0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja: Weronika Syrkowska / OKO.pressIlustracja: Weronika...

Gdybyśmy mieli dostawić do wigilijnego stołu puste krzesła dla wędrowców, osób samotnych, zabłąkanych, cierpiących, a w zgodzie z pogańskim zadusznym rodowodem tego obyczaju – także dla zmarłych, zabrakło by miejsca w naszych domach. Proszę zatem o krzesło dla Ukrainki – ofiary wojennego gwałtu, dla Palestyńczyka, który w Gazie spod gruzów wygrzebuje ciała swoich dzieci, dla bohatersko poległych żołnierzy ukraińskich, ale także dla 300 tysięcy Rosjan prowadzonych przez Putina na rzeź, dla żydowskiej dziewczyny pohańbionej i zabitej przez morderców z Hamasu oraz dla kolejnych ofiar push-backów na granicach UE w Hiszpanii, Grecji, Polsce... Wybaczcie, ale takie mamy Święta 2023.

A przechodząc do spraw krajowych, tradycyjnie przydałoby się krzesełko dla chorych (ilu ich wokół każdego i każdej z nas), dla bezdomnych (ładny gest marszałka Hołowni), ale także dla zagubionych w nowym świecie wyborców i wyborczyń Prawa i Sprawiedliwości.

Ale, ale, cóż to za narzucanie własnej perspektywy! Przecież przy wielu stołach ci ostatni usiądą razem z „nami”, wyborcami koalicji 15 października, bo jest „ich”, bagatela, 7,6 miliona. A czasem odwrotnie, to „my” zajmiemy jedno czy dwa krzesła przy „ich” stole.

Tusk, Duda, Kaczyński, Morawiecki, Hołownia (bo w Polsce tylko polityczne samce składają życzenia, coś okropnego!) prześcigają się w życzeniach zjednoczenia, życzliwości, wspólnoty. Nawet Jarosław Kaczyński apeluje: „byśmy się zjednoczyli jako Polacy” (i nie zaznacza, że nie dotyczy to mediów polskojęzycznych i Donalda Tuska, który jest przecież Niemcem).

Politycy nakładają czapki świętych Mikołajów, ale w workach trzymają rózgi. Prezydent mówi o „stalinowskich metodach”, prezes o „stanie wojennym” i „koalicji 13 grudnia”, premier pisze do prezydenta „wstyd” – o jedno słowo za daleko.

Starym władzom z PiS życzymy (w sensie życzymy sobie), żeby nie zostały totalną opozycją, której celem jest zniszczenie państwa. Trudno na to liczyć, ale liczyć trzeba, że chociaż częściowo, chociaż niektórzy, choćby w najważniejszych dla państwa sprawach...

Dla nowych władz mamy dwa życzenia.

Po pierwsze, życzymy znalezienia formuły transformacji 2023.

Rozumiemy dylemat przywracania praworządności w państwie, które po rządach PiS jest z gruntu niepraworządne i było budowane na łamaniu Konstytucji, naruszaniu praw obywatelskich, deptaniu demokratycznych obyczajów. Ale przecież nie da się tamtych ośmiu lat wyrzucić do kosza na śmieci, neo-sędziowie wydali miliony wyroków, tu i ówdzie rząd prowadził właściwą politykę, a na prezydenta Dudę (jaki by nie był, a jest...) głosowało ponad 10 milionów ludzi.

Po 1989 roku Polska poradziła sobie z transformacją. Było łatwiej, przedstawiciele ancien regime' u byli gotowi do współpracy, kierując się koniunkturalizmem i/lub rachubami, które okazały się szczęśliwie fałszywe. Teraz zanosi się na opozycję prawdziwie totalną. Ale życzylibyśmy sobie, żeby nowe władze szukały na wszelkie sposoby porozumienia z nimi, z kim się da, bez zacierania własnej tożsamości.

Żeby uniknąć z nimi zimnej wojny domowej. I tego życzy OKO.press, które przez osiem lat zapisywało kronikę bezprawia tamtych rządów, portal, który bardziej niż inne media oddawał głos ruchom i osobom protestującym. Mamy tytuł to takiego apelu, w duchu akurat bardzo świątecznym.

Drugie życzenie to – przepraszam za mało świąteczne słowo – żądanie.

Wasze – Koalicjo 15 Października – zwycięstwo to nasz wspólny sukces: kobiet i mężczyzn, którzy od końca 2015 do końca 2023 roku nie ustawaliśmy w walce o wolne media i wolną szkołę, o wolne sądy, o prawa kobiet (ile razy trzeba przypominać, że bez buntu kobiet po tzw. wyroku tzw. Trybunału Julii Przyłębskiej PiS by nie przegrał wyborów), o prawa osób LGBT, o wolną od eksploatacji przyrodę, słowem – o wolną Polskę.

Przeczytaj także:

Czujemy się właścicielkami i właścicielami tej Polski i chcemy, żeby nie była krajem partyjnym, nawet jeśli partie są trzy, a nawet cztery, i to pod wieloma względami są naprawdę spoko.

Chcemy podzielić się z wami Polską i życzymy sobie, żebyście w tym wzięli udział.

Chcemy uczciwych konkursów, powołania społecznych ciał (jak Komisja Edukacji Narodowej), powrotu do projektów uspołecznienia mediów publicznych, tak żeby nigdy więcej ministrowie nie decydowali, kto ma nimi rządzić, bo mają być własnością społeczeństwa. Chcemy uspołecznienia decyzji dotyczących naszych rzek, naszej pracy, mieszkań dla młodych, podatków. Chcemy demokracji, w której wysłuchanie publiczne, panele obywatelskie, zespoły robocze, grupy niezależnych ekspertów wezmą realny udział w podejmowaniu decyzji.

Nie chcemy więcej słyszeć, że wy wiecie lepiej. Możemy się zgodzić, że to wymaga czasu, bo najpierw trzeba posprzątać. Ale dajemy wam mało czasu, bo chcemy wziąć udział w sprzątaniu. Ministra edukacji wybrała kuratorów oświaty na miesiąc i zapowiada konkursy (szkoda tylko, że w komisjach konkursowych nie ma być tzw. czynnika społecznego).

Chcemy też, żebyście uczciwie z nami rozmawiali. Dlaczego Bartłomiej Sienkiewicz potraktował media publiczne jakby były zwykłą spółką? Na nasze wątpliwości odpowiedzieli w OKO.press profesorowie prawa, ale to minister powinien rzecz wyjaśnić. Dlaczego w budżecie miało nie być 3 miliardów na media publiczne, a jest 2,9 mld?

A co z życzeniami dla na samych, obywateli i obywatelek, poza tym, żeby polityka była lepsza?

Trzymajmy się radości i ulgi, jaką przyniósł nam 15 października – życzę tego tym, którzy tak to przeżywają, czyli większości naszych czytelniczek i czytelników.

Nie popadajmy w opisaną przez Adama Zagajewskiego pułapkę, że „naprawdę umiemy żyć dopiero w klęsce. Przyjaźnie pogłębiają się, miłość czujnie podnosi głowę. Nawet rzeczy stają się czyste”.

Tak, zwycięstwo (wyborcze) sprawia, że rzeczy stają się nie tak czyste, jak nasz – choćby w OKO.press – opór i protest przez osiem długich lat. Tak, wiele przyjaźni się załamuje, bo ludzie zaczynają rywalizować i mieć różne zdania. Ale nie dajmy sobie zepsuć tego święta, jakie stworzyliśmy sobie 5 października.

Brawo my! I tej radości się trzymajmy.

W starej pieśni błagalnej ludzie prosili o wybawienie od powietrza, głodu, ognia i wojny. Jakże aktualne, niestety, w perspektywie zagrożeń, jakie stają przed globem i które mogą generacji moich dzieci, a już na pewno wnuków, utrudnić życie w porównaniu z tym, jakie dziś jest nam dostępne. I jak poważnie brzmi w sytuacji wojny za naszą wschodnia granicą.

Dlatego życzymy wam pokoju w podwójnym tego słowa znaczeniu. Żeby Ziemia ocalała. Żeby nie było u nas wojny, czyli żeby Rosja przegrała w Ukrainie.

Politycy życzą nam, żebyśmy odpoczęli od sporów i konfliktów, czyli żebyśmy zapomnieli o nich, a ja tu dręczę Państwa i samego siebie politycznymi rozkminami.

Więc skruszony dodam, że życzę nam wszystkim zdrowia (uczę się właśnie, jakie to ważne), miłości (i tej młodzieńczej i tej nieco starszej) i szczęścia po prostu (jak je sobie każda generacja i każda osoba definiuje).

I tylko spokoju wam nie życzę, bo go nie będzie. A także dlatego, że nie powinniśmy być spokojni wobec świata, w którym przyszło nam żyć.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze