Ustawa o asystencji osobistej zmieni ten kraj, nawet jeśli nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę – mówi OKO.press pełnomocnik rządu ds. osób z niepełnosprawnościami Łukasz Krasoń. Kiedy pojawi się asystent – nawet na te kilka godzin dziennie, to będzie ogromna zmiana.
Z pełnomocnikiem Łukaszem Krasoniem (na grafice powyżej), wiceministrem rodziny, pracy i polityki społecznej, rozmawiamy w dwa tygodnie po tym, jak premier Tusk wywołał burzę, ogłaszając, że na asystencję Polski teraz nie stać. I dwa dni po kolejnej demonstracji pod Kancelarią Premiera, w czasie której osoby z niepełnosprawnościami i ich bliscy domagali się przyjęcia ustawy.
Asystencja osobista to nowoczesna usługa świadczona za pieniądze publiczne osobom z niepełnosprawnościami. Dzięki wsparciu asystentów mogą prowadzić bardziej niezależne życie i decydować o sobie. Zaś członkowie ich rodzin, do tej pory obowiązani do opieki, mogą realizować swoje plany i marzenia.
Asystencja osobista jest świadczona na podstawie indywidualnej oceny sytuacji danej osoby. Od aparatu państwa wymaga więc nabycia całkiem nowej kompetencji.
Koalicja 15 października zobowiązała się do wprowadzenia takiej systemowej usługi. Projekt, opracowany w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, został skierowany na ścieżkę rządową w listopadzie 2024 roku. Po konsultacjach i uzgodnieniach, a także po akceptacji Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów (że są na to pieniądze) utknął jednak na ostatnim etapie – w Stałym Komitecie Rady Ministrów.
Stało się to w maju 2025, tuż przed wyborami prezydenckimi i do końca lipca władze nie wyjaśniły, co się dzieje. Dopiero lapsus premiera z wiecu w Pabianicach zwrócił uwagę polityków i opinii publicznej na problem.
Agnieszka Jędrzejczyk, OKO.press: Ustawa o asystencji osobistej to jest chyba jedna z większych reform tego rządu, prawda? Ważna i szalenie skomplikowana – i nie chodzi tylko o przygotowanie projektu ustawy, ale o wdrożenie całej zmiany. Nauczenie państwa, jak radzić sobie z indywidualnymi potrzebami obywateli – a nie dawać wszystkim po równo, czyli nieefektywnie i niesprawiedliwie.
Min. Łukasz Krasoń: Tak, ta ustawa zmienia państwo na wielu płaszczyznach. A liczba elementów, o które trzeba tu zadbać, żeby ludzie dostali usługę jak najbardziej dostosowaną do potrzeb, jest ogromna.
Chodzi zarówno o osoby z niepełnosprawnościami, jak i o tych, którzy będą ich asystentami.
Oczywiście. Dziś, nie oszukujmy się, wielu asystentów osób z niepełnosprawnościami pozostaje w szarej strefie. Nawet gdy finansuje je oficjalnie organizacja pozarządowa albo samorząd terytorialny, to zarobki są bardzo niskie. To nie sprzyja podnoszeniu atrakcyjności tego jakże potrzebnego zawodu.
AJ: Tu wyjaśnienie: ustawa o asystencji nie tworzy od zera nowej usługi. Bo ta jest w Polsce dostępna od 2019 r. Tyle że na zasadach projektowych, konkursowych. Najpierw Ministerstwo ustala zasady tych konkursów, potem organizacje i samorządy ubiegają się o pieniądze, a następnie dzielą je między zainteresowanych. Nigdy nie jest tak, że starczy dla wszystkich, a rzadko – że usługa świadczona jest bez przerwy.
Ustawowa asystencja ma zamienić ten „wyspowy” system w stałą usługę publiczną.
ŁK: Ustawa będzie wdrażana stopniowo. Przez trzy pierwsze lata będziemy poszerzać grupę, do której skierujemy ustawową asystencję. Według założeń po 3-4 latach od startu powinniśmy objąć wsparciem około 100 tysięcy osób. Aby stało się to realne, państwo będzie musiało dla nich zatrudnić około 150 tys. asystentów. Dziś asystentów w systemie projektowym jest około 40 tysięcy.
Musimy więc stworzyć 110 tys. nowych stanowisk pracy i to za atrakcyjną w sektorze pomocy społecznej stawkę godzinową.
Stawka bazowa zaczynać się będzie od 49 zł brutto, czyli będzie często większa niż stawki obecnie stosowane w pomocy społecznej i DPS-ach.
To zaś oznacza, że wreszcie stawki usług publicznych kierowanych dla najbardziej potrzebujących nie będą równały w dół.
To będzie ogromne przedsięwzięcie, dlatego też zabezpieczyliśmy w OSR [ocenie skutków regulacji, analizie skutków ustawy – red.] projektu pieniądze na kampanię informacyjną, bo musimy z informacją o tej nowej usłudze dotrzeć i do osób z niepełnosprawnościami, i do kandydatów na ich asystentów.
A to nie za późno? Jeśli to jest tak ważne, dlaczego rząd o tym nie trąbi? Dlaczego premier nie włączył tego do swojej opowieści o bezpieczeństwie? Dlaczego nie mówimy, że zmienianie kraju na lepsze, to nie tylko inwestycje infrastrukturalne – ale nowocześnie zorganizowane usługi społeczne. Że w ten sposób realizujemy prawa zapisane w Konstytucji, że to powinność nas wszystkich wobec współobywateli. A także zapewniamy bezpieczeństwo każdemu z nas. I że będzie to powód do dumy z Polski.
Dlaczego zamiast opowieści, jak rząd mozolnie wprowadza ważną dla wszystkich zmianę, musimy teraz słuchać wyjaśnień, że to nieprawda, że asystencji osobistej ma nie być?
Wydaje mi się, że premier został źle zrozumiany w Pabianicach. Nie słyszałem tam deklaracji, że asystencji nie będzie, tylko że państwo musi odpowiedzialnie wydawać pieniądze, szczególnie patrząc na to, co dzieje się wokół.
Premier mówił o bezpieczeństwie, jakby ono ograniczało się do uzbrojenia armii. Ludzie zrozumieli, że asystencji nie będzie, bo zakupy broni są ważniejsze. Wielu było w rozpaczy.
Nie zapominajmy, że to był wiec. Krótkie odpowiedzi na szybkie pytania z sali. Wiemy, że bezpieczeństwo ma wiele wymiarów, ale nie da się o wszystkim powiedzieć w kilku zdaniach. To, co najważniejsze, zadziało się dwa dni później – premier bardzo wyraźnie wyjaśnił, że ustawa będzie, bo jest ważna i potrzebna.
My nie potrzebujemy ustawy „jakiejkolwiek”, byle zrzucić z siebie ciężar i odhaczyć sukces. Mogliśmy przecież przyjąć projekt prezydenta Dudy. Był on jednak w ocenie ekspertów i naszej po prostu źle napisany. Zawierał masę nieprecyzyjnych odniesień, formy kontroli nie gwarantowały bezpieczeństwa wydatkowania tak ogromnych wydatków. Zapisy Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami również nie były realizowane tak, jak tego oczekuje środowisko OzN [osób z niepełnosprawnościami – red.]. Za wiele rzeczy wisiało tam w powietrzu.
To, nad czym teraz pracujemy, to naprawdę bardzo porządny system.
Nie pytam, dlaczego ustawa powstaje długo. Za moich czasów tylko projekty reform Balcerowicza zostały przygotowane w kilka tygodni i przyjęte w kilka dni. Ale z reguły tak ważnych zmian nie można zrobić szybko.
Pytam, dlaczego nikt o tym tak nie opowiadał. Że robimy coś naprawdę ważnego. Pracujemy nad systemem, w którym państwo przestaje traktować każdego tak samo, niezależnie od jego sytuacji.
To powinna być opowieść dla osób z niepełnosprawnościami i ich bliskich. Ale też dla każdego, kto zastanawia się, jak w przyszłości zorganizować wsparcie dla bliskiej rodziny.
Jako pełnomocnik ds. osób z niepełnosprawnościami powtarzam od początku, że doprowadzenie do przyjęcia ustawy o asystencji osobistej dla osób z niepełnosprawnościami, to jedno z najważniejszych moich zadań. I że winniśmy jako społeczeństwo myśleć o tej ustawie nie jak o koszcie czy wydatku budżetowym, tylko jak o wielkiej inwestycji. Mówiłem o tym zresztą w wywiadzie dla OKO.press zeszłej jesieni.
Niestety, zalewają nas różne informacje, mamy wojnę przy naszych granicach, toczą się kampanie wyborcze… I może przez to opowieść o asystencji nie była artykułowana tak mocno, jak powinna.
To powiem to teraz: ta ustawa jest ważna i ona zmieni ten kraj, nawet jeśli nie wszyscy zdają sobie dziś z tego sprawę.
Teraz skupiamy się na pracach w rządzie, potem będzie parlament i konieczny podpis prezydenta. To wszystko wydaje się trudne. Ale przecież trudniejsze będzie wdrożenie tego systemu. Do tego, jak pokazują wszystkie analizy takie z różnych państw, będzie potrzebne zaangażowanie społeczne. Ludzie muszą rozumieć, co się dzieje i jak to się dzieje. Inaczej zaleją nas opowieści o tym, że gdzieś coś nie zadziałało – a nie, że powoli się zmienia i mamy na to wpływ.
To jest absolutnie kluczowe. To innowacyjna ustawa, bardzo złożona, ma ponad 120 artykułów, kilkadziesiąt stron. My tak naprawdę
dokonujemy redefinicji słowa „wsparcie”.
Do tej pory najczęściej wsparcie oznaczało „masz pieniądze i radź sobie sam”. Tą ustawą indywidualizujemy wsparcie, a środki kierujemy na konkretne usługi. Takie, które mogą wydobyć osoby z niepełnosprawnościami z czterech ścian, pomogą zbudować ich świat na nowo. W przypadku niektórych umożliwiające nawet znalezienie pracy.
Ostatnie tygodnie i miesiące spędziliśmy na dopracowywaniu projektu i wyłapywaniu wszystkich błędów i luk. Żeby nie było opowieści, że „się nie udało”. Żeby nie powtórzyła się sytuacja ze świadczeniem wspierającym.
AJ: Tu znowu wyjaśnienie: świadczenie wspierające kładzie podwaliny pod nowy system wsparcia osób z niepełnosprawnościami. Jest prostsze od asystencji, bo chodzi tu tylko o pieniądze, które wypłaca się osobie z niepełnosprawnością na dodatkowe koszty życia. Wysokość świadczenia ustalana jest po indywidualnej ocenie sytuacji danej osoby. Na tym świadczeniu aparat państwa uczy się, jak dobrze – podobnie w całym kraju oraz sprawnie – to robić.
Świadczenie wspierające zostało przyjęte przez Sejm latem 2023 r., rozporządzenie wykonawcze opublikowano w listopadzie, ustawa weszła w życie 1 stycznia 2024. I system na początku kompletnie się zatkał. Ustawodawca nie przewidział, że jak wszyscy naraz złożą – na papierze! – wnioski o ocenę sytuacji, to trzeba je będzie przepisać do systemu i wysłać w teren niewprawione w pracy zespoły ekspertów. Powstały monstrualne kolejki, które dopiero w tym roku zaczęły się zmniejszać. Część osób potrzebujących wsparcia i mających już do niego prawo pomocy nie dożyła…
ŁK: W przypadku asystencji już wiemy, że od podpisu prezydenta do pełnego uruchomienia systemu potrzebujemy kilkunastu miesięcy. Musimy przygotować kadrę, administrację powiatową i wojewódzką. Musimy stworzyć cały system teleinformatyczny, bo tym razem nie będzie papierowych wniosków.
A jak ktoś nie posługuje się komputerem?
To dostanie pomoc w powiecie albo w ZUS. Możliwość składania wniosków ruszy kilka miesięcy wcześniej niż samo świadczenie asystencji. To usprawni cały proces i pozwoli nam uniknąć długich kolejek, szczególnie na początku.
Kiedy realnie możliwe będzie wsparcie asystentów z tego systemu?
Dziś zakładam, że ustawa może trafić na biurko prezydenta w listopadzie tego roku, co znaczy, że asystenci rozpoczną pracę z początkiem 2027 roku.
Miało być w 2026 roku.
We wrześniu 2026 r. O kilka miesięcy się to przesunęło, ale wynika to z harmonogramu naszych prac i niezbędnych poprawek.
I nie boi się Pan, że projekt zostanie poprzewracany w parlamencie? Że terminy zostaną poskracane albo liczby godzin asystencji pododawane?
Na poziomie sejmowym oczywiście może się dużo wydarzyć. Jestem jednak przekonany, że w koalicji ten projekt jest bardzo dobrze odbierany i będzie szybko procedowany w Sejmie. Jednak jeśli trzeba będzie siedzieć po nocach na komisjach, to na to też będziemy przygotowani. Zabiorę z domu materac, jeśli będzie trzeba.
Pytałam o godziny asystencji, bo projekt zakłada, że od drugiego roku obowiązywania ustawy maksymalna pomoc asystenta to będzie 240 godzin miesięcznie. Czyli do ośmiu godzin – codziennie, siedem dni w tygodniu. Dużo, ale dla niektórych i tak nie wystarczy.
W ostatniej wersji projektu podnieśliśmy liczbę godzin w pierwszym roku obowiązywania ustawy – z 200 do 220 godzin miesięcznie. W drugim roku będzie to 240 godzin. Na tyle mogliśmy sobie w tym momencie pozwolić.
Ale projekt zakłada, że po trzech latach ma nastąpić ocena systemu. Jeśli zadziała tak, jak to projektujemy, to istnieje realna szansa pójścia krok dalej. Część osób z niepełnosprawnościami wejdzie na rynek pracy, członkowie ich rodzin też. Pieniądze, które na początku wydamy na tę usługę, zaczną się zwracać. I to jest właśnie ta inwestycja, o której staram się mówić od samego początku.
Poza tym w przypadku wielu ustaw koszty dla budżetu są rozproszone. A tu blisko 90 proc. pieniędzy publicznych pójdzie na wynagrodzenia dla asystentów. A to też w części wróci do budżetu w postaci podatków i składek. Razem z impulsem na rynku pracy, może to wygenerować duży zastrzyk środków dla budżetu. Dlatego zakładam, że będziemy w stanie podnieść liczbę godzin asystencji lub rozszerzyć asystencję na grupy osób, do których ona nie trafi w pierwszych latach.
O osoby po 65. roku życia? Bo ich projekt nie obejmuje.
Osoba, która przed 65. rokiem życia dostanie decyzję o asystencji ustawowej, będzie mogła tę asystencję otrzymywać aż do końca okresu decyzji, czyli do pięciu lat.
Na ustawę trzeba patrzeć jak na mechanizm, który zmieni nasze myślenie o roli państwa wobec konkretnych grup społecznych. Doprowadzi ona do przedefiniowania całości systemu wsparcia.
Kiedy nauczymy się oceniać indywidualne potrzeby wsparcia ludzi, będziemy w stanie lepiej docierać ze wsparciem. Dziś niewielkie podwyżki świadczeń rentowych kosztują budżet miliardy – bo idą do ogromnych, traktowanych tak samo grup ludzi. Państwo zdolne do patrzenia na potrzeby każdego z osobna zobaczy, że czego innego trzeba 30-, 40-, 50-latkowi, a czego innego osobie 80-letniej.
Asystencję ustawową trzeba też wkomponować w inne usługi społeczne: specjalistyczne usługi opiekuńcze, asystencję projektową, bon senioralny…
A sami asystenci? W momencie wejścia systemu nowego systemu będziemy mieli dwa typy asystentów osobistych. Tych ustawowych, ze stałym zatrudnieniem i prawem do odpoczynku. I tych projektowych – zatrudnianych co jakiś czas, od projektu do projektu, i za niższe stawki.
Konkursy na asystencję projektową na 2026 roku przygotowaliśmy tak, żeby już zacząć minimalizować te różnice. Zwiększa się stawka maksymalna, poprawiliśmy również kryteria naboru oraz grupy, do których szczególnie chcemy kierować programy. Ale oczywiście pełna synchronizacja będzie możliwa po przyjęciu ustawy o asystencji.
Wtedy dotychczasowa asystencja projektowa zacznie uzupełniać tę ustawową. Osoby powyżej 65. roku lub poniżej 13. roku będą mieć więcej możliwości.
Szacujemy, że 70 proc. osób, które teraz korzystają z pomocy asystentów zatrudnianych przez organizacje pozarządowe i samorządy, przejdzie do systemu ustawowego.
To, na co bardzo liczę, to to, że ustawa nauczy wszystkie samorządy, jak się usługę asystencji świadczy. Ustawa nałoży na nie obowiązek – a nie wybór. Bo dziś to samorządy decydują, czy organizować asystencję projektową i ubiegać się o pieniądze na to. I niektóre tego w ogóle nie robią.
To nie jest, powtórzę, specjalistyczna, wąska usługa paramedyczna, tylko to jest coś, co buduje społeczeństwo.
Owszem, to system będący polisą ubezpieczeniową dla każdego. Każdy się starzeje, każdy może mieć kogoś w rodzinie, kto będzie potrzebował pomocy. Może się nam urodzić dziecko z niepełnosprawnością i chcielibyśmy mieć poczucie, że nie zostaniemy z tym sami.
Dziś wciąż jest tak, że często to rodzice muszą się zajmować osobą z niepełnosprawnością 24 godziny na dobę. Moi rodzice musieli się tak mną zajmować, a potem moja żona.
Kiedy pojawi się asystent – nawet na te kilka godzin dziennie, to będzie ogromna zmiana na lepsze dla takiej rodziny i przede wszystkim dla samej osoby z niepełnosprawnością.
Ta opowieść o spinającym się systemie jest bardzo piękna. Ale konkursów na asystencję projektowa Ministerstwo jeszcze nie rozpisało. Ludzie się potwornie niepokoją, bo to znaczy, że usługa świadczona w ramach lokalnych projektów w 2026 roku nie zacznie się od stycznia. Zanim podzielicie pieniądze, a potem organizacje i samorządy je podzielą dalej, minie jeszcze wiele miesięcy.
Jak to nie ma konkursów? Wczoraj [6 sierpnia] wyszły nabory dla organizacji pozarządowych. 18 sierpnia będzie konkurs dla samorządów.
Procedura rusza później, ale zakończy się wcześniej.
Zmiany w procedurach mają doprowadzić do nie tylko tego, że konkursy będą rozstrzygane szybciej, ale też, że pieniądze pójdą zwłaszcza do tych, którzy potrafią obsługiwać takie zadanie. Kładziemy też nacisk na to, żeby ta projektowa asystencja była świadczona w podobny sposób w całym kraju.
Po prostu korzystamy z głosów społecznych. To dzięki nim wiemy, co nie działa i to poprawiamy.
I o tym nie mówicie. Przecież ludzie zaniepokoili się nie bez powodu. Wiadomo, że w zeszłym roku o tej porze konkursy były już rozpisane. Wnioski nasuwają się same: będzie opóźnienie.
Ja to odbieram jako troskę. Ministerstwa i urzędnicy nie powinni odbierać krytycznych głosów obywateli jako tylko i wyłącznie atak. Ludzie chcą, aby państwo realizowało swoje zadania, więc reagują, kiedy coś w ich odczuciu działa nie tak jak powinno. Problem w tym, że to wszystko jest dosyć skomplikowane i nie każdy wie, jak ten cały system działa od zaplecza.
A macie Państwo dane o tym, jak to się zmienia? Środowisko osób z niepełnosprawnościami to środowisko tak naprawdę eksperckie. Dane opowiedzą wiele o mechanizmach, które się zmieniają. Pozwolą ludziom lepiej zrozumieć, co się dzieje.
Od miesiąca już próbuję wydobyć dane o świadczeniu wpierającym – jak ono działa w drugim roku reformy. Ile się czeka na decyzję o świadczeniu w poszczególnych województwach i jak się to zmieniło w ciągu roku. Nie dostałam ich.
Takie dane pokazują przecież mozół wdrażania zmiany. To każdemu z nas daje jakiś punkt odniesienia. I możliwość organizowania oddolnego nacisku na miejsca, gdzie coś nie działa. Albo podpowiadania rozwiązań. Inaczej zostaniemy skazani na zbiór indywidualnych opowieści o niepowodzeniach.
W wielu województwach jest już dużo lepiej, ale jeszcze sporo pracy przed nami. Widać już jednak realny progres i chętnie o tym porozmawiam podczas kolejnej rozmowy.
Niepełnosprawność
Polityka społeczna
Prawa człowieka
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej
Rząd Donalda Tuska (drugi)
asystencja osobista
Łukasz Krasoń
ustawa o asystencji
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze