0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

"Do tej sytuacji doprowadziły działania wszystkich aktorów na scenie opozycyjnej. Ale teraz chodzi o to, żeby nie rozdrapywać tego, bo to będzie tylko pogłębiało chaos i zniechęcało ludzi. Mój apel i propozycja jest taka, żeby potraktować to jako poważny, ale jednak wypadek przy pracy. Spotkać się, powiedzieć sobie szczerze, ale za zamkniętymi drzwiami, co kto ma do kogo, ustalić zasady postępowania w przyszłości" - mówi OKO.press senator Marek Borowski.

Głosowanie w sprawie utworzenia europejskiego Funduszu Odbudowy i poprzedzające je rozmowy Lewicy z premierem Morawieckim wywołały głęboki konflikt na opozycji.

We wtorek 4 maja 2021 roku Sejm przegłosował ustawę o zasobach własnych Unii Europejskiej (przyjęło się ją nazywać ustawą ratyfikującą Funduszu Odbudowy). Choć Zjednoczona Prawica nie miała w tej sprawie większości, bo zbuntowali się ziobryści, ustawa przeszła głosami Lewicy (bez Andrzeja Rozenka), PSL i koła Polski 2050 Szymona Hołowni. Koalicja Obywatelska wstrzymała się od głosu (z wyjątkiem Franka Sterczewskiego, który głosował za). Przeciw była Konfederacja.

Teraz ustawą zajmie się Senat. Jak mówi OKO.press senator Marek Borowski, prace potrwają około dwóch tygodni, a głosowanie odbędzie się przed końcem maja. W tym czasie Senat będzie prowadził konsultacje m.in. z samorządami. Zgłosi poprawki, które będą się różnić od tych zgłaszanych przez opozycję w Sejmie, ale będą nimi inspirowane.

„Znaczna część prawników uważa, że poprawki związane z wydawaniem pieniędzy są dopuszczalne" - tłumaczy Borowski.

Cały czas trwają rozmowy różnych środowisk z rządem na temat wdrażania KPO. Śledzimy je i relacjonujemy w OKO.press rezultaty.

Przeczytaj także:

Borowski: Potraktujmy to jako wypadek przy pracy

Agata Szczęśniak, OKO.press: Co opozycja ma jeszcze do ugrania w związku z Funduszem Odbudowy i KPO? A konkretniej: czy jest możliwy taki scenariusz, że Senat zrobi to, czego opozycja nie zrobiła w Sejmie, czyli odrzuci ratyfikację?

Marek Borowski, senator Koalicji Obywatelskiej: Nie. Oczywiście, że nie.

W Sejmie Koalicja Obywatelska nie zakładała odrzucenia ratyfikacji w takim sensie jak Ziobro. Jemu bardzo przeszkadza rozporządzenie dotyczące praworządności i łączenie tego z Funduszem Odbudowy.

Powiedzieć, że Krajowy Plan Odbudowy był opracowywany w sposób niewłaściwy, to jest delikatne określenie. Ponieważ KPO nie miał być przedmiotem obrad Sejmu, jedyny sposób na wyrażenie do niego krytycznego stosunku to było wstrzymanie się w głosowaniu nad zgodą na utworzenie unijnego Funduszu Odbudowy, które nie oznaczało odrzucenia go.

W Senacie mamy inne reguły gry. Odrzucenie nie wchodzi w grę, może poza senatorem Janem Marią Jackowskim [zapowiedział, że nie poprze ustawy ratyfikacyjnej].

Demokratyczna większość będzie zgłaszać poprawki, a następnie zagłosuje za. Niedemokratyczna mniejszość, czyli PiS z nielicznymi wyjątkami, będzie głosował przeciw poprawkom, a na końcu zagłosuje za całością z poprawkami.

Rzecznik PiS Radosław Fogiel powiedział dziś w radiowej Jedynce, że dorzucanie poprawek, „które czyniłyby z tej ratyfikacji ratyfikację warunkową”, jest „wątpliwe konstytucyjnie”. Twierdzi też, że nie ma sensu poprawiać dwuzdaniowej ustawy.

Proponowałbym, żeby rzecznik Fogiel i inni politycy PiS nie wypowiadali się w sprawie zgodności z konstytucją.

Prawnicy są w tej sprawie oczywiście podzieleni, jednak znaczna ich część uważa, że poprawki związane z wydawaniem pieniędzy są dopuszczalne. A te, które się z tym nie wiążą, byłyby raczej niekonstytucyjne.

Przykładowo: bardzo byśmy chcieli, żeby rząd przystąpił do Prokuratury Europejskiej. A nie chce przystąpić. Sprzeciwia się głównie Ziobro z wiadomego powodu – bo Prokuratura Europejska kontrolowałaby wydawanie środków europejskich. Aczkolwiek komisarz Věra Jourová była zaskoczona, że Polska nie wstąpiła do Prokuratury Europejskiej, bo u nas nie ma problemu z wydawaniem budżetowych środków europejskich. Nie jest tak, jak na Węgrzech, gdzie kwitnie korupcja i dramatyczny nepotyzm. Jourová powiedziała, że fakt, iż Polska nie przystąpiła do Prokuratury Europejskiej, był jednym z istotnych powodów połączenia praworządności z wydawaniem funduszy.

Jednak ten postulat jest dość odległy od wydatkowania pieniędzy. Ta poprawka była w Sejmie, ale my jej nie powtórzymy.

To jakie poprawki, które spełniają ten warunek, zgłosicie?

Wszystko, co jest związane z komitetem sterującym [inna nazwa to komitet monitorujący - red.], z zasadami konkursowymi, z przetargami, z samorządami, z podziałem środków między samorządy a rząd, z częścią pożyczkową i grantową.

Nie umiem jeszcze powiedzieć, czy to będzie jedna duża poprawka, czy kilka mniejszych.

Rząd tak się spieszył, że nie ma opinii Komisji Trójstronnej [rząd, pracodawcy i związki zawodowe], co zresztą może stać się powodem cofnięcia KPO. A ponieważ rozmowy jeszcze się toczą, będziemy chcieli uwzględnić niektóre rezultaty tych rozmów.

Organizacje obywatelskie zwracają uwagę np., że trzeba poprawić zapisy związane z klimatem. „[KPO] odwołuje się do krajowych dokumentów, które powstały przed sformułowaniem aktualnych celów polityki klimatycznej!” - powiedziała OKO.press Karolina Dreszer, prezeska Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych.

Może tak być. My mamy jeszcze inny problem, nie wiem, jak go rozwiążemy. Środki na zdrowie są za małe i w znaczącej części pożyczkowe.

Sejm pewnie odrzuci Wasze poprawki.

Liczymy się z tym. Ale Senat odgrywa tu rolę publicznego kontrolera. Trochę jak Najwyższa Izba Kontroli – przedstawia wnioski rządowi i opinii publicznej, rząd może ich nie wykonywać. Wielokrotnie to się zdarzało. Ale one istnieją publicznie, ludzie o tym czytają, dowiadują się, wyrabiają sobie pogląd na temat tego, czego chce rząd, a czego opozycja.

Spodziewa się pan, że senatorowie Lewicy zagłosują za tymi poprawkami? W Sejmie było różnie.

Myślę, że zagłosują za. Przeanalizowałem to, co było w Sejmie. Lewica wstrzymywała się w dwóch przypadkach: warunkowa zgoda na ratyfikację – myślę, że nie musimy tego powtarzać.

Drugi przypadek: postulat, by KPO był przyjmowany w drodze ustawy. To jest słuszny postulat, ale miał rację bytu przed wysłaniem KPO do Brukseli. Będziemy o tym jeszcze dyskutować.

Była jeszcze druga część tej sejmowej poprawki: że premier raz w roku przedstawia szczegółową informację dotyczącą stopnia realizacji KPO. To wydaje mi się sensowne. Może Lewica ma jakieś pomysły? Może coś jeszcze należy dodać?

Dla mnie ważne jest, żeby wszystko, co np. wiąże się z samorządami, było z nimi uzgodnione.

Czyli będziecie prowadzić dodatkowe konsultacje z samorządami?

Tak. Po to jest to przesunięcie. Zakładamy, że przegłosujemy ratyfikację pod koniec maja, ale przez ok. dwa tygodnie będziemy jeszcze prowadzić konsultacje.

Co z ustawą gwarancyjną, która miałaby zapewnić kontrolę nad wydawaniem funduszy z KPO?

W jednej z poprawek sejmowych był trzon ustawy gwarancyjnej. Było powiedziane, że powołuje się komitet, jego skład. Przejrzymy to, zobaczymy, czy nie trzeba czegoś dodać. Będziemy mieli konkretną propozycję.

Rząd też przygotowuje ustawę gwarancyjną. Poczekacie na nią czy stworzycie konkurencyjną?

Poprawka może być taką ustawą gwarancyjną. Jej przyjęcie przez Sejm kończyłoby temat. Odrzucenie pokazywałoby przynajmniej opinii publicznej, w którą stronę ustawa gwarancyjna powinna naszym zdaniem iść.

W pewnym stopniu wygrał Kaczyński

Jak pan ocenia działanie Lewicy?

Lewica mogła zgłosić dwa dodatkowe postulaty: że ustawa gwarancyjna zostanie uchwalona przed ustawą ratyfikacyjną. I drugi, że KPO przed wysłaniem do Brukseli będzie przedmiotem dyskusji w Sejmie.

Te dwa postulaty dawały pewną gwarancję, że pieniądze zostaną w miarę uczciwie i sensownie wydane. Na tym powinno zależeć całej opozycji. Lewica tego nie zrobiła. Pozostawiła to uczciwości, przyzwoitości premiera Morawieckiego. I poszła na separatystyczny układ.

O ile wiem, nie spotkali się z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem ani z Borysem Budką, nie powiedzieli: „Nie odpowiada nam wasza strategia w tej sprawie, zdecydowaliśmy się na kilka naszych postulatów, albo idziecie z nami, albo idziemy sami i je zgłaszamy”. Tak to powinno wyglądać – lojalnie. A odbywało się poufnie.

Ale Koalicja Obywatelska dała asumpt do takiego działania: prowadząc tajne rozmowy z Gowinem czy nie popierając Piotra Ikonowicza jako kandydata na RPO, co było dla mnie niezrozumiałe. Wiadomo było, że on nie przejdzie, ale Lewica głosowała na Sławomira Patyrę [kandydata KO]. To są gesty, ale takie gesty budują wzajemne zaufanie.

Kilka razy rozmawialiśmy o pana pomyśle na komitet porozumiewawczy opozycji. Wydawałoby się, że to rozwiązanie skrojone pod takie tematy jak Fundusz Odbudowy i KPO. Tymczasem partie opozycyjne miały podobne postulaty dotyczące tego tematu, ale przedstawiały je osobno. Dlaczego taki komitet nie powstał?

Nie wiem, dlaczego go nie ma. Powiem to otwarcie: spytałem jednego z naszych liderów, dlaczego nie można powołać tego komitetu. Powiedział, że partnerzy się nie zgadzają.

Partnerzy z opozycji?

Tak, z Lewicy, PSL i od Hołowni. Może – jeśli to prawda - teraz się odezwą i wytłumaczą?

W jakiej kondycji jest opozycja po tym wszystkim?

Jest poobijana. Wszyscy są poobijani, a Hołownia unosi się nad tym wszystkim jak anioł zbawienia. Sensu w tym wszystkim nie widzę.

Trzeba z tego wyciągnąć wnioski. My to zrobimy, bo mamy w Senacie i Koalicję Obywatelską, i Lewicę, i PSL i jednego senatora Hołowni. Pokażemy, że można razem działać, zresztą pokazujemy to od dłuższego czasu.

Mój apel i propozycja jest taka, żeby potraktować to jako poważny, ale jednak wypadek przy pracy. Spotkać się, powiedzieć sobie szczerze, ale za zamkniętymi drzwiami, co kto ma do kogo, ustalić zasady postępowania w przyszłości.

Bo to postępowanie, które miało miejsce do tej pory, zarówno ze strony KO, jak i Lewicy i PSL, doprowadziło do tego, co się stało. Na pewno nie jest to wygrana żadnej ze stron opozycji. W pewnym stopniu jest to wygrana Kaczyńskiego.

Czy ruch Lewicy, który dał Kaczyńskiemu większość w głosowaniu nad Funduszem Odbudowy, na dłuższą metę wzmocnił PiS?

Nie chcę obciążać wyłącznie Lewicy, choć jej działania nie pochwalam. Na pewno nie zdecydowała się na ten separatystyczny ruch na szybko, tylko po jakichś wewnętrznych dyskusjach. A to, że w tych dyskusjach przeważył pogląd, że należy tak zrobić, miało też źródła w postępowaniu KO. Do tej sytuacji doprowadziły działania wszystkich aktorów na scenie opozycyjnej.

Ale teraz chodzi o to, żeby nie rozdrapywać tego, bo to będzie tylko pogłębiało chaos i zniechęcało ludzi.
;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze