0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Nowelizacja ustawy medialnej znana powszechnie jako „lex TVN” została przepchnięta przez PiS w Sejmie w piątek 17 grudnia z lekceważeniem wszelkich zasad parlamentaryzmu. PiS rzutem na taśmę z zaledwie kilkugodzinnym wyprzedzeniem zwołał posiedzenie zajmującej się nią Komisji Kultury i Środków Przekazu. Posłów zasiadających w komisji zawiadomiono SMS-ami. Najpierw komisja, a następnie Sejm odrzuciły głosami PiS i satelitów tej partii wrześniowe senackie weto wobec nowelizacji.

Budzące największy sprzeciw opozycji, polskich mediów i organizacji międzynarodowych przepisy nowelizacji dotyczą kwestii własnościowych w ogólnopolskich stacjach telewizyjnych i są skonstruowane tak, by wymusić na amerykańskim Discovery sprzedaż przynajmniej części udziałów w TVN.

Przeczytaj także:

W piątek od zwołania posiedzenia komisji do momentu, w którym weto Senatu zostało odrzucone przez Sejm, minęło zaledwie 2,5 godziny. Następny – być może ostatni – ruch należy w tym momencie do Andrzeja Dudy.

Projekt nowelizacji po raz pierwszy pojawił się 7 lipca. Przyjęty głosami PiS i jego sojuszników w Sejmie został następnie odrzucony przez Senat. Od września uchwała Senatu odrzucająca projekt spokojnie leżała w Sejmie. Teraz wprowadzono ją pod obrady w gwałtownym, błyskawicznym trybie bardzo charakterystycznym dla rządów PiS, ale jednak nieoglądanym od długich miesięcy.

Ekspresem na biurko prezydenta

Przepchnięta w ekspresowym tempie przez Sejm nowelizacja ustawy medialnej wpłynęła do Kancelarii Prezydenta w poniedziałek 20 grudnia rano. W ten sam poniedziałek pod apelem do prezydenta o zawetowanie „lex TVN” było już 2,4 miliona podpisów Polek i Polaków – taką liczbę udało się uzbierać w zaledwie nieco ponad 3 doby. W niedzielę w ponad 100 polskich miastach odbyły się natomiast protesty przeciwko „lex TVN”.

Podczas tego warszawskiego, pod Pałacem Prezydenckim wystąpił razem z przedstawicielami innych mediów solidaryzujących się z TVN redaktor naczelny OKO.Press Piotr Pacewicz, który podkreślał, że „wolne media muszą istnieć, by przypominać o ludzkiej krzywdzie”.

„Stany Zjednoczone są skrajnie rozczarowane dzisiejszym przyjęciem ustawy medialnej przez Sejm RP” – napisał jeszcze w piątek Bix Aliu pełniący obowiązki ambasadora USA w Warszawie tuż po głosowaniu. „Oczekujemy, że Prezydent Duda będzie działać zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, aby wykorzystać swoje przywództwo do ochrony wolności słowa i działalności gospodarczej” - podkreślił Aliu.

"Stany Zjednoczone są głęboko zaniepokojone przyjęciem w Polsce ustawy, która podważa wolność słowa, osłabia wolność mediów i narusza zaufanie zagranicznych inwestorów do ich praw własności i nienaruszalności umów w Polsce" – mówił z kolei rzecznik Departamentu Stanu Ned Price. To jasna zapowiedź, że wprowadzenie w życie „lex TVN” będzie oznaczało poważny problem w relacjach Warszawy z Waszyngtonem.

Od poniedziałkowego (20 grudnia) poranka Duda ma 21 dni na podpisanie projektu, zawetowanie lub odesłanie go do Trybunału Konstytucyjnego. Od tego, co zrobi, zależy los ustawy. Czy tak samo zależy od tego los TVN jako wolnego, niezależnego medium – to już co najmniej dyskusyjne, bo i sama stacja ma kilka prawnych wyjść z sytuacji tworzonej przez nowelizację.

Ale co właściwie zrobi Duda?

„W tym kształcie [ustawa] jest nie do zaakceptowania” – mówił we wrześniu prezydencki minister Andrzej Dera. W tamtym momencie było jasne, że Duda opowiada się za zawetowaniem ustawy – także ze względu na kontekst międzynarodowy całej sprawy. Teraz ton był jednak już inny.

„Pan prezydent podejmie decyzję, kiedy nadejdzie stosowny czas. Kiedy? Czekamy, aż ustawa wpłynie na biurko pana prezydenta” – mówił w piątek 17 grudnia inny prezydencki minister Paweł Szrot, który jednocześnie zaznaczył, że to ostatni komunikat Kancelarii Prezydenta w tej sprawie aż do momentu podjęcia przez Dudę decyzji.

Czy opozycja zamierza namawiać Andrzeja Dudę do zawetowania ustawy?

I czy zostaną podjęte otwarte i zakulisowe działania podobne do tych, które poprzedzały prezydenckie weto wobec ustaw o sądownictwie z 2017 roku? Tym razem się na nic takiego nie zanosi.

„Opozycja może tylko prosić i apelować, żeby prezydent wywalił lex TVN do kosza. Rozmawiam z ministrami prezydenckimi, mówią, że prezydent musi przeczytać ustawę. Tak jakby jej wcześniej nie znał. Ten chocholi taniec mu się odbyć, prezydent musi pokazać, że jest ważny” – mówi wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL.

„Kiedy chodziło o ustawy sądowe, jako opozycja korzystaliśmy z różnych dróg, żeby dotrzeć do Andrzeja Dudu. Skończyło się tak, że zawetował, ale nowe ustawy, które zaproponował, były jeszcze gorsze. Tym razem jestem sceptyczna co do prób rozmów z prezydentem” – tłumaczy Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej.

OKO.Press analizuje trzy możliwe scenariusze działania Andrzeja Dudy.

Scenariusz 1. Umywanie rąk

To w tej chwili zdecydowanie najbardziej prawdopodobny ze scenariuszy.

Ze szczątkowych informacji, jakie udało nam się zebrać na ten temat, wynika, że Andrzej Duda zamierza uchylić się od rozstrzygania o losie ustawy i odesłać ją do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej.

W praktyce oznaczałoby to oddanie decyzji o losie ustawy Nowogrodzkiej, bo bez autoryzacji ze strony prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego Trybunał nie odważyłby się wydać żadnego orzeczenia.

Z naszych informacji wynika, że Kancelaria Prezydenta szykuje tu dodatkowy prezent dla PiS. Andrzej Duda miałby wysłać ustawę do TK wskazując potencjalną niekonstytucyjność nie przepisów dotyczących TVN-u i kwestii własności w stacjach telewizyjnych, lecz przepisu, który pozbawia go prawa do mianowania według własnego uznania dwóch spośród 5 członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Po nowelizacji Duda już tylko powoływałby członków Rady po uprzednim zaopiniowaniu ich przez Sejm.

Tym samym ustawa trafiłaby do TK bez publicznego ogłaszania przez Dudę, że ma jakiekolwiek wątpliwości związane z kluczowymi w tej ustawie dla PiS przepisami dotyczącymi TVN.

Co dalej? Otóż wejście w życie ustawy zostałoby odroczone o co najmniej kilka miesięcy. Przez ten - albo i dłuższy - czas obóz władzy mógłby wykorzystywać tę kwestię propagandowo na różne sposoby, choćby po to, by polaryzując opinię publiczną, mobilizować własny, mocno ostatnio zdemobilizowany elektorat.

Samo wyznaczenie terminu rozprawy TK Przyłębskiej w sprawie „lex TVN” będzie tu miało siłę porównywalną z budzącymi największe kontrowersje głosowaniami w Sejmie.

Scenariusz 2. Weto

Takiego rozwiązania wciąż nie można wykluczać. Prezydenckie weto posłałoby „lex TVN” do kosza. PiS bez jawnego łamania prawa nie miałby najmniejszych szans, by uzbierać w Sejmie większości 3/5 głosów niezbędnej do jego odrzucenia.

Owszem, stosunki Andrzej Dudy z Jarosławem Kaczyńskim są w ostatnich miesiącach na tyle marne, że są warunki dla tak ostrego spięcia na linii Pałac Prezydencki - Nowogrodzka, jakim byłoby weto. W warunkach, w których koalicja rządząca nie ma już nawet formalnej większości, oznaczałoby to jednak kolejne znaczące osłabienie całego obozu władzy – także w oczach jego wyborców. Byłby to kolejny znak, że jeszcze niedawno sprawcze w ich oczach rządy PiS weszły w epokę chaosu i – nomen omen – imposybilizmu.

Zarazem jest jeszcze problem z ewentualnymi politycznymi motywami dla takiej decyzji prezydenta, który w najważniejszych sprawach kieruje się politycznym interesem własnym i swej formacji. Andrzej Duda nie ma w perspektywie walki o prezydenturę, ale protestujący przeciwko Lex TVN zwolennicy opozycji w żaden sposób nie odwdzięczą się mu w innych wyborach, choćby do Parlamentu Europejskiego.

Podobnie widzi to opozycja. „Mamy tu niewielkie pole do działania. Nie mam wrażenia, żeby prezydent łączył swoją przyszłość z opozycją. W takich sytuacjach ważniejsze niż to, co zrobią politycy, jest społeczeństwo obywatelskie i to, co PiS wyczyta w sondażach. Istotne jest to, na ile społeczeństwo będzie przeciwne tym działaniom, to może wpłynąć na decyzję Andrzeja Dudy – mówi Katarzyna Lubnauer”.

Gdyby więc Duda zdecydował się na weto, byłby to dość ewidentny znak, że politycznie nie mający już wiele do stracenia prezydent postanowił urwać się Nowogrodzkiej ze sznurka.

Konsekwencje takiego posunięcia byłyby z dzisiejszej perspektywy trudne do przewidzenia.

Scenariusz 3. Podpis

Ten scenariusz wydaje się mało prawdopodobny. Choć w Sejmie w piątek w sprawie „lex TVN” rozegrał się blitzkrieg, celem operacji wcale nie musiało być doprowadzenie do błyskawicznego wejścia w życie ustawy.

Dramatycznie niekorzystny jest tu przecież kontekst międzynarodowy. Rosja, która w ostatnich tygodniach zgromadziła dwa potężne zgrupowania armijne u granic Ukrainy, w ten sam piątek, w który sprawa „lex TVN” rozgrywała się w Sejmie, postawiła Stanom Zjednoczonym i NATO żądania dotyczące tzw. gwarancji bezpieczeństwa.

Wśród z nich znajduje się i takie, by Stany Zjednoczone i NATO „powstrzymały się od rozlokowania sił wojskowych i uzbrojenia, w tym w ramach organizacji międzynarodowych i sojuszy czy koalicji wojskowych, w rejonach, w których takie rozlokowanie postrzegane byłoby przez drugą ze stron jako zagrożenie dla jej bezpieczeństwa narodowego, z wyjątkiem rozmieszczania w granicach własnego terytorium”.

To sformułowane niemal wprost żądanie zmniejszenia amerykańskiej obecności wojskowej na wschodniej flance NATO, czyli także w Polsce.

Doprowadzenie do szybkiego wejścia w życie „lex TVN” oznaczałoby wybuch kolejnej dyplomatycznej wojny ze Stanami Zjednoczonymi – w dodatku dotyczącej samych fundamentów demokracji, do których należy wolność mediów. Kontekst międzynarodowy takiej batalii byłby obecnie najgorszy z możliwych.

„Zachęcamy prezydenta Dudę do potwierdzenia jego wcześniejszych oświadczeń wspierających wolność wypowiedzi, świętość umów i wspólne wartości, które leżą u podstawy naszych relacji” – mówiła w piątek zastępczyni rzecznika Departamentu Stanu USA, Jaline Porter. Podpis pod ustawą o „lex TVN” z pewnością nie byłby takim potwierdzeniem.

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Na zdjęciu Witold Głowacki
Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze