"Ja nie szanuje kobiet? Najważniejsze osoby w moim życiu to Matka Boża i moja żona" - grzmiał Przemysław Czarnek podczas sejmowej debaty nad wnioskiem opozycji o wotum nieufności. PiS ministra edukacji obronił, przedstawiając go jako wyrazistego i pracowitego człowieka, który przywraca do szkół podstawowe wartości
Owacje na stojąco i gratulacje - tak 13 kwietnia, pół godzinny przed północą zakończyła się sejmowa debata nad wnioskiem opozycji o wotum nieufności wobec ministra edukacji Przemysława Czarnka. PiS, stosunkiem 231 do 218 głosów, szefa oświaty i nauki obronił.
Wicepremier Piotr Gliński, wygłaszając stanowisko rządu, przekonywał, że skoro minister opozycji się nie podoba, to znaczy, że robi dobrze. "Minister Czarnek broni suwerenności i tożsamości polskiej szkoły", mówił Gliński. "Wasz wniosek to typowy wniosek polityczny - z wątłym uzasadnieniem, pełen przekłamań, insynuacji, demagogii, a także typowych dla opozycji skłonności do infantylnego psychologizowania", kpił minister kultury. I oskarżał partyjnych przeciwników o uprawianie polityki na "złych emocjach". "Nienawiść to nie jest dobry pomysł na politykę", stwierdził Gliński.
Wicepremier wygłosił mowę obronną kilka minut po tym, gdy jego partyjny kolega, minister Czarnek mówił wprost, że opozycja jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa polskich dzieci. "To was się trzeba bać. Gdyby to oni rządzili edukacją, to rozwalą nam dzieci. Całkowicie je zdemoralizują. (...) Promujecie zboczenia i dewiacje", grzmiał Czarnek.
O co mu chodziło? Opozycja złożyła wniosek o wotum nieufności wobec ministra edukacji w lutym 2023, po ujawnieniu przez dziennikarzy TVN24 afery w programie znanym opinii publicznej pod nazwą Willa+. Chodzi o dotacje, które minister Czarnek przyznał na cele edukacyjne po uważaniu, kluczem politycznym. W sumie 40 mln zł dla 45 podmiotów. Wśród beneficjentów znalazły się organizacje powiązane z ludźmi PiS, a także prawicowe lub katolickie stowarzyszenia bez żadnego doświadczenia w działalności edukacyjnej, a nawet zakładane ad hoc, na trzy dni przed ogłoszeniem naboru. Do niektórych trafiły nie tylko pieniądze, ale także aktywa w postaci nieruchomości.
Minister Czarnek przekonywał, że to żaden skandal. Prawdziwą niegodziwością są według niego dotacje przyznawane przez polskich samorządowców. "W 2022 roku prezydenci miast z PO i Lewicy wydali 1 mld 149 mln zł na organizacje lewackie", mówił w Sejmie szef resortu edukacji.
I, w typowy dla siebie sposób, urządził spektakl, wymieniając nazwy projektów dofinansowanych w ubiegłym roku z budżetów gmin. "Projekt córy - warszawskie siedlisko feministyczne. TERAZ POLIŻ. Walka z wykluczeniem właścicieli sex shopów dla gejów fetyszystów. Rozpowszechnienie wiedzy nt. branży usług seksualnych, sytuacji pracowników seksualnych i uznania pracy seksualnej za pracę. Męskie branie - spot reklamowy inscenizujący seks homoseksualny. (...) Lublin przekazał 2 mln zł na Galerię Labirynt, skrajnie lewacką, która zorganizowała wystawę fotografii mężczyzn wcielających się w psy", mówił Czarnek chwilę przed tym, gdy oskarżył opozycję, że demoralizuje dzieci. W tym czasie jego partyjni koledzy śmiali się i bili brawo.
Opozycji nie chodziło tylko o aferę finansową. W uzasadnieniu wniosku o wotum nieufności pisali m.in. o pauperyzacji zawodu nauczyciela, przeciążeniu i kryzysach psychicznych wśród uczniów, rosnących kosztach utrzymania edukacji, a także ideologicznych zakusach ministra Czarnka. Przypominali próby ograniczenia wpływu rodziców, organizacji społecznych i samorządów na funkcjonowanie placówek edukacyjnych (lex Czarnek).
"Nasze dzieci wnuki doświadczają języka agresji i stygmatyzacji. Odbierają lekcje, że dla osiągnięcia swoich celów politycznych można manipulować, kłamać i dyskredytować tych, którzy mają inne zdanie. Nie chcemy oglądać tragicznych skutków takiego wychowania. Dlatego minister Czarnek musi odejść", tłumaczyła podczas debaty w Sejmie posłanka KO, Krystyna Szumilas.
"Nie dla pana tu dziś jesteśmy. Jestem tu dla uczniów, rodziców, nauczycieli i wszystkich tych, którzy nie mogą już patrzeć jak niszczy pan polską szkołę - drugi dom dla milionów dzieci", to głos posłanki Lewicy, Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. "Dla nas młodzi mają głos. Słyszymy was: nie chcecie obowiązkowej religii, nie chcecie się uczyć z partyjnego podręcznika do HIT-u, nie chcecie szczucia na mniejszości, nie chcecie czytać obraźliwych i nienaukowych bzdur o in vitro".
Dariusz Klimczak z Koalicji Polskiej przekonywał, że Przemysława Czarnka dyskwalifikują próby upolitycznienia szkół, brak tolerancji, złe relacje z nauczycielami, nagonka na związki zawodowe, a także język, którego używa w debacie publicznej.
"1/4 rodziców musi pobierać korepetycje, ale dla pana to żaden problem. Woli pan grzmieć o dewiantach i wynaturzeńcach, ignorując fundamenty naszego społeczeństwa. Równość wobec prawa, zakaz dyskryminacji nie mają dla pana żadnego znaczenia", mówił Michał Gramatyka z Polski 2050.
Pierwsza obronie ministra Czarnka stanęła partyjna koleżanka, Mirosława Stachowiak-Różecka. "Piszcie, że minister Czarnek odmawiał współpracy ze związkami zawodowymi. A odbyło się 21 spotkań w ramach zespołu ds. statusu zawodowego nauczycieli. Ciekawostka, pan Broniarz zaszczycił nas dwa razy. Kto tu kogo lekceważy?", mówiła posłanka PiS.
Przekonywała, podobnie jak od miesięcy robi to minister Czarnek, że nie ma problemu z wakatami w szkołach, to "tylko 1 proc. w skali kraju". A ZNP niech lepiej nie liczy etatów, tylko "zajmie się szukaniem zaginionych beczek" (chodzi o inwestycje związku, które w 2021 roku przyniosły straty).
O prawdziwej skali kryzysu kadrowego pisaliśmy wielokrotnie. 1 proc. wakatów w marcu 2023 przekładało się na 92 929 godzin zajęć tygodniowo, które nie odbywały się w polskich szkołach. Do tego dochodzi liczba godzin ponadwymiarowych, w zależności od samorządu ponad etat pracuje od 40 do 50 proc. szkolnej kadry. Dyrektorzy ściagają też do szkół nauczycieli emerytowanych.
Stachowiak-Różecka "prostowała" więcej rzekomych przekłamań opozycji. Lex Czarnek nie miał, według niej, ograniczyć praw rodziców, tylko ich rozszerzyć. A opozycja w tej sprawie "uwierzyła we własne kłamstwa".
Było oczywiście na odwrót - to kurator oświaty, zgodnie z projektem nowelizacji prawa oświatowego, miał zyskać najszersze kompetencje, pozbawiając rodziców i dyrektorów wpływu na program wychowawczy szkół, a dokładnie program zajęć dodatkowych prowadzonych przez organizacje społeczne.
Odniosła się też do alokacji środków na rozwój. "Jak organizacja związana z kościołem to nierzetelna. A jak w resorcie kultury rozstrzygną konkurs na ochronę zabytków to na kościoły nie damy? (...) To już egzorcyzmy chyba się potrzebne. Prawicowe i patriotyczne też złe, a rozdawanie pieniędzy nietransparentne", mówiła.
"Przez lata serwowaliście szkołę, która miała dać usługi przydatne", zwróciła się na koniec do posłów opozycji. "Podcięliście autorytety, więzi międzyludzkie i wspólnotę. Obronimy ministra Czarnka dziś, a w przyszłej kadencji wspólnie będziemy tworzyć szkołę opartą na wartościach, szkołę solidarną".
"Czarnek to kwintesencja rządów PiS - niekompetentny, traktujący pieniądze publiczne jak własny folwark, pełen pogardy, edukację traktujący jako pole walk ideologicznych", mówił posłanka KO, Krystyna Lubnauer. Przekonywała, że we wszystkich działaniach ministra nie chodzi o uczniów, rodziców, nauczycieli, szkołę, ale jego partykularny lub partyjny interes.
"Z wypowiedzi i działań ministra - ignoranckich, zadufanych, podszytych butą, pogardą i skrywających własne kompleksy - wyłania się obraz antyministra, ponura karykatura szefa resortu edukacji", to głos Katarzyny Kretkowskiej z Lewicy.
"Polskie szkoły nie są ani prawicowe, ani lewicowe, nie mają politycznych barw. Mają za to wiele problemów", mówiła. Wśród nich posłanka Lewicy wymieniła niewystarczające środki z subwencji na utrzymanie oświaty.
"Tylko na wydatki bieżące brakuje 38 mld zł.
Na zrekompensowanie nauczycielom inflacji brakuje 15 mld zł. Samorządy nie są w stanie same uzupełnić luki oświatowej spowodowanej przez PiS", tłumaczyła. I dodała, że jedyne, co minister potrafi robić to wygłaszanie "bzdurnych, ideologicznych tyrad".
"Książę edukacji szerokim gestem rozdaje wille, a polscy rodzice po pracy zamieniają się w taksówkarza - wożą dzieci od nauczyciela do nauczyciela na korepetycje", mówił Dariusz Klimczak z Koalicji Polskiej. "Myśli pan, że to się rodzicom podoba? Nie podoba się". Klimczak podał, że
tylko w 2022 roku rodzice na dodatkowe zajęcia dla dzieci wydali w sumie 8 mln zł z własnej kieszeni.
Robert Winnicki, poseł Konfederacji uznał, że polski system edukacji męczy uczniów, rodziców i nauczycieli. I wymaga radykalnych zmian.
"Karta Nauczyciela do likwidacji, biurokracja do likwidacji, uwolnić potencjał nauki", mówił. "Tylko wy nie macie odwagi do reformowania. Gdybyście mieli, zlikwidowalibyście relikt, że kto uczy dobrze, dostaje tyle samo, co ten, co uczy fatalnie. A zlikwidowaliście pokoje nauczycielskie, które są bunkrami ZNP i Gazety Wyborczej? Zrobiliście coś, żeby gender studies nie były finansowane z budżetu? Bijecie pianę, machacie flagą, robicie z Jana Pawła II jedną wielką kremówkę, ale ślizgacie się po powierzchni tego, co chrześcijańskie i narodowe (...) A polska szkoła jak była dziadowska, tak jest dziadowska".
O czym minister Czarnek jeszcze mówił w Sejmie?
O rekordowych podwyżkach dla najgorzej zarabiających nauczycieli. "Wy trzymaliście Polaków na głodowym minimalnym, 100 proc. niższym niż teraz", krzyczał do posłów PO. "My podnieśliśmy pensje najmłodszych nauczycieli o 75 proc. w ciągu siedmiu lat. A kto podnosi pensje minimalna? Posłanka Lubnauer? Nie, rząd PiS. Nie zostawiamy Polaków w biedzie, ani nauczycieli".
W OKO.press wielokrotnie prostowaliśmy manipulacje dotyczące wysokości wynagrodzeń nauczycieli:
Czarnek odniósł się też do zarzutu, że gardzi kobietami. "W moim życiu są dwie osoby, do których mam największy respekt, szacunek, dla których się starami - Matka Boża i moja żona", mówił.
"Mówicie, że edukacja jest na skraju upadku. Nawet kłamać nie potraficie. Wzrost subwencji o 60 proc. To są czyste dane", powtarzał minister. Nie odniósł się jednak ani do znacznie szybciej rosnących kosztów utrzymania oświaty, ani do faktu, że
wydatki na oświatę - liczone jako procent PKB - spadają.
Pisaliśmy o tym więcej tutaj.
"Obśmiany Polski Ład. Jesteśmy wdzięczni ministerstwu finansów, w imieniu nauczycieli. Wiecie ile zaoszczędzili nauczyciele w wyniku obniżki podatków w 2022 roku? Ponad 900 mln zł zostało w portfelach nauczycieli. (...) Wyście dziadowali na pensjach, my nie", mówił Czarnek.
"To państwo likwidowaliście historię. My przywróciliśmy ją do szkół, (...) was to mało obchodziło", mówił wicepremier Piotr Gliński. Przekonywał, że przed rządami PiS system edukacji nie dbał dostatecznie o polską tożsamość.
"System edukacji, który my budujemy ma wychowywać do wartości, a te są podstawowe dla funkcjonowania wspólnoty politycznej i kulturowej. Widzimy to podczas wojny w Ukrainie. Społeczeństwo, które posiada zasób wartości, aksjologię jest w stanie dokonywać cudów, rzeczy niebywałych. Każde społeczeństwo te wartości powinno posiadać. I te wartości są kształtowane w systemie edukacji", tłumaczył Gliński.
Odniósł się też do ostrej krytyki podręcznika do HIT autorstwa Wojciecha Roszkowskiego. "Nawoływanie do palenia książek w wolnym, demokratycznych kraju, jakim jest Polska to plon waszego szaleństwa", stwierdził.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze