurator z wydziału spraw wewnętrznych – Juliusz Rudak. Przekonywał sąd, że uchylenie immunitetu było skuteczne, bo Izba Dyscyplinarna w jego ocenie była sądem.

„Tu jest spór o Izbę i prymat Konstytucji nad prawem UE” – przekonywał sąd Rudak. Mówił, że Izba działała zgodnie z obowiązującą wtedy ustawą. Zarzucał, że TSUE nie miał prawa orzekać o jej statusie.

„Rzeczpospolita Polska w umowach z UE nie przekazała kompetencji do kontroli wymiaru sprawiedliwości w Polsce” – dowodził prokurator.

Nie dodał, że TSUE ma jednak prawo orzekać o zgodności polskich uregulować z prawem UE. A prawo do niezależnego sądu ustanowionego ustawą jest w prawie unijnym, które przyjęła Polska. I polskie sądy muszą spełniać ten standard.

Prokurator Rudak mówił dalej, że ustawa kagańcowa zakazuje kwestionowania statusu instytucji wymiaru sprawiedliwości. Nie dodał, że ją też w czerwcu 2023 roku podważył TSUE.

Dowodził o prymacie Konstytucji nad prawem UE. Że orzeczenia TSUE nie są źródłem prawa w Polsce, tylko najważniejsze są orzeczenia TK Julii Przyłębskiej (w a nich uznano, że orzeczenia TSUE ws. sądów nie obowiązują w Polsce).

Przekonywał, że sąd rejonowy powinien przeprowadzić proces Brzozowskiej i ocenić czy popełniła przestępstwo.

Potem przemawiała pierwsza obrończyni adwokatka Joanna Jakubowska-Siwko. Zaczęła od tego, że liczy, że dziś skończy się koszmar Brzozowskiej. „Dla mnie to nie jedna z licznych spraw. Jej wynik traktuję osobiście, bo to sprawa o wartości konstytucyjne, rozumienie demokracji, państwa prawa i o fundamenty wymiaru sprawiedliwości” – mówiła Jakubowska-Siwko.

Apelowała do sądu, by wydając orzeczenie ocenił też, czy Brzozowska złamała prawo.

Dziwiła się argumentom prokuratora Rudaka, że Izba była sądem. Mówiła, że to odosobniony pogląd. A to, że nie była ona sądem potwierdziła sama władza, likwidując ją i powołując na jej miejsce w 2022 roku Izbę Odpowiedzialności Zawodowej SN. Dodała, że orzeczenia Izby są nieistniejące.

Po niej głos zabrała druga obrończyni adwokatka Marta Tomkiewicz-Januszewska. Też mówiła, że nie ma żadnego sporu prawnego. A prokurator nie musiał występować do Izby Dyscyplinarnej, bo od początku było wiadomo o zastrzeżeniach prawnych do jej legalności.

Prokurator Juliusz Rudak z Prokuratury Krajowej. Popierał oskarżenie Brzozowskiej. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Brzozowska: Ta sprawa to dla mnie zawodowe być albo nie być

Głos zabrała też prokurator Brzozowska. Mówiła krótko: „Dla mnie to nie spór prawny, ale zawodowa tragedia. Zawodowe być albo nie być. Prokurator Krajowy Bogdan Świeczkowski mówił na konferencji, że będą czyścić prokuraturę z takich jak ja. To dla mnie emocjonalne”.

Dodała: „Nie uchylono mi immunitetu. Żaden sąd by mi go nie uchylił za wykonywaną pracę. Nie popełniłam przestępstwa. Prokurator ma podejmować decyzje procesowe zgodnie z prawem i wiedzą. Może się pomylić, ale od tego jest sąd i nadzór. Proszę sąd by po ludzku stanął po mojej stronie”.

Przed sądem przemawiał jeszcze stołeczny sędzia Piotr Gąciarek z Iustitii, która przystąpiła do tej sprawy. Mówił, że Izba Dyscyplinarna była sądem specjalnym. Że nie ma konfliktu Konstytucja – prawo UE. Bo Konstytucja jest z nim zgodna.

Przypomniał, że prokurator ma prawo do niezależnego sądu, jak każdy obywatel. Że Izba Dyscyplinarna była obsadzona głównie byłymi współpracownikami Zbigniewa Ziobry.

Po nim przemawiała prokurator Katarzyna Gembalczyk z Lex Super Omnia, które też przyłączyło się do sprawy. Podkreślała, że to oskarżenie jest wymierzone we wszystkich niezależnych prokuratorów. I narusza niezależność prokuratora. Dodała, że każdy prokurator wie, że Izba nie była sądem, tylko niektórzy zajmują inne stanowisko procesowe.

Sąd Okręgowy w Warszawie wydał więc postanowienie, w którym utrzymał w mocy umorzenie sprawy przez sąd rejonowy. Uznał je za słuszne. Sąd orzekł, że Izba Dyscyplinarna nie była sądem. Przypomniał uchwałę pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku, w której podważono legalność Izby. Ona dalej obowiązuje i wiąże sądy.

Sąd: „Orzeczenie sądu rejonowego, że Izba Dyscyplinarna, nie jest sądem w rozumieniu artykułu 45 Konstytucji i artykułu 6 Europejskiej Konwencji Prawa Człowieka, jest trafne”.

Sąd okręgowy podkreślił, że nie podziela żadnego argumentu z zażalenia prokuratury. Prokuratura może to jeszcze zaskarżyć do Sądu Najwyższego.

Sąd Okręgowy w Warszawie, który umorzył sprawę Brzozowskiej. Od lewej sędzią sędziowie: Piotr Kluz, Grzegorz Fidrysiak, Monika Popielarska. Fot. Mariusz Jałoszewski.
;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze